Widać że Pan Laguna, nie kwapi się wszystkiego z twittera przepisywać tutaj, więc skopiuję to ja.
Krótko o wczorajszym ataku:
1. Z pewnością jest to duży sukces propagandowy Iranu. Przez miesiące Iran pozostawał bierny i nie odpowiadał na kolejne zabójstwa oficerów Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej. Teraz pokazał, że też potrafi się odegrać i nie boi się uderzyć w Izrael
2. Irańska odpowiedź jest nakierowana na deeskalację (nawet jeśli prowadzi do chwilowej eskalacji). Porównania z ostrzałem bazy Al Asad w Iraku (2020 r.) są zasadne.
3. Amerykanie pomogli w obronie przed irańskim atakiem, ale na tym koniec. Biden - w rozmowie telefonicznej z Netanjahu - stwierdził, że Ameryka nie popiera ataków odwetowych wymierzonych w Iran. Biden chce, żeby Netanjahu "odtrąbił zwycięstwo", bo większość dronów i pocisków została zestrzelona.
Na stanowisko Bidena wpływają 3 kwestie:
- od miesięcy istnieje napięcie między Bidenem a Netanjahu w sprawie sposobu walki w Strefie Gazy
- USA były niezadowolone z izraelskiego ataku na konsulat Iranu (Izrael uprzedził ich, że będzie atak, ale nie poinformował że chcą zaatakować konsulat)
- Biden obawia się, że atak odwetowy na Iran doprowadzi do regionalnej wojny ("słynny" już motyw obawy przed eskalacją).
Mam pewne wątpliwości co do takiej decyzji Bidena. Przed atakiem, Amerykanie wykreowali bowiem w przestrzeni medialnej wrażenie, że jeśli Iran zaatakuje Izrael, to USA nie tylko pomogą w obronie Izraela, ale też wezmą udział w atakach odwetowych na Iran. Brak odpowiedzi teraz (plus hamowanie Netanjahu przed odpowiedzią) mogą osłabić amerykański potencjał odstraszania na Bliskim Wschodzie (który i tak jest już mały). Chociaż tutaj mogę się mylić. Żeby mieć pełny obraz sytuacji należałoby bowiem wiedzieć jak wyglądała zakulisowa komunikacja USA-Iran w ostatnich dniach (a wymienionych wiadomości, przez różnych pośredników, było tutaj sporo).
4. Netanjahu to "dzika karta" w tej układance. On niekoniecznie musi posłuchać się Bidena i zrezygnować z ataku na Iran. Tym bardziej, że pozycja Bibiego jest bardzo ciężka:
- wojna z Hamasem trwa już pół roku i jej końca nie widać
- izraelskie metody walki w Gazie (mówiąc eufemistycznie) sprowadziły krytykę międzynarodową na Izrael (nawet ze strony USA);
- zakładnicy nadal przebywają w niewoli Hamasu
- notowania Netanjahu w społeczeństwie są bardzo słabe (71% Izraelczyków chce jego rezygnacji - teraz albo zaraz po zakończeniu rozprawy z Hamasem). Jego Likud w sondażach też radzi sobie słabo;
- w rządzącej koalicji pojawił się ostatnio nowy spór Tym razem co do poboru ortodoksyjnych żydów do wojska (sprawa wróciła po wyroku Sądu Najwyższego, sprawa na inny wpis).
Dla Netanjahu uderzenie w Iran może być zatem swojego rodzaju "ucieczką do przodu". Wg The Economist Izrael podobno poinformował już USA i innych zachodnich partnerów, że odpowie na atak Iranu (ale nadal analizowane są w tym zakresie różne opcje - od ataków z użyciem lotnictwa po zabójstwa naukowców). Także to niekoniecznie musi być równorzędna odpowiedź, na podobnym poziomie co wczorajszy atak Iranu.
5. Myślę, że za wcześnie, aby oceniać czy wydarzenia wczorajszej nocy są sukcesem czy porażką Iranu. Z pewnością Iran dużo zaryzykował i odniósł spory sukces propagandowy (pytanie na ile trwały). Pewna bariera mentalna (bezpośredni atak na Izrael) została tutaj przełamana (na życzenie samego Izraela, który zaatakował konsulat).
Jaki będzie długoterminowy skutek wydarzeń ostatniej nocy, to już czas pokaże. Jeśli Izrael nie odpowie i zmniejszy intensywność ataków na irańskie cele w Syrii, to Teheran będzie mógł mówić o sporym sukcesie i przywróceniu odstraszania.
Natomiast, tak jak wspomniałem, to może nie być ostatnie słowo premiera Netanjahu.
Przy czym jedna, już ostatnia uwaga. Warto zwrócić uwagę, że decyzje, które podejmuje obecnie Izrael motywowane są bardziej osobistymi pobudkami Netanjahu niż interesami strategicznymi kraju. I chyba na tym polega główny problem Izraela.
https://twitter.com/PulsLewantu/status/1779469269568286831
#lagunacontent
#izrael
#iran