Nitka o sytuacji na granicy:
Parę słów o Pograniczu bo państwo "w Polsce" nie macie pojęcia, co tu się dzieje, powielacie mity i bajki; jestem tu od początku non-stop, i sporo w lesie, więc spotykam uchodźców i nasze wojsko.
Granica powinna być szczelna, nikt nie twierdzi, że każdy powinien móc ją dowolnie przekraczać bez kontroli, szczególnie z tego kierunku. Nie ma tu różnicy zdań - wszyscy chcemy bezpieczeństwa PL.
Płot jest gigantyczny, ma 5m wysokości, ale przy pomocy samochodowego lewarka można rozgiąć sztachety i przejść do PL. Ciągła kontrola 190 km płotu nierealna, więc ludzie przechodzą.
Przerzut ludzi z Afryki/Azji organizuje BY. Uchodźcy z własnej naiwności lub cwaniactwa dali się nabrać na drogę do EU przez BY. Są więc często współwinni sytuacji, w której się znaleźli. Ale ponoć uciekają od przemocy, wojny i nędzy (dla mnie to okoliczność łagodząca).
Pod płotem na BY koczuje wielu ludzi potrzebujących pomocy, gł. kobiet i dzieci, nie są tam bezpieczni. W lesie są teraz komary, kleszcze, noce są zimne, pada deszcz, brakuje im wody/jedzenia. Co gorsze, są tam BY służby = przemoc, okradanie, wykorzystywanie.
Uchodźcy, kt. spotykam w PL są często w złym stanie. Ostatnio trójka z Somalii w bagiennym lesie - chłopak bez butów, z trudnym kontaktem (hipotermia?), siedzi w wodzie, mokry, dziewczyna z głęboką raną dłoni (koncertina), z bólem brzucha, prosi o szpital. Trzeci ok.
Poprzednio rodzina z Afganistanu: facet, kobieta i 2 dzieci (ok 1 i 3 l.). Ponoć był policjantem, uciekł przed talibami, bo chcieli go zabić. Błagają o pomoc, o jedzenie (miałem tylko kilka batonów), telefon mają rozładowany, nie wiedzą gdzie iść, chcą do EU.
Znajdowane są też zwłoki. Ostatnio: chłopak z cukrzycą zgubił się w lesie w nocy, zmarł w Białowieskim Parku, znalazł go mój kolega. Uchodźcy umierali głównie jesienią/zimą. Kilkukrotnie zwłoki znajdowali pracownicy naszego Instytutu.
Wojsko i Straż patrolują pas graniczny, organizują obławy, jeśli ktoś przejdzie. Najbardziej irytuje brak wiedzy żołnierzy dot. tego co im wolno. Zatrzymują, legitymują, robią zdjęcia dokumentów swoimi prywatnymi telefonami (RODO?), czasem nie przedstawiają się.
Wojsko często zakazuje nam wejścia lub wjazdu całkowicie bezprawnie, każą opuścić las. Nie znają przepisów, ale mają karabiny, zdarza się, że celują w nas z broni. Mają ciężką służbę, ale nie są odpowiednio przeszkoleni.
Wojsko jest słabo wyposażone - np. budują ze śmieci, palet, folii, kartonów budy, w których próbują przetrwać zimne noce i deszcz (fot autentyk - moja). To wygląda tragicznie, jak obozowiska bezdomnych. Od jakiegoś czasu są już tojtoje...
W okolicy było kilka samobójstw wśród żołnierzy, np. pod moim Instytutem (20 metrów od płotu) zastrzelił się chłopak poprzedniej zimy. Myślę, że to brak przeszkolenia, wyposażenia, stres, itp.
Strefa "no go" zapowiedziana przez Premiera nie poprawi bezpieczeństwa, wg mnie utrudni służbom pracę - będą nie tylko pilnować granicy, ale też pilnować ogromnej strefy, co w tak turystycznym regionie oznacza masę roboty. Nam też utrudni.
Podsumowując: brakuje profesjonalnego zarządzania tym kryzysem. Czasy są trudne, nie ma tu miejsca na improwizację i politykę, potrzeba profesjonalizacji, procedur, mądrej strategii działania.
https://x.com/MZmihorski/status/1797184946487857435?t=uVI2jgNT7H_UbDgQFR2m7A&s=19
#wiadomoscipolska #bialorus