Przestrzeń liminalna i problem bycia w świecie cz. 2

Przestrzeń liminalna i problem bycia w świecie cz. 2

hejto.pl
Krótka teoria znaków, czyli jak nadajemy przestrzeni tożsamość
W poprzednim wpisie poruszałem tematykę przestrzeni i punktów orientacji. Stwierdziłem, że ludzie mają tendencje do nadawania tożsamości pewnym obiektom takim jak świątynie, siedziby władzy czy nawet miejsca dla nich osobiście istotne jak domy. Stwierdziłem również, że w warunkach rozwijającej się generycznej śmiecioprzestrzeni tego typu miejsca zaczynają zanikać, a człowiek gubi się w warunkach ciągłego wzrostu urbanizacji. Tego, o czym jednak nie wspomniałem to o aspekcie znaków, dzięki którym jesteśmy wstanie w ogóle rozpoznawać poszczególne obiekty oraz nawigować w przestrzeni. W istocie oznaczamy obiekty zarówno słownie, jak i poprzez różnego rodzaju symbole. Takimi słowami może być dom albo kościół lub też park. Natomiast za symbol weźmiemy, chociażby słynne logo McDonalda. Znaki nie tylko mówią nam, z jakim obiektem mamy do czynienia, ale i jak się do niego dostać, chociażby dzięki mapom. Kierują też naszym zachowaniem czego przykładem są znaki drogowe lub sygnalizacja świetlna sterująca ruchem. Zgodnie z teorią strukturalizmu znaki jednak nie istnieją odrębnie od siebie, lecz ich tożsamość jest ze sobą wzajemnie powiązana. Na przykład słowo dom posiada strukturę wzajemnych znaczeń razem z innymi słowami takimi jak domek, domownik, udomowiony itp. Istnienie tej struktury jest dosyć istotne, bo dzięki niej tak naprawdę rozumiemy nasz świat i jesteśmy wstanie w nim funkcjonować. Co, jednak jeśli ta struktura zacznie się sypać? Wtedy pojawia się problem i to między innymi będzie głównym przedmiotem naszego wpisu. 
Weirdcore, czyli koniec znaczenia w postmodernistycznym świecie
Dziś chciałem was zapoznać z pojęciem Weirdcore. Jest to ruch estetyczny powiązany z ideą przestrzeni liminalnych i Backrooms. Wykorzystywał on bowiem zwykle amatorskie i rozmyte zdjęcia wspomnianych wcześniej przestrzeni liminalnych, które swoją estetyką miały nawiązywać do obrazów z internetu z lat 90 lub 2000. Do tego dodawane były dziwaczne napisy pozbawione kontekstu oraz surrealistyczne elementy typu wielkie oczy na ścianie lub dziwaczne istoty. Obrazy te miały przypominać swoją stylistyką świat rodem ze snów. Oglądając te zdjęcia miało się poczucie obcowania z czymś w pewnym sensie rzeczywistym, ale jednak skrajnie odrealnionym. Miało to wywoływać uczucie niepokoju, nostalgii i zagubienia. Po co o tym wspominam? Jeśli popularność przestrzeni liminalnych miała wskazywać na znikniecie istotnych dla nas punktów orientacyjnych w świecie, a pojawienie backroomsów na zagubienie jednostek w generycznej śmieciowej przestrzeni to Weirdcore wskazuje właśnie na problem znaczenia lub jego braku. W jaki sposób?
Jak mówiłem wcześniej do tych obrazów dodawany jest przypadkowy tekst, który w żaden sposób do niczego nie odnosi. Przestrzeń liminalna już sama w sobie ma wywoływać poczucie dezorientacji w przestrzeni poprzez brak punktów odniesienia. Teraz natomiast problemem ma być również oznakowanie. Znaki zaczynają być losowe i oderwane od przedmiotów, na które mają wskazywać. Jest to o tyle niebezpieczne, że ludzie jak pisałem wcześniej rozumieją rzeczywistość właśnie poprzez system znaczeń, które mu nadajemy. Bez niego czujemy się zagubieni i nabieramy poczucia odrealnienia, a taki efekt te obrazy właśnie wywołują. 
Surrealistyczne elementy, jak i rozmazane tło ma natomiast wprawić w oniryczny klimat kogoś oglądającego te zdjęcia. Świat snu jak wszyscy wiemy ma to do siebie, że jest niezwykle chaotyczny, a wydarzenia w nim się dziejące są dość przypadkowe. Jest to prawdopodobnie kolejny symbol poczucia odrealnienia i zagubienia jednostki w dzisiejszej rzeczywistości. Jung być może by to zinterpretował jako inwazje nieświadomości zbiorowej na świadomą rzeczywistość. To z kolei przewidywał Dugin, który uważał, że archetyp cienia miałby coraz mocniej dominować w postmodernistycznym świecie i wprowadzać chaos. W obrazach typu Weirdcore rzeczywiście pojawiają się często elementy satanistyczne więc może coś jest na rzeczy. Chwilowo jednak zostawimy tą kwestę i poszukamy innej przyczyny zaistnienia całego zjawiska. Nurty sztuki bowiem nie powstają ot, tak, a sama sztuka zwykle jednak stara się nam coś zobrazować. W tym przypadku genezy tego wszystkiego należy poszukać w narastającej alienacji. Żeby jednak dokładnie zobrazować, o czym mówię posłużę się przykładem dość znanej w internecie gry o tytule Yume Nikki. 
Yume Nikki, czyli dramat eskapizmu
O tej grze zrobię kiedyś jeszcze osobny wpis i spróbuje ją przeanalizować z punktu widzenia idei nieświadomości Junga. To jednak dokona się dopiero za jakiś dłuższy czas. Póki co skupmy się na temacie przewodnim, ale zanim do tego przejdziemy spróbuje w skrócie omówić, o czym jest w ogóle ta gra. Ogólnie opowiada ona historie dziewczynki o imieniu Madotsuki. Ta natomiast niemal cały swój czas spędza zamknięta w swoim pokoju. Nie możemy jako gracze z niego wyjść. Możemy jedynie udać się na balkon tego mieszkania. W samym pokoju również nie mamy za wiele do roboty. Możemy jedynie zagrać na konsoli w prostą mini grę, usiąść na biurku lub położyć się do łóżka i zasnąć. Wtedy zostajemy przeniesieni do świata snów Madotsuki. Na początku znajdujemy się w Nexusie, czyli pierwszym pokoju w świecie snów, służącym za centralny węzeł, z którego można ostatecznie dotrzeć do wszystkich innych lokalizacji przez drzwi do nich prowadzące. Naszym zadaniem jest zwiedzić wszystkie te lokacje i zebrać poszczególne elementy, które potem mamy rozmieścić właśnie w Nexusie. Każda z tych lokacji charakteryzuje się skrajnym surrealizmem jak to w świecie snów zwykle bywa. Gdy wszystkie elementy zostają zebrane, nasza bohaterka budzi się i wtedy... no tego nie wyjawię. Sami zagrajcie to się dowiecie.
Gra ogólnie zainspirowała ludzi to tworzenia podobnych dzieł. Nie będziemy ich jednak tutaj omawiać. Co jednak łączy Yume Nikki z Weirdcore? Otóż pojęcie to nawiązuje nie tylko do serii zdjęć oraz obrazów, ale i wrzucanych na youtubie playlist muzycznych gdzie soundtrack z tej gry niezwykle często się pojawia. Skąd te skojarzenia? Otóż choć sama gra nie ma daje nam możliwości dowiedzenia się zbyt wiele o samej Madotsuki i większości rzeczy musimy się domyślać to wyraźnie widzimy, że jest ona osobą bardzo samotną. Fakt, że nie wychodzi ze swojego mieszkania pozwala nam ją zaliczyć do grupy zwanej NEET. Są to jednostki wyalienowane i do tego często posiadająca fobie społeczna. W dzisiejszym świecie takich osób jest coraz więcej. Są to więc zwykle ludzie samotni i nieszczęśliwi, a do tego przerażeni otaczającym ich światem. Ludzie natomiast mają to do siebie, że od rzeczy, których się boją zwykle starają się uciec. Główna bohaterka również w pewnym sensie to robi i próbuje uciekać od rzeczywistości w świat snów.
Innym przykładem form ucieczki mogą być też książki czy gry, czy nawet nasze osobiste fantazje. Ogólnie jednak jest to zwykle fikcja, a ta jak wiemy z czasem może nam zaczynać się mieszać z rzeczywistością. Dla wielu może to być na krótki moment wygodna forma eskapizmu jednak nasze lęki dotyczące świata nie znikają. Samo bowiem poczucie trwogi pochodzi od nas i wyparte nie ulatnia się, lecz przenika właśnie do elementów, dzięki którym chcemy od niej uciec. To samo spotkało również Madotsuki, która w swoich snach koniec końców nie spotykała ukojenia, lecz przerażające kreatury i koszmary. Często do tego wrogie wobec niej. Gdy fikcyjne lęki zaczynają mieszać się z tymi realnymi nawet nasza własna zamknięta przestrzeń przestaje być dla nas schronieniem. Weirdcore swoją oniryczną stylistyką i jednoczesnym wywoływaniem poczucia lęku odwołuje się do tego motywu. Madotsuki niestety padła tego ofiarą i zakończenie wskazuje, że raczej nie była wstanie sobie z tym poradzić. 
To zatarcie jednak świata snów i rzeczywistości może tym bardziej wskazywać na inwazje nieświadomości, o której wspominałem wcześniej. Z nieświadomością bowiem spotkamy się zwykle właśnie, wtedy kiedy śnimy. W dawnych jednak czasach nie istniało rozróżnienie między światem snów i światem na jawie. To, co objawiało się nam w snach było równie realne co doświadczenia po obudzeniu się. Psychoanaliza wykazała również podobieństwa między mitami, którymi żyli ówcześni ludzie, a snami. Mity te zostały wyparte przez oświecenie i racjonalny umysł, lecz jak wskazywał Jung ta dominacja nie może trwać wiecznie. Jest to jednak temat na osobny wpis. Teraz bowiem czas się zająć przyczynami samego zjawiska alienacji. 
Pandemia, czyli jak alienacja niszczy ludzką psychikę
Powstanie i popularność weirdcore oraz przestrzeni liminalnych zbiegła się w dużej mierze z pandemią. Jest to o tyle ciekawe, że przez właśnie pandemie wszyscy mogliśmy się poczuć jak bohaterka omawianej wyżej gry. Brak możliwości wyjścia z domu był dla uciążliwy dla większości społeczeństwa. Najbardziej chyba jednak dotknął ludzi młodych, którzy nie mają jeszcze ukształtowanej psychiki i okres nastoletni jest dla nich zwykle okazją do socjalizacji i nawiązywania relacji. Ta możliwość została im jednak odebrana, Można mówić o straconym pokoleniu, a nie jest też powiedziane, że sytuacja się nie powtórzy. Uznałem, że warto wspomnieć o wpływie pandemii na współczesną alienację. Był to mimo wszystko problem przejściowy, a o atomizacji społeczeństwa mówiono już wcześniej. Przyczyny tego zjawiska muszą więc być głębsze. Co więc zdecydowanie najbardziej odpowiada za alienacje ludzi? 
Kapitalizm i alienacja, czyli jak towar oddala nas od ludzi
Kapitalizm jest zdecydowanie jednym z głównych, choć niejedynym sprawcą omawianego tu zjawiska. Marks wskazywał na to, że kapitalizm alienuje ludzi wzajemnie od siebie poprzez fetyszyzacje towarów. Chodziło mu o to, że towary przestały mieć dla nas charakter czysto użytkowy, a zamiast tego stawały się obiektem obsesji posiadania. Relacje z innymi natomiast przestawały być oparte na potrzebie bliskości, a zamiast tego nabierały charakteru właśnie użytkowego, opartego na czystej wymianie różnych produktów. Sam człowiek również zostaje wyalienowany w samym procesie produkcji. Przestaje on bowiem tworzyć na własne potrzeby, lecz robi to na zapotrzebowania rynku. Zostaje on wtłoczony w świat wielkich fabryk gdzie jego rola zostaje sprowadzona do monotonnego powtarzania tych samych czynności. Ten problem dominował w świecie kapitalizmu przemysłowego. Kapitalizm oparty na usługach wprowadził nowy model jednostek pracujących jako kasjerki, dostawcy itp. Od produktywności natomiast ważniejsza zaczęła być konsumpcja jako obecnie główny motor napędowy gospodarek. Większym problemem stała się więc właśnie wspomniana wcześniej fetyszyzacja. 
Od dawna mówi, że się ludzie współcześni kupują więcej niż realnie potrzebują. Erich Fromm pisał, że potrzeba konsumpcji zastąpiła w nas potrzebę bycia i tożsamości. Człowiek przestaje się określać przez to, kim jest, lecz przez to, jak wiele produktów posiada. W ten sposób postrzegamy również innych. Potrzeba współżycia zanika. Wiążemy się z innymi albo przez potrzebę korzyści, jaka dana osoba nam oferuje lub samego człowieka zaczynamy traktować jako produkt. Tutaj można nawiązać do, chociażby normalizacji sex workingu. My również w pewnym sensie stajemy się towarem. Erich Fromm zauważa, że chcąc zdobyć pracę zwykle staramy się potencjalnemu pracodawcy jak najlepiej sprzedać. Nawet sam kierunek studiów obieramy nie ze względu na zainteresowania, lecz potrzebę polepszenia naszego statusu na rynku pracy. Towar przesłonił nam więc innych ludzi i zwiększył poczucie wyobcowania. Potrzeba posiadania większej ilości towarów zwiększa w nas potrzebę większej ilość gotówki. Ludzie wiec nie pracują już, by przeżyć jak robotnicy, lecz uczestniczą w wyścigu szczurów, by jak najwięcej posiadać. Ludzie, którzy natomiast nie wyrabiają w tym systemie stają się właśnie wspomnianymi wcześniej Neetami. Odcinają się od społeczeństwa i zamykają w czterech światach jak Madotsuki. 
Liberalizm, czyli omawianie przyczyn alienacji ciąg dalszy
Liberalizm głosi kult indywidualizmu i przez to staje się kolejną przyczyną alienacji społecznej. Skrajny indywidualizm bowiem doprowadza do osłabienia więzi społecznych. Nasze indywidualne potrzeby zaczęły być stawiane na pierwszym miejscu. Wspólnota stawała więc przed problemem coraz większej atomizacji. Jednak również te najbardziej podstawowe relacje jak rodzina zaczynają być pod znakiem zapytania. Ludzie przestają chcieć mieć dzieci, bo osobista kariera jest dla nas ważniejsza. Trwałe relacje przestają tracić na znaczeniu, gdy stają się dla nas osobiście niewygodne. Zdrada zaczyna być normalizowana, jeśli odpowiada ona naszym własnym egoistycznym potrzebom. Idea zaangażowania i poświecenia zostaje zanegowana, a zamiast tego liczy się jedynie narcystyczne pragnienia co wpisuje się w logikę konsumpcji. Nic więc dziwnego, że narodowcy tak bardzo nie lubią liberalizmu. Omawiam jednak liberalizm oddzielnie od kapitalizmu. Przykład Chin dowodzi bowiem, że kraj nie musi być liberalny by był kapitalistyczny.
#antykapitalizm #revoltagainstmodernworld #filozofia #socjologia #polityka

Komentarze (6)

CzosnkowySmok

No to mam lekturę do kawy na jutro

Fajne rzeczy wrzucasz.

Czemu nie ma "odpowiedz" przy artykułach?

Al-3_x

@CzosnkowySmok czego nie ma? Jestem tu nowy.

CzosnkowySmok

@Al-3_x takiego znaczka “odpowiedz “

Mogłem tylko dać komentarz bez twojego nicka na początku.

Al-3_x

@CzosnkowySmok A to nie wiem

CzosnkowySmok

@Al-3_x żeby mi odpowiedzieć kliknąłeś przycisk "odpowiedz" a ja nie mogłem tego zrobić przy pierwszym komentarzu.

To jest jakieś niedopatrzenie na hejto.

inskpektor

@Al-3_x

Co do odcinania się od społeczeństwa ze względu na niższy status majątkowy to uważam że problem nie jest taki jedno wymiarowy ale zgadzam się że kapitalizm tutaj przykłada się wymiernie. Nie wiem tylko co jest źródłem tzw bullshit jobs. Coraz więcej zawodów to nikomu niepotrzebna, żmudna harówka, o nieuosobionym odbiorcy, bez pętli zwrotnej(bez oceny). Praca dla pracy. Coraz częściej nawet już nie dla samego wynagrodzenia ale wyłącznie dla desperackiej potrzeby utożsamienia się z grupą poprzez zawód. Bezsensowność tej pracy prowadzi do zatracenia poczucia odciskania piętna na otaczającym świecie, poczuciu braku sprawczości i utracenia celowości życia. Prowadzi do poczucia nieprzydatności społecznej i dalej do obniżenia poczucia własnej wartości i izolacji od społeczeństwa.

Jeśli chodzi o pracę to cieszę się że mam taką w której mogę być kreatywny i coś wytworzyć. Nie wyobrażam sobie pracy jako człowiek zredukowany do roli kontrolera/nadzorcy wytworów AI (ostatnio dyskutowano tutaj tezę że AI to same zalety i nowe lepsze zawody).

Zaloguj się aby komentować