Bywaly pytania o potencjalnych odbiorcow, kto "lyka" taka toporna propagande.
Wrzucam dzisiaj (dlugie, moze troche chaotyczne) z #pikabu - raczej randomowe, ale wczytujac sie (i jest pare akapitow dot ich postrzegania "Zachodu") mozna poznac jednego z potencjalnych czytelnikow KP. - dla tych, ktorym wiecej niz kilka linijek sprawia klopot: cytat ktory chyba dobrze podsumowuje: "Nie sikam pod drzwiami, nie kradnę, zwłaszcza od przyjaciół i znajomych"
O relokantach, Wielkim Kraju, SWO i nie tylko
Witam.
Tutaj zmuszony do rejestracji na platformie, aby napisać posta. Pali się.
Zacznę z daleka, o sobie, żeby punkt wyjścia wektora poglądów był jasny.
Wiek 50+. Nie urodził się w Rosji. Mieszkał w różnych krajach. Przyjaciele i krewni na całym świecie. Komunikuję się z kimś często, z kimś rzadko i z kimś, kogo już nie rozpoznaję. STAŁE MIEJSCE ZAMIESZKANIA - FEDERACJA ROSYJSKA. Wynagrodzenie... Nie powiem nic o zarobkach, bo nie są duże. Kiedyś miałem własny biznes, więcej niż jeden, to było więcej niż wystarczające.
Na kursie politycznym najprawdopodobniej komunista z faszystowskimi poglądami, a może odwrotnie. Czasami myślę, że jestem socjaldemokratą.
Przez okupację okazało się, że towarzysze z różnych środowisk i o różnych poglądach. Tzn. przy jednym stole może siedzieć i "własowiec", i "putinista", i "nawalniak", i blatnoj, i Rosgwardeets..... Ogólnie rzecz biorąc, przy stole toczą się gorące debaty, ale możesz powiedzieć wszystko, co chcesz i nie bać się, że dostaniesz za to w twarz.
Zacznę od moich poglądów na temat SWO/wojny/aneksji/wyzwolenia (wybierz jak chcesz).
Spośród towarzyszy, którzy najwięcej krzyczeli "swoich nie porzucamy", którzy na samochodach naklejali nalepki "Z", "Za naszych" itp. po prostu rzucili pracę, wymeldowali się z mieszkań itp. żeby ich komisja wojskowa nie znalazła. Niektóre żony, teściowe, teściowie... podjęły pracę na poczcie, w pogotowiu ratunkowym i podobnych miejscach, gdzie jest BROWN. A ci pogrążeni w żałobie patrioci mają kogoś innego, kto dla nich pracuje, cóż, albo są po prostu wymienieni. Są tacy, którzy odeszli ze służby, jest ich wielu.
Są też tacy, którzy po cichu otrzymali wezwania i zniknęli z pola widzenia. Ktoś został przywieziony "czołgiem", ktoś przyjechał na urlop. A ktoś poszedł na ochotnika do konkretnych jednostek do swoich znajomych i towarzyszy. Znam parę osób (ojców), którzy poszli ze zmobilizowanymi synami. Znam parę lub trzy (więcej), które ukryły swoje dzieci za granicą, a ktoś ukrył je w rosyjskiej dziczy. To ich sprawa.
Osobiście szanuję każdą słuszną opinię czy stanowisko. Ale nie rozumiem ukrywania patriotów. Nie rozumiem Rosgwardiejców, którzy mówią: "Jebać moją przysięgę, nie służę - pracuję. Jak tylko każą mi iść, będę w połowie drogi do domu - do Kazachstanu". A kiedy Kazachstan stał się jego domem?
A tam dorosły mężczyzna, specjalista. Przyszło wezwanie, a jego żona idzie do wojskowego centrum poborowego i mówi, że nigdzie bez niej nie pójdzie. Przez trzy tygodnie komisja wojskowa szukała rozwiązań i zdecydowała, że mogą ją przyjąć tylko jako personel cywilny w kuchni jako kucharkę (ma wykształcenie i specjalizację z doświadczeniem zawodowym). Byli jednak w stanie zaoferować jej pensję w wysokości zaledwie 35 ton netto. Zrezygnowała z pracy z pensją 55 t.r. i wyjechała z mężem. Dziewięć miesięcy później przywieźli oboje rakietę. Ktoś powie - smutne, głupie, biedne itp. Ale ja powiem, że jestem dumny z wychowania tej dwójki, z ich wierności sobie i swoim poglądom. I jestem dumny, że żyję z takimi ludźmi. Pytasz mnie, co o tym myślę? To ich życie i mają prawo żyć tak, jak uważają za stosowne. Od ponad roku mam swoją torbę kempingową z moją legitymacją wojskową. I tak, mieszkałem na Ukrainie od 1985 do 1994 roku. I są tam krewni, z którymi teraz korespondujemy, ale tylko w sprawach osobistych, bez polityki, bo się boją.
Teraz o RELOKANTACH. Niedawno odwiedziłem znajomych za granicą. Żyją normalnie, mają pracę, mają pieniądze. Niektórzy mają biznes w Rosji, a niektórzy się tam zorganizowali. Szkoda, że takie mózgi się marnują. Część z nich nie wróci, od słowa "Absolutnie". Dostają obywatelstwo lub pozwolenia na pobyt. Niektórzy chcą wracać do Rosji, ale boją się mobilizacji. W jednym z krajów tropikalnych jest towarzysz, który zorganizował przedsiębiorstwo i przeniósł klientów z Rosji, dopracował łańcuchy logistyczne.... i tak dalej. Ogólnie rzecz biorąc, osiedlił się, kupił pozwolenie na pobyt, a teraz kupuje obywatelstwo. 40% jego personelu to uciekinierzy z Rosji, pozostałe 60% to uciekinierzy z Ukrainy. Grzywna za rozmowy polityczne wynosi 15 000 rubli. Za drugie wykroczenie - zwolnienie. Dwóch zostało zwolnionych w ciągu roku lub dłużej. Wszyscy znają dwa lub trzy języki. Bez znajomości języka tylko kierowcy. Bez znajomości języka i normalnej pracy nie da się tam przeżyć. Korzyści cywilizacyjne przychodzą tylko z obywatelstwem. Wiesz, co mam na myśli.
Mój brat został poproszony o opuszczenie Czech, a jego pozwolenie na pobyt zostało anulowane tylko dlatego, że był Rosjaninem. A był tam od 2008 roku. W Polsce też nie pozwolili mu mieszkać, chociaż ma tam firmę i płaci 30% podatku jako nierezydent. Teraz jest w Rosji. Nawiasem mówiąc, jego "czeska kobieta" przyjechała z nim.
No dobrze, porozmawiajmy o Wielkim Kraju i rozpadających się krajach....
Jak powiedziałem wcześniej, mam dużo rodziny i przyjaciół na całym świecie, albo wystarczająco dużo. Stany są zjebane. Nieważne, co ktoś mówi, tam jest pojebane. Moja ciotka ma tam własny biznes, jednopiętrowe hotele wzdłuż autostrady i w miejscowościach wypoczynkowych. Jej najstarszy syn z pierwszego małżeństwa z Rosjaninem (moim kuzynem z krwi) zajmuje się budową i remontami domków letniskowych (domy do dwóch pięter z poddaszem, garażami i basenami). Wystarcza na życie. Zbudował też wszystkie hotele dla mojej ciotki (jego matki). Stan zamieszkują głównie Meksykanie. Czarni nie chcą pracować i wszystko kradną. Biali nie są przyzwyczajeni do pracy rękami i picia. Przyjmuje imigrantów z byłego ZSRR tylko z polecenia i do pracy wymagającej niskich kwalifikacji. Mówi, że wszyscy są nieodpowiedni, bo rozsądny człowiek nie pojedzie do innego kraju z gołą dupą. W Kovid było ciężko, mówi, że biznes ledwo przetrwał. Ciotka dobrze pamięta rosyjski, ale mówi z akcentem. Mój brat ledwo pamięta rosyjski, rozumie go, ale nie mówi, a już stracił umiejętność czytania.
W Stanach jest kolega policjant. Prawdziwy policjant. To mój kolega z klasy. Wyjechał tam w '97 roku z marzeniem o zostaniu gliną. Prawdopodobnie po obejrzeniu wielu filmów w tamtym czasie. Ukończył akademię policyjną z wyróżnieniem. Ale przez długi czas nie chcieli mu dać odznaki honorowej z powodu jego udziału w pierwszej wojnie czeczeńskiej. W dzisiejszych czasach wyrzuciliby go w niesławie tylko za to, że jest Rosjaninem. Mówi, że poziom rusofobii jest teraz zaporowy. Jego przełożeni zalecili mu nawet zmianę nazwiska i imienia na bardziej wymowne. Ale nie chcieli stracić cennego specjalisty, więc pozwolili mu odejść. Byłem tam tylko raz w 2007 roku. Byłem tam przez miesiąc i akurat byłem na wakacjach z towarzyszem. Pokazał mi pół kraju. Przez trzy dni oficjalnie (za zgodą przełożonych) pełniłem służbę w patrolu policyjnym. Wtedy zrozumiałem, dlaczego policjanci strzelają od razu, biją czarnych, biorą łapówki, a sami policjanci często trafiają do więzienia. Nie chcę tam jechać. Mój kolega dobrze mówi po rosyjsku, czyta i pisze. Często dzwoni i pisze do swoich krewnych w Rosji. Czyta też rosyjską literaturę. Zazdroszczę mu, a raczej jemu determinacji, pracowitości i bystrego umysłu. Ja niestety taki nie jestem.
Teraz o moim bracie, który wrócił z Czech. Wszystko, co mogę o nim powiedzieć, to to, że nie obchodzi go, gdzie mieszka. Taką jest osobą. Zna trzy języki (rosyjski, angielski, czeski), pisze wiersze i rysuje. Z zasady nie chce mieszkać w Moskwie czy Petersburgu. Jego brat jest spoko, ma pieniądze, więc może się "trzymać". Poza tym to poziom wolności pozwala mu na wygłupy w Rosji. Poziom wolności zależy od poziomu bezprawia. W Czechach nie można nawet siedzieć w kuchni z przyjaciółmi po 20:00. Mogą cię eksmitować z domu. Jak zdałem sobie sprawę, jest tam wszystko, co potrzebne do wygodnego życia na co dzień. Ale jest bardzo wąski zakres wolności, więc nie można się poruszać. Nie można zrobić kroku bez naruszenia czyichś praw.
Moja siostra jest w Niemczech. Wyjechała z moją ciotką w latach 90. zaraz po ukończeniu studiów. Teraz ma męża Niemca, dwójkę dzieci, mieszkanie w Berlinie, dom 15 kilometrów dalej i własne gospodarstwo rolne, w którym uprawia warzywa i jagody. Mówi i czyta po rosyjsku, ale zapomniała jak się pisze. Zna niemiecki, angielski, hiszpański, francuski. Cóż, ukończyła instytut w Rosji z czerwonym dyplomem i specjalizowała się jako tłumacz niemiecko-angielski. Naprawdę stamtąd uciekła. Tak, wszyscy wyjechali, bo Rosja była zjebana. Fabryki stały, ludzie dostawali zapłatę w maszynach i jedzeniu. I nie mów, że to się nie działo. Pamiętam te czasy bardzo dobrze. Pamiętam, jak płacono mi ryżem i świdrami do kultywatorów silnikowych. A mój sąsiad dostawał trzymiesięczną pensję w mrożonych śledziach. Nigdy w życiu nie jadłem tyle śledzi i ryżu. Siedzieliśmy na ryżu i śledziach przez rok. Było też dużo wódki, wszyscy dużo pili. To taka dygresja.W Niemczech jest dużo dobrego i dużo złego. Jak rozumiem i pamiętam, było dobrze. Teraz stało się źle. Pod względem praw i wolności stało się (ostatnie 10 lat) dużo donosicieli, tandeciarzy, gównianych sąsiadów. Ciągłe skargi na sąsiadów sąsiadów, sądy i tak dalej. Mówi, że kiedyś ludzie byli bardziej przyjaźni, teraz stali się samotnikami i Scroogami (ich lokalny przydomek). Edukacja dzieci stała się trudna, "nowostoczki" są narzucane wszędzie i wszędzie. Polityka migracyjna jest na granicy absurdu. Mówi, że jarmarki bożonarodzeniowe zostały odwołane z powodu migrantów. W pracy trudno jest uzyskać kwoty dla pracowników. Korzysta również z siły roboczej migrantów z Mołdawii, Rumunii i krajów bałtyckich. Obecnie 15% lub więcej pracowników jest zobowiązanych do przyjmowania uchodźców z Bliskiego Wschodu. Jest również zobowiązana do przyjmowania kobiet zamiast mężczyzn na niektóre stanowiska. W tym roku wszystkie szklarnie są nieczynne.
Są jeszcze Australia i Japonia. Ale najpierw powiem o osobach już opisanych. Wszyscy oni wyjechali w latach dziewięćdziesiątych. Wszyscy żyli w biedzie i głodzie. Ponieważ w pewnym momencie wszystko się zawaliło. Wszyscy pracowali w przedsiębiorstwach państwowych. Cóż, niektórzy krewni byli w agencjach. Wciąż jakoś udawało im się wiązać koniec z końcem. Podczas gdy moi rodzice zarabiali i budowali biznes w Moskwie, ja mieszkałem z babciami (jedną lub drugą) na Syberii i Dalekim Wschodzie. Te regiony były jeszcze bardziej popieprzone niż Moskwa. Ale byłem bezpieczny z moimi babciami. Ci, którzy mieli oszczędności, zostali wyrzuceni z kraju. Ci, którzy nie mieli oszczędności, zostali pozostawieni na pastwę losu i radzili sobie najlepiej, jak potrafili.
A teraz o Japonii. Moja siostra wróciła stamtąd wiosną tego roku. Życie tam stało się nie do zniesienia. Mieszkała tam przez ponad 10 lat. Dobra specjalistka, ma spore oszczędności. Zna rosyjski, japoński i angielski. Mówi, że poziom japońskiego nacjonalizmu wzrósł skokowo, a rusofobia osiągnęła punkt, w którym wiele firm zaczęło zwalniać pracowników z rosyjskimi nazwiskami lub nawet z rosyjską przeszłością. Ale nie ma sensu opisywać Japończyków i porównywać ich z resztą świata. To zupełnie inna kultura, inni ludzie, inna technologia i inny poziom dziwactwa. Byłem tam przez dwa tygodnie. Nie mogę nic powiedzieć, bo przeleciałem przez to jak turysta. Wszystko wydawało mi się tam bardzo drogie, nawet gdy funt kosztował 35 rubli.
Z drugiej strony, mój australijski brat osiedlił się na wyspiarskim kontynencie. Pojechał tam na wizę pracowniczą Microsoftu na początku lat 2000. Podróżował tam i z powrotem przez kilka lub trzy lata. Potem dostał obywatelstwo i został tam na stałe. Przyjeżdża tu na wakacje. Kiedy przyjechał do Rosji, pokazał filmy i zdjęcia oraz opowiedział nam o swoich przyjaciołach i kolegach. W tamtym czasie dziwnie było nam patrzeć na zdjęcia kolegów i słyszeć, że ten pieprzył się z tamtym, a ten wkładał sobie balony do fiuta, a ten odciął sobie płatki uszu i przyszył je do łopatek jak skrzydła. Kraina kontrastujących kultur i poglądów. W jednym biurze możesz mieć faszystę ze swastyką na twarzy, homoseksualistę, czarnego, Azjatę i Hindusa, który nienawidzi wszystkich w biurze. Mówi, że wróciłby do Rosji, ale jego specjalizacja nie jest tu potrzebna, a on już zapuścił tam korzenie. Poproszony o porównanie tu i tam, powiedział, że nie byłoby to całkiem poprawne, ponieważ są to różne kultury. To, co dzikie, widzimy tylko stąd. A stamtąd wszystko, co jest tutaj, wydaje się dzikie. Istnieją obie prawdy i obie mają swoje miejsce. W kwestii rusofobii powiedział: "Nikt tu nie ma w dupie innych. Wszyscy nienawidzą się tak samo, wszyscy kochają się tak samo. I nikt nie wie dlaczego. Jeśli ktoś umiera, wszyscy płaczą, mówią ciepłe słowa i dodają, że to jest to, na co ta ciota zasługuje, i wracają do pracy. Tak na marginesie. Powiedział mi, że jest zdumiony i nie może się do tego przyzwyczaić. Chodzi o to, że poziom kradzieży jest tam całkowicie minimalny. Oczywiście istnieje korupcja. Ale kradzież mienia nie jest zjawiskiem masowym. Mogą nasrać do szuflady biurka z zemsty, ale nigdy niczego nie kradną. W naszym kraju najpierw wszystko kradną, a potem na to srają.
Co do mnie: jestem głupcem, który nie zna języków, z niewielkimi oszczędnościami, leniwy i cipka (jeśli chodzi o rzucenie wszystkiego i wyjazd daleko na zawsze). Ale zostałem też wychowany dość patriotycznie. Zawsze pomagałem innym, nie będąc tolerancyjnym. Zawsze najpierw widziałem kwiaty, słońce i ptaki, a dopiero potem gówno, szarość i brud. Wierzę w ludzi, wierzę w ludzkie cechy. Nie sikam pod drzwiami, nie kradnę, zwłaszcza od przyjaciół i znajomych. Nie piję aż do wymiotów lub nieadekwatności.
Nadal nie rozumiem, skąd bierze się tyle nienawiści do mojego kraju i wszystkiego, co rosyjskie. Nawet moi krewni i koledzy, którzy wyjechali, nie mają negatywnego nastawienia do Rosji i Rosjan. Przy wejściu jest brudno, więc posprzątaj lub zatrudnij sprzątaczkę. Biorą łapówkę na drodze, więc to dlatego, że im ją dajesz. Zmień otoczenie wokół siebie, a nie idź do gotowego miejsca, aby je spieprzyć. Jeśli urzędnik nie pracuje, trzeba go zmusić do pracy. Nie możesz zrobić tego sam, więc zbierz grupę podobnie myślących ludzi. Istnieje wiele legalnych i nielegalnych sposobów wpływania na leniwych ludzi. Nie wiem, jak potoczy się moje życie, nie wiem, w jakim kraju umrę, ale na pewno nie odejdę stąd mówiąc: "Pierdolcie się, nienawidziłem was wszystkich".
W zadnym wypadku nie zgadzam sie z cytowanymi materialami a sa one prezentowane jako ciekawostka i jawne klamstwo rosyjskie. Zamieszczam je jedynie aby uczulic czytelnikow na rosyjska propagande ( #pravda ) i pokazywac ich sposob dzialania.
#wojna #rosja #ukraina
Nie kradnę, zwłaszcza od przyjaciół i znajomych.
XD
@kodyak Medal mu, kurwa.
@RedCrescent
przeczytałem i nie wierzę
Wszędzie na świecie ma rodzinę lub znajomych, wszędzie był i wszędzie jest źle… tylko w kacapii jest ok
Tdlr:
-
w Czechach rusobfobia (od kiedy yo wada??) i mogą Cię wyrzucić z mieszkania jak imprezujesz po 20stej,
-
w Niemczech mnóstwo zakazów, trzeba zatrudniać oncokrajowców, i kobiety (to straszne)
-
USA biją czarnych, meksyki kradną, policja bierze łapówki i id razu strzela, duży poziom rusofobii
-
w Australii same geje
-
Japonia rusofobia, i to są dziwaki.
Bardzo „rzetelny” reaserch… i jaki „obiektywny”
W kacapii ludzie normalni, nikt nie strzela do murzynów, nie ma gejów i zakazów, meksyki nie kradną
Tyle punktow widzenia i nikt mu nie powiedzial ze problemem nie sa Niemcy, Polska, Czechy, Australia, USA,..., tylko z Rosja jest cos nie tak?
I ta ich legendarna niewiedza "dlaczego ludzie sa rusofobami". Odpowiedz brzmi: nie wszyscy, tylko ci ktorzy mieli do czynienia z ruskimi.
"Nadal nie rozumiem, skąd bierze się tyle nienawiści do mojego kraju i wszystkiego, co rosyjskie. ".
Regularnie napadaj, okupuj, morduj, gwałć i rabuj wszystkich sąsiadów przez kilkaset lat, jeszcze groź całemu światu użyciem broni jądrowej i bądź zszokowany że cię nie kochają. rosja w pigułce.
@Kronos I dodaj do listy, posluze sie cytatem: "W naszym kraju najpierw wszystko kradną, a potem na to srają."
TLDR; Wszędzie gdzie pojedzie ruski od razu jest przemoc, zamordyzm, gejostwo.
To by się zgadzało.
Zaloguj się aby komentować