Trochę książek przerobiłem na ten temat, przetestowałem kilkanaście metod na sobie i mam takie wnioski, że powszechnie przyjęte kluby AA, terapie alkoholowe, czy rzucanie fajek w oparciu o silną wolę, to najgłupsza możliwa metoda i chyba została wymyślona przez koncerny tytoniowe i alkoholowe, żeby przypadkiem nie były zbyt skuteczne.
Pierwszy przykład z brzegu, przyznaj się, że jesteś alkoholikiem, upodlij się, a potem nie możesz już nigdy w życiu spróbować alkoholu, bo jak się napijesz, to wpadniesz w cug i znowu skończysz na dnie. Jak ciężko byłoby zrezygnować z czegokolwiek mając przy tym świadomość, że już do końca życia nigdy nie będę mógł tego mieć nawet w odrobinie. Przecież nawet gdybym zadeklarował się, że nie zjem nigdy więcej cukierka kukułki (mimo, że mi nie smakują) to byłoby mi smutno, że coś sobie w życiu ograniczam. Czy nie lepiej wyjść z założenia zamiast "nie mogę" to "nie muszę". Mała zmiana ale diametralna.
Jak postanowiłbym nie jeść bananów i wmawiał sobie, że po zjedzeniu nawet gryza spadnę na dno i nie będę mógł przestać obżerać się tymi śmiesznymi owocami, to pewnie też by tak było.
Podobnie z tytoniem, chociaż by się waliło i paliło, to nie mogę zapalić już nigdy i walczę. A może warto byłoby przeanalizować czy w ogóle tytoń coś mi daję, czy muszę go palić i czy z odstawieniem wiążą się, jakieś fizyczne doznania/niedogodności? Przecież palacz nie wybudza się w nocy, żeby zapalić, na zakupach w sklepie, też nie musi jarać w przerwie od wkładania zakupów do koszyka.
Jedzenie? Skoro chce schudnąć, to nie muszę wychodzić założenia, że już nigdy nie zjem pizzy, zjem ją ale póki co zrobie sobie dwa tygodnie detoxu + np post przerywany i deficyt kaloryczny, a tę pizzę zjem po prostu później.
Jaki morał? Nawyki w tym nałogi można zmieniać i chcąc się pozbyć niechcianych wręcz trzeba je zastępować innymi i wbrew pozorom jest to prostsze niż mogłoby się wydawać i mówię to jako były nałogowy palacz oraz niestroniący kiedyś od drineczków ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Ciągnie cię do alko, zadbaj o zajęcie dające odpowiedni wyrzut dopaminy do mózgu i popracuj nad endorfinami w czasie kiedy normalnie sięgnąłbyś po alko. Chcesz zapalić, nie musisz, a jak masz fiksację oralną i musisz się zaciągać to kup sobie waporyzator i zastąp tytoń suszem CBD. Po tygodniu nie będziesz palić fajek, gwarantuje ci.
Wszystko jednak musi się zacząć od przezwyciężenia strachu przed tym jak nasze życie będzie wyglądało bez nawyku/nałogu i że realnie możemy żyć bez niego i nie będzie się to wiązało z jakąś stratą, bo dziurę po nałogu załatamy innym, pozytywnym nawykiem.
Zapraszam do dyskusji, a jak ktoś będzie chciał jakieś tipy na zmianę nawyków/nałogów, to służę wiedzą teoretyczną i praktyczną
(zdjęcie powiązane o tyle, że to jedno z miejsc w którym najlepiej czyta mi się książki)
#nawyk #nalog #alkoholizm #palenie #psychologia #narkotykizawszespoko
@jaczyliktoo niewątpliwie sięgnę po twoje rady, jak się uzależnię od bananów.
W zakresie rzeczywistych uzależnień i jakie objawy odstawienia powodują, funkcjonowania AA i nawet nałogu tytoniowego dziękuję, pojęcie masz imo mierne.
@ewa-szy To jakie objawy powoduje odstawienie tytoniu? Chciałbym się dowiedzieć, bo może jakieś po 7 latach palenia przeoczyłem
@jaczyliktoo jeśli nie doszedłeś do etapu, kiedy po godzinie czy dwóch zakupów robisz się nerwowy, bo cię ssie na nikotynę, mało prawdopodobne, żebyś wiedział, o czym tu piszesz.
Strach to nie jest jedyny element uzależnienia, pomijasz kompletnie wszystko inne, w tym objawy fizyczne odstawienia. Zdarzyło mi się kiedyś pomylić liquidy i zalać rano efajka zerówką. W godzinę poziom wk..a był taki, że rodzina chowała się po kątach, nosiło mnie jak żyda po pustym sklepie i nie byłam w stanie dopasować bluzki do spódnicy na wyjście.
Siadłam i zaczęłam kombinować, skąd taki stan umysłu plus drżenie rąk, suchość w ustach, łaknienie nie wiadomo na co. Jak rozkminiłam, powrót do normalności zajął może minutę do dwóch. Pewnie z powodu fiksacji oralnej?
Pogadaj może z jakimś lekarzem. Nawet gin mając do czynienia w wieloletnią palaczką odradza natychmiastowe rzucanie palenia, bo jest groźniejsze dla płodu od stopniowego ograniczania dostaw nikotyny.
@ewa-szy widzisz ciśniesz po mnie ale nie popierasz swojej tezy w żaden sposób np. aktualnymi badaniami ale własnymi odczuciami, które są spaczone przez powszechne mity. Odstawienie nikotyny nie daje absolutnie żadnych objawów fizycznych (ŻADNYCH są na to setki badań) a jedynie psychiczne, jak ci bardzo zależy to jak będę miał więcej czasu, to podeśle kilka.
Serio myślisz, że paląc przez 7 lat paczkę dziennie, nie doszedłem do momentów kiedy faktycznie mnie trzęsło za zapaleniem albo czekałem żeby wyjść, żeby zapalić. Oczywiście, że tak było ale to jest wkręt, a nie realny problem fizyczny. Poziom nikotyny po zapaleniu spada już po 7 min od zapalenia papierosa, żeby w niecałą godzinę praktycznie zupełnie zniknąć z naszego organizmu, a teraz zastanów się ile razy budziłaś się w nocy co godzinę żeby zapalić. Pomyśl też czy tak samo pożądasz pierwszego jak i ostatniego zaciągnięcia, a przekonasz się, że to co piszę spina się w logiczną całość.
Całkowity brak pożądania nikotyny znika w przedziale 7 - 21 dni, w tym czasie nie dzieje się z człowiekiem nic złego poza tym, że musi uświadomić sobie, że równie dobrze mógłby ssać kciuka niż palić, bo efekt dla mózgu byłby identyczny. Nikotyna nie uspokaja cie gdy jesteś nerwowa, nie ma takich właściwości, wręcz przeciwnie, nikotyna działa stymulująco na nasz układ nerwowy, przyspiesza tętno, rozszerza źrenice i zwiększa ciśnienie krwi. To zaprogramowanie sobie w głowie uspokajania przez palenie powoduje, że w nerwowych sytuacjach domagasz się nikotyny. Tak samo kiedy ma się przerwę w pracy/nauce (przyjemność kojarzy się z paleniem), pali się po dobrym posiłku, seksie (analogiczny mechanizm), pali czekając na autobus (zabijanie nudy) itd. itp.
Jeżeli jakikolwiek lekarz powiedział ci kiedyś, że nie można odstawić od razu nikotyny to na miłość boską, zmień lekarza, bo człowiek nie ma zielonego pojęcia o problemach nikotynowych i opiera się na badaniach z lat 70 czyli prawdopodobnie od studiów nie interesował się tematem w ogóle.
@jaczyliktoo dziękuję za poradę w kwestii zmiany lekarza, z pewnością anon z internetu więcej wie na temat ciąży jak on
Oczywiście odstawieniowe objawy fizyczne sobie zmyśliłam, bo tak twierdzisz. Powołując się na setki badań, których tu nie linkujesz. Pewnie dlatego, że są dostępne jedynie dla wybranych.
Jak już chcesz rzucać liczbami i nikotyną, polecam nie mylić przynajmniej podstawowych zależności - godzina to okres połowicznego rozpadu dla nikotyny w organizmie, nie zejście do wartości zerowej. Tyle jeszcze pamiętam z publikacji Sobczaka.
Reszta tego wykładu kojarzy mi się z człowiekiem, który jak ja przeszedł ospę w wieku dorosłym, lekko i przyjemnie, w związku z czym twierdzi, że jest w wieku dorosłym niegroźna. A wierz w to sobie. Wiedz tylko, że tej wiary nie podzielają inni.
@ewa-szy cóż pozostaje mi tylko trzymać kciuki, że wreszcie pozbędziesz się tego wstrętnego przyzwyczajenia, polecam bo uczucie wolności jest cudowne, wszystkiego dobrego!
Tak, jak wspomniała Ewa, masz nikłe pojęcie dotyczące uzależnień i ich mechanizmów, zwłaszcza w kwestii ich działania fizycznego na ciało człowieka. Polecam najpierw posłuchać np. podkastu "Niemyte dusze", zwłaszcza odcinków o nikotynie i alkoholu.
@Wrzoo bazuje na własnym doświadczeniu, kilkunastu książkach i wielu (aktualnych) badaniach dot. palenia czy picia. Sam sobie poradziłem w ten sposób z nałogowym paleniem nikotyny (po 7 latach), częstym paleniem marihuany (3 - 4 razy w tygodniu przez 3 lata) czy piciem alkoholu (2 - 3 drinki codziennie przez 2 lata). Jeżeli teraz z żadnym z powyższych nie mam problemu bo tytoniu nie palę w ogóle, marihuanę może ze 3 razy przez ostatnie 5 lat, a alkohol 1 - 2 na kwartał, to na mnie to działa. Odsyłasz mnie do podcastu psychiatry i szczerze nie mam czasu żeby teraz go przesłuchać ale sam fakt że wypowiada się o tym psychiatra a nie neurolog świadczy o tym jaki właśnie wpływ na nasz organizm ma nikotyna, powtarzam jeszcze raz, to nie jest fizyczne uzależnienie, to uzależnienie psychiczne, które jest mega łatwe do opanowania, pod warunkiem, że rozkmini się jak działa nasz mózg, a ten nie jest naszym sprzymierzeńcem, nic a nic.
@Wrzoo tak mnie zaintrygowałaś, że postanowiłem przesluchać ten podcast, na przyspieszeniu i przelecialem całą historie nikotynizmu tj
3/4 odcinka. To niesamowite, że Pan dr. ma te same wnioski co ja, doslownie 1 do 1 z tą różnicą, że on mówi, że to ciężkie, a ja mówie że łatwe, bo dla mnie to serio łatwe skoro nic mnie fizycznie nie boli, ani nie mam zawrotów głowy czy drżenia rąk. Różni nas więc tylko nastawienie, bo o ile łatwiej jest programować się na coś, że nie będzie to trudne i jakoś sobie z tym poradzę, niż od początku powtarzać jakie ciężkie zadanie przede mną, jak wielka jest szansa, że nie dam sobie z nim rady.
Mam cichą nadzieje, że Pan dr mówi tak, bo faktycznie dla niego rzucanie palenia było tak traumatycznym przeżyciem, a nie dlatego że chce żebyśmy z jego słuchaczy zamienili się w jego pacjentów, bo w końcu z rzuceniem palenia tak ciężko poradzić sobie semu ( ͡° ͜ʖ ͡°) Bo chyba nie muszę, cię uświadamiać, że podcasty to najskuteczniejsza metoda reklamowania usług profesjonalnych, dzięki której m.in. obchodzi się zasady etyki zawodowej? Wiem coś o tym, bo sam należe do samorzadu zawodowego ale korporacji prawniczych
@jaczyliktoo XD
@Wrzoo no ja wiem, że nasz polski mental to przede wszystkim dolina i umartwianie się, w końcu cierpimy na deficyt słońca. No ale chciałem podzielić się swoim nieco innym sposobem, wiem że nie spotka się on z entuzjazmem, bo to nie jest kraj dla uśmiechniętych ludzi, no ale przynajmniej tobie poprawilem humor
Komentarz usunięty
@Ryba_z_mordom_jenota to wlaściwie rozkmina od jakichś 15 lat, bo doprowadzenie do tego stanu w którym jestem trwało mniej więcej tyle czasu, a co do czasu na polemikę z anonkami, no cóż, dawno tego nie robilem ale nie przyszly dzisiaj babeczki od sprzątania i musialem sam chatę ogarnąć jako tako, wcześniej postanowiłem strzelić sobie saunę i chyba z miksu endorfin, dopaminy i prokrastynacji powstał taki oto mój wysryw
Coś ściemniasz, jak babeczki w jednym tygodniu nie przychodzą to będą w następnym. Przez tydzień nie zasyfi się tak, żeby musieć samemu sprzątać :)
Zaloguj się aby komentować