Polacy mordujący swoich sąsiadów - 1. Frank Blajchamn - bohater USA

Polacy mordujący swoich sąsiadów - 1. Frank Blajchamn - bohater USA

hejto.pl
#historia
#ciekawostki
#ciekawostkihistoryczne
#szmonces <- mój tag do śledzenia
Witajcie. Dzisiaj dla odmiany przedstawię Polaka, który nie zabijał żydów, a którego "Auto-Public Relation" zapewniło mu miejsce bohatera II Wojny Światowej na annałach amerykańskiej historii, do tego stopnia, że nawet sam Mike Pompeo chwalił go podczas wizyty w Polsce, jako "godnego do naśladowania" polskiego bohatera walki podziemnej: drobnego Franka z małego miasteczka o umiejętności ściemniania, opowiadania bzdur i kreowania własnej bohaterskiej historii godnej "bohatera" jakim sam był. Później UBeka - rzeczywiście godny do naśladowania bohater....
"O cholera, co ja powiedziałem... Co oni mi napisali w przemówieniu..."
A więc do czytania! :-)
___________________________________________
Franciszek Blajchman urodził się w 1922 roku w w Kamionce, w powiecie Lubartowskim, w rodzinie żydowskiej. Jego babcia Chana Gitel i matka Ita (z domu Lewin) prowadziły w miasteczku sklep spożywczy, a jego ojciec Izrael Chaim Blajchman handlował zbożem. Pod okupacją niemiecką Franek Blajchman zajmował się początkowo handlem, przewożąc na rowerze produkty żywnościowe z okolicznych wsi: miód, kurczaki, masło, ziarno, masło, mięso, tytoń i cukier na sprzedaż w Lubartowie i Lublinie. Nie nosił opaski z gwiazdą Dawida, a ponieważ mówił doskonale po polsku, udawało mu się uniknąć rozpoznania jako Żyd.
W 1942 na wieść o przygotowanym przesiedleniu żydów z Kamionki do getta w Lubartowie uciekł z rodzinnej wsi, i ukrywał się w Kierzkówce u rodziny Aleksandra i Stanisławy Głosów, odznaczonych później Medalem Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata. Na przełomie 1942 i 1943 roku, opuściwszy schronienie u Głosów, zorganizował niewielką, kilkuosobową grupę zbrojną, złożoną z ukrywających się żydów, działającą w okolicznych lasach, która z walką z Niemcami nie miała zbyt wiele wspólnego. Mimo tego, że przypisywał sobie przeprowadzone akcje przeciwko okupantowi, jego udział był kwestionowany przez dziennikarzy - wskazywali oni, że Blajchman myli daty i wydarzenia oraz przypisuje swojemu oddziałowi działania żołnierzy polskiego podziemia. W rzeczywistości jego oddział był raczej grupą której celem było przetrwanie niż walka z okupantem i która nie tylko utrzymywała kontakty z ruchem komunistycznym, ale również dopuszczała się akcji rabunkowych oraz walczyła z prawdziwym polskim podziemiem. Sam Blajchman chwalił się zabójstwem dwóch żołnierzy Armii Krajowej, prawdopodobnie młodzieży lub młodych dorosłych, których określił jako "podrostków" oraz akcją przeciwko dowódcom lokalnego oddziału AK. Szczęśliwie nieudaną. Blajchman pisał w swoich wspomnieniach zatytułowanych Wolę zginąć walcząc. Wspomnienia z II wojny światowej tak o żołnierzach AK:
(…) drapieżczo antysemicka Armia Krajowa i wykonujące rozkazy nazistów Narodowe Siły Zbrojne (…)
Co było oczywiście wierutną bzdurą, ale dawało pretekst i usprawiedliwienie do popełniania przestępstw na ludności cywilnej i patriotach walczących z Niemcami.
W 1944 r. grupa złożona z żydów, pod dowództwem Blajchmana, która wchodziła już w skład oddziału Armii Ludowej Chila Grynszpana, dokonała najścia na Kamionkę - miejsce gdzie przecież sam urodził się i wychował. Bojownicy uprowadzili komendanta Rejonu V Obwodu AK Lubartów, ppor. Józefa Wesołowskiego „Walentego”, emerytowanego oficera WP mjr. Alfreda Zajdla oraz Czesława Wartacza. Wszyscy oni zostali później zamordowani, przy czym Wesołowskiego zakatowano na śmierć.

Jego książka, zwłaszcza jej polskie wydanie, spotkało się z licznymi głosami krytyki ze strony historyków i środowisk kombatanckich, ze względu zawarte w niej liczne treści określane przez krytyków jako antypolskie i fałszujące historię. Szczególnie dużo protestów wzbudziły oskarżenia AK o współdziałanie z niemieckim okupantem i o programowy antysemityzm.
Przedstawione przez niego fakty wskazują raczej na udział w operującej na Lubelszczyźnie, komunizującej, rabunkowej grupie walczącej z podziemiem.
— pisała wówczas. „Rzeczpospolita”.
Kontynuując współpracę z komórkami komunistycznymi działał później w Lasach Parczewskich, gdzie został dowódcą plutonu komunistycznej Armii Ludowej. Po wejściu na teren Polski sowietów w 1944, otworzyło mu to drogę do kariery w Urzędzie Bezpieczeństwo Publicznego w Lubartowie - stalinowskim aparacie terroru.

Frank Blajchman zmarł jako bohater w wieku 96 lat. W historii amerykańskiej został zapamiętamy jako wielki żydowski bojownik. Nie Tosia Altman, nie Abba Kovner (które powinny mieć pomniki w każdym mieście gdzie działało getto) tylko taki ściemniacz i Ubek Blajchman...
New York Times, w dniu jego śmierci napisał:
Led Jewish Fighters in World War II
Nie napisali tylko, na jakie cele "militarne"...
_______________________________________________
Pewien znany historyk powiedział, że historię II Wojny Światowej powinno się napisać od nowa. Historię "bohaterów" również - tylko kto włożyłby kij w mrowisko? Co o tym sądzicie?

Komentarze (5)

hao

@SUQ-MADIQ Czytałem o tym. Bardzo dobrze, cieszą mnie takie akcje. Szkoda, że oficjele tego z domysłu nie weryfikują, ale dziwić się, że nie chcą srać we własne gniazdo?

AmbrozyKalarepa

No, prawdziwie słowiańskie nazwisko


Tacy z nich Polacy jak z chomika żyjącego w akwarium ryba.

Zaloguj się aby komentować