Wjazd w ziobrystów. Czyli urojony stalinizm prawicy.
- Jak już zapewne wiecie, dziś w uśmiechniętej Polsce nastał stalinizm. Sonderkommanda Krwawego Bodnara zaczęły nękać polityków patriotów przeszukaniami, a jednemu to się nawet “włamali” na chatę, zupełnie bez powodu wybijając okna i robiąc demolkę. Co więcej, zrobiono to wiedząc, że chłop jest w szpitalu, bo dopiero co wygrał z rakiem. A wszystko to w ramach politycznej zemsty, niczego więcej.
Tak przynajmniej mówią chłopcy z Suwerennej Polski, a oni by przecież nie kłamali, co nie?
- Wracając do rzeczywistości. Najpierw pokrótce podsumujmy, co się stało. Otóż prokuratura od jakiegoś czasu prowadzi postępowanie w sprawie Funduszu Sprawiedliwości. A właściwie: sposobu w jaki Ziobro i jego akolici tymże Funduszem zarządzali. Bowiem FS powstał jeszcze za pierwszego Tuska po to, by pomagać ofiarom przestępstw. Ale w 2016 roku łapę położył na tym Ziobro i szybko okazało się, że znaczne środki idą dla różnych katolickich organizacji, założonych tylko w tym celu fundacyjek, które nie miały nic wspólnego ze zwalczaniem przestępczości, firm i fundacyjek powiązanych z politykami SuwPolu czy po prostu na SuwPolowe kampanie wyborcze.
- O fakcie dowiedzieliśmy się po raz pierwszy dzięki dziennikarskim śledztwom już kilka lat temu. Potem wypływały różne kwiatki i kwiatuszki (ja sam przenalizowałem “raport o prześladowaniu chrześcijan” autorstwa Fundacji Pro Futuro, której Ziobro dał 4,8 mln z Funduszu). A taki ksiądz egzorcysta Michał O. (od dzisiaj już tylko O.), który zasłynął wypędzaniem demonów wegetarianizmu za pomocą salcesonu (co, o dziwo, miało miejsce w XXI wieku w środku Europy), dostał prawie 100 milionów na budowę centrum medialnego na warszawskim Wilanowie (widać z wylotówki na Konstancin, na wysokości Przyczółkowej/Drewny wyrasta z kartofliska po lewej). Krótko mówiąc: hajs znikał zupełnie bez kontroli. W 2021 roku, Najwyższa Izba Kontroli oszacowała, że de facto zdefraudowano około 280 milionów w ledwie rok. Obecna wiceministra sprawiedliwości Zuzanna Rudzińska-Bluszcz (której naprawdę nie sposób zarzucić nieuczciwości) twierdzi, że “mówimy o miliardach”.
- A całe to eldorado trwało, bo przecież zarządzający Funduszem Ziobro był jednocześnie szefem prokuratury. A także politykiem, który dał sobie niespotykane w Europie prerogatywy, w tym ręcznego sterowania KAŻDYM śledztwem w Polsce. Krótko mówiąc: nikt nie mógł go za to dojechać. No ale czasy się zmieniły.
- Dlatego nie powinno nas dziwić, że prokuratura szybko zebrała 99 tomów akt i zabrała się do działania. Dziś z pomocą policji i ABW dokonano przeszukań w 25 miejscach. W tym także w mieszkaniach czterech SuwPolowców: Michała Wosia, Marcina Romanowskiego, Dariusza Mateckiego (<3) oraz samego Ziobry. Nie ma w tym nic niezwykłego: wszyscy byli za Fundusz odpowiedzialni. Standardowe procedury: zabezpieczenie nośników i tak dalej. W mieszkaniu Ziobry trzeba było “otworzyć drzwi”, co - jak rozumiem - oznacza jakieś ich przewiercenie, przecięcie itp. - w każdym razie zniszczenie. Ale tak, jest to nadal standardowa procedura. Prokuratura zaprzecza jakoby doszło do “włamania” czy “napadu”. I podkreśla, że nikt nie wybijał okien, ani nie demolował celowo mieszkania. Oczywiście, może kłamią, tak może być. Ale może jednak kłamie Patryk Jaki, który zapewnia, że tak właśnie było, tylko jakoś nie może wysłać zdjęcia. Zresztą Ziobro wygłosił potem statement sprzed swojego domu i też tych okien nie pokazał, ale to jeszcze nie dowód. Sprawa jest otwarta.
- Ziobryści oczywiście teraz lamentują o stalinowskich metodach, bo niby co mają robić? Wyjść przed kamery i powiedzieć “no więc przez osiem lat chapaliśmy państwowe pieniądze jak młode pelikany, a bezpieczeństwo zapewniał nam nasz szef oberprokurator, więc teraz się trochę boimy, że może się zrobić nieprzyjemnie, bo nachapaliśmy się naprawdę konkretnie”? Oczywiście, że nie. Szczególnie bawi mnie argument, że przecież służby mogły do Ziobry zadzwonić i go poinformować, że będzie przeszukanie. Rozumiecie, do typa, który przez osiem lat zniknął dziesiątki śledztw, a raz miał nawet takiego pecha, że podczas przeprowadzki z całego dobytku uszkodził mu się akurat laptop, którego używał jak był pierwszy raz ministrem. Co mogłoby pójść nie tak?
- Na serio: jedyną wątpliwością jest chyba to, czy immunitet obejmuje nieruchomości posłów. Otóż nie jest to jednoznacznie zapisane w prawie, więc jest obiektem kontrowersji. Ale na przykład niepisowski i szanowany profesor Marek Chmaj, w 2014 roku wydał dla Biura Analiz Sejmowych opinię prawną, z której wynika, że raczej obejmuje. Przeciwnego zdania jest Prokuratura Krajowa i Adam Bodnar, ale też np. prezes Naczelnej Rady Adwokackiej Przemysław Rosati. Rzeczpospolita pisze też, że taką interpretację prawa od lat stosują sądy, więc dzisiejsza akcja nie była żadnym precedensem. Sam Chmaj podtrzymał swoją opinię z 2014, ale zauważył, że wcześniej Zjednoczona Prawica miała ją w dupie, a teraz nagle się na nią powołuje. Krótko mówiąc: jest tu jakaś kontrowersja, ale czy nadużyto prawa, zależy od interpretacji.
- Ale nie to jest tu najważniejsze. Otóż podkreślmy z całą mocą. Fakt, że przestępstwo popełnił polityk, nie oznacza, że ściganie tego przestępstwa jest polityczną represją. Nie mielibyśmy takiej wątpliwości, gdyby Ziobro ukradł komuś samochód, prawda? Dlatego nie powinniśmy jej mieć, gdy Ziobro ukradł miliony z państwowej skarbonki i rozdał je swojakom. To co się teraz dzieje to - skupta się - normalna rzecz. Tak, dotyczy polityków, więc budzi dodatkowe emocje. Ale jest to normalna kolej rzeczy. Goście masowo łamali prawo. Wiemy to, bo robili to tak bezczelnie i otwarcie, że śledztwa dziennikarskie nie pozostawiały wiele pola do interpretacji - po prostu to robili. Fakty te leżały na stole, tyle że do niedawna Polska była pozbawiona takiego drobiazgu jak prokuratura. Ten stan rzeczy się zmienia (to jeszcze potrwa dłuuugo), więc pojawia się możliwość pociągnięcia wspomnianych gości do odpowiedzialności. To się to robi.
Bycie politykiem nie oznacza nietykalności. Jakby Woś czy Matecki po pijaku potrącili kogoś na pasach, nikt nie miałby co do tego wątpliwości, prawda?
- Dlatego, pomijając oczywisty skowyt pisiaków i suwpolowców, nie dajmy sobie też wmówić, że to jakiś “teatr” czy inna “polityczna zemsta”. Albo, że “PiS osiem lat temu robił to samo”. Nie. PiS osiem lat temu na gwałt szukał afer, bo dużo o nich suwerenowi naopowiadał i nagle próbował je pokazać. Mimo wytężonych wysiłków znalazł kilka drobiazgów typu Cezary Nowak, a i to po kilku latach. Tymczasem tu mamy 99 tomów akt w dwa miesiące i to w tej jednej tylko sprawie.Taka drobna różnica.
- W sprawie zatrzymano już pięć osób (niektóre media piszą, że cztery, nie wiem skąd ta rozbieżność). Trzy (albo cztery) z nich to urzędnicy MS za Ziobry. Ostatnią ma być jakoby wspomniany ksiądz od salcesonu i centrum za sto baniek.
No i angina jakoś tak szybciej mija w ten ciepły wtorek.
#polityka #putinowskapolska #zostaniecierozliczeni #jebacpis #belazpisu
(Tekst nie mój, źródło: Doniesienia z putinowskiej Polski na fb)