Martwota
Życia powoli niesmak odczuwam
Lecz nie spoczynek w głowie mam
Życia co teraz dzieje się tu i teraz
To jak go prowadzę. Że błądzę nieraz
Pewnie powiedziecie, że każdy błądzi
Lecz co powiecie, jeśli swe błędy znam?
Człowiek uczy się na błędach? E tam
Gdyby tak było nie byłbym wciąż sam
Choć myśli w głowie drogę znają
Teorię wszystkiego już chyba znam
W praktyce jednak ciągle ten sam
Czym dalej w las, tym ciemniej tam
Zadaję pytanie - Ile jeszcze wytrwam?
Czy umarłem za życia? Pojęcia nie mam.
@pingWIN super sonet choć dosyć depresyjny, pasuje do #jesien
@splash545 wy jesteście jacyś dziwen
@splash545 Dzięki, taki miał być. Jaka pora roku taki klimat sonetu
Niestety, trochę prywatne odczucia, ale cóż xD
@pingWIN jeśli faktycznie chcesz uczyć się na błędach to polecam taką technikę. Uzależnianie swojego szczęścia od tego czy jesteś z kimś to też słabo bym powiedział. Jest tu pewnego rodzaju błąd poznawczy i fajnie by było jakbyś wykorzystał ten czas, w którym jesteś sam, żeby polubić siebie i życie takie jakie jest. Dzięki temu no wiadomo, że będzie Ci lepiej na głowie i wtedy też złapiesz takiego luzu dzięki, któremu łatwiej kogoś znajdziesz i to pewnie kogoś bardziej wartościowego niż jakbyś znalazł kogoś nie potrafiąc czuć się dobrze sam z sobą. Jak to zrobić? No polecam Ci cały ten podcast, od czasu do czasu przesłuchać jakiś odcinek i portrafi się zmienić perspektywa, w szczególności jeśli połączysz to z regularnym przeglądem siebie i jakąś pracą nad wyobrażeniami. Ewentualnie mogę polecić do przeczytania Sztukę życia według stoików. Jednak te współczesne podejście do stoicyzmu potrafi nakierować dużo szybciej człowieka na jakieś konkretne efekty niż czytanie starożytnych tekstów. A stoickie cytaty to można traktować jedynie jako zajawkę niż jako coś konkretnego. I widzisz jak pisałeś w sonecie, że teorię znasz a tu trzeba właśnie to robić, wcielać w życie i się rozliczać z tych swoich działań i je ulepszać i znów próbować. Jedynie poprzez działanie można coś zmienić i można odnaleźć też radość w samym działaniu i samych próbach, które wcale nie muszą się kończyć sukcesem, żeby czerpać z nich radość.
@splash545 No ogólnie największy problem to prokrastynacja. Nie wiem czy uzależniam szczęście od bycia z kimś, wydaje mi się, że nie zupełnie. Jest jakaś tam samotność, ale dawniej byłem szczęśliwy realizując się w różnych dziedzinach, a też nie miałem nikogo. Podcastów przesłuchałem sporo, tego akurat nie, więc sprawdzę. Wiem, że działanie jest ważniejsze, napisałem to w sonecie z resztą, ale prokrastynacja + choroby (choćby anemia) powodują, że ciężko cokolwiek zacząć i realnie myślę nad uzbieraniem na wizyty u specjalisty, ale najpierw właśnie chcę ogarnąć zdrowie (fizyczne), bo może to jest główny powód tego też (akurat sporo z nich objawia się spadkiem energii). A z samooceną to różnie bywa, a życie cóż, akceptuję jakim jest raczej, patrzę realistycznie, ale nie akceptuję aktualnie swojego (czyt. mam potrzebę zmian właśnie).
Co do stoicyzmu to Twoje cytaty czytam, ale nie z każdym się zgadzam, staram się też czytać codziennie "Stoicyzm na każdy dzień roku". Sztukę życia według stoików mam już na liście do przeczytania od kilku miesięcy.
Ehhh.. trochę się uzewnętrzniłem, ale dzięki za odzew w ogóle i chęć pomocy
@pingWIN No to sprawdź ten podcast i książkę. No ok z tym uzależnieniem szczęścia od związku to trochę sobie strzeliłem na podstawie sonetu i tego, że się wielokrotnie z czymś takim spotkałem u innych. Prokrastynacja z czegoś też musi wynikać jakiś błąd poznawczy, fałszywe wyobrażenie i to można sobie wyszukać i ogarnąć przy pomocy praktykowania stoicyzmu. Nie czekaj z wizytą u specjalisty bo to może pomóc Ci też ogarnąć to zdrowie fizyczne. Od tej wizyty i badań chyba wypadałoby zacząć.
Pisze Ci o tym podcaście i książce bo widać, że czujesz klimat
Ja jak poznałem stoicyzm to nie wiedziałem o nim nic i zacząłem od lekkiej teorii i od razu wszedłem na praktykę - przegląd siebie + praca z wyobrażeniami. Dopiero jak zobaczyłem efekty to wsiąkłem w teorię. A co mi dała ta praktyka? Tez mocno prokrastynowałem, miałem zespół amotywacyjny, od kilkunastu lat jarałem codziennie zielsko i to tak dużo patologicznie i łączyłem to z codziennym alko. Czyli ćpun i alkoholik. Z psem mi było ciężko iść wokół bloku. Zacząłem robić te ćwiczenia mentalne i co? Po miesiącu byłem już wolny od nałogow, poznałem siebie, przestałem się bać i zacząłem robić co chce. Teraz po roku widzisz pisze rymowanki, sonety, opowiadania, czytam 2 książki miesięcznie. Jeszcze rok temu to ciężko było mi się wysłowić i nie mogłem się skupić na tekście dłuższym niż 4 strony. Medytuje, biegam, ćwiczę, schudłem 45kg i chce mi się wstawać rano i żyć.
To praktykowanie stoicyzmu jest formą autoterapii z nurtu behawioralno poznawczego bo też ze stoicyzmu wywodzi się ten cały nurt w psychologii. Naprawdę można popracować na spokojnie z samym sobą i mogą być tego fajne efekty.
Oprócz tego mogę polecić Ci książkę Atomowe nawyki bo też są w niej fajne sposoby na prokrastynacje.
@splash545 Dzięki za rady i podzielenie się też swoją historią
No prokrastynacja na pewno skądś jest, może to być coś w głowie, może to być ogólny słabsze stan fizyczny, ale szukałem ostatnio sporo i czytałem o tym i dużo rzeczy wskazuje, że jest to mocno skorelowane z adhd, co dla większości, w tym dla mnie na początku brzmi absurdalnie, bo to się zawsze kojarzyło z nadpobudliwym dzieckiem/ człowiekiem, do którego mi zawsze było daleko. Natomiast istnieje adhd, które nie ma tej nadpobudliwości ruchowej i no, czasem się zastanawiam czy to nie to, ale to się dowiem jak już pójdę do odpowiedniego specjalisty czy to to, a jeśli nie to to co.
Atomowe nawyki znam, bardzo fajna książka. Niestety nie jest najlepsza do radzenia sobie z prokrastynacją, ponieważ większość ludzi ma problem z utrzymaniem nawyku, który chcą sobie wypracować i ona pomaga tutaj mocno, ja natomiast nie umiem nawet zacząć. Później to już nawet czasem leci, i faktycznie wtedy ona jest dobra jak się już zacznie. Jestem w połowie książki bardziej o tym problemie "Nawyk samodyscypliny. Zaprogramuj wewnętrznego stróża" (strasznie durnie przetłumaczona 2 część tytyłu, polecam ją zignorować, bo jest to książka o radzeniu sobie z prokrastynacją bardziej). Jeszcze z takich podobnych książek jest Getting Things Done, ale póki co jest na liście.
@splash545 W ogóle prokrastynacja to wgl jest ciekawe zjawisko. Potrafisz czasem przesłuchać 5 podcastów, przeczytać 2 książki o prokrastynacji i pomalować pokój, byle nie robić tego co powinieneś, bo prokrastynujesz. Ta rzecz jest ważna, człowiek o tym wie, zajęła by pewnie 5-10% czasu i energii z tego co się poświęciło na robieniu tych rzeczy "zastępczych", ale dopóki dealine nie nadejdzie (a nie zawsze jakiś jest) to możemy w tym tkwić i tkwić. Takie błędne koło. Prokrastynacja mnie wkurza i zaciekawia jednocześnie.
@pingWIN ok to jeśli to adhd to już się nie dziwię z tą prokrastynacją. Jest u nas w kawiarence jedna osoba z tym i też ma problemy właśnie ze zmotywowaniem się, żeby robić regularnie to co chce. Oglądałeś może to ?
@pingWIN
prokrastynacja to wgl jest ciekawe zjawisko. Potrafisz czasem przesłuchać 5 podcastów, przeczytać 2 książki o prokrastynacji i pomalować pokój, byle nie robić tego co powinieneś, bo prokrastynujesz.
Wiesz też tak mam, że gdzieś mi ten czas potrafi przeciec przez palce. Tylko, że zawsze się zmobilizuje na tyle, żeby zrobić chociaż to minimum co sobie zaplanowałem rano.
@splash545 Mam na liście, ale jeszcze nie. Ale słuchałem już ze 2 podcasty z tą Panią o adhd na innych kanałach i kilka innych specjalistów od tego, więc co nieco już wiem o tym. Trochę czuję się jakbym słuchał o sobie, ale to głównie pewnie dlatego, że jednym z głównych rzeczy jest prokrastynacja tam co mnie dotyczy, a przez anemię brak koncetracji. Dawniej nie miałem aż takiego problemu z koncentracją, więc coś tu jest na rzeczy. Prokrastynacja raczej odkąd pamiętam była mniej lub bardziej.
@pingWIN
Tak jeszcze do tego wrócę
przegląd z dystansem, to było bardziej emocjonalne przeżywanie tego na nowo
No to w takim przypadku to raczej mała szansa, że zadziała bo to trzeba na spokojnie i wymyślać sobie opcje co chciałabyś zrobić w analogicznej sytuacji ale jakbyś chciał dać radę swojemu kumplow, nie sobie. Bo te emocje to zawsze będą zaciemniać obraz sytuacji. Na początku może nie wychodzić ta próba zdystansowania się ale po kilku razach powinno się udać. Dla mnie te przeglądy to jest najlepsze narzędzie do pracy nad sobą. Wiesz co też u mnie dobrze działa? Jak robię sobie ten wieczorny i czasem mam mętlik w głowie bo dużo się działo albo jestem zmęczony albo tak po prostu. W takim przypadku zamiast robić taki przegląd w głowie to opisuje dzień w dzienniku wszystkie swoje przemyślenia z nim związane, to co mi się udało, to co chciałbym zrobić inaczej i jak itd. Jak pisze to od razu włącza mi się ten dystans. Spróbuj sobie kilka razy tak jak w podcaście albo z tym pisaniem i może coś Ci się uda z tym ruszyć
@splash545 Tak wiem, napisałem, że wcześniej robiłem to tak, a właśnie w tym podcaście gość mówił, żeby właśnie tego emocjonalnie nie przyżywać na nowo tylko z dystansem, dlatego napisałem, że nigdy o tym nie czytałem, ani nie sprawdzałem, dlatego robiłem to "źle". Po prostu część rzeczy sam sobie wypracowuje nie koniecznie opierając to na czymkolwiek. No muszę spróbować tego i się nauczyć, żeby zobaczyć co mi to da. Z ciekawości korzystasz z tego "przenoszenia się do innego miejsca" czy raczej nie? Brzmi to trochę dziwnie i wydaje mi się, że może bardziej rozpraszać.
@pingWIN początkowo próbowałem i średnio mi to wychodziło. W późniejszych odcinkach on sam to zmienił na taką prostą medytację. Zamiast tego przenoszenia policzyć sobie 50 oddechów skupiając się na nich przed tym przeglądem
@pingWIN ogólnie tu masz w trochę inny sposób ujęty ten przegląd siebie. Mi jest bliżej tej drugiej opcji ale i tak czy to był ten pierwszy czy ten drugi to robię go trochę inaczej pod siebie. I też tak to trzeba robić, sprawdzać co do Ciebie trafia, i w praktyce w jaki sposób Ci to najlepiej będzie wychodzić. U każdego akurat co innego może lepiej zadziałać.
Zaloguj się aby komentować