Zakaz silników spalinowych od 2035 roku nierealny. Rewizja przepisów ma być ratunkiem dla sektora motoryzacyjnego w UE

Zakaz silników spalinowych od 2035 roku nierealny. Rewizja przepisów ma być ratunkiem dla sektora motoryzacyjnego w UE

Newseria
Zakaz stosowania silników spalinowych po 2035 roku wymaga rewizji – podkreślają posłowie do Parlamentu Europejskiego z Koalicji Obywatelskiej. Ich zdaniem przegląd przepisów powinien się odbyć wcześniej niż w 2026 roku, bo perspektywa zmian już dziś mocno uderza w europejski przemysł motoryzacyjny. UE traci tym samym konkurencyjność, przede wszystkim na rzecz Chin. [...]

We wtorek 8 października z inicjatywy polskiej delegacji w Parlamencie Europejskim odbyła się debata na temat sytuacji w europejskim sektorze motoryzacyjnym. Zdaniem przedstawicieli KO narastający kryzys zagraża 14 mln miejsc pracy w Europie, w tym prawie 200 tys. w Polsce składających się na 8 proc. krajowego PKB. [...]

#motoryzacja #uniaeuropejska #smochody #zakazy #silnikispalinowe #przemysl #gospodarka #ekonomia

Komentarze (17)

100mph

Przestaliby sie wyglupiac i odpuscili problemy emisji niskiej, a zajeli sie budowa EJ i OZE. Jedyne z czego nalezaloby zrezygnowac to piece weglowe plus nalezaloby zaczac powaznie podchodzic do przegladow technicznych i wyeliminowac najwieksze smrodki. Reszta planow pisanych z biurowcow brukselskich nadaje sie do kosza.

tomasz-frankowski

Trochę manipulacja bo brakuje słowa: sprzedaży

jonas

@tomasz-frankowski Tak czy owak pomysł kompletnie z czapy i nierealny, jakkolwiek by nie manipulować.

jonas

@tomasz-frankowski Bo ja wiem, autka na baterie to nadal tylko średnioużyteczny gadżet, w dodatku nieprzyzwoicie drogi, a jeździć czymś trzeba.

tomasz-frankowski

@jonas mimo wszystko bardziej użyteczny niż Passat w tdi

Lukato

@tomasz-frankowski Tylko problem w tym, że na Passata w TDI stać 95 % Polaków, a na użytecznego elektryka nielicznych. W Polsce za wszystko wzięto się od dupy strony. Zamiast zbudować nowoczesny zbiorkom w miastach i szybkie linie kolejowe pomiędzy miastami to najpierw zaczęli w pizdu wszystko likwidować, bo się nie opłaca. Busiki kursujące 3 razy na dzień w godzinach dogodnych dla emerytów i bezrobotnych, bo się nie opłaca. Obcięte połączenia kolejowe, bo się nie opłaca i zmuszono ludzi do "amerykańskiego modelu" transportu, że bez auta poza kilkoma największymi ośrodkami jesteś wykluczony.


A potem władze doszły do wniosku, że aut jest jednak w miastach za dużo. Spoko z tą tezą się zgodzę, ale czy ruszyli z gwałtowną rozbudową kolei, linii autobusowych i tworzenia sensownego zbiorkomu? No nie. Bo się nie opłaca. i tysiące innych wymówek. Tym sposobem to sukces osiągniemy tylko wtedy, gdy przynajmniej połowa ludzi będzie mogła pracować zdalnie i nie będzie musiała się przemieszczać dalej niż na zakupy do najbliższego sklepu.


Sensowny zbiorkom ma Warszawa i kilka innych dużych miast. W przypadku reszty to jest dramat. W rodzinie mam przypadek dziewczyny bez prawa jazdy i żeby z 15-20-tysięcznego miasteczka dojechać do pracy w Wojewódzkim 30-35 km dalej to musi wyruszać okoły 2-godziny wcześniej przed godziną rozpoczęcia pracy, bo następny kurs jest za 3-4 h. Na miejscu jest po jakichś 45 minutach i czekaj sobie blisko 1.5 na rozpoczęcie pracy. A jak ma drugą zmianę to nawet nie ma czym wrócić i musi po nią wyjeżdżać ktoś z rodziny.


Dlatego właśnie ludzie wybierają samochody. Ja też bym chętnie pojeździł sobie pociągiem i posłuchał muzyki czy poczytał książkę zamiast uważać na drodze ekspresowej. Tylko zaczynając pracę o godz. 9 jeden pociąg mam jakoś po 6, a drugi po. No więc albo czekam blisko 2h przed pracą albo jestem ponad godzinę spóźniony XD

jonas

@tomasz-frankowski W tym właśnie sęk, że ni cholery. Użyteczność spalinowozu, nawet Passata w TDI, jest miażdżąco wyższa niż dowolnego bateriowozu, z obojętnie jak wielką baterią. Zresztą nie w zasięgu sprawa, obecnie mam samochód spalinowy z zasięgiem 400-450 km, ale zasobnik energii uzupełniam w nim do 100% w kilka minut. A to tylko jedna cecha pojazdu, który skonstruowano do wożenia ludzi i towarów, a nie jałowego kwitnięcia pod ładowarką.

KonioNT

@jonas Chłopie. sprawdź statystyki na temat przeciętnych odległości podróżowania w Polsce i w Europie. Zasięg nie jest problemem, ja bym bardziej patrzył na możliwość ładowania w miejscu zamieszkania na dzień dzisiejszy. Jak ktoś ma własną ładowarkę to się śmieje. Nie wiem skąd wraca wiecznie ten temat wyjazdów do Chorwacji z przyczepą i 6tką dzieci.

jonas

@KonioNT Statystyki, o tak, uwielbiam statystyki. Skoro statystycznie samochód osobowy przejeżdża dziennie 30 km i w użyciu jest godzinę na dobę, to czytelna oznaka, że wszystkim wystarczy wypożyczany na minuty bateriowóz typu Dacia Spring. Bo kto niby ma potrzebę jeździć do Chorwacji z przyczepą, samolotem się takie odległości pokonuje.


Ładowanie to kolejny kamyczek do sterty bezużyteczności autek na baterie. Tych ładowarek nie ma czym zasilić już teraz, kiedy bateriowozy stanowią śmieszny promil całej floty na drogach. Co będzie dalej?


Dobra, to dawaj jeszcze Norwegię i mamy komplet "argumentów". Wszak skoro w Norwegii się coś udało i tam też mają statystyki, to uda się wszędzie.

KonioNT

@jonas jakich ładowarek nie ma czym zasilić już teraz? I czemu miałbym używać argumentu Norwegii? Mieszkam w UK (50% prądu ze źródeł odnawialnych) mam ładowarkę która doskonale działa, i każda inna ładowarka (publiczna) z której korzystałem działała prawidłowo. Skąd masz te opowieści o kryzysie sieci? National Grid nie zgłasza żadnych problemów ani teraz ani w przyszłości , gdzie auta elektryczne będą stanowić większość floty. Wynika to z tego że w przeciągu ostatnich 15 lat zapotrzebowanie na prąd w UK spadło o 1/3 - wynika to głównie z faktu że nowoczesne urządzenia są o wiele bardziej energooszczędne a także z faktu, że firmy energetyczne (jak Octopus) mogą kontrolować ruch w sieci podczas ładowania aut poprzez dostęp do ładowarek konsumenta. W zamian oferują BARDZO korzystną stawkę 7p/kWh.

Moje auto używane jest codziennie a ładuję je raz na 5-7 dni.

jonas

@KonioNT Kryzys sieci to żadne opowieści, tylko żniwo chronicznego niedofinansowania infrastruktury, często pamiętającej jeszcze późnego Gierka. Elektrowni atomowej próżno wypatrywać, powinny być już dwie-trzy od dawna działające i kolejne dwie-trzy w budowie, żeby na serio myśleć o upowszechnieniu autek na baterie jako rzekomej alternatywy dla napędu spalinowego.


Nie interesuje mnie co się dzieje w UK, nie mieszkam tam, czasami jeżdżę do pracy, ale wtedy też nie korzystam z samochodów elektrycznych. Chociaż nie, pardąsik, raz po szkoleniu koleś mnie podwoził na lotnisko jakimś Seatem na baterie.

binarna_mlockarnia

Stwórz problem, by następnie dzielnie z nim walczyć, ech Unio E.

bleblebator-bombambulator

Czyżby strach zajrzał do dupy przed rewolucją antymarksistowską?

kodyak

Nie no ten termin byl bezsensowny już w momencie jego ustalania. Jednak chiny dosc szybko go zweryfikowały.

matips

@kodyak Jak "chiny go zwerfykowały". Chiny pokazały, że od biedy by się dało zelektryfikować transport do 2035 roku, ale technologię i zasoby naturalne trzeba by nabyć od Chińczyków.


Tak - chiny rozwój EV zawdzięczają nie tylko wyzyskowi, ale również wpakowaniu dużej kasy w rozwój know-how i technologii, których europejskim firmom brakuje.

Bystrygrzes

gdyby ID 3 kosztowal u nas tyle co Chinach czyli 15.000 € to nie bylo by problemu z elektrykami w Europie by eliminowalyby spalinowki same.... Ale jak mam dac za jakiekolwiek auto 40k to ich chyba pojebalo

Zaloguj się aby komentować