Ryba piła i FN Herstal też piło, czyli FN F2000

Ryba piła i FN Herstal też piło, czyli FN F2000

hejto.pl
Z eksperymentami bywa bardzo różnie, jedne owocują niemałym sukcesem a drugie kończą się spektakularną porażką, przykładowo gdy powiecie swojej partnerce (lub partnerowi) o ulubionych eksperymentach w łóżku a oni zamiast odebrać te rewelacje z entuzjazmem wybiegają z waszego mieszkania (tudzież domu), przestają się odzywać i blokują was na wszystkich portalach społecznościowych. Kurde, trochę przypał.

Przepraszam, że to zobaczyliście.

Zaryzykować postanowiła legendarna belgijska firma FN Herstal, która mniej więcej od lat dziewięćdziesiątych zaczęła kombinować z dosyć nietypowym designem i rozwiązaniami czego wynikiem było choćby udane i powszechnie rozpoznawalne P90, także udane chociaż nieco mniej rozpoznawalne Five-seveN i dzisiejszy bohater tekstu, czyli F2000, które rozpoznawalność osiągnęło... No jakąś, głównie przez swój wygląd, ostatecznie jednak nieszczególnie przełożyło się to na sprzedaż.
F2000 wygląda na tyle nietuzinkowo, że wpisując w wyszukiwarce Google frazę "FN F2000" można natknąć się na takie oto pytanie:

Nie. F2000 nigdy nie istniało, to zbiorowa halucynacja, nic więcej. Już czas, rozpruj poduszkę, znajdziesz w niej draże korsarze, zjedz je i zaśnij. Obudzisz się w roku 1999 i będziemy mogli zacząć wszystko od nowa.

Przez swój mocno obły kształt pieszczotliwie nazywane "Rybą" F2000 to konstrukcja szalenie interesująca, zadziwiająco ambitna i zwyczajnie udana a mimo to, jeżeli takie pytanie widnieje w google to chyba coś poszło nie tak. Co poszło nie tak?
Zacznijmy od początku.

Overflow


Tym razem serio od początku, bo F2000 zaprezentowane zostało na targach IDEX w Abu Zabi w roku 2001 gdzie wzbudziło... Jakieś zainteresowanie. Tyle, naprawdę niewiele wiadomo o tym co działo się przed prezentacją broni, o jej fazie prototypowej czy konceptualnej, prace rzekomo rozpoczęto w roku 1995. Po prostu przed rokiem dwutysięcznym pierwszym F2000 nie było a później już było.

Emiraty Arabskie na prezentację broni wybrano nieprzypadkowo, ale dlaczego dowiecie się później. U góry nieco starszy i mniejszy brat, P90.

F2000 to karabin szturmowy zasilany nabojem 5,56x45mm działający na zasadzie krótkiego skoku tłoka, o którym całkiem sporo pisałem w tekście o AR-18, o tutaj.
"Rybka" kontynuuje stylistykę obraną przy produkcji P90, czyli układ bezkolbowy, nietypowy, mocno obły ale przy tym przyjemnie ergonomiczny kształt oraz maksymalizacja użycia polimerów. Dzięki temu F2000 mimo zastosowania długiej, kutej na zimno niemal 16 calowej lufy pozostaje stosunkowo kompaktowe, dobrze wyważone oraz całkiem lekkie (3,6kg). Dodatkowo FN mocny nacisk postawiło na dostosowanie broni do strzelców zarówno lewo jak i praworęcznych bez konieczności przekonfigurowania karabinu, tak jak trzeba to zrobić w również bekolbowych FAMAS czy AUG. W F2000 zwyczajnie nie ma to znaczenia.
Dlaczego?

Zmiana strony wyrzutu łusek w karabinie AUG wymaga dodatkowego, "leworęcznego" zespołu suwadła. Francuski FAMAS jest pod tym względem wygodniejszy, bo wystarczy nam jeden, domyślny zespół ale żeby zmienić stronę wyrzutu musimy to suwadło a później zamek rozebrać i zamienić miejscami ekstraktor łuski. F2000 to znacznie upraszcza, bo nie trzeba nic rozbierać żeby cieszyć się strzelaniem, niezależnie od tego którą ręką wygodniej jest nam się podcierać.

Po obejrzeniu karabinu z każdej strony można zaobserwować dosyć nietypową rzecz, jaką jest brak jakiejkolwiek dziury, którą mogłyby wypadać łuski, a przynajmniej nie w miejscu, gdzie zazwyczaj taka dziura występuje.
Ano widzicie, bo zwyczajnie jej nie ma, F2000 zjada łuski a po jakimś czasie, gdy papieros, kawa, maślanka lub owsianka zacznie działać po prostu idzie to toalety (samo z siebie, nie trzeba go nawet prowadzić) i je wysrywa. Tak bardzo nietuzinkowy jest to karabin.

Potrafi także po fakcie spuścić wodę oraz opuścić deskę klozetową. W przeciwieństwie do choćby Donalda Trumpa.

Tak naprawdę to nie, ale system zastosowany w F2000 jest tylko trochę mniej dziwny niż sranie łuskami, mianowicie, F2000 wyrzutnik łusek ma na froncie, tuż przy lufie. Dzięki temu bez względu na to czy naszą dominującą ręką jest prawa czy lewa to i tak nie dostajemy łuskami po twarzy, bo te bezpiecznie wypadają sobie daleko z przodu. Na tym dziwność tego systemu się nie kończy, bo łuski wypadają dopiero po piątym strzale, zazwyczaj seriami po pięć jednocześnie co może wyglądać dosyć komicznie, jak gdyby w F2000 się coś popsuło. Nie, nie popsuło się, tak ma być, tak to sobie FN Herstal wymyśliło.

Karabin po swojej prawej stronie posiada kanał w który suwadło wpycha łuski. A później z tego kanału te łuski sobie wesoło wypadają.

Być może trapi was myśl taka:

"Okej, ale jeżeli karabin nie ma standardowego okna wyrzutu łusek to jak bezpiecznie sprawdzić czy broń ma nabój w komorze?"

Spokojnie, o tym FN też pomyślało dodając do broni coś, co pieszczotliwie nazywa się "deską klozetową".

Jak widzicie mamy dziś całkiem sporo toaletowego humoru.

Po otwarciu tej małej klapki możemy zerknąć czy w komorze się znajduje nabój, bo będzie tam widoczny. Problem jest jednak taki, że otwór jest dosyć mały i jeżeli trafi nam się jakaś usterka pokroju zaciętej łuski to ciężko będzie ją usunąć, bo jest tam naprawdę mało miejsca na manipulację, czy to palcami czy jakimś innym przedmiotem. Co mimo wszystko jest możliwe. Po prostu nie jest szczególnie wygodne.

Sytuację ratuje fakt, że tego typu usterki F2000 zdarzają się raczej rzadko.

W rozwiązaniu takiego niefortunnego zdarzenia nieco pomaga gigantyczna dźwignia przeładowania, którą dodatkowo możemy zablokować z tyłu, podobnie jak ma to miejsce w karabinach Heckler & Koch z rodziny G3 czy MP5.

Dźwignia oczywiście była polimerowa co nie sprzyjało jej żywotności. Na rynku wtórnym można jednak było znaleźć je w wersji aluminiowej i właśnie taka widnieje na tym zdjęciu. Wygląda identycznie do tej oryginalnej i jest tak samo duża oraz dziwacznie wyprofilowana.

W podobny do G3 czy MP5 sposób można także F2000 przeładować. Jako, że karabin nie posiada funkcji blokady zamka w tylnym położeniu po ostatnim naboju, by przeładować broń możemy dźwignię przeładowania klasycznie szarpnąć do tyłu i puścić lub alternatywnie, przed wyjęciem magazynka dźwignię zablokować z tyłu, usunąć pusty magazynek, włożyć nowy i niczym w G3 lub MP5 wykonać "HK Slap".

Z uwagi na "plastikowość" F2000 ten slap raczej nie będzie aż tak satysfakcjonujący jak w stalowym jak jasna cholera G3.

The Reverse Will


Co do magazynków, tu sprawa też jest dosyć niezwykła, bo ze względu na swoje specyficzne gniazdo "rybka" działa tylko z aluminiowymi lub stalowymi magazynkami w standardzie STANAG 4179.

Zapomnijcie o bajeranckich półtransparentnych Lancerach L5AWM czy niezniszczalnych PMAGach.

To jednak nie wszystko, bo po naciśnięciu bardzo wygodnie zlokalizowanego, dużego przycisku zrzutu magazynka ten, jak to zazwyczaj bywa nie wypada z broni swobodnie, magazynek musimy manualnie wyciągnąć.

Umiejscowienie i wielkość przycisku pomagają w wyszarpywaniu magazynka, bo dłoń ląduje na nim dosyć naturalnie. No ale właśnie Kosiniaku, dlaczego?

Spowodowane jest to faktem doszczelnienia górnej części gniazda magazynka gumową uszczelką, która dosyć skutecznie zabezpiecza broń przed dostaniem się do komory zamkowej wszelkiego rodzaju syfu, brudu i innych niepożądanych rzeczy, które chcielibyśmy w komorze zamkowej znaleźć.
Wadą tego rozwiązania jest wspomniana niekompatybilność z nieco grubszymi niż standardowe STANAG magazynkami i nieco utrudnione wyciąganie oraz wkładanie magazynków, bo te zazwyczaj trzeba dobić żeby wskoczyły na swoje miejsce i prawidłowo podawały amunicję.

Niestety nigdzie nie znalazłem wyraźnego zdjęcia wspomnianej uszczelki ale prawdopodobnie jest to ten czarny pasek, który zaznaczyłem prostokątem. I strzałką, tak dla pewności.

Ogółem F2000 jest rewelacyjnie zabezpieczone przed brudem i błotem, przez swoją mocno zamkniętą konstrukcję szanse na dostanie się do mechanizmów broni elementów, które mogłyby utrudnić ich pracę są naprawdę bardzo niewielkie. Prócz wspomnianej uszczelki gniazda magazynka czy "deski klozetowej" F2000 posiada także klapkę wyrzutnika zabezpieczającą kanał, w którym gromadzą się łuski. Zresztą, nawet jeśli zapomnimy ją zamknąć a broń nam się zabrudzi, to zapewne siła pięciu wypadających łusek to błoto ze swojej drogi po prostu usunie.
Jeżeli nie mamy na celu usilnego unieruchomienia F2000 to prawdopodobieństwo, że zrobimy to przypadkowo jest niewielkie, a już na pewno mniejsze, niż w większości innej broni.

Jeżeli szukacie karabinu do niemal nieustannego tarzania się z nim w błocie, F2000 jest perfekcyjnym wyborem.

Sporą zaletą jest sposób rozkładania karabinu, bo ten skonstruowany został tak, by jego "otworzenie" w polu było proste i nie wymagało użycia jakichkolwiek narzędzi.
F2000 rozkłada się bardzo podobnie jak karabin AUG, po przepchnięciu na lewą stronę dużego przycisku karabin "rozjeżdża się" na dwie części.

To szare coś nad tą drugą, większą dziurą to właśnie ten przycisk.

Wtedy z korpusu broni możemy wyciągnąć suwadło wraz z przytwierdzoną do niego sprężyną, która jest jednocześnie sprężyną powrotną oraz sprężyną popychającą tłok gazowy.

Zespół suwadła w F2000 jest zdecydowanie mocno nietypowy. Ten biały, plastikowy element to "lifter", który odpowiada za wyrzut łuski do kanału, przez który odprowadzana jest na front broni gdzie ostatecznie zostaje wyrzucona. Samo rozkładanie suwadła F2000 niestety już nie jest tak proste, dodatkowo, jeżeli nie mamy doświadczenia to w dosyć łatwy sposób można uszkodzić polimerowy lifter, którego wymiana w obecnych czasach nie będzie prostą sprawą z uwagi na zamierający rynek części zamiennych. Ewentualnie można bawić się w druk 3D i prawdopodobnie będzie to najprostsza oraz najtańsza opcja.

Z kolei moduł spustowy "rybki" wyciągamy po uprzednim odciągnięciu do góry stopki kolby w której znajduje się "backplate", czyli tylna ścianka korpusu. Tylko tyle, żadnych pinów czy śrub.

Cały moduł spustowy jak i niemal wszystkie jego elementy zostały wykonane z polimeru, podobnie jak ma to miejsce w HK G36. Jedyne metalowe elementy to sprężyny. I to niestety czuć

Z spustem niestety wiąże się ten problem, że jest kurwa okropny. Karabiny w systemie bullpup ze względu na swoją konstrukcję zazwyczaj mają kiepskie spusty ale ten w F2000 jest wyjątkowo zły, nawet gorszy niż w naprawdę kiepskim pod tym względem niejednokrotnie dziś wspominanym Steyr AUG.
Jest okrutnie plastikowy, ciężki, bardzo sprężynowy oraz gąbczasty, natknąłem się na opinie, że mocno przypomina spust z zabawkowych pistoletów NERF.
Ja wiem, że militarne spusty zazwyczaj nie są porównywalne z doskonałymi spustami premium pokroju Geissele SSA (bo w sumie to nie mają i raczej nie muszą być) ale ten w F2000 zwyczajnie przekracza normy w byciu złym.

Ze względu na fakt, iż zespół spustowy w systemie bezkolbowym musi być umieszczony z tyłu broni, zazwyczaj sam kabłąk spustowy jest kontrolowany przez taki drut jaki zobaczyć możecie w tym czerwonym, zgrabnie przez moją skromną osobę narysowanym prostokącie. To niestety drastycznie wydłuża jego pracę i generalnie jest powodem dla którego spusty w bullpupach są w najlepszym wypadku mocno przeciętne.

Prócz faktu, że jest to dosyć standardowa bolączka broni w w systemie bezkolbowym, to swoje dwanaście groszy dorzuca przedziwny system zmiany trybu ognia, który zapożyczony został z P90.
Nie mamy tu klasycznego skrzydełka czy nawet durnego spustu progresywnego z karabinu AUG (choć mechanicznie jest do niego dosyć podobny), mamy za to swojego rodzaju obrotowy dysk umieszczony tuż pod spustem. Ergonomicznie jest to całkiem dobry pomysł (choć z pewnością wymaga przyzwyczajenia), bo nie wymaga niemal żadnego przemieszczania naszej dłoni ale przez to jeszcze mocniej cierpi i tak słaby już spust.

Ja wiem, że pewnie ciężko w to uwierzyć ale praca selektora sprawia dosyć... plastikowe wrażenie.

Wracając jeszcze na chwilę do górnej części broni, jak wspomniałem na początku karabin działa w systemie krótkiego skoku tłoka. System umieszczono z lewej strony broni i przez ten fakt F2000 ma pewną tendencję do kierowania odrzutu na prawą stronę co wymaga przyzwyczajenia. Sam system gazowy jest regulowany i działać może w dwóch trybach: normalnym oraz "adverse", gdzie broń dostaje więcej gazu dzięki czemu lepiej radzi sobie z działaniem w brudnych czy wilgotnych warunkach oraz podczas używania tłumików dźwięku.

Regulator gazowy z F2000 znalazł zastosowanie w znacznie popularniejszych karabinach FN SCAR, który na tym zdjęciu znajduje się u góry.

Jak przystało na nowoczesny karabin z początku lat '00, F2000 miało w standardzie lunetę o powiększeniu 1,6x, którą zabezpieczono dosyć potężną polimerową osłoną, dzięki czemu F2000 z domyślną optyką wygląda jak jeden, nierozłączalny element (F2000 z zintegrowaną optyką zobaczyć możecie nieco wyżej, na zdjęciu gdzie pokazane jest w w stanie rozłożonym).
FN jednak do sprawy podeszło całkiem rozsądnie, bo sama optyka została zamontowana na szynie RIS więc od samego początku nic nie stało na przeszkodzie by domyślną optykę ściągnąć i w jej miejsce zamontować coś mniejszego oraz bardziej użytecznego. Nowsza wersja broni nazwana F2000 Tactical była sprzedawana już bez zintegrowanej lunety.

Wersja z trzema małymi szynami na czymś, co w F2000 chyba można nazwać handguardem nazywała się F2000 Tactical TR (Tri-Rail). Problem w tym, że te szyny siedzą na broni dosyć nisko przez co akcesoria zamontowane są dosyć... No nisko, co przy bardziej masywnych dodatkach może nieco zepsuć całkiem niezłe wyważenie broni.


Znacznie bardziej użyteczną jest tego typu konwersja z dłuższymi szynami RIS mocno odchudzająca całość. W mojej opinii F2000 z tymi szynami wygląda znacznie, znacznie lepiej i zgrabniej, jak gdyby zrzuciło kilka kilo i pozbyło się drugiego podbródka.

Wybitnie ciekawą rzeczą był FCS czyli elektroniczny system kierowania ogniem sprzężony z granatnikiem podlufowym GL-1. Moduł optyki połączono z laserowym dalmierzem i komputerem balistycznym dzięki czemu całość miała za zadanie korygować strzelca. Po obliczeniu dystansu do celu FCS wyświetlał odległość na ciekłokrystalicznym ekranie, jeżeli odległość podana była w kolorze czerwonym oznaczało to, że należy poprawiać ustawienie broni do czasu aż kolor zmieni się na zielony. Wtedy można było oddać celny w założeniu strzał. I wbrew temu co może się wydawać FCS działał całkiem nieźle, jedyną jego wadą było "uwiązanie go" z przeciętną zintegrowaną optyką, która sparowana z modułem FCS powiększała broń do wręcz niebotycznych rozmiarów.

Z drugiej strony, dzisiejsze wysokie montaże kolimatorów mają całkiem podobny "height over bore" co F2000 z pierwszą wersją FCS. Tyle, że FN nie do końca miało to na celu, trochę samo tak wyszło.

FN nieco później poprawiło ten błąd redukując FCS do formy urządzenia montowanego na szynie montażowej karabinu dzięki czemu wymiar FCS zmniejszono do akceptowalnych rozmiarów, porównywalnych choćby do modułu laserowego DBAL-D2.

Po lewej druga generacja FCS, po prawej ostatnia, nieco zmodyfikowana jego wersja.

FCS jak i samo F2000 oszałamiającej kariery nie zrobiło ale działało a do tego nie ważyło tyle, ile waży przeciętna meblościanka wypełniona szklankami Duralexu. Do tego było odłączalnym elementem broni co w mojej skromnej opinii jest znacznie lepszym konceptem niż scalanie broni i granatnika w jeden monstrualny twór jak próbowano zrobić to w OICW, AICW, K11 czy QTS-11.

Porażka programu OICW była mniej więcej tak finezyjna jak jego wygląd i waga.
Mówiąc bardziej wprost: Kosztowało to amerykańskich podatników tyle, że ło ja pierdolę a ostatecznie nic z tego nie wyszło.

Bad Vibrations


No to wróćmy teraz do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, bo tak się całkiem wygodnie składało, że Gwardia Narodowa Arabii Saudyjskiej szukała nowej broni. No i istotnie, zainteresowali się zaprezentowanym tam F2000 których kupili 55 tysięcy sztuk. Co ciekawe, pewna nieokreślona ich liczba została przejęta przez rebeliantów Huti podczas wojny domowej w Jemenie.

Rzekomo większość przejętych F2000 wykradziono z opuszczonych wojskowych placówek Saudyjczyków.

Drugim największym nabywcą F2000 była Słowenia, bo w 2006 roku zakupiła 14 tysięcy sztuk karabinu czyniąc z niego swoją nową podstawową broń dla armii. Problem w tym, że Słoweńska armia raczej nie przytłacza swoją liczebnością, więc zakup ten nie przyniósł FN takich zarobków jakich mogliby oczekiwać.

Słoweńskie F2000 nieco różni się od standardowego modelu, bo ma lekko zmodyfikowane punkty zaczepu zawieszenia taktycznego (są nieco bardziej wystające) oraz dosyć znacznie podniesioną górną szynę RIS, która dodatkowo posiada wycięcie dzięki czemu jest też swojego rodzaju chwytem transportowym. Koncept nieco podobny do tego, który zastosowano w HK G36. Słoweńskie karabiny znane są jako FN F2000S.

I to tyle jeżeli chodzi o większe sukcesy F2000. Generalnie karabin używany jest jeszcze w kilku miejscach na świecie ale są to raczej liczby dosyć niewielkie. F2000 używały choćby jednostki specjalne Belgii (zastąpiono je karabinami FN SCAR-L), jednostki specjalne Peru, Nigerii, Chorwacji, Argentyny, Pakistanu czy Hiszpanii (konkretnie jednostka G.E.O, tu także raczej zostały zastąpione, najpewniej przez HK416 i G36), gwardia narodowa i służby protekcji VIPów Indii oraz Timoru Wschodniego (tam używa go również ichnia policja) oraz w niewielkiej ilości Libia, gdzie... Karabiny zostały przejęte przez rebeliantów podczas wojny domowej w roku 2011.

Tym razem rebelianci nie musieli ich nawet wykradać, po prosu zabrali je pojmanym przez nich żołnierzom Kadafiego. F2000 dosyć mocno rozlało się po bliskim wschodzie, bo widziano je również w rękach terrorystów Hamasu czy ISIS.

Drugą młodość F2000 przeżywa na Ukrainie, bo sporą partię zalegającej w magazynach broni przekazali im Belgowie. Podobno karabin sprawdza się naprawdę nieźle, szczególnie w błotnistych okopach z uwagi na swoją szczelność i zabezpieczenia przed brudem.

W pewnym momencie F2000 na Ukrainie stało się dosyć powszechnym widokiem. Tu w towarzystwie Ukraińskich karabinów wyborowych Zbroyar Z-10.

Nieznaną liczbę F2000 w swoich zbrojowniach ma też rzekomo... Polski GROM. Ale raz, że prawdopodobnie są to ilości bardzo symboliczne a dwa, wygląda na to, że w niewielkich ilościach GROM w swoich zbrojowniach ma niemal wszystko, bo według Wikipedii mają nawet pistolety Desert Eagle, których raczej nikt przy zdrowych zmysłach nie używałby służbowo, bo to wcale nie jest takie wunderwaffe jak sugerują to gry czy filmy. Nie wiem, może używali ich do niszczenia zamków w drzwiach albo wybijania dziur w ścianach czy coś.

Muszę przyznać, że mocno wkurwia mnie medialna fetyszyzacja Desert Eagle. Duży kaliber nie rozwiązuje wszystkich problemów, ten pistolet jest ogromny, ciężki, ma problemy z poprawnym działaniem, jego huk porównywalny jest do huku pękających dup prawej strony gdy wspomni się coś o pizzy z Jagodna (czytaj: jest wręcz ogłuszający) a płomień wylotowy (potocznie nazywany "ring of fire" ze względu na swój charakterystyczny kształt) jest po prostu oślepiający. To ciekawy wybór dla strzelców cywilnych ale niemal bezsensowna opcja dla jakichkolwiek służb. Trzeba jednak mu oddać, że odrzut choć sam w sobie duży, tak jest stosunkowo płyny i powolny z uwagi na horrendalną (jak na pistolet) masę oraz jego konstrukcję.

Swing


Interesującym zjawiskiem jest F2000 w grach komputerowych, bo na początku lat 2000 karabin służył jako sztandarowy przykład futurystycznej i nowoczesnej broni. Warto przytoczyć tu choćby Ghost Recon: Advanced Warfighter 2 (gdzie nazywał się SC-20K, nieprzypadkowo ale o tym za chwilę), całą trylogię S.T.A.L.K.E.R (w nowym Stalkerze 2 niemal na 100% też się pojawi), Battlefield 2, obie części Battlefield Bad Company, Battlefield 3 oraz Battlefield 4 czy Call Of Duty Modern Warfare III (to nowsze, nieudane) oraz... Eh, Call Of Duty: Vanguard.

Tak, wizualnie zbrukane F2000 pojawiło się w drugowojennej grze, pod koniec jej okresu wsparcia studio Sledgehammer miało już kompletnie wyjebane na jakiekolwiek próby utrzymania spójnego klimatu drugiej wojny światowej. W zasadzie to od samego początku Vanguard tak było no ale F2000? Kurwa poważnie?

Niektórych pewnie już ręce swędzą, żeby w komentarzu napisać:

"A GDZIE SPLINTER CELL?!"

A chuja, tu jest, wcale nie zapomniałem, doskonale pamiętam, po prostu zostawiłem go na sam koniec, bo to dosyć wyjątkowy przypadek. Proszę kasować ten komentarz, ino raz.

F2000 w Splinter Cell z 2003 roku to pierwsze pojawienie się tej broni w jakiejkolwiek grze komputerowej. Ze względu na wielokrotnie przytaczany tu futurystyczny wygląd, jako broń ekstremalnie wyspecjalizowanego i mającego dostęp do zaawansowanych technicznie gadżetów operatora NSA konstrukcja FN pasowała wręcz perfekcyjnie. Broń sparowana została z jakimś tłumikiem dźwięku (prawdopodobnie KAC QDSS-NT4) oraz granatnikiem GL-1, który w grze funkcjonuje bardziej jak granatnik FN303, bo zarówno ten w grze jak i prawdziwy FN303 służą do wystrzeliwania nieśmiercionośnej amunicji, między innymi dymnej, ogłuszającej czy barwiącej. GL-1 to granatnik 40mm używany do amunicji zdecydowanie bardziej śmiertelnej.

Broń w grze nazwano SC-20K by uniknąć opłat licencyjnych. Co ciekawe, instrukcja gry oraz Lambert w pierwszej misji nazywają ją F2000. Co jeszcze bardziej ciekawe, postacie w grze broń nazywają SC-2000, co z pewnością ma być nawiązaniem do oryginalnej nazwy karabinu ale jeżeli broń zapisywana jest jako SC-20K to chyba powinni nazywać ją SC-20000.
W każdym razie, Ghost Recon: Advanced Warfighter rozgrywa się w tym samym uniwersum co Splinter Cell, stąd ta sama nazwa.

F2000 stało się swojego rodzaju symbolem Splinter Cell, bo pojawiało się w każdej kolejnej odsłonie gry i do piątej odsłony było podstawową bronią długą Sama Fishera. Splinter Cell: Conviction oraz Blacklist pozwalały na swobodny wybór oraz ulepszenia broni ale F2000 nadal w tych grach było obecne. Przynajmniej w teorii.
Interesującym detalem jest prawidłowe przedstawienie działania wyrzutu łusek broni, nawet w pierwszej odsłonie serii co jest całkiem imponujące biorąc pod uwagę, że nowsze gry o tym detalu często zapominały. Nowsze gry czasami nawet zapominały jak w ogóle F2000 działa.

Ktoś chyba powinien Sledgehammer wytłumaczyć na jakiej zasadzie działa broń w systemie bullpup, bo w obecnej formie, z tymi dziurami to F2000 nie ma kurwa żadnego sensu. Raczej ciężko się strzela bez zespołu suwadła. I modułu spustowego.

Niestety, wraz z kolejnymi odsłonami gry odwzorowanie F2000 skręcało w dosyć dziwne strony. Gdy Splinter Cell oraz Splinter Cell: Pandora Tomorrow odwzorowywały karabin całkiem wiernie tak Chaos Theory oraz Double Agent dodały do F2000 wysuwaną kolbę, która absolutnie nie ma żadnego sensu i zwyczajnie uniemożliwiałaby działanie broni.

Nie mówiąc już o fakcie, że zamontowanie takiej kolby w dokładnie takiej formie wymagałoby odcięcia tylnej części karabinu i dodatkowo wiązałoby się z koniecznością usunięcia podzespołów broni lub... Nie wiem, pomniejszenia ich w jakiś cudowny, niewytłumaczalny sposób. No stanowczo kogoś poniosło.

W Conviction broń przemianowano na SC-3000 co według twórców gry oznaczało wymieszanie F2000 z prototypowym Crye MR-C, który to był konceptem karabinu szturmowego zasilanego amunicją bezłuskową. Sama gra również wydaje się sugerować, że SC-3000 używa tej amunicji, bo broń nie ma wyrzutnika łusek i zasilana jest z przedziwnego, horyzontalnego magazynka, który zobaczyć można na grafikach koncepcyjnych MR-C. Problem jednak w tym, że w grze SC-3000 wyrzuca łuski więc ja już nie wiem co na myśli mieli twórcy i nawet nie chce mi się nad tym dłużej myśleć.

Górna szyna w "SC-3000" ewidentnie inspirowana jest tą z Słoweńskiego F2000S, szkoda tylko, że cała reszta broni została potraktowana tak okrutnie. To kółko nad magazynkiem to kolejna rzecz zapożyczona z MR-C, z kolei ten to pokrętło zapożyczył z HK G11. Jest to nic innego jak dźwignia przeładowania, czy może raczej pokrętło przeładowania.

Z kolei Blacklist i jego SC-4000... Eh.

To dla mnie za dużo.

F2000 dostało także swoje cywilne odmiany zwane FS2000 w wersji z zintegrowaną optyką oraz FS2000 Tactical z górną szyną RIS bez optyki. Nie były szczególnie popularne, nie różniły się szczególnie od swoich automatycznych kuzynów (prócz lufy bez montażu bagnetu oraz ze stałym urządzeniem wylotowym) a teraz najprawdopodobniej są wycofane ze sprzedaży i jedyny sposób aby takiego FS2000 nabyć to ogłoszenia z drugiej ręki. W momencie gdy piszę ten tekst na stronie Gunbroker.com widnieje siedem sztuk FS2000, ceny od 2000 dolarów do nawet 7,500 dolarów.

Dopisek "RARE!" nienachalnie sugeruje, że FS2000 nie są już szczególnie częstym widokiem na amerykańskich strzelnicach.

A tymczasem serdecznie dziękuję za przeczytanie i żegnam się z państwem, przypominam o zmianie opon, bo rano bywa już ślisko.
Papa, cześć ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Jeśli chcecie śledzić moje wpisy na bieżąco, obserwujcie tag: #animalobroni

#heheszki #bron #gruparatowaniapoziomu #militaria

Komentarze (15)

AnimalMotherPL

@Nastivius bardzo dziękuję 🫡

twombolt

@AnimalMotherPL Zarąbisty artykuł, dzięki za materiał do sobotniej kawki.


Historii z Desert Eagle nie słyszałem, ale faktycznie przez CSa jest fetyszyzacja tego pistotelu. Fajnie opisałeś czemu jednak ten pistolet jest do dupy, kontynuujac już toaletowo-gowniany wibe twojego postu

AnimalMotherPL

@twombolt Bardzo dziękuję, mam nadzieję, że kawa smakowała

Generalnie sam w sobie Desert Eagle to naprawdę bardzo ciekawa i unikalna konstrukcja, do tego wygląda co najmniej imponująco więc rozumiem skąd ten hype w mediach wszelakich ale tak jak wspominasz, CS i setki innych filmów czy gier przedstawiły go niemalże jak zwyczajny (tyle, że znacznie większy) pistolet pokroju Glocka 17 a do tego Desert Eagle ekstremalnie daleko xD

AnimalMotherPL

@Hajt Ło, nie miałem pojęcia, że istnieje coś takiego jak CS2D, fajne xD

Ja F2000 mordowałem do granic możliwości w BF3 i BF4, szczególnie w tym drugim było pieruńsko skuteczne

AndrzejZupa

Przeczytałem całość! Jest wibe!

6968e545-2f9e-4afd-8837-bc9231d2ea8f
AnimalMotherPL

@AndrzejZupa dziękuję serdecznie, sympatyczny memik 😊

Olmec

@AnimalMotherPL świetna robota. Tak trzymaj, takiego contentu tu potrzebujemy. Pozdrawiam serdecznie.

AnimalMotherPL

@Olmec bardzo dziękuję, staram się trzymać poziom, również pozdrawiam, miłej soboty 🫡

zaroowka

Nice! Jak zawsze bardzo fajny art. Polubiam i czekam na wincyj!


Co do Deserta, to wiadome było, że nie jest to broń dla służb, raczej taka "sztuka dla sztuki" - możemy zrobić, żeby pokazać, że można, to zrobimy. Bo ile czasami lubię sobie z niego strzelić (TEN UCZUĆ, TEN POWER!), to... nadgarstków i uszu nie wygrałem na loterii, a dłuższe strzelanie jest po prostu męczące i upierdliwe od strony technicznej. Nie mówiąc już o kosztach...

AnimalMotherPL

A dziękuję dziękuję, może jeszcze w tym roku się z jednym wpisem wyrobię xD


No i właśnie o to chodzi, jeżeli Desert Eagle rozpatrywany jest pod tym kontekstem to spoko, bywają na rynku cywilnym nawet mniej sensowne czy użyteczne konstrukcje, tu można wszystko.


To prawda, Desert to świetny pistolet żeby sobie trochę dopompować adrenaliny, bo ma naprawdę srogie pierdolnięcie ale na dłuższą metę po prostu nie jest przyjemny w użyciu.

Ot, fajna ciekawostka i właśnie z taką łatką powinien istnieć

SteveFrench

Zespół kurka jakiś taki podobny do tego z AUGa

8168c33e-1f68-4e80-8cc6-36e8b30dde3e
AnimalMotherPL

@SteveFrench zgadza się, moduły spustowe auga i f2000 są do siebie nieco podobne. Spusty same w sobie w sumie też

sireplama

A mnie się ta czarno-biała wersja podoba. Bez dziur w kolbie oczywiście

Zaloguj się aby komentować