Wielu tedy zatapia się w rozkoszach, a gdy przemienia je w przyzwyczajenia, nie mogą się bez nich obejść. Zasługują oni na najwyższe politowanie, ponieważ doszli do tego, że to, co było im niegdyś zbyteczne, stało się teraz potrzebne. Nie korzystają więc z rozkoszy, lecz jej służą i miłują swoje przywary, co spośród wszystkich przywar jest przecież najgorszą. 
Owóż nieszczęście dopełnia się wtedy, gdy ohyda nie tylko bawi, lecz także się podoba; i nie ma możności zastosowania lekarstwa tam, gdzie to, co było występkiem, staje się obyczajem.

Seneka, Listy moralne do Lucyliusza
#stoicyzm
92cd4e63-fb0e-43e8-a07d-1817ea34cbfd
splash545

@CzosnkowySmok Lepiej nie

wombatDaiquiri

@splash545 brzmi jak kolejny wariacik na krucjacie przeciw lekom psychiatrycznym

splash545

@wombatDaiquiri nie wiem gdzie to wyczytałeś w tym cytacie, ale nie. Przecież tu jest mowa o rozkoszy, rozpuście np. picie alkoholu, obżarstwo, leżenie cały dzień i nic nie robienie. Ogólnie brak dyscypliny i brak pracy nad sobą, a jakby nie patrzeć to leczenie lekami od psychiatry jest pracą nad sobą i chęcią polepszenia swojego położenia przy pomocy farmakoterapii. Jest to działanie rozsądne i stoickie. Gdyby te leki używać w sposób niezgodny z przeznaczeniem, nadmierny, po to żeby się naćpać to w takim przypadku byłoby to o czym mowa jest w tym cytacie.

wombatDaiquiri

@splash545 nie będę w stanie Cię przekonać w debacie, bo nie mam jeszcze tej myśli przygotowanej do prezentacji, ale spróbuję Ci przekazać o co mi chodzi.


Otóż przeskok pomiędzy cierpienie -> neutralność i neutralność -> przyjemność zależy tylko od indywidualnych predyspozycji. To co dla Ciebie jest normą, dla mnie może być cierpieniem. To co dla Ciebie może być cierpieniem, dla mnie może być pracą nad sobą.


Przykład: dla jednego picie alkoholu w pubie to forma pracy nad sobą i wychodzenia do ludzi. Dla drugiego problem bo partnerka mu robi awantury że go nie ma w domu (chociaż nie ma dla niego alternatywy spędzania czasu wspólnie).


Przykład: dla jednego seks pozamałżeński to ogromny grzech. Ale nie jestem w stanie powiedzieć, czy gdybym został impotentem albo w wyniku wypadku przy pracy został wykastrowany nie próbowałbym przekonać partnerki żeby nie rezygnowała z tej sfery życia. Nie wiem, bo nie miałem nigdy tego problemu.


Jeżeli zgadzasz się z tym, że interpretacja i kontekst zależy indywidualnie od słuchacza, to chciałbym żebyśmy zdefiniowali postać "filozofa", osoby świadomej cierpienia i rozkoszy, z etosem pracy i oddanej pracy nad sobą ponad rozpustę.


Pytanie: czy filozof może poruchać albo się naćpać bez dorabiania do tego moralnej otoczki? Kiedy powinien przestać?

splash545

@wombatDaiquiri

czy filozof może poruchać albo się naćpać bez dorabiania do tego moralnej otoczki? Kiedy powinien przestać

Może. Wtedy kiedy to nie będzie dla niego problemem. Jak będzie ćpał albo ruchał bo ma chęć i jest świadomy, że robi to nieregularnie i od tak z głupoty, a nie bo czuje do tego wewnętrzny przymus to jest to ok. Natomiast musi się też nieustannie badać czy może nieświadomie taki wewnętrzny przymus mu się nie tworzy, bądź takiego już nie posiada.


A w sytuacji, w którą opisałeś:

dla jednego picie alkoholu w pubie to forma pracy nad sobą i wychodzenia do ludzi

Odpowiedź brzmi nie, w takim przypadku nie może. Filozof ma inne narzędzia do pracy nad sobą a nie rozluźnianie się przy pomocy alkoholu.

Zdiagnozowane choroby psychiczne i zaufanie do lekarzy i leków to co innego bo jest to działanie zgodne z rozumem, niż próba leczenia się na własną rękę przy pomocy alkoholu bądź narkotyków. Skoro sam nie potrafisz sobie poukładać w głowie, żeby nie potrzebować tego piwa na rozluźnienie to nie masz też kompetencji, żeby się leczyć przy pomocy alkoholu.


Jak filozof zamiast technik stoickich, mentalnych, duchowych do pracy nad sobą używa alkoholu to nie jest filozofem, a co najwyżej może udawać filozofa albo w filozofa się bawić.

splash545

@wombatDaiquiri

interpretacja i kontekst zależy indywidualnie od słuchacza

W dużym stopniu tak np. w tym przykładzie z seksem. Jednal tak nie do końca bo filozof ma dążyć do tego, żeby być tą:

osoby świadomej cierpienia i rozkoszy, z etosem pracy i oddanej pracy nad sobą ponad rozpustę.

Taki ma być to ma być jego wybór. Co prawda jest tylko człowiekiem, ma słabości i potknięcia, gorsze chwile i nigdy nie będzie tym idealnym mędrcem z tradycji stoickiej, który jest równy bogom i nie musi się martwić niczym i nigdzie ale ma chcieć dążyć w tę stronę, wiedząc, że nigdy mu się to nie uda. Ale jest to nieistotne bo sama droga ma przynosić mu radość, szczęście i harmonię. To właśnie tu ma być jego źródło radości w dążeniu i ma czerpać tą radość z samego siebie z swojego wnętrza, a nie z przyjemności typu alkohol czy ćpanie. Po prostu filozof w swojej hierarchii wartości samorozwój ma bardzo wysoko, a przyjemności nisko. Nie oznacza, że nie może z nich korzystać wcale, ale ma to nie kolidować znacząco z jego rozwojem, który stoi wyżej. Te przyjemności jak i zresztą większość rzeczy zewnętrznych mają być dla filozofa obojętne, co najwyżej dogodne.

Dudleus

@splash545 no i teraz chyba muszę przestać oglądać porno i się masturbować bo chyba wchodzi przyzwyczajenie a nie dla przyjemności, chociaż szkoda tego sobie odbierać nie mając alternatyw.

Zaloguj się aby komentować