[z Czechowicza]

bzyczące chmury skrzydeł na wietrze
jak płatki sadzy późnym latem
zanim opadły liście jeszcze
nad szarych bloków płaskim dachem

wirują w tańcu tak dokładnie,
że pióra im się nie stykają -
jak kiedy w pustą twarz upadnie
spojrzenie w porannym tramwaju

bliskie, a jednak niedostępne
zwrócone w całkiem inną stronę
i z nieodkrytym dla nas sensem
na zawsze w chwili utracone

kłębi się ciemna ptaków zamieć
od dna uliczek odskakuje
świergot ich w cichy wpada lament
podwórka wypełniając bure

i czuję drobnych komór łopot
krew pompujących w lekkie ciała
kiedy mijają z obu boków
w wygładzających kamień falach

#poezja #tworczoscwlasna #zafirewallem

Zaloguj się aby komentować