[Opisuję śmieszne, nietypowe, zaskakujące sytuacje wynikające z ZA mojego syna. Każda osoba z Aspergerem jest inna, każdy z inną intensywnością odczuwa trudności w poszczególnych sferach. To, co charakterystyczne dla mojego syna, może zupełnie nie odzwierciedlać problemów i mocnych stron innych osób z ZA.]
Czego uczę się od mojego syna i innych osób w spektrum?
Jest kilka cech i zdolności mojego syna, które są absolutnie rewelacyjne, są jego supermocą i można naprawdę mu ich pozazdrościć. Czynią z niego wg mnie superbohatera rodem z filmów Marvela. Jak choćby pamięć. Łatwość uczenia się, przyswajania danych. Tego niestety nigdy się nie nauczę, mój mózg nie przeskoczy swoich biologicznych ograniczeń. Ale są też cechy mojego syna, które mogę próbować rozwijać u siebie.
Nieustępliwość, stawianie własnego komfortu psychicznego na pierwszym miejscu.
U mojego syna oczywiście te cechy są podkręcone na full, od lat pracujemy nad tym, by wyrobić w nim elastyczność, zdolność do kompromisów i muszę przyznać, że z wiekiem przejawia coraz większą umiejętność dogadywania się. Ale wiem, że ta cecha zostanie w dużym stopniu w nim na zawsze i żywię nadzieję, że pozwoli mu to nie popaść nigdy w beznadziejny marazm jak praca, która nie daje satysfakcji. Jeśli znajdzie się w sytuacji, w której coś mu nie będzie pasowało, to jest znikome prawdopodobieństwo, że będzie w niej tkwił tracąc cenne lata swojego życia. Bardziej prawdopodobne, że będzie zaczynał kilka kierunków studiów i je rzucał, pracował po parę miesięcy w jednym miejscu, aby w końcu znaleźć coś, w czym wreszcie będzie mógł się zatracić z czystą satysfakcją.
Staram się uczyć się tego od niego. Mnie z kolei zawsze brakowało takiej życiowej odwagi, zmiana status quo jest dla mnie trudna, musi zaistnieć poważna przesłanka ku temu, abym podjęła kroki. I patrząc wstecz widzę, że wiele było sytuacji, w których naginałam jednak za bardzo swoje interesy lub choćby komfort.
Syn, który coraz częściej potrafi swoje zdanie wyrażać dyplomatycznie, asertywnie, kulturalnie, ale nadal stanowczo jest zdecydowanie moją inspiracją!
Nie przejmowanie się opinią innych.
U mojego syna wynika to z zaburzeń w zakresie kompetencji społecznych, jednak jest to niewątpliwie jego cecha, która bardzo mi imponuje i ogromnie chciałabym się również tego nauczyć.
Wiele jego zachowań można uznać za obciachowe, dziwne, nieprzystające do standardów. Ale wiecie co? Tak mu zazdroszczę tego luzu! Syn nie ma wbudowanego hamulca pt "zanim to zrobisz, zastanów się, co inni pomyślą".
Syn nie płoszy się przed autorytetem, nie zawstydza go rozmowa z kimś o wysokiej pozycji, jak np dyrektor w szkole. Nie odczuwa najmniejszego skrępowania z kimkolwiek by nie rozmawiał.
Ma znajomych wśród znacznie starszych dzieci, co w społeczności szkolnej nie jest oczywiste.
Nie powstrzymuje się przed korygowaniem nauczycieli, jeśli są w błędzie. Oczywiście są sytuacje, w których nie jest to dobrze widziane i może przysporzyć mu problemów. Jestem jednak przekonana, że kiedy wypracujemy już z nim, kiedy co wypada powiedzieć, a kiedy trzeba coś zostawić dla siebie, to będzie gotów iść przez życie z tą znakomitą pewnością siebie, nie zważając na opinie innych. Przede wszystkim w zgodzie z samym sobą i swoim sumieniem.
Nie należę do osób, które zanadto przejmują się tym, co inni powiedzą - zwłaszcza obcy ludzie, ale wspaniale jest mieć blisko siebie kogoś, kto i tak swoją postawą stale przypomina o tym, że po prostu trzeba być sobą, nie udawać i nie przejmować się
Dokładność, dogłębna analiza, nieustanne dążenie do usystematyzowania danych.
Wielu rzeczy nie przeskoczę, jak już pisałam. Nie osiągnę takiego poziomu przyswajania wiedzy, jak mój syn. Ale wciąż mogę trenować dążenie do usystematyzowania wiedzy już posiadanej, jak i uzupełniania luk. Tutaj mogę za przykład podać nie tylko syna, ale również koleżankę z pracy, która także jest w spektrum. Napotykając problem, często taki, który większość ludzi olewa i jakoś to się tam potem samo udaje (albo i nie), ona nie spocznie, póki nie dogrzebie się do przyczyny i nie dowie się, jak to naprawić. Jest mega skuteczna, uwielbiam z nią pracować w jednym projekcie, można na niej polegać. Sama też jestem fanką tabelek, "to do" list, katalogowania, ale zdarza się, że idę na żywioł dla optymalizacji czasu. Ona nie poddaje się tej czasowej presji, zdarza się, że coś robi dłużej, ale jest to turbo dokładnie zrobione od deski do deski. Podoba mi się bardzo to podejście, i staram się brać ją za wzór, kiedy czuję pokusę pójścia na skróty.
Te trzy kwestie przychodzą mi na myśl w pierwszej kolejności.
Jak to dobrze, że tak się różnimy i tymi różnicami możemy się nawzajem inspirować
Dobrego dnia!
@Musztarda faktycznie Twój syn ma bardzo fajne i przydatne cechy charakteru. A tak w ogóle to bardzo podoba mi się Twoje podejście, że tak wyraźnie widzisz te pozytywy i że Cię inspirują. Super.
@splash545 Dzięki! Sporo osób w spektrum, które znam, nie zamieniłoby się nigdy na neurotypowość. Mają świadomość swoich zalet, a ja tylko egoistycznie staram się uszczknąć od nich coś dla siebie
@Musztarda pewnie wynika to z tego, że te osoby ze spektrum, które znasz mają opiekę podobnych do Ciebie egoistek
@Musztarda jak wyżej, aspi to jedno, ale mega mi się podoba twoje podejście do syna, i przekuwanie tych dysfunkcji w zalety. Na pewno przed wami jeszcze dużo pracy, ale widzę że młody ma wsparcie jakiego potrzebuje. Trzymajcie się i byle do przodu!
@Odczuwam_Dysonans
Dzięki za miłe słowa!
Jest kilka cech i zdolności mojego syna, które są absolutnie rewelacyjne, są jego supermocą i można naprawdę mu ich pozazdrościć. Czynią z niego wg mnie superbohatera rodem z filmów Marvela. Jak choćby pamięć. Łatwość uczenia się, przyswajania danych. Tego niestety nigdy się nie nauczę, mój mózg nie przeskoczy swoich biologicznych ograniczeń. Ale są też cechy mojego syna, które mogę próbować rozwijać u siebie.
Ty jesteś kochającym rodzicem piszącym o swoim dziecku. Ja jestem randomem z internetu przewracającym oczami na tę głupią modę pisania o jakiś "supermocach".
I muszę cię uświadomić, że przechodzenie przez szkołę jak buldożer to ostrze obusieczne, poczytaj (albo pooglądaj) jak często wygląda zderzenie "uzdolnionych dzieci" z prawdziwym życiem i że takie dziecko jest wbrew pozorom dzieckiem "podwyższonego ryzyka/troski".
Dokładność, dogłębna analiza, nieustanne dążenie do usystematyzowania danych.
IMO tylko ta cecha (i w sumie też ten brak elastyczności) jest charakterystyczna dla aspergerów.
@TRPEnjoyer absolutnie mam świadomość, że niektóre z moich wpisów mogą wywołać przewracanie oczami randomów z internetu. Pod tym tagiem opisuję blaski i cienie spektrum. I zawsze przy cieniach będą się pojawiać komentarze "jprdl, nie wytrzymałabym z takim dzieciakiem", a przy blaskach - przewracanie oczami. Tak już jest ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Odnośnie cech charakterystycznych dla aspergerów - jest ich całe mnóstwo w różnym stopniu natężenia. Tylko dokładność i brak elastyczności? Ależ skąd! To promil całego spektrum.
@Musztarda Czytając ten opis mam wrażenie, że jestem Twoim synem.
@Pan_Buk Kto wie ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@Musztarda
zanim to zrobisz, zastanów się, co inni pomyślą
O to to! Tyle razy czegoś nie zrobiłem np w swojej karierze, bo jakieś lęki czy obawy mnie zablokowały.
Moim zdaniem strach to jest największa blokada postępu.
Czytałem i nieraz komentowałem Twoje wpisy. Z wieloma cechami (jako ZA) się utożsamiam, ale nie tu. Ja się bardzo przejmuję tym co kto pomyśli i analizuję wszystko aby dobrze wypaść, niczego nie zapomnieć, nic nie pominąć itp. Ma to swoje wady - gigantyczne stresowe obciążenie, czasem powodujące to że nie potrafię w ogóle zasnąć za całą noc, a czasem takie zalety że np. w pracy mam swój "schemat robienia" pewnych rzeczy i bardzo rzadko popełniam błędy. Kierownik mówi, że jestem człowiekiem który ma problem na każde rozwiązanie. Muszę wiedzieć co jak działa, bo inaczej jest niekomfortowo.
Więc z tą otwartością syna i "luzem" nie wiem czy to kwestia ZA. Raczej indiwiduwalna jego cecha
@Atexor a czy jest to możliwe, że to nadmierne przejmowanie się u Ciebie jest wtórnym efektem prób dopasowania się do standardów? Zastanawiam się, że jak się nie ma takiej intuicji i wyczucia w relacjach międzyludzkich, to może z dużej świadomości i chęci pracy nad sobą można popaść w taką właśnie skrajność? Czy jednak zawsze tak miałeś?
@Musztarda ogólnie ja ludzi próbuję zrozumieć trochę jak komputery. Mam 30 lat a nadal mam wrażenie, że nie rozumiem niektórych ich działań i testuję ich reakcje. Staram się coś śmieszkować, robić czasem memy ale nadal ciężko mi pojąć ludzką logikę.
Zaś samo stricte przejmowanie nasiliło mi się w trakcie studiów, bo raz miałem dziekankę (zawaliłem 2 przedmioty, jeden z mojej winy, drugi z winy prowadzącego). Po tym czasie o wiele mocniej próbowałem się dopasować do standardów, robić coś "od linijki" i idealnie oraz przykładać wagę do detali. Wcześniej również to miało miejsce, bo miałem pato-klasę w gimnazjum i bardzo się przykładałem do nauki aby móc się wyrwać i mieć pewność, że trafię do najlepszego liceum w regionie, które znane było ze 100% zdawalności matur od lat (udało się). Niemniej pewne... traumy po gimnazjum już dały się we znaki i mimo czystej karty miałem problemy nawiązać bliższe relacje z rówieśnikami. Do tego okazało się, iż nie sztuka być orłem wśród osłów i miałem trochę braków i liceum całkowicie poświęciłem nauce i aby dostać 3 naprawdę musiałem sporo się natrudzić.
Niemniej nawet wtedy byłem bardziej... elastyczny jak to określiłaś. Teraz potrafią mnie w pracy irytować drobne rzeczy, które wiem że nikt nie zobaczy bo musiałby naklikać bardzo głęboko aby to dojrzeć, a i tak nie wpływa to na ogół mojej pracy i nawet jak nie jest idealnie to niczego to fizycznie nie psuje i jest zrozumiałe. Po prostu dla samego zaspokojenia swojej potrzeby idealności tego muszę to poprawić.
Na szczęście nie przekłada się to np. na porządek w pokoju (mam mały bałagan), czy paskudny charakter pisma i inne tego typu.
Ogólnie myślę, że spory wpływ ma także koincydencja z inną sytuacją z życia która miała miejsce w tym okresie. Otóż byłem w tzw. "friendzone" przez parę lat (o którym nie wiedziałem że jest friendzone), z jednej strony czasem miło spotykałem czas z jedną dziewoją, z drugiej służyłem jako worek emocjonalny. Ale sam nieogarniałem swoich uczuć i że coś do niej czułem. I wszystko legło w gruzach jak się dowiedziałem, że dziewoja właśnie kogoś ma. Po tym czasie spadło mi bardzo zarówno zaufanie do ludzi, jak i moja własna samoocena i w ciągu 30 lat mam 0 związków na koncie. To też jest powodem, dlaczego staram się w pracy, czy wcześniej na studiach robić coś bardzo dobrze aby "nie użerać się" nadmiarowo z ludźmi.
Ogólnie jestem introwertykiem, ale czasem mi brakuje kontaktu z ludźmi i m.in. właśnie takim testem oraz próbą wyjścia było #hejtopiwo na którym byłem i koniec końców fajnie. Stąd też taki problem, bo jestem skrajnie samotny ale nie widzę się w roli wychodzącego do ludzi, zwłaszcza kobiet, ale to już na inną historię aby Cię nie przynudzać
Ogólnie według mojej wiedzy Aspergery są raczej bardziej... nieśmiały, wyindywidualizowani stąd zadziwia mnie podejście Twej pociechy i fajnie, że potrafi postawić na swoim a nie dać sobie wejść na głowę.
@Atexor dzięki, że chciało Ci się podzielić doświadczeniami, również tymi niełatwymi. Może to nie zabrzmi najlepiej w kontekście Twojej wypowiedzi, ale bardzo mnie fascynuje, jak różna może być percepcja świata i relacji międzyludzkich u różnych osób.
Myślę, że do cech charakterystycznych dla ZA należy szeroko pojęty deficyt w zakresie kompetencji społecznych: rozumienie subtelnych sygnałów, domyślnie się, co ktoś może odczuwać w danej sytuacji itp itd, a już jak ktoś sobie z tym radzi - to już jest sprawą indywidualna. Ci bardziej nieśmiali będą zamykać się w sobie, nadmiernie analizować i przejmować się, a inni będą popełniać gafę za gafą i iść jak taran między ludzi. Myślę, że introwertyzm czy ekstrawertyzm nie ma nic do rzeczy.
Mój syn jest ekstrawertykiem, lgnie do ludzi, nie ma problemu w zapoznawaniu nowych osób, lubi rozmawiać z ludźmi. Z tym, że te rozmowy, to często długie monologi. Jeszcze kilka lat temu, kiedy ktoś już znudzony jego monologami pokazywał mu wprost, że nie jest zainteresowany rozmową, to potrafił załapać kogoś za głowę i skierować w swoją stronę, by go słuchał dalej. To były tego rzędu odruchy i zachowania. Na szczęście takie rzeczy są już dawno za nami.
Możliwe, że jego niezrozumienie sytuacji społecznych jest tak duże, że on nawet nie zdaje sobie sprawy, że powinien coś przeanalizować, zastanowić się, jak się zachować. Po prostu nie myśli o tym i idzie na żywioł, bo nie wie, że to jest niezręczne.
Zaloguj się aby komentować