#rower #gravel
Mam ostatnio taką rozkminę czy kupić sobie nowy rower. Jeżdzę w 90% po to żeby się zmęczyć a nie gdzieś dojechać. Obecny crossowy Kellys Phanatic ma już 15 lat. Wymieniłem w nim co prawda cały napęd w tym roku i chodzi bardzo ładnie, ale jakoś strasznie mnie kusi żeby spróbować gravela. Nigdy nie miałem kolarzówki, bo jakoś mnie to nie kręciło. Moim problemem jest to, czy w ogóle poczuję różnice? Mój obecny rower w standardzie ważył niecałe 13kg i teraz kwestia tego, żeby przy ewentualnym zakupie poczuć jakiś większy przeskok. Bo na przykład hamulce mam hydrauliczne i przez te 15 lat to tylko kilka razy okładziny zmieniałem, więc w nowym też bym chciał mieć hydraulikę i osprzęt wyższej klasy. Zastanawiam się, czy jest w ogóle sens próbowania czegoś, co będzie gorsze niż taki RINOS Sandman4.0 - 9,6kg i hydraulika. Tyle że jest to 8 tyś do wywalenia na rzecz która nie wiem, czy da mi poczucie, że coś zyskałem. Ewentualnie jak z tym memem, że po wywaleniu 5 wypłat na rower okazało się, że problemem nie był rower ;-). Wiecie może, czy gdzieś w okolicach Warszawy da się przetestować/wypożyczyć jakiś kevlar-owy rower wyższej klasy?
wonsz

Ale jaką różnicę chcesz poczuć, bo piszesz głównie o wadze pomijając taką oczywistość jak odkręcenie nadgarstków o 90 stopni na baranku w stosunku do flatbara? Jeśli tylko waga wchodzi w grę to nie ma lekkich crossów?

bendyz

@wonsz tzn Twój komentarz już mi pomógł bo nie zdawałem sobie sprawy że jest to odczuwalna różnica :-)

wonsz

@bendyz różnica jest tak znaczna że nawet w miejskim ulepie mam kierownice do trzymania wzdłuż a nie w poprzek

a9a25b9e-89fb-4a75-82cd-abd88600a427

Zaloguj się aby komentować