Zawsze jest mi żal tego, że w Polsce nasza znajomość polityki dziejącej się w pozostałych krajach regionu jest praktycznie zerowa. Informacje w mediach o innych krajach Europy Wschodniej i Południowo-wschodniej są niestety bardzo szczątkowe. Więc w miarę moich możliwości będę się nad nimi pochylać, szczególnie jeśli coś się dzieje
A w ten weekend się faktycznie dzieje, bo wybory mamy aż w 3 państwach regionu: w Finlandii, w Bułgarii (w obu parlamentarne) oraz w Czarnogórze (druga seria wyborów prezydenckich). Przyjrzyjmy się zatem sytuacji wyborczej w każdym z tych państw
Finlandia:
Pani premier Sanny Marin nie trzeba nikomu w internecie przedstawić (tak, tak, kocie uszka). Najmłodsza premierka na świecie z 2019 roku będzie walczyć o utrzymanie steru lewicowo-centrowej koalicji rządowej (składającej się z 5 partii: Socjaldemokratycznej Partii Finlandii (SDP), Partii Centrum (Kesk.), Ligi Zielonych (Vihr.), Sojuszu Lewicy (VAS) i Szwedzkiej Partii Ludowej (SFP)). Najważniejsi konkurenci do przejęcia władzy to reprezentująca poglądy chadeckie Partia Koalicji Narodowej (Kok.) oraz nacjonalistyczna i eurosceptyczna Partia Finów (PS). Trzy najważniejsze partie od prawie 12 lat rywalizują ze sobą niemalże łeb w łeb, różnice podczas wyborów są dosłownie minimalne, sięgające dziesiątych punktu procentowego (4 lata temu SDP wygrało różnicą 0,25p.p. nad Kok. oraz 0,73p.p. nad PS.).
Jakie były główne tematy podczas kampanii wyborczej? Głównie gospodarka. Oczywiście ważnym tematem jest wysoka inflacja, sięgająca 40-letnich maksimów na poziomie 9,1%r/r. Dodatkowo konkurenci oskarżają rząd o liczne wydatki, zapędzające zadłużenie państwa. Ponadto głośnym echem odbiła się również afera, kiedy Sanna Marin imprezowała w sierpniu zeszłego roku i zdjęcia oraz filmy z tej imprezy pojawiły się w mediach (od razu mówię — normalna impreza).
Skupiając się jednak na obecnych wyborach: tak, różnice są znowu minimalne. Ostatni sondaż dawał najwięcej głosów Kok - 19,8%, potem PS - 19,5%, a rządząca SDP dopiero na 3 miejscu z 18,7% głosów (chociaż statystyczny błąd pomiaru wynosi 2p.p.). Wszystko zatem będzie się rozbijać o zdolności koalicyjne. Te, jak się wydaje, Kok ma największe: może stworzyć koalicję z dowolnym z dwóch pozostałych największych ugrupowań, a do tego dołożyć mniejsze centralne ugrupowania. PS ma najmniejsze zdolności koalicyjne, bo każde lewicowe ugrupowanie absolutnie wykluczyło możliwość współpracy z nimi. SDP z kolei ma perspektywy niemalże powtórzenia obecnej koalicji, wyłamuje się z takiej opcji jedynie Kesk.
Tak więc dzisiejsze wybory przybliżą Finów do werdyktu kto będzie sprawował władzę podczas najbliższej 4-letniej kadencji, choć to, co najważniejsze, będzie się rozstrzygało w kolejnych tygodniach, a może nawet miesiącach rozmów i negocjacji. Warto obserwować:)
Bułgaria:
Bułgarzy do urn wyborczych podejdą już po raz piąty w ostatnich 2 latach — wszystko dlatego, że kolejne starania stworzenia większościowego rządu raz za razem spalają na panewce. W największym skrócie: najmniejsze partie są prorosyjskie i nikt z nimi nie chce współpracować, największe partie się biją ze sobą wzajemnie o władzę i oskarżają m.in. o korupcję. Generalnie impas, który nie zapowiada się, żeby był rozstrzygnięty również i w tych wyborach. Większych zmian w sondażach od ostatnich wyborów nie ma. Konserwatywna i proeuropejska GERB byłego premiera Boyko Borisowa wciąż jest na prowadzeniu, chociaż bardzo zbliżyła się do nich centrowa koalicja PP-DB (obie po około 26% głosów), która do poprzednich wyborów podchodziła osobno. Dalej mamy liberalną, zrzeszającą turecką mniejszość partię DPS, skłonną do koalicji z PP-DP, a także nacjonalistyczne, antyeuropejskie i prorosyjskie Odrodzenie (taka bułgarska Konfederacja), obie z wynikiem około 13-14%. Ostatnim bardziej znaczącym ugrupowaniem jest lewicowa, głównie komunistyczna koalicja BSP z 8%.
Podobnie jak w wypadku Finlandii, nie zapowiada się, żeby same wybory były rozstrzygające (chyba że dojdzie do jakiejś dużej niespodzianki), tyle tylko że co gorsza, nie zapowiada się, by rozmowy koalicyjne przyniosły jakiś pozytywny dla Bułgarii skutek w postaci rządu. Nie będzie zdziwieniem ogłoszenie kolejnych przedwczesnych wyborów, co jeszcze bardziej wkurzy ludzi, głosujących nogami (nie przychodząc na wybory). W wyniku dwuletniego politycznego impasu sporo reform zostało zatrzymanych, takich jak na przykład dołączenie do strefy euro, które miało nastąpić w 2024 roku.
Czarnogóra:
Mimo że pozycja prezydenta w tym państwie jest bardziej ceremonialna (jak w Polsce), to dzisiejsza druga tura wyborów może sporo zmienić. Otóż naprzeciwko proeuropejskiego weterana czarnogórskiej polityki, niemalże nieustannie od 31 lat sprawującego stanowiska premiera lub prezydenta tego kraju Milo Đukanovicia stanie młody, 37-letni proserbski i proeuropejski Jakov Milatović. Jest on uznawany za polityka proeuropejskiego, dążącego do zreformowania państwa. Tak jak napisałem, prezydent nie ma dużej władzy, jednak być może, podobnie jak w Polsce w 2015 roku, zwycięstwo Milatovicia mogłoby pomóc jego ugrupowaniu w wygraniu zbliżających się czerwcowych wyborów parlamentarnych. Sprawiłoby to, że przerwany zostałby impas rządowy, jako że dwie poprzednie próby stworzenia rządu tego państwa zakończyły się niepowodzeniem (za sprawą m.in. obstrukcji Đukanovicia, obecnego prezydenta państwa).
Pierwsza tura wyborów rozstrzygnęła się na korzyść Milo Đukanovicia, który otrzymał 35% głosów, z kolei Milatović dostał 29% głosów. Tyle tylko, że na tego drugiego na pewno zagłosują wyborcy proserbskiego i prorosyjskiego Andrija Mandicia (19% głosów). Sondaże wskazują na bardzo zacięty pojedynek bez wyraźnego faworyta. Wybory do obserwacji dla koneserów, że tak powiem
Postaram się wrzucić wyniki wszystkich 3 wyborów, jak tylko będą rozstrzygnięte Zdjęcie ze środowej fińskiej debaty przedwyborczej, dla jasności
#polityka #wiadomosciswiat #finlandia #bulgaria #czarnogora #europa