#medyczneprzypadki

2
46

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
#wscieklizna #medyczneprzypadki
265e5b67-b69e-4c77-a6de-17bbf78ddf67
Marshalist

Rabies is scary.


Rabies. It's exceptionally common, but people just don't run into the animals that carry it often. Skunks especially, and bats.


Let me paint you a picture.


You go camping, and at midday you decide to take a nap in a nice little hammock. While sleeping, a tiny brown bat, in the "rage" stages of infection is fidgeting in broad daylight, uncomfortable, and thirsty (due to the hydrophobia) and you snort, startling him. He goes into attack mode.


Except you're asleep, and he's a little brown bat, so weighs around 6 grams. You don't even feel him land on your bare knee, and he starts to bite. His teeth are tiny. Hardly enough to even break the skin, but he does manage to give you the equivalent of a tiny scrape that goes completely unnoticed.


Rabies does not travel in your blood. In fact, a blood test won't even tell you if you've got it. (Antibody tests may be done, but are useless if you've ever been vaccinated.)


You wake up, none the wiser. If you notice anything at the bite site at all, you assume you just lightly scraped it on something.


The bomb has been lit, and your nervous system is the wick. The rabies will multiply along your nervous system, doing virtually no damage, and completely undetectable. You literally have NO symptoms.


It may be four days, it may be a year, but the camping trip is most likely long forgotten. Then one day your back starts to ache... Or maybe you get a slight headache?


At this point, you're already dead. There is no cure.


(The sole caveat to this is the Milwaukee Protocol, which leaves most patients dead anyway, and the survivors mentally disabled, and is seldom done).


There's no treatment. It has a 100% kill rate.


Absorb that. Not a single other virus on the planet has a 100% kill rate. Only rabies. And once you're symptomatic, it's over. You're dead.


So what does that look like?


Your headache turns into a fever, and a general feeling of being unwell. You're fidgety. Uncomfortable. And scared. As the virus that has taken its time getting into your brain finds a vast network of nerve endings, it begins to rapidly reproduce, starting at the base of your brain... Where your "pons" is located. This is the part of the brain that controls communication between the rest of the brain and body, as well as sleep cycles.


Next you become anxious. You still think you have only a mild fever, but suddenly you find yourself becoming scared, even horrified, and it doesn't occur to you that you don't know why. This is because the rabies is chewing up your amygdala.


As your cerebellum becomes hot with the virus, you begin to lose muscle coordination, and balance. You think maybe it's a good idea to go to the doctor now, but assuming a doctor is smart enough to even run the tests necessary in the few days you have left on the planet, odds are they'll only be able to tell your loved ones what you died of later.


You're twitchy, shaking, and scared. You have the normal fear of not knowing what's going on, but with the virus really fucking the amygdala this is amplified a hundred fold. It's around this time the hydrophobia starts.


You're horribly thirsty, you just want water. But you can't drink. Every time you do, your throat clamps shut and you vomit. This has become a legitimate, active fear of water. You're thirsty, but looking at a glass of water begins to make you gag, and shy back in fear. The contradiction is hard for your hot brain to see at this point. By now, the doctors will have to put you on IVs to keep you hydrated, but even that's futile. You were dead the second you had a headache.


You begin hearing things, or not hearing at all as your thalamus goes. You taste sounds, you see smells, everything starts feeling like the most horrifying acid trip anyone has ever been on. With your hippocampus long under attack, you're having trouble remembering things, especially family.


You're alone, hallucinating, thirsty, confused, and absolutely, undeniably terrified. Everything scares the literal shit out of you at this point. These strange people in lab coats. These strange people standing around your bed crying, who keep trying to get you "drink something" and crying. And it's only been about a week since that little headache that you've completely forgotten. Time means nothing to you anymore. Funny enough, you now know how the bat felt when he bit you.


Eventually, you slip into the "dumb rabies" phase. Your brain has started the process of shutting down. Too much of it has been turned to liquid virus. Your face droops. You drool. You're all but unaware of what's around you. A sudden noise or light might startle you, but for the most part, it's all you can do to just stare at the ground. You haven't really slept for about 72 hours.


Then you die. Always, you die.


And there's not one... fucking... thing... anyone can do for you.


Then there's the question of what to do with your corpse. I mean, sure, burying it is the right thing to do. But the fucking virus can survive in a corpse for years. You could kill every rabid animal on the planet today, and if two years from now, some moist, preserved, rotten hunk of used-to-be brain gets eaten by an animal, it starts all over.


So yeah, rabies scares the shit out of me. And it's fucking EVERYWHERE. (Source: Spent a lot of time working with rabies. Would still get my vaccinations if I could afford them.)

Zaloguj się aby komentować

Alleluja! Chłop zmartwychwstał normalnie!
3 dni nie żył a dziś odżył - long story bo może komuś z was ta wiedza też się przydać. We wtorek pojawił się ból gardła i głowy no ogólnie rozbicie. W środę już do pracy nie poszedłem - wysoka temperatura, gardło płonie no i ogólnie totalny brak sił. Paracetamol z kodeiną jakoś pozwolił mi przetrwać do czwartku gdzie byłem umówiony u rodzinnego - mówię lekarzowi chyba angina co? Nie nie teraz to już anginy prawie nie ma to ostre zapalenie gardła a może covid. Brać to co do tej pory dużo pić i wypoczywać antybiotyku nie daje. Myślę ok. Tyle, że wcale lepiej nie było a wczoraj to już w ogóle była masakra. Ból jednostronny bardzo mocny,nie działa na niego żadna tabletka ani psikadło...kolejna noc nieprzespana. I oczywiście nie mogłem jeść ani pić za bardzo - każde przełknięcie cholerny ból. Mówię nie to nie może być nigdy tak nie miałem. Pomacałem paluchem dokładnie i w gardle wyczułem już co mnie boli...szybki research - ropień okolomigdałkowy. Nie wytrzymam kolejnej nocy cierpienia. Dzwonię na SOR do powiatowego - nie mają laryngologa ale Pan był miły i mnie pokierował jak dostać skierowanie dalej z opieki nocnej. W międzyczasie zadzwoniłem do szpitala wojewódzkiego i tam natrafiłem na trochę niemiłą babkę ale najważniejsza informacja była - jak będzie skierowanie to mnie przyjmą. Lekarz z nocnej młody bardzo konkretny i fajny - zerknął i nie miał wątpliwości. Lecimy do wojewódzkiego tam po chwilowym pobłądzeniu trafiam na otolaryngologie. Daje skierowanie dwie miłe Kobiety zapraszają mnie na górę i już za chwilę siedzę w środku i rozpoczynamy rozkurwianie ropnia. Psik lignokainą na znieczulenie i wyciąga igłę fi myślę 3,5 mm długa na 15 cm i wbija mi ją w gardło dwukrotnie. Nie znajduje ropy ale pojawia się krew w jakiejś dziwnej barwie. Na stoliku czeka skalpel już otwarty... już miała mnie kroić dalej ale stwierdziła, że to bez sensu bo co miało wypłynąć już poszło a rana będzie się goić paskudnie. Dostałem wytyczne, skierowanie na wizytę kontrolną oraz recepty na przeciwbólowe i antybiotyki. To pierwsza noc od kilku dni którą chociaż częściowo przespałem. Jestem też odwodniony i głodny jak cholera bo jadłem bardzo niewiele. Generalnie jeśli zauważycie u siebie podobne objawy nie warto ich bagatelizować - jednostronny mocny ból,asymetria, przesunięcie migdałków w którąś ze stron - bo będzie tylko gorzej i samo nie przejdzie.

Zdjęcie powiązane częściowo - Zofia K cieszy się ze zmartwychwstania

#medyczneprzypadki
8dff1213-b0fb-4169-bef1-d5772eaf134d
maximilianan

O kurde, brzmi jak horror... Na samą myśl o igle bym zszedł, a widząc skalpel to chyba bym po prostu umarł.

Belzebub

@maximilianan szczerze to sam rozważałem rozcięcie sobie tego ale trochę ciężko z dostępem...ulga jest tego warta serio

maximilianan

@Belzebub wiem jak jest, miałem kiedyś ropień przy zębie. Tak czy inaczej bym umarł xd

end-stage-capitalist

@Belzebub przechodziłem wariant że skalpelem. Późny wieczór, szpital z dyżurem laryngologicznym, kilka godzin w poczekalni, w tv mecz Francja - Islandia. Lekarz spojrzał i powiedział, że trzeba ciąć. Wsadził mi ten skalpel do gardła i ciach. W sumie to w porównaniu do bólu jaki już mi od paru godzin towarzyszył, to samo cięcie nie było takie tragiczne. Gorzej, że potem musiałem się położyć na boku i pozwolić wyciec tej czerwonej brei. Prawie zemdlałem od tego widoku. Miałem ochotę żeby mnie po tym wszystkim przyjęli na oddział, ale po 10 minutach kazali mi się wynosić. Taksówkę musiała mi zamówić recepcjonistka, bo nie mogłem słowa do telefonu wymówić. Parę miesięcy później wyciąłem migdałki i byl już spokój.

Belzebub

@end-stage-capitalist mi też proponowali by zostać na oddziale ale bez sensu bo tylko leki by mi podali a tak biorę je w domu

AndrzejZupa

Po co są w ogóle te "migdałki"? Jaką funkcję to pełni poza wkurwianiem? Pytam serio...

Zaloguj się aby komentować

GtotheG

@Marshalist myslalam, ze to jakas medyczna bzdura, ale sprawdzilam i to jednak prawda, dotyczy jednak przypadkow syfilisu przekazanego z matki na dziecko - dopiero w trakcie rozwoju dziecka (i zebow) wychodzi, ze dziecko jest zakazone i to pozny skutek tego zakazenia. Te zeby sa funkcjonalne, z tym, ze wiadomo, ze nie wygladaja zbyt atrakcyjnie - mozna je skorygowac koronami itd.

Zaloguj się aby komentować

Następna