Socjolog Durkheim uważał, że normy kulturowe wyznaczają ramy polityki i to w ich ramach politycy mogą funkcjonować. Jeśli politycy sprzeciwiają się tym normom, wtedy zwykle narażają się na bunt społeczny. Postmodernistyczny filozof Foucault odwrócił tą logikę twierdząc, że to właśnie władza tworzy paradygmat społeczny który uzasadnia jej istnienie i wytycza dyskurs tego co ma być uniwersalnie słuszne. W ten sposób idea prawdy jest tożsama z samą władzą która ustala co prawdą w ogóle jest, a co nie. Każda władza jednak oznacza jakąś opresje. Jednak kto i dlaczego jest poddany opresji wynika ze wspominanego paradygmatu ustalonego przez władze. Wynika z tego fakt, że represjonowani istnieją tylko w relacji do samej władzy która ich uciska i tylko w wytyczonych przez nią ramach są oni wstanie się jej przeciwstawić. Uciskani nie mogą więc odwołać się do wartości uniwersalnych by walczyć z opresją bo jak wspomnieliśmy wcześniej to co uznawane jest za prawdy uniwersalne jest już ustalane przez samą władze i służy jej interesowi. Mogą jednak próbować podważyć istniejące wartości i spróbować je zastąpić własnym paradygmatem aka prawdą.
Postmoderniści uwielbiali tutaj odwoływać się do idei ironii która miała właśnie moc podważania wszystkiego. Oczywiście jak to sam Foucault ujął, szaleństwo jest równie opresyjne co i szpital psychiatryczny który z szaleńców próbuje okiełznać. Gdy dochodziło już do przewrotów to nie kończyła się bynajmniej opresja sama w sobie, a raczej zmieniały się środki opresji i grupy które były jej poddawane. Tak było w przypadku rewolucji francuskiej czy bolszewickiej chociażby, ale nie tylko. Rewolucja bynajmniej nie musi być też wyjątkowo krwawa. Naziści dokonali społecznego przewrotu w demokratyczny sposób. Rewolucja seksualna lat 60 w świecie zachodnim również miała wymiar głównie kontrkulturowy, a nie zbrojny. Zmieniła jednak nasze myślenie i sprawiła, że seks przestał być tematem tabu (tematem tabu z kolei stała się obecnie śmierć). Jednak jak sam Foucault zauważył tematyka seksualności i władzy zawsze jest ze sobą ściśle powiązana.
Obecnie również doświadczamy swego rodzaju rewolucji społecznej w kontekście czegoś co określa się często mianem Wokeizmu. Wokeizm czyli inaczej kultura przebudzenia ma się skupiać na nagłaśnianiu problemu braku sprawiedliwości społecznej w kontekście różnych mniejszości i walki z tym zjawiskiem. Tworzy to jednak oczywiście nowe metody opresji. Lewicowy filozof Slavoj Žižek w jednym ze swoich artykułów narzekał z tego powodu na wokeizm i na cancel culture. Jego zdaniem w imię właśnie obrony tolerancji wobec różnych mniejszości liberalna lewica wprowadza nowe metody regulacji i uciszania wszelkich głosów krytyki.
Žižek: Jak wygląda barbarzyństwo
Według „nowego porządku wrażliwości” dopuszczalne są wszelkie orientacje seksualne oprócz jednej – białych cispłciowych mężczyzn, którzy mają czuć się winni z powodu tego, kim są, oraz tego, że „wygodnie im we własnej skórze”. Natomiast wszystkim innym (w tym ciskobietom) wolno teraz być tym, kim czują, że są.
Taka postawa coraz wyraźniej prowadzi do przedziwnych sytuacji. W listopadzie na uczelni Gettysburg College w Pensylwanii miało się odbyć wydarzenie skierowane do ludzi „zmęczonych białymi cismężczyznami”. Osoby uczestniczące miały namalować i opisać swoją frustrację związaną z białymi, wygodnie żyjącymi w swojej skórze mężczyznami.
Tu właśnie należy szukać źródła paradoksu – jak w ramach uwrażliwienia woke i ostracyzmu kultury unieważniania niebinarna płynność zaczyna funkcjonować podobnie jak jej przeciwieństwo: nietolerancja i wykluczenie.
Póki co ta sytuacja ma miejsce głównie w murach akademików. Nie ma się jednak co oszukiwać. Dąży się tu do normalizacji tego zjawiska w całym świecie zachodnim i dlatego takie postacie jak Trump czy Elon Musk pomimo swoich wad nadal są potrzebne bo z tym walczą. To co jednak interesujące to fakt, że ani jedna ani druga politycznego sporu ostatecznie nie jest wstanie zaszkodzić najważniejszemu paradygmatowi jaki obecnie panuje. Paradygmatowi słuszności kapitalizmu.
#revoltagainstmodernworld #filozofia #polityka #antykapitalizm #socjologia
@Al-3_x Żiżek w swojej wypowiedzi też normalizuje to zjawisko - jeżeli przejmuje narzucaną kulturę, tutaj poprzez słownictwo a siłę wpychane do regularnej kultury - to jest to właśnie normalizacja danego zjawiska poprzez appeasment.
W życiu jednej osoby nie znam używającej takiej nomenklatury z cis-płcią - a mam znajomego po operacji zmiany płci także raczej mam ponadnormstywnie dużą ekspozycję na to zjawisko.
Tylko właśnie tutaj pojawia się problem przesadnego podejmowania proponowanego modelu kulturowego, jezeli nie w całości to w części poddając dodatkowej presji tych którzy są względnie obojętni wobec tego zjawiska.
Ale generalnie sam artykuł względnie ciekawy chociaż dla mnie to nic odkrywczego, gdzie w Polsce generalnie bardzo mała grupa taktycznie za tymi trendami podąża. Trochę małomiasteczkowy klimat jest u nas i w sumie historycznie to większość trendów kulturowych docierała do nas z opóźnieniem co ma całkiem sporo zalet jak widać na załączonym obrazku.
@Al-3_x Jeżeli kapitalizm jest niesłuszny to co proponujesz w zamian ? Pośmiejemy się.
@dsol17 Znasz moje poglądy. Byłem i jestem antykapitalistą. Ale ogólnie waham się miedzy dystrybucjonizmem, a syndykalizmem. Pewnie coś pomiędzy plus niektóre dziedziny gospodarki będą musiały być upaństwowione. Przecież to nie tak, że ja hetjuje Trumpa tylko dlatego, że mu nie ufam. On jest dla mnie wrogiem jako zwolennik kapitalizmu choć nie tak skrajnie wolnorynkowego bo wspiera protekcjonizm co nawet szanuje.
@Al-3_x Nooo... Dystrybucjonizm i Syndykalizm są ciekawymi punktami wyjścia ale problem w tym że ciężko znaleźć cokolwiek sensownego tłumaczącego jak te wizje miałyby działać w sferze ekonomicznej. Społeczno-polityczne założenia doskonale rozumiem,ale to się aż tak bardzo nie różni od https://pl.wikipedia.org/wiki/Korporacjonizm
I nawet jak sugerują libertarianie może istnieć kapitalistyczny syndykalizm: https://mises.pl/storage/files/articles/2014/05/mises-o-syndykalizmie.pdf - i co ty na to ? Oczywiście nie wszystko to co pisze Mises jest poprawne*,ja z częścią się nie zgadzam.Ale potraktuj to jako ćwiczenie.
Faktycznie jeśli chodzi o "demokratyzację" funkcjonowania przedsiębiorstw - ok,może to ma częściowy sens. Ale to jest wypchnięcie kapitalizmu w sferze POLITYCZNEJ. No chyba,że widzisz to jednak inaczej. Ponadto mamy dynamikę procesów itd. Jak wiadomo Bolszewicka "cała władza w ręce rad" skończyła się "całą władzą w ręce partii/biurokracji partyjnej" a potem wręcz "całą władzą w ręce pierwszego sekretarza".
*przykład:
Jeśli pracownik prosi o podwyżkę, bo jego żona urodziła mu nowe dziecko, a pracodawca odmawia, bo to dziecko nie wnosi nic do wysiłku fabryki, to pracodawca ten działa jako przedstawiciel konsumentów
Niekoniecznie. Uproszczenie modelowe.
Naiwność syndykalistów objawia się w fakcie, że nigdy nie przyznaliby producentom artykułów, które sami używają, tych samych przywilejów, których żądają dla siebie.
A tu co najmniej częściowa racja.
Ekonomia Polityczna nie jest sprawą trywialną:
Podział ograniczonych zasobów z natury rodzi konflikt. Łatwo dywagować czy wypowiadać opinię,ale jak sprawiedliwie obdzielić tort gdy wszyscy się o niego kłócą ? I czym jest sprawiedliwy podział tortu ? To nie jest proste.
Przy ograniczonej ilości dóbr do podziału to generuje przemoc. I generalnie często im mniej dóbr a więcej chętnych do podziału - tym więcej przemocy.
@dsol17
I nawet jak sugerują libertarianie może istnieć kapitalistyczny syndykalizm
Wiem o tym. W swoim czasie, dobre kilka lat temu miałem pewien romans z libertarianizmem, czytałem paru libertarian, a nawet byłem fanem Kelthuza.
Nigdy mnie jednak nie przekonała teza kapitalistycznego syndykalizmu.
Podział ograniczonych zasobów z natury rodzi konflikt. Łatwo dywagować czy wypowiadać opinię,ale jak sprawiedliwie obdzielić tort gdy wszyscy się o niego kłócą ? I czym jest sprawiedliwy podział tortu ? To nie jest proste.
Zdaje sobie z tego sprawę, że istnieją zasoby których ilość jest ograniczona i zawsze będą jakieś tam konflikty. Nie wierze w utopie i nawet bym jej nie chciał bo mogłoby to wywołać stagnacje. Z drugiej strony nie jest to argument którego można użyć w sytuacji gdzie produkujemy wystarczające ilości jedzenia by wyeliminować problem głodu, ale tego nie robimy w efekcie czego znaczna część populacji zachodniej cierpi na nadwagę. Ciężko też mówić o niemożliwym do rozwiązania problemie sprawiedliwego podziału gdy mały procent populacji ma więcej majątku niż cała reszta ludzkości łącznie. Lub gdy jakaś firma niszczy produkty by zawyżyć ich wartość ze względu na ekskluzywność, a takie sytuacje mają miejsce.
@Al-3_x Zgadzam się. Problem polega na tym,że proponując rozwiązania zastępcze trzeba być konkretnym.
Że tak to wyrażę alegorią:
Nie jest sztuką odkręcić kran, puścić od razu wodę i zalać tak łazienkę z kuchnią - nawet jak kran jest zepsuty i kapie.
Że tak skomentuję takie akademickie grzebanie bez realizmu (co ironiczne - jako inżynier):
Zaloguj się aby komentować