Poniższy tekst jest czysto informacyjny. Nikogo nie zachęcam czy zniechęcam do próbowania, sam nie myślałem nigdy by próbować.
Dosis facit venenum. Już w XVI w. została sformułowana przez Paracelsusa definicja trucizny: „Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną. Tylko dawka czyni, że dana substancja nie jest trucizną". Zgodnie z tym twierdzeniem ojca toksykologii, każda substancja, może mieć szkodliwy wpływ na organizm, a decyduje o tym, jedynie dawka tej substancji. Nie ma substancji zupełnie obojętnych dla organizmu człowieka, a więc całkowicie nietoksycznych, nawet wodą możemy się śmiertelnie zatruć.
Muchomor Czerwony. Pierwszy grzyb, który poznajamy jako dzieci, pospolity, czerwony, z pięknymi kropkami i trujący. Ale czy na pewno? Zacznijmy jednak od opisu samego grzyba. Jest to duży grzyb, bardzo powszechnie rosnący na całym świecie, grzyb charakterystyczny i niemal nie do pomylenia z czymkolwiek innym niż inne muchomory - tutaj możliwymi gatunkami jest na przykład Muchomor Plamisty. Sam Muchomor Czerwony ma kilka podgatunków różniących się np. kolorem, mogą też w wyniku działań pogody utracić swoje charakterystyczne białe kropki. Wciąż, rozpoznawanie tego gatunka nie napotyka na większą trudność. Owocniki muchomorów rosną w okresie letnio-jesiennym w wielu różnych środowiskach.
Muchomor Czerwony jest grzybem, w którego przypadku kwestia spożywania jest najbardziej kontrowersyjna z całego królestwa Fungi. Dlaczego? Sprawa jest prosta - oficjalnie jest trujący, jest mnóstwo ludzi którzy mimo to go zbierają i spożywają, jest grzybem który bywa regulowany prawnie i jest powszechnie znany. Nikt na taką skalę nie kłóci się o Krowiaka Podwiniętego czy Piestrzenicę Kasztanowatą, choć w przypadku tych grzybów też są ludzie powątpiewający w ich szkodliwość. To jak jest zatem z tą szkodliwością Muchomora? Czy jest on rzeczywiście szkodliwy, czy wręcz przeciwnie - ma właściwości prozdrowotne? Większość specjalistów raczej jest zdania, że to gra niewarta świeczki, acz jak niemal zawsze, ludzie na internetach mają inne zdanie
Zacznijmy od tego, że obie te cechy nie muszą się wykluczać. Organizmy nie są zbudowane z jednej substancji, a i nasze organizmy są dość złożone. Tak samo jak kofeina inaczej działa na mózg, inaczej na krążenie a inaczej na układ trawienny, tak każda z substancji może inaczej wpływać na różnie części organizmu. Tak samo też coś co jest trujące niekoniecznie musi nas zabić, niekoniecznie musi nawet mieć długofalowe skutki. Co zatem takiego ciekawego mamy w muchomorze?
Najbardziej znanym "składnikiem" w muchomorach jest muskaryna, jednak ona, choć obiektywnie szkodliwa, jest w muchomorze w ilościach niemal homeopatycznych i w związku z tych choć dawka śmiertelna tej substancji wynosi tylko 0.3-0.5 grama, to nie mamy wielu przypadków śmiertelnych zatrucia tymi muchomorami (a także i innymi grzybami zawierającymi Muskarynę, bo to nie jest jedyny - mają też niektóre gołąbki, strzepiaki, lejkówki). Zatrucie muskaryną objawia się dość szybko (do dwóch godzin) i objawami są niedociśnienie, nudności, wymioty, biegunka, wzmożoną potliwość, zaburzenia czynności serca i wzroku. Odtrutką na zatrucie muskaryną jest atropina.
Muskaryna to jednak nie wszystko. Mamy w muchomorach także toksyczny kwas ibotenowy, zaliczany do substancji o potencjale neurotoksycznym i psychotropowym. Może on wywołać takie efekty jak: zniekształcenia wizualne, zaburzenia równowagi, łagodne drgania mięśni. I tutaj jest ważne - kwas ów pod wpływem wysokiej temperatury lub suszenia przekształca się w muscymol. Owa substancja jest zdecydowanie mniej szkodliwa, choć dalej halucynogenna, ma też możliwe pozytywne działania, choć tutaj jeszcze pewnie czeka nas wiele badań i dyskusji. W tym momencie też na pewno przydałoby się, jakbym cokolwiek rozumiał z medycyny, ale niestety na to nie ma co liczyć xD. Zakłada się, że dla dorosłego człowieka śmiertelną dawką jest ok. 15 dużych surowych okazów - czyli coś co może się przydarzyć tylko jak ktoś to robi celowo, zaś przy niewielkim spożyciu nie ma obecnie znanych długofalowych konsekwencji (co nie oznacza, że nie ma jeszcze nieznanych)
Reasumując - jest to koniec końców grzyb potencjalnie śmiertelnie trujący, bo ma substancje które do tego zgonu mogą doprowadzić, ale odpowiednia obróbka i umiar raczej uniemożliwia takie zakończenie, zresztą praktyka temu dowodzi - hospitalizacje po muchomorze czerwonym są rzadkie, a śmierci praktycznie brak. Zasadniczo nie różni się to bardzo od dostępnego na półkach sklepowych alkoholu - można się tym zabić, ale tylko jak się naprawdę przesadzi. Co do medycznych właściwości - tutaj zacznę od tego, że medycyna ludowa która działa to też medycyna. Jednak owa nieoficjalna medycyna ma tę przewagę, że nie musi przejść przez tą nudną i kosztowną fazę dekad badań nad zależnościami i wpływem substancji na całkowicie różnych genetycznie i zdrowotnie ludzi. Wiele grzybów jest badanych pod kątem właściwości leczniczych i nie ma powodów by uważać, że czerwone muchomorki nie mogły by też być. Szczególnie że sporo ludzi, niegłupich też, twierdzi że faktycznie im pomaga. Pytanie jednak, czy klasyczna medycyna nie pomogłaby im bardziej zawsze pozostaje otwarte. Oczywiście inną kategorią są ludzie którzy muchomory jedzą dla haju - ale ten temat poruszą w poście z łysiczką
Jakie jest moje zdanie nt. przyrządzania, zbierania czy handlu? Uważam, że handlować się powinno (jeśli w ogóle) na podobnych zasadach jak handel alkoholem czy konopiami, przez licencjonowanych sprzedawców, bo to jednak zabawa z czymś potencjalnie niebezpiecznym. Natomiast walka z tym że ludzie zbierają, przyrządzają i zażywają to nierealny scenariusz.
#grzyby #fungi
@Ragnarokk poczytać, rozważyć zagrożenia i korzyści.
Lepiej grzyba niż etanol.
@AdelbertVonBimberstein
Nie wiem, czy lepiej. Kiedyś o alko też się mówiło, że w małych ilościach nie szkodzi, obecnie zaś mówi się, że szkodzi.
Ja trochę teraz poczytałem i szczerze to chuja zrozumiałem, nie mając wiedzy medycznej. To jak taki stereotypowy Darek czy Aneta mają taką decyzję rozsądnie podjąć - będę to robili pod wpływem niekonienicznie prawdziwych słów ludzi, którzy ten temat dla nich uproszczą
https://youtube.com/shorts/uijv8bwZ70Q
Dla zainteresowanych jest tu taki patocelebryta co je to dosyć często, wkręca się też w klimaty Zięby czy innych energii astralnych.
Wpis jak zawsze, piąteczka z plusem. Można ewentualnie rozwinąć temat handlu, bo aktualnie występuje handel sproszkowanym suszem tych grzybów w internecie.
Z grzybów to jadam tylko Agaricus bisporus, i to przetworzone.
Namowileś!
Jako ciekawostkę dodam, że muscymol działa na ośrodek GABA w mózgu, ten sam co alkohol.
Jako drugą dodam, że nasze receptory acetycholinowe dzielą się na dwie grupy: nikotynowe i muskarynowe.
@RogerThat
Tak, czytałem o tym, to jest ten moment mniej więcej w którym zdecydowałem, że aż tak bardzo mnie to nie interesuje by dalej drążyć co to i jak to
Piękny wstęp, definicja pojęcia LD50
@Byk Wstęp bezwstydnie zajebałem z jakiegoś artykułu dodając od siebie tylko to o wodzie
@Ragnarokk Dla ciekawskich, Łukasz Łuczaj nagrał kiedyś o tym muchomorze bardzo ciekawy materiał https://m.youtube.com/watch?v=xfGYZKpIQv0
Fun fact: grzyb (przy odpowiednim przyrządzeniu, przegotowany kilka razy) jest jak najbardziej jadalny. Na wschodzie są regiony, które nadal się w to bawią. Ale ofc najbardziej znany jest jako "grzyb szamanów", jedzony w małych ilościach na surowo.
@AureliaNova
No o tym pisałem w treści, acz nie rozpędzałbym się. Prawdziwków możesz zjeść i kilogram i się nie strujesz, Muchomorami Czerwonymi nawet pod odpowiednim przyrządzeniu owszem. To jest case jak alkoholu - w małych ilościach jest bez problemu akceptowalny przez organizm, ale w dużych już nie. Oczywiście tutaj wchodzimy w to, czy alkohol jest trucizną :P
@Ragnarokk bardziej chodziło mi o to, że przegotowując kilka razy wypłukujesz z niego toksyczne substancje. I są regiony Rosji, gdzie są normalnie jedzone, jak inne grzyby, bez ryzyka zatrucia.
@AureliaNova
No pisałem o tym. Nie wypłukujesz wszystkiego, wypłukujesz część, może i sporą, ale nie wszystko
A Rosja z ich średnią życia koło 70 lat ( u facetów nawet i tyle nie) oraz powszechnym alkoholizmem to też IMO średni argument za tą tezą
@AureliaNova @Ragnarokk słyszałem od starszych ludzi że jak ruscy byli we wiosce jak front szedł, to masowo gotowali i jedli muchomory, co dla lokalnych było lekkim szokiem. później jak był głód po wojnie to niektórzy też próbowali. mój dziadek to jeszcze pamięta, jak sąsiad gotował właśnie tak jak u ruskich podpatrzył.
Zaloguj się aby komentować