Książkę w pewnym momencie wrzuciłem na półkę, bo mnie za bardzo poruszało to co w niej czytałem. Wróciłem do niej niedawno, zacząłem czytać od nowa i coś rzuciło mi się w oczy.
Poprzednim razem zacząłem ją czytać krótko po wypadku Majtczaka, a treść książki potęgowała we mnie złość na kulturę jazdy i mentalność w Polsce. Teraz, kiedy wróciłem do niej na chłodno odpaliła mi się lampka.
Ogólnie czytam dużo reportaży. Dla mnie dobry reportaż to taki, który albo pokazuje mi nową perspektywę czegoś, albo pokazuje w bezstronny sposób dwie strony jakiegoś zjawiska. Jak czytam jakiś news, czy komentarz do badania, albo właśnie reportaż, to jeśli za często się z czymś zgadzam, albo wręcz tłumaczy mi się czemu to że coś jest inaczej niż ja uważam to nic godnego uwagi, to odpala mi się czerwona lampka. Tak było tym razem gdy wróciłem do książki Józefiaka.
Rzuciło mi się w oczy, że każdy bohater, którego słowa, historia, zachowanie potwierdzają tezy stawiane przez autora jest podkoloryzowany. O ofiarach wypadków pisze się dużo, emocjonalnie. Sprawców wypadków pokazuje się zawsze jako bezrefleksyjnych i nie ma miejsca na sprawdzenie co sprawiło że do wypadku doszło. Zawsze kiedy pokazywano perspektywę jakiegoś aktywisty pro-samochodowego, jego tezy były torpedowane komentarzami z podlinkowanymi badaniami, że tak nie jest, że to złe myślenie, albo w ogóle pomijane (temat zbyt dużej ilości znaków, które wprowadzają w błąd i wpływ tego zjawiska w książce nie jest podjęty), czy wręcz wyszydzane i porównywane do pseudonauki. W drugą stronę to się nie zdarzało.
Najbardziej jaskrawy przykład, to rozdział o Jaworznie. Miasto w książce Józefiaka zostało przedstawione jako przykład jak robić infrastrukturę drogową aby było bezpiecznie, nowocześnie, z myślą o wszystkich. Tomasz Tosza, do niedawna zastępca MZDiM w Jaworznie, oraz prezydent miasta Paweł Silbert zostali tam przedstawieni jako ludzie z wizją. W książce prawie że chwali się ich podejście polegające na tym aby pewnych zmian w infrastrukturze (np. likwidacji parkingu, zwężeniu dróg) nie konsultować z mieszkańcami bo będą problemy, oraz wprost jest powiedziane że z kierowcami nie należy rozmawiać, bo jak zmiany zostaną wprowadzone to i tak się wszyscy przyzwyczają, zobaczą że nie jest tak źle i można działać dalej. Także nagle się okazuje, że brak konsultacji społecznych jest dobry, jeśli wyklucza z dyskusji kierowców, oraz kiedy eliminuje ryzyko że ktoś oprotestuje pomysł potwierdzający tezy autora książki.
Tak się składa że moi sąsiedzi, oraz jedna koleżanka z pracy są z Jaworzna, a ja lubię dopytywać. Pogadałem z nimi o tym co sądzą o Tosze, Silbercie i ich działaniach i wyszedł mi obraz totalnie odrębny od tego co dał mi autor książki. W książce nie mogłem przeczytać o tym, że inwestycje tych dwóch panów odbywają się kosztem rzeczy na których mieszkańcom zależy, oraz podnoszeniem podatków aby te pomysły finansować i utrzymac. W rozdziale-laurce dla prezydenta nie mogłem się dowiedzieć tego że owszem, infrastruktura się rozwija, ale inne aspekty kuleją przez co Jaworzno się wyludnia bo koszty życia rosną a poziom życia stoi.
Miałem się zabrać za "Patodeweloperkę" tego autora, ale teraz podziękuję, bo czuję że nie dowiem się z tego reportażu nic nowego.
W ogóle mam taką smutną refleksję, że nawet ten mój ukochany reportaż dosięgnęła klątwa języka zagłady. Jak Winnicka pisała "Angoli", "Greenpoint" to nie po to aby się pośmiać z tej emigracji, a aby ją zrozumieć. Jak pisała "Był sobie chłopczyk" to potrafiła o sprawcach zbrodni pisać tak, że czytelnik może zauważyć i zrozumieć mechanizmy które sprawiły że ona się wydarzyła. Bez demonizowania i bez usprawiedliwiania. Dwie perspektywy.
A u Józefiaka, teraz to widzę, książki wpisały się w trend. Jest bardzo głośno o piratach drogowych - zrobię reportaż o nich, ale tylko z perspektywy ofiar oraz walki z nimi, ich perspektywę ujmę ale jakoś ją skomentuję żeby wyszli na gorszych niż są. Teraz jest na topie temat deweloperki, więc napiszę o tym.
To samo jest w artykułach o higienie cyfrowej Szymaniaka. Jego "Urobieni" czy "Zapaść" były w porządku. Pokazywały po prostu niemoc z czymś co się dzieje. Ale jak sobie pomyślę, że on, ze swoim podejściem, z językiem jaki stosuje w swoich artykułach na Spidersweb miałby wziąć na tapet temat dzieci w świecie cyfrowym, to już wiem że nie wyszłoby z tego nic oprócz straszenia.
#ksiazki #czytajzhejto #hejtoczyta #reportaz
Z kierowcami się nie rozmawia, bo przecież to nie ludzie
Taką ogólną tendencję, by olewać konsultacje i głosy sprzeciwu ma też warszawa sp. z o.o.
@Maciek pięknie napisane. Idealny początek reportażu na temat patologii w polskich mediach
W sumie to nie tylko polskich mediach, bo wszędzie już dziennikarze piszą artykuły pod założone tezy i szukają tylko argumentów które je wspierają.
@To_Stan_Umyslu no tu Józefiak użył nawet historii sprowokowanej przez rowerzystę agresji drogowej, gdzie kierowcy w trakcie przepychanki wepchnęli rowerzystę pod tramwaj (rowerzysta jadący po ulicy zamiast po chodniku zwyzywał koerowcę za zły manewr, skończyło się szarpaniną) do pokazania że ci kierowcy tacy źli. No jechał po tej ulicy, ale droga rowerowa była z kostki, a tu, proszę zobaczyć, kierowca go zabił. Potwornie się to czyta.
@To_Stan_Umyslu @Maciek bo liczy się wywołanie emocji, a nie rzetelność w opisywaniu świata, niestety. Zarówno jeśli chodzi o reportaże, ale i dziennikarstwo czy wszelakie inne formy "opowiadania" rzeczywistości
mocny komentarz, nie czytałem reportażu, ale patrząc po ogólnym stanie reportażu i dziennikarstwa widać że pisanie pod tezę to po prostu wygodna szansa na dobry zarobek, kosztem oddania nudniejszej, ale bardziej złożonej rzeczywistości
@Maciek zgadzam się w 100%. Ciekawy aspekt, dość marnie opisany. Sporo racji moim zdaniem autor ma, ale jednak brak przeciwwagi ewidentny. Podobne odczucia miałem czytając Wędrówka tusz Sabeli.
Po Zapaści Szymaniaka znalazłem go na Twitterze, dwa razy musiałem sprawdzać czy to ten sam człowiek.
Ogólnie jest chyba obecnie lipa z reportażami. Mam wrażenie, że jest wysyp reportaży-po łebkach, najlepiej ze słowem prawda w tytule. Takich byle jakich. Jakby wydawnictwa zauważyły, że tanią sensację łatwiej się sprzedaje.
@tschecov miałem to samo jak znalazłem go na LinkedIn. On w ogóle nie sprawia wrażenia osoby zdolnej do pochylenia się głębiej nad tematem.
W książce nie mogłem przeczytać o tym, że inwestycje tych dwóch panów odbywają się kosztem rzeczy na których mieszkańcom zależy, oraz podnoszeniem podatków aby te pomysły finansować i utrzymac. W rozdziale-laurce dla prezydenta nie mogłem się dowiedzieć tego że owszem, infrastruktura się rozwija, ale inne aspekty kuleją przez co Jaworzno się wyludnia bo koszty życia rosną a poziom życia stoi.
Nawet jeżeli ktoś mieszka w Jaworznie - jak może się kompetentnie wypowiadać w tych kwestiach? Ja np. nie jestem w stanie wypowiadać się merytoryczne co robi mój burmistrz.
Jaworzno się wyludnia bo koszty życia rosną a poziom życia stoi
Jaki wpływ ma burmistrz na te aspekty? Raczej skrajnie niewielki
Przejeżdżam przez Jaworzno regularnie i uważam je za b. dobrze skomunikowane a infrastruktura jest tam super
@michal-g-1 według mnie, ktoś kto mieszka w danym mieście jak najbardziej może się kompetentnie wypowiadać o tym co robi władza i jak jej działania wpływają na miasto. W końcu to ich to przede wszystkim dotyka.
Burmistrz (w Jaworznie prezydent) to główna władza miasta, kto jak nie on ma wpływ na poziom życia w mieście zarządzając choćby kwestia podatków czy dopłat do zlobkow czy przedszkoli.
Co innego przejeżdżać przez miasto, a co innego w nim żyć. Ja do dziś się nie mogę nadziwić że są ludzie co po weekendzie pobytu zakochują się w Toruniu, dla mnie jako osoby która żyła tam 25 lat to miasto nie do życia.
@Maciek ok.
Mówię jedynie iż jako mieszkaniec miasta X żyjący tam na codzień nie umiem kompetentnie wypowiadać się o burmistrzu X.
Burmistrz ma bardzo mały wpływ na mieszkańców poza sponsorowaniem klubów sportowych, instytucji, placów zabaw i dróg właśnie.
@michal-g-1 i ustalaniem i wykonywaniem budżetu, projektowaniem i sposobem wykonywania uchwał rad gminy, ogarnianiem mienia komunalnego, decydowaniem kto rządzi gminnymi jednostkami. Dlatego ja uważam inaczej, jako mieszkaniec jak najbardziej mam prawo mówić czy burmistrz sobie radzi czy nie, a jego decyzje mają kolosalny wpływ na moje życie.
Ciekawy komentarz. Właśnie miałem się zabierać za tę książkę.
Jest od paru lat boom na reportaże i wydaje się ich ilości przemysłowe. Poziom niestety pikuje.
Zaloguj się aby komentować