Jeśli zastanawiacie się, czym są saliny, spieszę z odpowiedzią, że są to niewielkie sztuczne oczka wodne o prostokątnym kształcie, służące do pozyskiwania soli. Działa to tak, że wysokozmineralizowana słona woda, bijąca ze znajdującego się tam naturalnego źródła, jest rozprowadzana po takich właśnie oczkach wodnych, rozsianych po uformowanych przez człowieka ziemnych tarasach, po czym odparowuje wystawiona na działanie promieni słonecznych, zostawiając w ciągu kilku dni warstwę soli. Proces jest powtarzany przez około miesiąc i gdy już zbierze się wystarczająco gruba warstwa, sól jest starannie zbierana z podłoża.
Żeby tam dotrzeć, wsiadłem do autobusu jadącego do miejscowości o uroczej nazwie Urubamba, tam znalazłem colectivo jadące w stronę znanego mi już Ollantaytambo, zaznaczając kierowcy, że będę wysiadał już po kilku minutach we wsi Mocopata. Tak, wiem, szczegóły te są wam potrzebne jak rybie rower. W każdym razie po niedługim czasie wysiadłem z colectivo płacąc zawrotną kwotę bodajże 2 soli i używając aplikacji Maps.me skierowałem się na początek szlaku pieszego. Właściwie ciężko to chyba nazwać szlakiem - ot ścieżka umożliwiająca dotarcie pieszo do tejże atrakcji turystycznej, do której znakomita większość turystów podjeżdżała samochodami i busikami od drugiej strony. Ja jednak samochodu nie miałem, a przepłacać za zorganizowaną wycieczkę ani taksówkę nie zamierzałem. Zwłaszcza że trasa była do przejścia w godzinę w jedną stronę.
Słońce w zenicie na bezchmurnym niebie przygrzewało solidnie, więc mimo umiarkowanej temperatury powietrza na tej wysokości, szło się nieźle spocić podczas marszu. W końcu dotarłem do celu.
Czy saliny zrobiły na mnie wrażenie? Raczej średnie , ale moje oczekiwania względem tego miejsca i tak były niskie. To co mnie pozytywnie zaskoczyło, to że wejście na główny punkt widokowy, znajdujący się poniekąd na zamkniętym terenie, było darmowe - zbliżając się do tego miejsca i widząc z oddali grupy turystów chodzące zgodnie z oznakowaniem wskazującym kierunek zwiedzania, byłem przekonany że w budce na wejściu pobierają opłaty. Tak jednak nie było. Podobne zdziwienie wyrazili inni piesi turyści, którzy akurat pojawili się przy "kasach", które kasami nie były.
Na miejscu spędziłem raptem kilkanaście minut, obserwując krzątającycych się po tarasach pracowników odpowiedzialnych za proces pozyskiwania soli. W końcu ruszyłem w drogę powrotną.
Tak jak przed południem znalezienie colectivo z Urubamby nie było trudne, tak z powrotem musiałem liczyć na to, że akurat coś będzie jechać i raczy się zatrzymać. Nie było bowiem mowy o jakichkolwiek rozkładach jazdy. Starałem się więc po prostu łapać przejeżdżające obok busy, jednocześnie idąc w kierunku Urubamby. Po kwadransie w końcu udało mi się złapać okazję i dojechałem do miasteczka. Jako, że do odjazdu autobusu do Cuzco miałem jeszcze godzinę, wstąpiłem do miejscowej knajpki dla lokalsów na coś do jedzenia. Moja obecność spotkała się z zainteresowaniem i dużą życzliwością grupy miejscowych, którzy głośno rozmawiając przy stole, dopijali domowej roboty napój dziwnego koloru, na który i ja się skusiłem, choć koniec końców rozczarowałem miałkością smaku. Jedzenie też niezbyt mi podeszło, ale przynajmniej uzupełniłem kalorie, opędzając się od much i oglądając siermiężny teledysk do jeszcze siermiężniejszej, swojskiej muzyki, którą określiłbym jako wypadkową zmieszania bawarskich piosenek i disco polo, tyle że w peruwiańskiej odsłonie.
I to tyle na dziś. Coraz ciężej znaleźć mi czas na pisanie, ale mam nadzieję, że na kolejny odcinek nie będziecie musieli czekać miesiąc. Choć akurat do opisania może być sporo, więc kto wie.
#polacorojo #podroze #peru #cuzco
Dodawanie zdjęć do wpisu średnio chce działać, więc reszta tu
Na zdjęciu te saliny wyszły całkiem interesująco
Kumplu a możesz numerować wpisy? Próbuje teraz nadrobić zaległości, a hejto sortuje jakoś z czapy i wpis z przed 7 miesięcy jest między wpisem 4 miesięcznym i 8 🤔
@JanPapiez2 hmmm, to dziwne, bo wchodząc na stronę profilu domyślnie jest posortowane od najnowszych i można przestawić na najstarsze - innej opcji nie ma
@Sniffer mówisz o sortowaniu na stronie czy w apce? Ja o apce
@JanPapiez2 o stronie. Nawet nie wiedziałem, że jest appka
@Sniffer czekaj, że to nie jest taki śmiesznie wybrukowany szlak?
@Sweet_acc_pr0sa tak, wybrukowany kostkami soli o powierzchni około 5 metrów kwadratowych każda
@Sniffer o widzisz, Ty tu kolejny wpis, a my już zdążyliśmy wrócić spowrotem do Polski z naszej wycieczki do Peru
Rozwiniesz?
@gedzior84 społeczeństwo ma jeszcze daleką i wyboistą drogę przed sobą, bo targa tymi ludźmi mnóstwo sprzecznych emocji.
@gedzior84 gratuluję wyprawy i super, że się podobało! Zazdroszczę zwłaszcza Amazonii
@madhouze W sumie to taki naród podobny do nas jeśli chodzi o postrzeganie samych siebie. Z jednej strony dumni ze swojego pochodzenia, historii i bogactw, a z drugiej jednak zakompleksieni przez swoją peruwiańskość i trochę pogubieni we własnej tożsamości. Jest spore rozwarstwienie społeczne i sporo biedoty, która idzie zupełnie innym nurtem niż ta bogatsza część. Rozmawialiśmy z kilkoma peruwiańczykami, którzy potwierdzali, że ciężko im się odnaleźć, ale mają nadzieję, że solidną pracą uda im się dożyć lepszych czasów. Trzymam za nich kciuki, bo ogólnie rzecz biorąc bardzo fajni ludzie
Ładnie tam. I wpis też ładny
@BoJaProszePaniMamTuPrimaSorta dziękuję w imieniu Peruwiańczyków i swoim
Jo, zajebiste te tarasy a Ty masz kondychę by zapindalać na takich wysokościach, powodzenia!
Zaloguj się aby komentować