Zakupoholizm. Czy mam paranoję, czy faktycznie coś jest na rzeczy.
Chciałem zasięgnąć waszej opinii o zakupoholizmie. Może mam lekką paranoję i w ogóle nie ma tematu ale chcę znać zdanie innych gdzie przebiega granica między rozrzutnością a uzależnieniem. Czy jak ktoś kupuje sobie od razu 3 kurtki bo podobno jest to okazja to klasyfikuje się to jako nałóg? Może jestem przewrażliwiony widząc uzależnienie tam, gdzie go nie ma. Nie chcę od razu iść do specjalisty więc szukam opinii tutaj.
Od kilku miesięcy mieszkam z moją partnerką. Znamy się od dwóch lat, planujemy wspólne życie i uważam moją dziewczynę za naprawdę wartościową i inteligentną kobietę. Oboje mamy trochę po 30stce, pracujemy i raczej nieźle zarabiamy więc nie musimy jakoś specjalnie oszczędzać. Planujemy zakup wspólnego mieszkania więc  skalkulowałem, jaki musimy wziąć kredyt, jaka będzie rata i wyszło mi, że jest temat do ogarnięcia ale trzeba będzie zrewidować nasze wydatki. Problem polega na tym, że moja partnerka wydaje kasę na bezsensowne rzeczy, głównie na ubrania i kosmetyki. Gdy mieszkaliśmy oddzielnie nie zdawałem sobie sprawy ze skali tych zakupów. Zawsze była ładnie ubrana, ale nigdy nie widziałem jej ciuchów w tej masie co teraz. Przez kilka miesięcy wspólnego mieszkania zapełniła wszystkie szafy. Gdy kupuje buty to od razu kilka pary.  Wiele z tych nowych rzeczy leży potem w pudłach i torbach bo ich nie nosi więc to nie jest tak, że kupuje bo potrzebuje. Przynajmniej ja tak to widzę, ale facet ma tak, że idzie kupić nowe spodnie gdy stare się podrą albo zniszczą. Moja poprzednia dziewczyna na pewno nie kupowała takiej ilości ciuchów, fakt, że nie miała tyle kasy. Moja obecna partnerka to trochę rozpieszczona jedynaczka, rodzice mieli kasę więc patrzy na pieniądze inaczej niż ja.                                                                                                                Po raz pierwszy zacząłem się zastanawiać, czy wspólny kredyt to dobry pomysł. Przeczytałem kilka artykułów o zakupoholizmie i widzę wiele objawów u mojej dziewczyny. Kilka dni temu po raz pierwszy pokłóciliśmy się na ten temat. Ja po prostu powiedziałem jej o moich wątpliwościach a ona zareagowała bardzo nerwowo.  Według niej to ja mam problem bo chcę ją kontrolować i ograniczać. Sam jestem z rodziny, gdzie był problem nałogu więc to może ona ma rację, że mam jakąś obsesję i wszędzie widzę uzależnienie. Nie za bardzo mam z kim pogadać na ten temat. Chcę znać wasze obiektywne zdanie.  Sorry za tyle literatury - taki nałóg ;/
#zdrowiepsychiczne
24

Komentarze (24)

Raczej bezsens. Ile lat mija zanim kurtka się zużyje. To by miało sens gdybyś np. bawił się w wojsko, wtedy szmaty dość szybko potrafią się niszczyć.

O obiektywne zdanie będzie trudno, bo to tylko portal ze śmiesznymi obrazkami i nikt tutaj nie zna Twojej dziewczyny. Natomiast z definicji uzależnienie jest wtedy, kiedy ludzie nie umieją w zdrowy sposób regulować swoich emocji, tylko używają do tego jakichś substancji, jedzenia, gier czy zakupów (można wpisać dowolną rzecz). W uzależnieniu jest przymus, bo osoba nie ma innych strategii na radzenie sobie w trudnych stanach emicjonalnych. Więc pytanie, czy jak jej powiedziałeś o swoich obawach, a ona "zareagowała nerwowo", to poszła zaraz po tym do sklepu, żeby kupić sobie kolejną parę butów?

@koniecswiata Wiem, że trudno coś na 100% stwierdzić po krótkim wpisie nie znając osoby. Chcę jednak zweryfikować moje zdanie bo może ja mam po prostu inne spojrzenie na konsumpcję i podejście do kasy. Oskarżenie mnie o próbę kontroli było dla mnie szokiem bo ja tego tak nie widzę. Zgadzam się z podaną definicją uzależnienia a czy od razu coś kupiła tego nie wiem bo dziś większość kupuje w Internecie. Nie chcę niepotrzebnie wchodzić z nią w konflikt jeśli to ja nie mam racji.

@Bigby_Wolf Ja wiem, czy Twoja dziewczyna ma problem czy nie. W każdym razie zarządzanie swoim domowym budżetem to niełatwa rzecz, bo często wymaga dyscypliny i niefolgowania swoim zachciankom, a współczesna kultura, która promuje konsumpcjonizm wcale tego nie ułatwia. Jednak można się tego nauczyć. No ale to musiałoby wyjść od Twojej dziewczyny, bo jeżeli będziesz naciskał, to druga strona zawsze zinterpretuje to jako odbieranie autonomii. Możesz jedynie dbać o swoje granice, tzn. jeżeli umawiacie się, że dzielicie jakieś koszty, każda strona ma zapłacić określoną kwotę - to ma tyle zapłacić i kropka. Skoro piszesz, że jest rozsądna, to być może będzie umiała ograniczyć swoje wydatki, jeżeli znajdzie taka potrzeba.

Logiką i kalkulacjami tutaj nie wygrasz jak ma swoją pensje to chyba można umówić się na wspólną część a reszta jej sprawa?:p

cd45105c-4b84-45d2-b335-e1c4f0e0c152

Mogłeś lepiej zasugerować żeby część sprzedała na vinted jak w tym nie chodzi. Bo jak tylko kupuje i w tym nie chodzi tylko magazynuje to już zbieractwo.

@Bigby_Wolf Chyba faktycznie intercyza, zrzutka na wspólne wydatki, a z resztą swojej kasy rób sobie co chcesz.

Czasem takie dorastają, ale tu bym na to nie liczył. Znajomy mieszka w miejscowości turystycznej, mają biznes sezonowy, więc nauczony, że trzeba zbierać kasę na przeżycie gorszej części roku. Po ślubie za pierwszym razem jego żona zabrała z tej kupki i ruszyła na zakupy, po ciuchy - była awantura oczywiście. Potem pojawiło się dziecko, teraz nawet drugie, a ona bardzo szybko dorosła do tego myślenia. Tylko tu akurat laska była z biedniejszej rodziny i może ta kupka pieniędzy uderzyła jej za pierwszym razem do głowy?

@Nemrod Dopiero jak zaczyna się mówić o kasie to okazuje się, jakie ludzie mają charaktery i pojawiają się często problemy. Kasa to w sumie synonim wolności. Umawiając się na coś wspólnie obie strony muszą ograniczyć swoją wolność. Dojrzałość też jest ważna. Dziwi mnie tylko, że moja dziewczyna jest rozsądna w wielu sprawach a tu zachowuje się jak nastolatka.

czy to patologiczne zachowanie to nwm - może to być specyfika kobiet po prostu. Moja ma zajebane szafy, komody ciuchami, butami. Ma tego tak spokojnie ze 4x tyle co ja. Kosmetyków to pewnie z 10x tyle co ja. Nigdy nie ma w co się ubrać, zawsze ma w planie zakupy XD Z tego co widzę to jej koleżanki mają to nawet bardziej posunięte.

@ColonelWalterKurtz Nie pocieszyłeś mnie. Wychodzi na to, że nie znam kobiet.

@Bigby_Wolf nikt z nas nie zna tak naprawdę, to jest zagadką co tam się dzieje w środku, każdy Ci to powie

Wydaje mi się to dosyć standardowe zjawisko u kobiet. Z moich obserwacji to widzę 2 typy.

Jedne pomimo średnich zarobków potrafią oszczędzać, nie kupują tony ciuchów, i mają typowo męskie wydatki czyli więcej długotrwałych praktycznych rzeczy itp a mniej " kupowania emocji"

A drugi typ to taki że ile by nie miała to ta kasę wyda, jeżeli zarabia słabo to idzie to na ciuchy a jeżeli lepiej to do tego dochodzą podróże itp, chyba że przekroczy taki poziom zarobków że pomimo obu tych rzeczy jest w stanie odkładać, przy czym często to musi być tak że na początku miesiąca musi robić przelew/blokadę żeby nie kusiło.


Najważniejsze pytanie to ile teraz odkłada miesięcznie i ile ma zgromadzonych oszczędności. Bo to jest wyznacznikiem tego jak sobie radzi finansowo i czy warto brać wspólny kredyt. Jeżeli to ma być kredyt na zasadzie że kalkulujesz że zarabia tyle, wydaje mniej więcej tyle i jak zaciśnie pasa to będzie was stać, to odpusc temat, wspólny kredyt bierze się z osobą która ogarnia finanse a nie dopiero ma zacząć to robić. A jak oboje nie jesteście pewni to niech po prostu spróbuję co miesiąc odkładać tyle ile według planu na jakieś obligacje roczne/dwuletnie.

@pokeminatour Dopiero zaczynam z nią rozmawiać o kasie. Nawet kurczę nie wiem, czy coś odkłada. Czasami wspomina, że coś jest drogie i chciałaby sobie kupić jak będzie miała kasę. Ale na tej zasadzie, to ja też chcę BMW x9

@Bigby_Wolf czekaj czekaj. 2 lata znasz dziewczyne i planujecie wspolny kredyt? XD andrzej to j⁎⁎⁎ie.


W takiej sytuacji proponuje jedyne rozsadne wyjscie jakie ja sam kupe lat temu poczynilem, zamieszkujac z moja polowka, ktora potem zostala zona. Bierzesz kredyt wylacznie na siebie i mieszkanie jest wylacznie Twoje. Na rate kredytu i zycie zrzucacie sie po polowie. Z reszta kazdy robi co mu sie podoba. Jak zwiazek pierdolnie to grzecznie dziekujesz kolezance i sie rozchodzicie a Ty nadal masz gdzie mieszkac. A jezeli nie stac Cie zeby wziac kredyt samemu to sorki, ale to nie jest dobry pomysl

@Pirazy

Też zastanawiam się nad wzięciem kredytu na siebie. Nic kurcze nie trwa wiecznie. Im więcej myślę tym mam więcej wątpliwości. Tyle że w pojedynkę stać mnie na klitkę.

@Bigby_Wolf no i ta klitka w zupelnosci wystarczy na start. Po kilku latach bedziesz juz wiedzial na czym stoisz i bedzie mozna sprzedac i kupic cos wiekszego.

@Pirazy w sensie on ma jej zaproponować że mieszkanie będzie jego a ona będzie płacić połowę raty kredytu? XD

@Boltzman co Cie w tym dziwi?

@Pirazy to że w praktyce mało ludzi jest na tyle kumatych by zrozumiec sens raty odsetkowej, albo tego że powinny ogólnie dokładać się jakoś w ramach tego że mieszkają, przykładowo płacąc tyle ile za pokój. W większości przypadków to jest że dołoża się do max połowy czynszu i opłat bo przecież "nie będą spłacać chłopakowi mieszkania", tylko że realnie też opłaty pojdą w góre przy dwóch osobach.

Do tego koszta typu facet musi kupić większe mieszkanie jeżeli ma być dla 2 lub 3 osób. Dla mnie to robienie z siebie frajera i dla faceta odpowiednią opcja powinno być kupić sobie coś małego na własne potrzeby, a z kobietą najem lub na późniejszym etapie wspólny kredyt na coś większego, a swoje mniejsze najmować, bo w innym przypadku sponsoruje się drugiej osobie mieszkanie.

@Pirazy jak to co? Czyli uważasz, że laska ma płacić pół jego kredytu tak samo jakby miała pół własności jakby z nim wzięła kredyt?

@Boltzman w kazdym momencie mozna ja dopisac do kredytu oraz wlasnosci mieszkania, jesli okazaloby sie, ze jednak wszystko jest ok, zwiazek jest super, wzajemne zaufanie wzroslo itp.


Co do sedna pytania - jesli mieszkalaby u Opa, ktory ma zobowiazanie w postaci kredytu i na nim ciazy 100% odpiwiedzialnosci to dlaczego mialaby nie placic za mozliwosc mieszkania? Op mialby jej to sponsorowac?


Dlaczego taka propozycja? Bo Op opisal swoje watpliwosci co do tego czy dziewczyna zacisnie troche pasa zeby splacac kredyt wziety na ich dwojke. Czyli - istnieje hipotetyczna mozliwosc, ze Op zostalby sam ze splacaniem kredytu zaciagnietego na ich dwojke z mieszkaniem, ktore jest na ich dwojke. Banku nie bedzie interesowalo, ktory z kredytobiorcow sie nie wywiazuje.


W blizszym i dalszym otoczeniu mam ludzi (mezczyzn), ktorzy byli w takiej sytuacji - jeden splacil calosc kredytu za mieszkanie sam, majac zone i dwojke dzieci, bo zona nie pracowala a 5 lat temu (dwa lata po splacie) rozwod i pol mieszkania zony drugi jeszcze lepszy, ale to juz historia, ktorej nawet nie wypada przytaczac.


Wbrew pozorom takie sytuacje nalezy bardzo dobrze przemyslec a nie unosic sie tak jak Ty teraz. Ja z moja obecna zona a wtedy jeszcze dziewczyna tak wlasnie zrobilismy bo tez naszly nas watpliwosci, a zadno nie chcialo obciazac drugiego w razie jakiejs wtopy. A bylo to kupe lat temu. Potem mieszkanie sprzedalismy i juz wspolnie zakupilismy dom.


Ponadto - piszesz, ze jak ma sie dokladac do czegos co nie jest jej - czyli zakladasz mozliwosc, ze jednak odejdzie od Opa i "zostanie z niczym". No to w takim scenariuszu tym bardziej lepiej dla Opa zeby nie mieli wspolnej wlasnosci i wspolnego kredytu. Z reszta nawet gdyby mieli to ona dostalaby polowe z tego co udalo sie splacic kapitalu, czyli wielkie G. ( i to o ile zgodzilaby sie to zalatwic jak czlowiek a nie po prostu przestac placic dalej zachowujac pol mieszkania) A dopoki mieszkaja razem to wlasnosc jest tylko formalnoscia. Chyba nie zdajesz sobie sprawy ile nieruchomosci stoi tylko na jedna osobe a mieszkaja w nich cale rodziny i wspolnie je utrzymuja

@Pirazy Op nie ma niczego sponsorować ale nie jest uczciwe spłacać połowę raty kredytu. Gdyby baba z nim mieszkała to też płaciłaby połowę kredytu.


Ciekawe co by OP powiedział czy Ty na miejscu OPa, gdyby to ona miała wziąć kredyt na siebie a on płacić jej połowę?


Poza tym ja się nie unoszę. Twoje podejście trochę mnie rozbawiło i trochę zdziwiło. Jak można proponować tak bardzo nie uczciwy układ polegający tylko na zaufaniu, że OP może potencjalnie w przyszłości dopisać łaskawie drugą osobę do kredytu?


Przykre jest to, ja bardzo materialne podejście mają niektórzy i jak bardzo nie są w stanie postawić się na miejscu drugiej osoby. Nie wierzę, że Ty czy OP zgodzilibyście się na taki układ gdyby miał być zorganizowany w drugą stronę.


Jedyny uczciwy układ w takiej sytuacji, uważam, to taki, w którym laska płaci połowę typowego czynszu w okolicy. A nie połowę raty kredytu xD


Poza tym ziomuś, wyciągnąłeś tyle wniosków na podstawie jednego mojego pytania? Że się unoszę, że w ogóle za darmo chciałbym żeby laska była trzymana itd. To Ty się chyba uniosłeś pisząc ścianę tekstu i zakładając jaki jest sposób mojego myślenia. Wrzuć na luz i szus.

@pokeminatour Ale tutaj proponowane rozwiązanie jest szkodliwe i nieuczciwe dla drugiej strony.


Jedyny uczciwy układ to taki, w którym laska płaci połowę typowego czynszu w okolicy a nie pół raty XD

@Boltzman kolego, ja bym tylko chcial zauwazyc, ze polowa czynszu to czesto wyjdzie wiecej niz polowa raty szczegolnie za 2-3 lata, biorac pod uwage obecna dynamike cen. Nie bez przyczyny wzrost cen przeklada sie na wzrost cen wynajmu.


Nie jest uczciwe? A gdyby Op juz teraz mial mieszkanie kupione na kredyt, zanim sie poznali, to zamieszkujac z nim, proponowalbys zeby placila polowe raty, czy polowe czynszu z okolicy?


A zakladajac, ze Op kredytu ma tylko 80k i rata wynosi 400zl? A widzisz, tu Cie mam. Czyli po prostu patrzysz z perspektywy, zeby wyszlo jak najtaniej, nie jak najuczciwiej.


Powiem Ci jakby bylo najuczciwiej, ale niekoniecznie najsprytniej - Op bierze kredyt, kupuje klitke i wystawia pod wynajem, dziewczyna bierze kredyt, kupuje klitke i wystawia pod wynajem, a oboje wynajmuja trzecie mieszkanie w ktorym mieszkaja i skladaja sie na wszystko po polowie. Wtedy jest i uczciwie, i bez ryzyka, i bez sensu


Biorac kredyt tylko na siebie bierzesz tylko na siebie cala odpowiedzialnosc, ryzyko i wszelkie konsekwencje az do momentu calkowitej jego splaty. I placisz od tego wysokie odsetki a na mieszkaniu ciazy hipoteka. Szkodliwe jest myslenie, ze to nic takiego i w ogole nieuczciwy pomysl, zeby ktos dokladal sie polowe kwoty raty.


To pomysl, ile jest w Polsce zwiazkow malzenskich bez intercyzy, gdzie pracuje np tylko facet, albo facet zarabia wiecej niz kobieta (lub odwrotnie) ale majatek i tak jest konsekwentnie wspolny 50/50, tez powiesz, ze nieuczciwe? Czy wtedy to juz luz? Wiesz, jaki kwik powoduje w zwiazkach czesto samo wspomnienie o intercyzie?


W zwiazkach nagminnie czesto - jak juz dochodzi do powaznych kwestii finansowych - to budza sie demony, emocje i wzajemne oskarzenia


Z reszta - to tylko moja propozycja. Jesli sam bedziesz stal przed taka sytuacja to mozesz zrobic jak bedziesz uwazal - kazdy sam kieruje swoim zyciem

Zaloguj się aby komentować