Moja pracownia rękodzielnicza
hejto.plTak jak obiecałem - witajcie w moim warsztacie, a raczej porównaniu które robię trochę dla siebie:
stary wynajmowany pokój w którym zaczynałem vs. mój teraźniejszy warsztat 5 lata później.
Całość będzie długa, więc jeśli chcecie obejrzeć a nie czytać, zapraszam do komentarza, tam będzie gif pokazujący dokładniej całą przestrzeń, a pod koniec zestawienie wszystkich moich kosztów, bo wiem że Was to interesuje.
Czasem czuję, że stoję w miejscu, ale z perspektywy porównania tych dwóch zdjęć zmieniło się praktycznie wszystko.
W przeciągu tych 5 lat przenosiłem się 3 razy zresztą w tym roku czeka mnie prawdopodobnie 4 raz. Ale dopiero 2 tygodnie temu prawdziwie urządziłem swoją przestrzeń, bo wcześniej miałem naprawdę gigantyczny burdel a nie pracownie xD
Ale do brzegu: Warsztat. Bo chcę omówić koszty i trochę o swoim miejscu opowiedzieć.
Prawda jest taka, że jestem straszliwym bałaganiarzem. Stopień wybitny i każdy kto mnie zna to potwierdzi.
A to doprowadziło mnie w pewnym momencie do punktu w którym naprawdę miałem gigantyczny kryzys twórczy, bo moja pracownia wyglądała tragicznie. Wszędzie pełno pudełek, by dostać się do jakiejś rzeczy musiałem przesunąć 5 innych, a moja argumentacja od lat była taka sama:
"Po co inwestować w to miejsce, skoro za rok będziesz musiał się wyprowadzić?"To mój błąd, którego już nigdy więcej nie popełnię.
Tak czy inaczej coraz ciężej było mi tworzyć i naprawdę bywały momenty, że choć chciałem tam być, jednocześnie chciałem jak najszybciej stamtąd uciec. W mojej głowie nic się tam nie zmieniło - zawsze miałem burdel i jakoś działałem więc jak ostatni debil nie powiązałem jakoś faktów, że wszystkich moich rzeczy przybywa, a ja miejsca nie mam więcej tylko coraz, coraz mniej. W tym miejscu chyba pora zaznaczyć, że wynajmowany pokój miał 8 metrów, pierwsze wynajęte miejsce 9, a teraźniejsze prawie 12. Strasznie mały progres, ale jednak jest xD
Przyszedł styczeń i zaplanowany przeze mnie "tydzień spokoju" - zlecenia które miałem były odbębnione, z walentynkami jestem spóźniony ale trudno - pierwszy raz w życiu PORZĄDNIE SPRZĄTASZ GOŚCIU SWOJE MIEJSCE PRACY.
I inwestujesz w siebie nie patrząc aż tak na koszty.
4 dni zajęło mi wypieprzanie niepotrzebnych rzeczy w myśl zasady "nie używałeś 2 lata? WYWALASZ" - a uwierzcie mi, to była jedna z cięższych rzeczy dla mnie bo przecież wszystko może się przydać xD
No ale pozbyłem się masy gratów, złomu, drewna i innych rzeczy które zawalały mi przestrzeń. Sprzedałem też parę narzędzi, albo oddałem znajomym.
Dla siebie kupiłem:
-
Duże biurko + porządną lampkę z regulacją barwy i natężenia światła
-
ściankę narzędziową, regał magazynowy, 8 uchwytów na półki, uchwyty na gitary
-
porządne głośniki pod muzykę i nagrania (to dla duszy i pod hobby :D)
-
szafkę numizmatyczną do magazynowania gotowych rzeczy
-
dużo pierdół które wydają się małe i tanie, ale gdy się je zbierze do kupy trzeba wydać masę forsy czyli: wkręty, porządne wiertła bo stare trzeba było w końcu wymienić, bity, zestaw narzędzi w małej skrzynce, pęsety precyzyjne, wkrętaki precyzyjne i rzeczy których mi brakowało ale jakoś zawsze odsuwałem ich kupno.
Nie żałuję ani grosza, choć przyznam nadwyrężyłem swoje oszczędności.
Pierwszy raz w życiu nie wstydzę się swojej własnej przestrzeni, a uwierzcie wcześniej wstyd miałem ogromny. Pierwszy raz w życiu mogę z przyjemnością kogoś zaprosić na kawę do siebie i najważniejsze: pierwszy raz w życiu każdą jedną rzecz z której nacodzień korzystam mam dosłownie pod ręką, bo udało mi się to tak zaplanować.
Koniec z wyciąganiem rzeczy z pudełek, koniec z ciągłym przesuwaniem wszystkiego.
Dla mnie nowa jakość xD
I tak, wiem - dla niektórych taki porządek to oczywista oczywistość, ale nie dla mnie - twórcy chaosu i władcy wiecznego zamieszania i rozpierdolu. Całe to działanie to tak naprawdę wynik pójścia na badania ale o tym opowiem w innym miejscu bo to też niezła historia
KOSZTY
Biżuterię robię komercyjnie od ok 4 lat. Jakie ponoszę koszty miesiąc w miesiąc? Zaznaczam, że działam we Wrocławiu, a to też rzutuje na ceny. Podaję ceny brutto oczywiście:
- Wynajem warsztatu dość blisko centrum - 650zł razem z prądem.
- Księgowa 350zł
- Licencja na programy + fakturowanie + koszty strony internetowej + telefon i internet ~ 200zł
- Koszty działalności i podatków to niestety temat rzeka, ale od 600 do 2-3k w zależności od okresu.
Przy kosztach dużo się zmienia w zależności od miesiąca - rękodzieło i biżuteria to nie tyle sezonowa praca, co zwyczajnie praca niestabilna - są miesiące praktycznie bez sprzedaży w których siedzisz po 12h i tylko tworzysz by później przyszedł miesiąc w którym zlecenia spływają i robi się zarobek na przyszłe 2-3 miesiące a Ty zajmujesz się całą otoczką - wysyłkami, problemami, zdjęciami itp. Dla mnie zawsze grudzień był najbardziej intratnym miesiącem i to dzięki niemu styczeń i luty mogłem poświęcać na projekty na które wcześniej nie miałem czasu (w tym na porządkowanie pracowni :D)
Generalnie miesiąc w miesiąc mam średnio ok 2000-2500zł kosztów stałych. Przyznam, że tutaj ograniczam się do minimum, bo zawsze bałem się długów i kredytów więc koszty nie są zbyt wysokie, ale to też mnie wielokrotnie ogranicza. Oczywiście dochodzą koszty materiałów, ale one nie są aż tak duże, najdroższa jest żywica, tryt i moje własne wpadki których wcale nie jest tak mało
Przez 4 lata działalności udało mi się sprzedać ponad 2500 produktów które wyszły spod mojej ręki. Czasem mam straszny ból dupy w jaki sposób działam i w jakim miejscu jestem a jednocześnie jak teraz robię to podsumowanie i patrzę na całą swoją przestrzeń... No jestem trochę dumny, nie powiem.
Dużo tu było pomocy innych ludzi, to nie jest tak że doszedłem do wszystkiego samemu - miałem wsparcie NieŻony i mojego ojca, początek był tylko dość samotny bo mało kto wierzył że jakkolwiek uda się na tym zarabiać.
Dokładnej liczby sprzedanych rzeczy nie znam bo nie wszystko sprzedawałem przez stronę internetową, część sprzedawałem na targach, czasem udało się dogadać współpracę na zasadzie dawania swojej kolekcji do czyjegoś sklepu na umowę komisową, czasem szedł jakiś barter.
Przez własne nieogarnięcie dalej nie osiągnąłem na tyle stabilności by zajmować się tylko TYM. Sam fakt, że miesiąc w miesiąc muszę sprzedać lekko ponad 15 swoich rzeczy by wyjść na tzw. 0 powoduje, że ciągle gdzieś tam szukam różnych prac, najczęściej za kółkiem (kierowca ciężarowego) choć najchętniej zajmowałbym się tylko tym. W tym roku prawdopodobnie wrócę na pełen etat by nie płacić ZUSu i nabrać trochę dystansu i oszczędności czego zwyczajnie potrzebuję na tym etapie, ale mam parę pomysłów jak wszystko przekuć w sposób na życie.
Piszę o wszystkich kosztach bo może jest ktoś, kto chce zacząć coś podobnego i takich rzeczy nie wie, albo źle kalkuluje koszty.
Sam mogę doradzić osobom które chciałyby zacząć swoje rękodzielnicze działania parę rzeczy których ja nie zrobiłem:
-
Porządne oszczędności szczególnie jeśli chcesz rzucić etat i zacząć rzeczywiście kreować swoje miejsce (zaczynałem z oszczędnościami ok 15k, które bardzo szybko stopniały, przez złe kalkulacje byłem parę miesięcy do tyłu)
-
Rozwijanie swojej marki dużo wcześniej, przed komercyjnym działanie, najlepiej na etacie i do momentu kiedy realnie etat zaczyna Ci przeszkadzać rozwijać skrzydła, a zarobki ze sprzedaży zbliżają się powoli do tego co masz na etacie, albo zaczynają mocno przewyższać Twoje koszty.
-
Pokazywanie twarzy jeśli tylko Cię to kręci. Ot takie czasy, ja dalej mam opory a jednak bez twarzy Twoja marka jest... Pusta.
Na dzisiaj chyba tyle Henie i Hanie (? Dalej nie wiem jak się zwracać do ludzi na Hejto xD)
Zapraszam do obserwowania/czarnolistowania #rozkminkrzaka #rekodzielo #ciekawostki
Porównanie przeszłość a teraźniejszość:
Jeszcze dowód na to, że nie powinienem dostać metkownicy na prezent