Cieżko jednoznacznie stwierdzić kiedy zacząłem mieć problemy z samym soba, z poczuciem bezsensu, smutkiem, złością. Wydaje mi sie, ze będzie to okres końcówki studiów-początku pracy na pełen etat czyli okolice 2018 roku. Od tamtej pory moj stan psychiczny to sinusoida, bardzo kiepskie tygodnie przeplatane znośnymi, czasami dobrymi. Najlepiej wspominam okres ostrego treningu na siłowni który trwal 1.5 roku, regularny trening 3-4x w tygodniu, liczenie kalorii itd. Pomimo odbytej przerwy jednak nigdy nie udało mi się złapać tego samego rytmu i teraz jak już sie zmuszę, żeby wyjsc na siłownię to nie czerpie z tego żadnej frajdy.
Mocno dojechał mnie czas pandemii, jak każdego z resztą. Z tym okresem mam jednak duży problem, z racji pracy w pogotowiu ratunkowym, a w czasie samej pandemii tez na oit covidowym mialem stały kontakt z ciężko chorymi, duszącymi sie ludźmi. Ale to nie to mnie dojeżdżało, najgorsze były i są wszechobecne posty ludzi w internecie negujące fakt istnienia pandemii, porównywanie covid do przeziębienia, nazywanie medyków zbrodniarzami i inne cyrki. Najpierw brałem udzial w dyskusjach, potem poblokowalem tagi na wykopie ale nadal raz za czas przeczytam jakiś „oświecony” wysryw, często na facebook i realnie mnie to złości. Nigdy wcześniej nie sądziłem, ze internetowy hejt jakkolwiek jest w stanie mnie dotknąć.
W ostatnim czasie moim ratunkiem od totalnej nudy i stagnacji jest nauka gry na gitarze.
Mam spoko nauczyciela, aczkolwiek wymaga ode mnie trochę nauki teorii muzyki, kiepsko mi to idzie i jestem na siebie wściekły, ze mimo poświęconego czasu nadal nie ogarniam np. nazywania dźwięków na gryfie.
Zdemotywowany po dzisiejszej lekcji poszedłem pobiegać z psem. Tu niestety porażka, psiak bardzo nie chciał współpracować, wkurzyłem się i do rozpoczęcia dyżuru nocnego na którym właśnie jestem wegetowałem. Próbowałem pograć albo poczytać ale nie mogłem sie skupić dłużej niż 5 min.
Kiepski dzień, trochę takie „chce ale nie mogę”.
No nic, nie poddaje się-to dopiero drugi dzień od mocnego postanowienia poprawy jakości życia:) Może coś pożytecznego zrobię dzisiaj w pracy to trochę uratuje cały dzień, zobaczymy.
Tak w ogóle dziwnie się pisze o swoim życiu, dniu. Ciekawe jak to będzie mówić o tym w 4 oczy terapeutce, ale podchodzę do tego na chillu. W sumie do pierwszej wizyty jeszcze 3 tygodnie:P