Wracamy, a tu zonk, nagle pies ma milion wad, na 100% będzie dusił kury (przez dotychczasowe dwa lata mieszkał w bloku), na podwórku będzie mu źle, mówimy ok damy radę - gość ze schroniska ze no nie bo kolejne argumenty, myślę sobie wtf, to niech będzie drugi z upatrzonych - tamten nie bo zarezerwowany.
Nie wiem co tu się wydarzyło, albo uznali że dziadki są zbyt starzy, albo schronisko to dobry biznes i jak będą wydawać psy to stracą robotę.
#psy #schronisko
Przykro mi to czytać, a to już nie pierwsza podobna historia, choć najwięcej problemów zasłyszałem i zaobserwowałem z wybranymi fundacjami działającymi na rzecz zwierząt.
Tak trochę jakby ktoś miał dwubiegunówkę - raz słyszę, że nie ma miejsc w schroniskach, a zwierzęta z samej depresji umierają, a potem nagle pojawia się szereg twardych warunków, oczekiwań, dziwnych pytań, wizyt zapoznawczych, umów i czego jeszcze.
Część tych warunków jestem w stanie zrozumieć, ale też jeśli zwierzak ma żyć w klatce, to ja zaryzykowałbym dla niego inny scenariusz, jeśli pojawiłaby się taka opcja
@slawek-borowy no właśnie poczułem się jak w ukrytej kamerze, najpierw mówienie o tym jak ludzie źle psy traktują, jak nie ma miejsca, jak szukają dla nich domu, a potem wszystko żeby odprawić z kwitkiem
@A_I polskie schroniska (i nie tylko polskie) mają sporo problemów z wydawaniem zwierząt do adopcji. Te wszystkie wymogi są strasznie dziwne i wcale się nie dziwie, że ludzie wolą kupić zwierze z pseudohodowli niż użerać się z tego typu biurokracją...
@A_I To tak jakbyś chciał cyganom zabrać bachora do adopcji. To ich źródło utrzymania, z psami jest podobnie. Schroniska są po to, żeby prowadzący mieli pieniążki od naiwniaków którzy wpłacają na utrzymanie biednych zwierzątek.
nam fundacja nie chciała dać kota bo mieliśmy wynajmowane mieszkanie 🤣
@Half_NEET_Half_Amazing Pewnie zapytali kota o zdanie
@Half_NEET_Half_Amazing no jak by kot mógł mieszkać w takich warunkach, jak zwierzę, oh wait
@Half_NEET_Half_Amazing coraz trudniej wynająć mieszkanie ze zwierzęciem, fundacje pewnie boją się, że przy zmianie mieszkania kot zrobi wyjazd na ulicę. Z drugiej strony coraz mniej osób stać na własne mieszkanie, więc fundacje będą musiały pójść na jakieś kompromisy albo będą mieć problem z wydawaniem zwierząt.
Przerabiałem ten syf jak chciałem przygarnąć psa z psiej fundacji…kilka lat później jak przyszła kolej na kota to wziąłem za darmo kociaka z OLX od normalnych ludzi.
@AndrzejZupa Ja tam w ogóle poszedłem na łatwiznę i moje koty zgarnąłem z ulicy.
Ja brałem ostatnio kot z towarzystwa a z racji tego ze kot był w mieście oddalonym 150 km to chcieliśmy wiedzieć przed jak najwięcej zanim podjedziemy.
Oczywiście kot poza tym że miał aborcję to super i wgl.
Oni natomiast kilka telefonów w ktorych odpowiadamy o nas, fotografie mieszkania + wizyta opiekunki i sprawdzanie mieszkania oraz karmy, a po adopcji przez rok zdjęcia co tydzień xD
Finalnie okazało sie oczywiście ze kot był chory, min miał ogromny kamień na zębach który nawet Steven Wonder wśród weterynarzy by zobaczył i kilka innych pomniejszych...
Już nie wspomnę ze w między czasie kontaktowaliśmy sie z 6-8 towarzystwami i praktycznie 0 odpowiedzi w ciągu tygodnia.
Przecież to jest biznes na bambinistach. Jakby wydali wszystkie zwierzęta ludziom to na co by robili zbiórki?
@Belzebub pytanie co w takim razie powinien zrobić ktoś kto chce pomagać zwierzętom
Nie pomagać wcale, zamknąć się na temat bo ludzka natura ze wszystkiego zrobi biznes ?
Być wolontariuszem i pomagać w formie pracy bo nie ma to wymiaru finansowego ?
Przekazywać karmę i inne rzeczy fizyczne - aby z jednej strony mieć czyste sumienie że pieniądze trafiły prosto do zwierząt a kto inny wpłacił hajs na biznes ?
@pokeminatour nie wiem nie obchodzi mnie los tych zwierząt szczerze. Niektórzy ludzie nawet w Polsce żyją w gorszych warunkach. To są tylko zwierzęta jak dla mnie mogliby poddać je eutanazji (zwłaszcza te, których nikt nie chce wziąć ze schroniska a cierpią - zauważ, że każde schronisko trzyma takie zwierzę jedno dwa lub trzy i to jest po to, żeby mogli powiedzieć - dej mam chorego psa).
To jest ciężki temat.
Z jednej strony masz schroniska które mają podpisaną umowę z miastem na przyjmowanie zwierząt. Nie wiem jak te umowy są skonstruowane i czy są płatne od sztuki czy ryczałtowo. W każdym razie miasto zamiast zająć się tematem to przerzuca odpowiedzialność na NGOsy rzucając hajsem. To tak jakby nie istniała państwowa straż pożarna tylko sama ochotnicza. Jak niedofinansowany NFZ ze sprzętem od WOŚP , krótko mówiąc model bardzo ułomny.
Z drugiej masz NGOsy, które jakoś muszą działać.
Z ogólnodostępnych danych dotyczących OPP nijak nie ma jak sprawdzić na ile jest to biznes a na ile nie. Bo w sprawozdaniach są dane o osobach zatrudnionych i wolontariuszach ale już gdy organizacja nabywa usługi od spokrewnionej firmy to tego nie wychwycisz.
Z trzeciej strony masz wolontariuszy - jeżeli im się chce to są silnie zmotywowani by pomagać i z racji tego że ludzie to debile - mogą być aż nadto przewrażliwieni. Ponadto czytałem o przypadku gdzie schronisko na każdą skargę wolontariusza co do traktowania zwierząt stosowała karę w postaci wykreślania go z listy wolontariuszy.
A z czwartej masz adoptujących z czego jakąś część to są debile którzy:
-zwierzaka potraktują jako karmę dla weża bo wkoncu za darmo.
- wezmą zwierzaka aby był zabawką dla brajanka
- nijak nie znają się na danym zwierzęciu i do tego uważają że wiedzą lepiej.
Generalnie problemem jest że nie jest to usankcjonowane ani kontrolowane, tylko zrobione na odpierdol byleby mieć problem z głowy, nie pierwszy i nie ostatni temat który tak działa w tym państwie, które z organizatora i koordynatora staje się korpo szukającego najtańszego outsourcingu, a czasami nie chodzi o cenę tylko o zrzucenie odpowiedzialności.
Zaloguj się aby komentować