Jaki był? Mam kilka punktów i jestem ciekaw czy macie podobne odczucia.
Im bliżej 2010:
-
Parzenie kawy szefowi i latanie po pierdoły na jego życzenie było normą dla nowych (i nie zawsze tylko nowych).
-
Pracownik, który przychodził do biura miał zajmować się jednym, może drugim, a finalnie zajmował się prowadzeniem firmy, tam gdzie brakowało kadr. A kadr brakowało ze względu na ciągłe oszczędności.
-
Na rozmowach kwalifikacyjnych wyciągano z kandydatów pomysły na biznes, nie mówiąc im o tym.
-
Testowano na rozmowach kandydatów jak wielkimi frajerami są gotowi być. Rozmowy kwalifikacyjne czasem przekraczały swoją wielkością to, co finalnie miał robić pracownik.
-
Budowano relacje z pracownikami niby rodzinne, ale bardziej jak w rodzinie patologicznej. Stosowanie mobbingu, żeby pracownik zarabiając mało, czuł, że coś jest winien szefostwu, które jest jak ojciec i matka. Ewentualnie czuł, że jest coś winien innym pracownikom, żeby czuli się dobrze.
-
Pracownik był chwalony dopóki nie był pewny swojej wartości, a jak już wiedział co umie, to dawano mu znać, że jest jednak nie taki dobry. Szczególnie w okolicy dyskusji o pieniądzach.
-
Firma zawsze była w kiepskim momencie, ale ciągle informowano o tym, że za rok, za dwa wyjdzie na prostą i będą podwyżki etc.
-
Jeżeli firma miała jakiś produkt, to w przypadku konkurencji była gotowa dać więcej za mniej, jeżeli był to koszt cięższej pracy zatrudnionych, a nie koszt uznawany za "realny". Obłożenie pracownika nigdy nie było przedmiotem analizy ryzyka czy poważną przeszkodą. Klient miał zawsze rację, jeżeli był gotowy podpisać umowę.
-
W szkołach powtarzali, żeby się uczyć, bo inaczej będzie się kopać rowy. Zniechęcano generalnie do pracy fizycznej. Wszyscy się pchali na studia i czego by nie mówić o jakości studiów, masa ludzi potrafiła coś kliknąć myszą i coś powiedzieć. Więc naprodukowano bezrobotnych o stosunkowo wysokich kwalifikacjach, co w momencie właściwie braku większej migracji, umożliwiło traktowanie młodych jak biurowe mięso armatnie.
Tak napisałem, ale może są to spostrzeżenia niepełne i ktoś będzie miał ochotę coś dorzucić/zdementować. Może nakreślić dokładniej realia.
#praca #pracbaza #edukacja #polska
@FrytBajt2057 ogólnie to nie za bardzo czaje te realia, po szkole miałem trochę lipę z robota, na czarno robiłem na budowach, ale kasa była dobra. Później wyjazdy do szwaba na budowy, a później praca jako mechanik automatyki przemysłowej, teraz coś innego robię.
Ogólnie nie licząc przestoju po szkole od jesieni do wiosny to oficjalnie bezrobotny (zarejestrowany w UP) byłem tylko jeden dzień, bo coś wcześniejszy pracodawca chciał sobie ugrać i kazał mi się zarejestrować zanim mnie zatrudni.
Studiów nie mam, rozmyślilem się po jednym semestrze xD
@cebulaZrosolu ogólnie płacą minimalną zajebali dzisiaj pracę na budowie. Kiedyś można było spokojnie wyciągnąć minimalna x2. Teraz za 8 h jako cieśla- betoniarz zaproponowano mi 4k zł - minimalna w 2024 to 3.2k. xD
Gdyby nie to, że wróciłem do Norwegii to ni cholery nie robiłbym na budowie w pl. Zarobisz te 4 (4.5 latem jak robią po 9 godzin) ale płacone od najniższej i w dupie jesteś i tak na urlopach, chorobowych a robota chujowa- zimą pizga latem parówa i wietrzysz dupę po toitojach.
No zajebali branżę.
Niby idzie zarobić po 7-8 k w delegacjach ale ić pan- spać z chlorami po 4-5 w jednym pokoju. A i rynek pracy w Bydgoszczy zawsze był specyficznie zjebany ale to co jest teraz to w ogóle kosmos.
@AdelbertVonBimberstein delegacje to stan umysłu. Pracowałem trochę, ale już wątroba i głowa nie dawała rady. Może to fajne raz w roku pojechać na tydzień się odchamić, ale cały czas tak jeździć to masakra :(
@cebulaZrosolu Akurat kierowanie do UP w celu "zatrudnienia" można chyba było spotkać w różnych branżach. Dzięki funduszom europejskim czy innym akcjom, za które pieniądze szły z zewnątrz, dany Januszex zyskiwał darmową siłę roboczą.
Gorzej jak ktoś był skierowany na taki staż bez CV, które oczywiście przedsiębiorca weryfikował, nie mając realnie nic w zamian :).
@FrytBajt2057 u prywaciarzy działających w Polsce B dalej tak jest
@AndzelaBomba Jakby dobrze pomyśleć, to na pewnym poziomie stanowisk jest tak wszędzie, ale metody mniej szorstkie. Chociaż nieco mniej dziwnie jest usłyszeć, że maszyna losująca nie przyznała pieniędzy, niż, że Pan kierownik dokłada do interesu i robi 20h dziennie, a w moim czy innym wieku to un się brał za każdą robotę, 150 zł z pocałowaniem ręki brał latami.
Pamiętam jak w tym okresie musiałam odbębnić obowiazkowe praktyki studenckie. Trafiłam do jakiegoś Janusza z branży, który zrobił mi rozmowę kwalifikacyjną (na bezpłatne praktyki XD), jak było już po "rozmowie" podziękowałam mu, że chce mnie przyjąć na praktyki, a on mi odpalił "Skąd Pani wie czy chcę panią przyjąć? Jeszcze pani nie przyjąłem!" XDDDDDDDD
Ale on był bucem. W następnym roku trafiłam na praktyki do dużego korpo i tam było super. W ogóle mam wrażenie, że wtedy praca w zagranicznym korpo, gdzie ludzie mieli jakieś premie i benefity i nie było sfrustrowanego szefa Janusza nad głową była szczytem marzeń.
@koniecswiata Spotkałem się z robieniem testów a'la mensa w niemieckiej firmie do szeregowego klepacza wprowadzania danych, z rotacją kadr na poziomie rozregulowanej karuzeli.
Robienie testów na inteligencję do monotonnej oraz dość prostej pracy, to chyba sprawdzanie czy kandydat będzie wystarczająco mocno cierpiał przez 8h uderzania w klawiaturę.
@FrytBajt2057 ja mam taką tezę, że im większy "Janusz" tym większy cyrk robi z przyjęcia kogoś do pracy. Traci czas na bzdury zamiast zająć się przyczyną dlaczego ludzie nie chcą u niego pracować i odchodzą przy pierwszej lepszej okazji.
@koniecswiata A potem może być szok, jak się zobaczy gdzieś indziej wynalazek umowy, która ma jedną/dwie strony A4 bez kartek Trylogii o tym co ci zrobi Janusz jak opuścisz jego lochy lub uszkodzisz dyby, w które cię zakuje.
Normalnie napisana umowa może dziwić, jeśli ktoś widział umowę grubszą niż pierwsza wypłata w dwudziestkach (albo nawet dziesiątkach) PLN.
@FrytBajt2057 mam inne wspomnienia, o ile wypłata między 2011 a 2013 była raczej niska, to i koszty życia były niskie, każda robotę jaka udało mi się dostać wspominam dobrze, za każdym razem uczyłem się czegoś nowego i rozwijałem, czasami wypłata była spóźniona ale nigdy nie zdążyło się abym jej nie dostał
@Sweet_acc_pr0sa Rozwój jak najbardziej. Jak ktoś jest kumaty, to w złej firmie dużo się nauczy. Na błędach innych ma szansę być dobrym zasobem ludzkim gdzieś indziej.
@FrytBajt2057 trzeba dodać jeszcze pracę bez umowy, umowę o dzieło (mimo przychodzenia na pełny etat) lub najpiękniejszy format (bo z benefitem!): umowa o pracę na minimalną krajową na pół etatu a reszta kasy pod stołem w kopercie.
Po takich układach, to jak człowiek dostawał umowę o pracę na całą kwotę wypłaty, to oczy zachodziły mu łzami ze wzruszenia.
@Spleen Temat "pod stołem" w rozmowach barowych przewijał się obok tematów "ile lasek się poderwało" jeżeli dobrze pamiętam. Pod stołem brzmiało dumnie, ale czy było takie? Nie jestem pewien czy w większości przypadków faktycznie było to korzystne dla pracownika.
Zaloguj się aby komentować