„Przez osiem lat Kaczyński budował politykę opartą na antyimigracyjnej retoryce. W mediach związanych z PiS niemal codziennie widzieliśmy emocjonujące obrazki o tej tematyce. Podczas kampanii politycznych był to główny leitmotiv przekazu.
Tyle tylko, że za krzykiem nie szły czyny. Stawiam tezę, ze Kaczyńskiemu wręcz nie na rękę było rozwiązywanie tych kwestii na forum UE, bo wówczas traciłby oręż. Pierwszy do straszenia Polaków, drugi zaś konieczny do atakowania UE i przygotowywania wyjścia ze Wspólnoty. Bo taki był przecież jego ostateczny cel.
Stąd Prezes PiS torpedował wszystkie unijne działania zmierzające do rozwiązania kwestii niekontrolowanego napływu emigrantów do Europy. Ba, nawet mur na granicy zbudowano dokładnie w ten sposób, by za bardzo szczelny jednak nie był. Bo jak tu inaczej pokazywać te tłumy „młodych, wysportowanych czarnolicych” zbirów, którzy czyhają na cnotę kolejnej Wandy co emigranta nie chciała.
System sprawnie działał do 2023 roku. Roku w którym PiS po prostu do tego stopnia przegrzał nienawiść, że Polacy wyrzucili ich na śmietnik historii. Nawet referendum, które miało być kołem zamachowym kampanii wyborczej okazało się klapą. Węgry to nie Polska, Panie Jarku… Oj, nie…
Kaczyńskiemu pozostało niewiele kart w ręku. Jego partia ma potężne problemy wewnętrzne. Co do istoty działania jest postrzegana jak polska wersja Jednej Rosji Putina. I to przez większość Polaków. 30 proc., które dziś notuje w badaniach nic im nie daje poza przetrwaniem.
A tu nagle… D. Tusk wraca z Brukseli z nową, zaskakująco ostrą unijną strategią antyimigracyjną. W zasadzie nie tyle „anty”, co „realną”. I to polski premier jest tym, który tę ideę wprowadza na europejskie salony, czyniąc z niej paneuropejski pakt bezpieczeństwa.
Tusk działa i odnosi sukcesy. Kaczyński zaś czynił z emigracji i wojny hybrydowej Putina jedynie piarowski oręż. I to dziś po prostu widać. Dostrzega to także Kaczyński i jego sztab. Widzą, jak bardzo zostali w tyle. Jak bardzo nie docenili samej UE, która jakby tylko czekała na odpowiedni sygnał, by zmienić ową anachroniczną i infantylną politykę.”
źródło: @PabloMoralesPL, X
#bekazpisu #polityka #neuropa
Tyle tylko, że za krzykiem nie szły czyny. Stawiam tezę, ze Kaczyńskiemu wręcz nie na rękę było rozwiązywanie tych kwestii na forum UE, bo wówczas traciłby oręż. Pierwszy do straszenia Polaków, drugi zaś konieczny do atakowania UE i przygotowywania wyjścia ze Wspólnoty. Bo taki był przecież jego ostateczny cel.
Stąd Prezes PiS torpedował wszystkie unijne działania zmierzające do rozwiązania kwestii niekontrolowanego napływu emigrantów do Europy. Ba, nawet mur na granicy zbudowano dokładnie w ten sposób, by za bardzo szczelny jednak nie był. Bo jak tu inaczej pokazywać te tłumy „młodych, wysportowanych czarnolicych” zbirów, którzy czyhają na cnotę kolejnej Wandy co emigranta nie chciała.
System sprawnie działał do 2023 roku. Roku w którym PiS po prostu do tego stopnia przegrzał nienawiść, że Polacy wyrzucili ich na śmietnik historii. Nawet referendum, które miało być kołem zamachowym kampanii wyborczej okazało się klapą. Węgry to nie Polska, Panie Jarku… Oj, nie…
Kaczyńskiemu pozostało niewiele kart w ręku. Jego partia ma potężne problemy wewnętrzne. Co do istoty działania jest postrzegana jak polska wersja Jednej Rosji Putina. I to przez większość Polaków. 30 proc., które dziś notuje w badaniach nic im nie daje poza przetrwaniem.
A tu nagle… D. Tusk wraca z Brukseli z nową, zaskakująco ostrą unijną strategią antyimigracyjną. W zasadzie nie tyle „anty”, co „realną”. I to polski premier jest tym, który tę ideę wprowadza na europejskie salony, czyniąc z niej paneuropejski pakt bezpieczeństwa.
Tusk działa i odnosi sukcesy. Kaczyński zaś czynił z emigracji i wojny hybrydowej Putina jedynie piarowski oręż. I to dziś po prostu widać. Dostrzega to także Kaczyński i jego sztab. Widzą, jak bardzo zostali w tyle. Jak bardzo nie docenili samej UE, która jakby tylko czekała na odpowiedni sygnał, by zmienić ową anachroniczną i infantylną politykę.”
źródło: @PabloMoralesPL, X
#bekazpisu #polityka #neuropa
