Nowa praca - nowy cyrk. Przychodzi chłop i dostaję z marszu polecenie żeby robić (a to nie jest produkcja i tu wypadałoby wiedzieć co się k⁎⁎wa robi). Robić bez informacji do końca o co biega w tym wszystkim dodajmy,bo kolega który to robił wybył,a jak pytasz to jeszcze niektórzy koledzy niemal z pyskiem... Najgorsze,że to już po podpisaniu umowy więc rzucić papierami to za bardzo nie ma sensu... A nie ma sensu, bo HRówki robią mi problemy ze względu na nie przepracowanie nigdzie ponad roku (no tak wyszło, nie moja wina i nic nie zjebałem - ale tłumacz się i udowadniaj Anetkom z HR że nie jesteś wielbłądem). Człowiek liczył na spokojniejszą robotę i na to,że nie będzie takiego gaszenia pożarów a tu figę - hopsasa d⁎⁎ą z ogniska w płomień z palnika tlenowo-acetylenowego aka - na plan "czeskiego filmu".
No fakt,jakieś doświadczenie chłop tam ma (ale i tak mierne),a teraz przyszło sklejać do kupy tą kupę po której już wiadomo,że oczywiście nie była prowadzona idealnie. No nic,może jakoś będzie.
Najgorsze jest to,że głupek (ja) niecierpliwie brał co było (bo wygadał się rodzince mimo tego,że wie jaka rodzinka jest)
a tu dzisiaj dzwonili z nieco lepszą ofertą. Niestety - już trzeba było powiedzieć,że nieaktualne.
#przegryw #pracbaza #zyciejestdodupy i w sumie znów trochę #korpo