O co chodzi z tym słynnym "niedługo ludzi nie będzie stać na mieszkania"? Ja wiem że każdy chciałby mieć swój kwadrat albo i cztery, najlepiej w mieście wojewódzkim, ale mamy już obecnie brak zastępowalności pokoleń, więcej ludzi starszych niż się rodzi, ci ludzie będą zostawiać mieszkania dzieciom/wnukom, bardzo dużo ludzi w ostatnich latach mieszkanie kupiła. Praca zdalna więc mniej ludzi mieszkania wynajmuje, tak samo było podejście do nauki zdalnej i przewiduję że studia zdalne w jakiejś formie staną się normą w najbliższych latach (po co być fizycznie na wykładach skoro można oglądać stream?), więc ludzie nie będą mieli potrzeby wynajmować mieszkania tam gdzie studiują.
Sporo ludzi by chciało w wieku 20 lat wyjść z domu rodzinnego od razu na swoje mimo że nawet nie mają dobrej pracy i narzekają, że mieszkania drogie. Oczywiście że są drogie, ale nawet jakby były o połowę tańsze to by nie było ich stać, a zanim zaczną zarabiać na tyle żeby takowe kupić to zdarzyć się może dosłownie wszystko, krach na rynku, krach gospodarki, globalny kryzys, jeszcze może być taniej.
Ludzie są w gorącej wodzie kąpani i myślą że sytuacja z dzisiaj jest pewnikiem na kolejne 10 lat, mimo że w ciągu ostatnich 10 lat wydarzyło się tyle przełomów, że nie sposób wyrokować w którą stronę to pójdzie.
Inb4 tak, ja mam mieszkanie, ale nie zamierzam kupować kolejnych na inwestycje więc mi sytuacja na rynku totalnie zwisa. Nie jestem ani spadkowiczem ani wzrostowiczem, po prostu obserwatorem ( ͡° ͜ʖ ͡°)