@GrindFaterAnona Na takich imprezach ruch u większości sprzedawców jest na poziomie 500zł na weekend, a dużo sprzedawanego asortymentu to jakieś guziki czy inne pierdoły, czasem za 1zł, albo parę złotych. Sprzedawcy na takie imprezy przyjeżdżają z różnych miejsc, i z każdym byś musiał się dogadać co do akceptacji tych żetonów. Dodatkowo, ceny są tam raczej niskie (dużo sprzedaży to jakieś guziki czy rzemyki za parę groszy), i o ile nominał żetonu nie będzie bardzo niski, to zrobisz sobie problem z rozmienianiem.
Sposobem, o którym już wspomniałem jest działalność nierejestrowana - idealny dla ludzi, którzy raz na ruski rok zarobią parę stów w weekend.
Ale nie, lepiej jebac urzednika, ze wykonuje swoja pracę i przymykac oko na cwaniakow. 100% Polska i Polacy.
Mentalność "jebać urzędnika" wynika w dużej mierze z mentalności samych urzędników. Akcje z wymianą żarówki dla urzędniczki po zamknięciu warsztatu nie są jakąś anomalią, i przyczyniają się do mentalności społeczeństwa. Mnie, zanim wyniosłem się z Polski, wzywali (pod groźbą odpowiedzialności karno-skarbowej) do US o jakieś nieprawidłowości w kwocie 8.50pln. List ich kosztował więcej.
Wyniosłem się do Czech, i różnica w prowadzeniu działalności tutaj jest spora - urzędnik zakłada, że możesz się pomylić, i stara się problem rozwiązać (np. wysyłając Ci maila kiedy coś się nie zgadza), zamiast zakładać z góry, że jesteś bandytą i złodziejem. Niby niewiele, ale kompletnie zmienia relację z urzędem i urzędnikiem.