@blamad @Violin-Maker
U mnie w moim jednym zbiorniku takim systemem jest... natura.
25 litrów, korzeń, gęsto mchu(mech zajmuje 80% objętości akwarium).
Kiedyś pływały krewetki, teraz już tylko małe ślimaki. Akwarium jest odłączone od jakiegokolwiek źródła energii, nie ma filtra, grzałki, sztucznego oświetlenia. Jedynie działa na nie światło słoneczne, a i tak z oddali bo znajduje się w dość zacienionym miejscu pokoju.
Już 25 miesięcy jest odłączone od czegokolwiek. Woda średnio dolewana żeby uzupełnić odparowaną co pół roku.
Gdy otworzy się pokrywę, wcale nic nie śmierdzi. Zapach jest bardzo delikatny, ale to chyba najbardziej niezwykły zapach jaki czułem w zyciu. Przypomina trochę zapach lasu po deszczu w połączeniu z delikatną nutą orzechów? Coś wspaniałego.
Akwarium jest zupełnie bezkosztowe, kosztuje mnie około 4 grosze rocznie (bo tyle litrów wody dolewam).
Jak to działa?
W akwarium biocenozę stanowi jeden martwy korzeń, ślimaki (bliżej nieokreślony gatunek), mech (również nie znam gatunku, ale jakiś akwariowy z zoologicznego), jeden Anubias, trochę rzęsy wodnej. Biotop to generalnie tylko żwir.
Nie ma prawie w ogóle glonów widocznych gołym okiem.
Jakim cudem jest taka równowaga biologiczna? Już tlumaczę.
Ślimaki zjadają glony gdy te wyrosną. W pewnym momencie dla takiego ślimaka z powodu jego wzrostu te glony przestają wystarczać i niestety umiera. Dzięki ograniczonej podaży pożywienia nie mam problemu z plagą ślimaków, ekosystem sam się reguluje. Martwe ślimaki są rozkładane przez bakterie, pozostałość tzn metabolity pochłania mech, Anubias no i trochę glony. Gdy rośliny urosną zbyt bardzo, to również obumierają z powodu braku światła -> bakterie te martwe fragmenty roślin usuwają i znowu z tych soli mineralnych rośną rośliny + glony.
Tyle.