Do tej pory powstała już jedna kolekcja (3 zapachy) i 1 zapach w kolaboracji z Rajesh Balkrishnanem, który wcześniej kilka razy współpracował z Dmitrym.
Mało się jeszcze mówi o Maksimie - a szkoda - bo uważam, że warto zwrócić uwagę na jego poczynania. Korzystając zatem z okazji zapraszam do spontanicznej #recenzjeperfum tego projektu, aby nieco go przybliżyć, co dotychczas ten młody perfumiarz ukręcił.
Musk Couture
Słodkie i świeże owocowo-kwiatowe otwarcie z maliną i rumiankiem, przyprawione różowym pieprzem, który z czasem zyskuje na intensywności i nieźle świdruje w nosie. Pikanterię podbija wytrawny i dymiący tytoń, który jednak w miarę rozwijania się kompozycji ociepla i wysładza się jakby był owocowo aromatyzowany, przypomina mi ten składnik z Tabac Dore autorstwa seniora.
Kompozycję wzbogaca wyraźny i intensywny ziemisty akord, który podejrzewam pochodzi z oudu, lecz jestem pewien, że za drzewny aromat odpowiada tutaj nie oud, a cedr jest suchy z ostrymi zielonymi akcentami, a z czasem po jego pniu spływa ciepła i słodkawa żywica.
Bazę stanowi fizjologiczne i brudne piżmo, które przywołuje skojarzenia z Tibetan Musk od Ensar Oud, ale zostało świetnie uzupełnione słodką wanilią. Piżmo zdecydowanie bardziej mi się podoba niż to którego używa Dmitry.
Café Mystique
Otwiera się bardzo rześko bergamotką, która szybko znika, ale od samego początku można wyczuć też już zapach tytułowej kawy, jest ciepła i jakby palona, czuć jak się dymi, ma kwaśno-ziemisty posmak; została przyprawiona świeżym, świdrujący w nosie pieprzem, który myślę podbija jeszcze tę ziemistość. Kompozycję wzbogacają kwiaty, które nadają słodyczy i przy tym jeszcze pewnej świeżości. Pachnie to ciekawie choć mam poczucie, że to nie mój styl, ale mimo wszystko znacznie lepiej się w nim czuję niż, np. w Ensar Oud Rumi, który też opowiadał o kawie, nie wspominając już o innych kawowcach. W bazie robi się przyjemniej, nie jest tak przyprawo-ostro i nie ma też ziemi, bo kompozycja przechodzi w słodkawo-żywiczne klimaty.
Jeśli ktoś śledzi moje wpisy / komentarz może wie, że kawa w perfumach to nie moja nuta, dotychczas jedynie Areej Le Dore Agar de Noir był dla mnie noszalny, ale myślę, że Café Mystique uplasuje się zaraz za nim, bo mimo wszystko dość komfortowy się nosił.
Oud Indochine
Powstał we współpracy ze wspomnianym na początku Rajeshem Balkrishnanem. Otwarcie jest chłodne i metaliczne z kadziłem oraz ostrym i ziemistym szafranem, ale świetnie zbalansowane kakao; jest też szczypta ziołowo-medycynalna i całość kojarzy mi się z Coup de Foudre od Dimy. Mimo wszystko nie trwa długo i mnie nie odrzuca, tak jak było to we wspomnianym Coup de Foudre, bo kompozycja szybko się zmienia, robi się ciepło i słodko-balsamicznie, trochę dymnie i owocowo, kakao wciąż obecne, a całość dopełnia zbutwiały drzewny akord - ta baza jest naprawdę dobra i komfortowa podczas noszenia. Czuć tu wyraźnie styl seniora, gdybym nie wiedział co to strzeliłbym, że autorem jest właśnie Dmitry.
Słowem podsumowania, przyznam, że miałem okazję poznać pierwsze zapachy Maksima, które stworzył jeszcze pod marka ojca, czyli Le Voyage Orientale oraz Victoria i widać progres! Kompozycje są bardzo dobrze poskładane, mimo, że dostrzegam w nich inspiracje bestsellerami Dimy to nie są wtórne, żyją własnym życiem. Oud Indochine najbardziej przypadł mi do gustu, Musk Couture i Café Mystique, mimo, że nie są w moim typie to uważam za bardzo interesujące; ciekawy jestem jeszcze Amber Balsam, a z tych nadchodzących najbardziej chciałbym poznać Chypre de Grand, przez sentyment do szyprowej klasyki, ale oczywiście będę miał na celu poznać wszystkie.
Jakość składników znakomita.
#perfumy

