Kalendarium rodzica z nauki w szkole podstawowej

Kalendarium rodzica z nauki w szkole podstawowej

hejto.pl
Dzień dobry.
ostatni miesiąc z życia miałem wyjęty, prawie nie spałem, ledwo funkcjonowałem. W skrócie masakra. A skąd ta masakra? Otóż przez #szkola podstawową Sióstr Salezjanek im. bł. Laury Vicuna w #krakow ( https://www.vicuna.edu.pl/ ) do której NIESTETY zapisałem syna.

Troszkę jak do tego doszło. Syn wcześniej chodził do innej szkoły, ale ponieważ Kraków został kompletnie rozwalony przez remonty dróg (typ z Megany potwierdza) dojazdy zajmowały absurdalną ilość czasu i zdecydowaliśmy po 2 klasie zmienić szkołę na coś bliżej. Charakter katolicki mi nie przeszkadza, Dyrektorka młoda ale przemiła i ogarnięta, Panie losowo spotkane na korytarzu przesympatyczne. Szkoła czysta, zadbana, wyniki szkoły sensowne, więc mi, żonie i dzieciakowi wszystko pasi, przenosimy.
Generalnie niespędzanie 3-4h w samochodzie dziennie na dojazdach pozwala wybaczać pewne rzeczy zarówno mi jak i młodemu. W końcu mamy czas na basen, na dłubanie jakichś gówien w domu, więc mieliśmy tolerancję na wiele rzeczy w imię spędzania czasu w cywilizowany sposób a nie jak zwierzęta w samochodzie w korkach. Jedna rzecz mi nie pasowała w momencie zapisu bo już było po zakończeniu roku i akurat naszej przyszłej wychowawczyni nie moglismy spotkać, no ale kaman, przecież nie może być źle? co nie? prawda?

Pierwszy dzień szkoły (4.09) - Pani wychowawczyni zebrała dzieciaki na mszę inaugurującą a ponieważ nie wiedziałem jak wygląda to poszła sobie beze mnie. Pytając losowych nauczycielek udało mi się dogonić, zrzucić dzieciaka. Potem "część klasowa", pogadanka, zostałem w klasie żeby pogadać, przedstawić się, no takie normalne ludzkie rzeczy - w końcu będzie pracować z moim dzieciakiem. Zapytana o formę kontaktu stwierdziła że telefon odpada. Tylko librus i wywiadówki.

Drugi dzień szkoły (5.09) - w szkole bez większych wydarzeń, młody wrócił ze szkoły i zgłosił że usiadł w drugiej ławce ale nie widział tablicy (nosi okulary od kilku lat). Zgłosił do Pani że nie widzi, ale Pani stwierdziła że jest wysoki i zasłania innym tablicę więc ma usiąść w przedostatniej ławce xD (ofc doweidziałem się o tym od młodego, babeczka mi nic nie powiedziała, nie napisała na librusie) Tego samego dnia była wywiadówka na której zgłosiłem Pani że Igor ma problem z widzeniem i żeby mu jakoś pomogła. Stwierdziła że może go posadzić w pierwszej ławce - spoko, powinno pomóc. Przekazałem też że młody ma okulistę następnego dnia to będziemy wiedzieć co się dzieje.

6.09 - nie zapisaliśmy młodego na obiady, bo z doświadczenia wiemy że nie zje. Wychowawca przekazał świetlicy że ma iść na obiad bo jest zapisany. Młody zaprotestował bo powiedział że nie jest zapisany, no ale został przymuszony, poszedł, nie zjadł. Wrócił do domu, zgłosił mi i żonie. Stwierdziłem że na spotkaniu krążyły kartki z zapisami na różne rzeczy, jakieś zgody, ubezpieczenia i inne gówna, no najwyraźniej jakaś kartka zrobiła dodatkowe kółko i podpisałem nie to. No trudno, trzeba ogarnąć.
Kolejny temat to wyprawka: 18 bloków (rysunkowe, techniczne, a3,a4, kolorowe, białe, srakie owakie), suche pastele, grafit rysunkowy, kredki takie, owakie. W skrócie 400 złotych za wyprawkę "plastyczną".
Wreszcie byliśmy u okulisty, zgrubsza wyszło że mocno zmieniła mu się wada wzroku, więc faktycznie ma prawo nie widzieć, ale jeszcze potrzebne badanie dna oka, termin 14.09.

7.09 - Żonka odebrała młodego i spotkała wychowawcę. Młody niby dostał info że ma powiedzieć wychowawczyni że pogłębiła mu się wada wzroku ale jeszcze raz żonka poinformowała.
Wychowawca jeszcze raz stwierdziła że zapisałem młodego na obiady. Żona zapytała jak to ogarnąć? sekretariat albo stołówka. Więc żona tam od razu poszła i dowiedziała się że wychowawca dopisała Igora ołówkiem, bo wedle sekratariatu "myślała że przez przypadek nie zapisaliśmy" xD Dobra, wygumkowane, ogarnięte, jest git. Ja za ten obiad nie zapłacę, niech ogarną po swojej stronie.

7-13.09 - Nic wielkiego się nie dzieje, rozmawiam dużo i codziennie z młodym o tym co się dzieje w szkole, w końcu duża rzecz, nowa szkoła, nowa klasa, wszystko nowe, potrzebuje wsparcia. No niestety z zeznań młodego wychowawca nie rozmawiał W OGÓLE z młodym, nie podjęła się nawet pogadania o pierdołach w stylu "co cię interesuje?" "co lubisz robić?", nie wspominając w ogóle o jakimkolwiek przedstawieniu klasy młodemu, albo młodego klasie.

13.09 - napisałem wychowawcy na librusie że kolejnego dnia nie będzie młodego w szkole bo idziemy do okulisty na drugą wizytę, badanie dna oka, dobór okularów etc. Nie odpisała.

14.09 - młodego nie ma w szkole, żonka z młodym u okulisty. No faktycznie okulary do zmiany. Ale co ciekawe wchodzą młodemu nieobecności nieusprawiedliwione (mimo że dzień wcześniej napisałem babce że go nie będzie) no ale dobra. Piszę kolejną wiadomość że proszę o usprawiedliwienie. Nie odpisała ale usprawiedliwiła więc spoko. Jak młody wrócił od okulisty napisałem kolejną wiadomość że młody faktycznie ma wadę pogłębioną i jeszcze raz proszę o pomoc młodemu, a okulary przyjdą w ciągu 1.5 tygodnia. Nie odpisała. Napisałem wieczorem jeszcze jedną wiadomość że młody nie nadrobi materiału z tego dnia bo ma rozszerzone źrenice, więc gówno widzi. Nie odpisała.

15.09 - W szkole nic, ale dostałem uwagę "xxx nie przepisuje wszystkiego z tablicy, odwraca się do kolegów i rozmawia. Bardzo proszę, aby xxx miał w piórniku zastrugane ołówki, kredki, gumkę oraz zapasowe naboje do pióra". Idę do młodego i mówię że dostałem informację że ma jakieś braki w przyborach i trzeba uzupełnić. Nie zdziwię was pewnie że gówniak nic nie wie bo wszystko jest git. No to pytam czy z nim nikt nie gadał że czegoś mu brakuje - no nie xD No dobra, ale to jednak gówniarz, więc mówię dawaj zeszyty i książki to zobaczymy. No kurwa wszystko git. Zeszyty piórem, ćwiczenia ołówkami, w piórniku wszystko. Więc odpisałem Pani że:

  1. nie dziwię się że młody nie przepisuje z tablicy skoro jej kurwa nie widzi xD w ogóle to miała Pani coś pomóc, ale chyba średnio wyszło
  2. nie wiem jak skomentować braki przyborów skoro wszystko jest git, a w ogóle to mogłaby pani poinformować młodego że mu czegoś brakuje xD

18.09 - dostałem odpowiedź od wychowawcy że młodemu pióro nie pisało więc pisał w zeszycie ołówkiem. Braku pomocy nie skomentowała. Stwierdziłem że nie będę wywlekał absurdu sytuacji że ja sprawdziłem młodemu wszystko i że wszystko się spina, więc zakopałem temat. Równolegle z żoną zdecydowaliśmy że tak funkcjonować się nie da, bo to nie wygląda na docieranie się w nowej placówce, tylko na jakąś chorą sytuację która w najlepszym wypadku nie ulegnie poprawie.

Tydzień 18.09 - 22.09 - generalnie nic spektakularnego się nie działo. Ot zwykły okres funkcjonowania w szkole, siedzenie po 3 godziny dziennie nad pracami domowymi, nadrabianiem i uzupełnianiem zeszytów w oparciu o grupę rodziców na whatsappie. Nadal brak wsparcia w temacie młody nie widzi tablicy. Mamy również fajne smaczki jak np ocena C ( w skali A-E, gdzie A jest najlepsze [w końcu nie ma ocen w klasach 1-3, co nie? :D] ) za opis sarny (który btw napisała moja żona żeby tylko pani się nie przysrała) rozsądnym pytaniem byłoby jak trzydziestoparoletnia kobieta może napisać opis sarny (xDDDD) i dostać w 3 klasie za taki opis C. Otóż w opisie sarny brakowało tytułu "opis sarny" xD
Innym fajnym smaczkiem jest to że odbierając młodego ze świetlicy (byli na boisku, bo ładna pogoda) widziałem że bawi się z jakimiś dzieciakami. Podpytałem czy z jego klasy i dowiedziałem się że z jego klasy nikt z nim nie gada i nikt się z nim nie bawi xD

22.09 - kolejna uwaga (chyba Pani lubi w piątek wrzucić coś rodzicom na miły weekend) "xxx nie słucha, nie wie co aktualnie robimy, nie śledzi tekstu który czytamy, kiwa się na krześle, wsadza do buzi ołówek, pióro. Całą buzię ma niebieską od atramentu. Nie reaguje na zwracanie mu uwagi". Ponieważ jest już w nowych okularach to w zeszytach jest komplet i zadania w ćwiczeniach są zrobione, znowu - nie wiem nawet jak się do tego odnieść bo dzieciak wszystko ma zrobione i nie wiedział nawet że dostał uwagę xD Ale ciekawsza jest część z atramentem na twarzy. Otóż dzieciak wraca do domu i jest czyściutki (aż mu zdjęcia zrobiłem bo stwierdziłem że chyba czas na bezpośrednią konfrontację). W kolejnej wiadomości dostałem jeszcze informację o tym że młody po szkole nie zabiera butów w których chodzi w szkole (pomijam że w życiu się z tym nie spotkałem, zawsze buty "szkolne" zostawiało się w szatni i git, ale takie zasady - nie będę z nimi dyskutować). Zabawne tylko jest to że nikt ani mi, ani młodemu nie powiedział o tym PRZEZ 3 tygodnie. W statucie też nie ma takiego zapisu, a dowiadujemy się o tym w formie uwagi na librusie po 3 tygodniach szkoły (chyba nie muszę wspominać że nawet wtedy nikt młodemu nie powiedział? )

Ponieważ

  • na początku roku wychowawca przedstawił tylko i wyłącznie opcję kontaktu przez librus albo wywiadówki
  • następna wywiadówka jest koniec października/początek listopada
  • zarówno ja jak i żona jesteśmy już tym gównem wykończeni
  • młody funkcjonuje jak pieprzone warzywo i jest po prostu psychicznie dojechany

zdecydowałem że pora uderzyć do pani dyrektor. Termin spotkania? poniedziałek 25.09 7.30. Spoko, dobrze że mam luźne podejście do czasu pracy.

25.09 - spotkanie z Panią dyrektor. Powiedziałem że jest problem z komunikacją, nie wiem co mam zrobić a Pani odpowiada tak jak odpowiada na librusie. Do tego zaznaczyłem że Pani na początku roku zapytana o możliwość spotkań, konsultacji, wymiany telefonów żeby w razie czego być na linii odrzuciła taką odpowiedź (jest librus, są wywiadówki xD). Pani Dyrektor (co rozumiem) stwierdziła że ciężko jej się odnieść bo nie zna drugiej strony, ale musi być możliwość spotkania z wychowawcą. Poprosiłem od razu po wyjściu od Dyrektorki o wyznaczenie terminu spotkania. Możliwe terminy to wtorek 9.50 albo czwartek 12.30. Git, więc spotkajmy się w czwartek.
Na koniec dnia jeszcze dostałem informację na librusie od wychowawcy że młody nie wziął do szkoły linijki xDD

28.09 - tak zwany wielki czwartek. Oczywiście zrywam się z roboty żeby to ogarnąć, idę zaopatrzony w wydrukowany statut szkoły, opinię pedagogiczną psychologiczną młodego, wyniki okulisty młodego (sprzed roku i obecne), z notatkami z kalendarium i spisem rzeczy o których chciałbym porozmawiać. Idę na bardzo spokojnie, po prostu zbadać grunt czy jest sens w ogóle jeszcze próbować czy po prostu zmieniać młodemu szkołę (o zmianie klasy nie ma mowy, bo w pozostałych klasach 3 jest komplet). Tym spokojniejszy byłem bo wiedziałem że mamy opcje zapasową (nauczanie zdalne), więc gdybym został wyproszony po 5 minutach ze spotkania to po prostu i tak zawijam młodego z tego przybytku.

Spotkanie trwało około 45 minut. Zacząłem od tego że chciałbym się dowiedzieć jak wygląda integracja młodego w nowej klasie, szkole i w nowym towarzystwie. W odpowiedzi Pani zaczęła mi opowiadać o tym że młody nie robi nic na lekcjach (mimo że sprawdzałem wszystko w zeszytach i ćwiczeniach), że nie uważa, że bije dzieci, że hałasuje na lekcjach, no generalnie historie niestworzone. Zapytałem o to czemu w takim razie nie mam informacji o tym wszystkim skoro mam informację nawet o tym że nie miał linijki - "nie mogę pisać wszystkiego" xDDD I teraz polecę w punktach ważniejsze rzeczy:

  • jak to jest że dostaję informację że młody nie ma przyborów, on o tym nic nie wie, w zeszytach wszystko jest uzupełnione tip-top, przybory są. Otóż hipoteza Pani jest taka, że on to wszystko uzupełnia na świetlicy, a to co miał ołówkiem napisane to poprawił piórem. 9 latek który na lekcjach nic nie robi i do niczego się podobno nie nadaje, ale na świetlicy elegancko poprawił ołówek piórem tak że nie widać ołówka. To ma sens
  • Buzia od atramentu była i ja to widziałem ale zdjęcie zrobiłem innego dnia XD na stwierdzenie, że przecież na zdjęciu w telefonie jest data i godzina kiedy było zrobione, stwierdziła że "ona się tak nie będzie bawić".
  • Młody się nie integruje z klasą bo nie chce, a drugi nowy chłopak który przyszedł z młodym do klasy to jest w ogóle duszą towarzystwa (rozmawiałem z matką drugiego chłopaka i on ma taką samą sytuację jak my - ale tego nie powiem, bo ja wychodzę, ale oni zostają to nie chcę im robić pod górę).
  • Rzeczy które dzieją się na świetlicy to nie do niej, bo jej przecież w szkole nie ma, to trzeba iść do świetlicy. Na przywołanie faktu że przecież jest wychowawcą i to jej klasam, a ze statutu wynika jej obowiązek dbania o takie rzeczy stwierdziła, że przecież jej nie ma, to co ma zrobić?

Całe spotkanie było okraszone milionami niestworzonych historii o których nie napisała mi na librusie bo były mniej ważne niż brakująca linijka, więc stwierdziłem że na koniec dam jeszcze szansę jakiegoś rozwiązania sytuacji. Powiedziałem że nie widzę żeby z tego spotkania coś sensownego miało wyjść, więc chociaż podejmijmy jakieś konkretne zobowiązania:

  • co ja mam zrobić?
  • co młody ma zrobić?
  • co Pani zrobi?

No więc tak. Ja mam współpracować, ale na pytanie co to znaczy współpracować dostałem tylko odpowiedź "noooo... współpracować". Nie dowiedziałem się co mam z młodym poruszyć, nie wiem nawet z kim i jak współpracować.
Młody ma zmienić wszystko.
Pani będzie "monitorować i interweniować". Na pytanie co właściwie będzie monitorować nie dostałem odpowiedzi. Na pytanie jak będzie wyglądać ta interwencja nie dostałem odpowiedzi. Na pytanie co ja mam związku z taką "interwencją zrobić" nie dostałem odpowiedzi.
Natomiast najlepszym smaczkiem z tego spotkania był fakt że w trakcie ostatniej części (rozmowy o zobowiązaniach każdej ze stron) Pani zakomunikowała mi że spotkanie dobiegło końca poprzez założenie torebki na ramię i stanięcie w drzwiach w czasie kiedy ja siedziałem i do niej mówiłem xDD

Chyba nie muszę mówić że młody już tam nie chodzi?

Fajna ta #edukacja w Polsce. A i zaznaczę na koniec, że wielu fajnych historyjek nie zawarłem tutaj, bo tego posta i tak nikt nie przeczyta, a jakbym próbował zmieścić wszystko to nikt by nawet do połowy nie doszedł xD

#rodzicielstwo #dzieci
mroczny_pies userbar

Komentarze (31)

kotos

Zapisałeś dziecko do szkoły prowadzonej przez pingwiny z krzyżykami. Nawet mi cie nie żal

mroczny_pies

@kotos duży jestem i nie mam zamiaru szukać współczucia w internecie zwłaszcza że "pingwiny z krzyżykami" to akurat są spoko (dyrektorka, portiernia etc). Problem jest z nauczycielką która jest "cywilem"

aleextra

Współczucia. W ten weekend słyszałem o nauce zdalnej (w chmurze - tak to babeczka określała) i nagle okazało się, że córka z problemami "społecznymi" dostała świadectwo z paskiem. Naprawdę temat mnie zainteresował, sam mam syna dość mało się integrującego...

sebie_juki

@aleextra nie "tak określiła" tylko szkoła tak się nazywa. https://szkolawchmurze.org/

pvintage

@mroczny_pies jeśli decyzja zapadła, że zmiana szkoły, to szkoda nerwów. W przeciwnym wypadku na taką mitomankę jedyny sposób to grzanie tematu w kuratorium, niestety.

mroczny_pies

@pvintage jedno nie wyklucza drugiego

bucz

@aleextra chodzi o nauczanie domowe i egzamin sprawdzajacy raz w roku? napisz prosze cos wiecej

mroczny_pies

@bucz Nie mam na razie zbyt dużo do podzielenia się - dopiero będziemy się tego uczyć

Entrop

@bucz Co chcesz wiedzieć? Mam 3 dzieci w ED (edukacji domowej), najstarszy w 5 klasie. Wszystkie od początku w ED. Nie w szkole w chmurze, tylko innej, trochę w sylu Monte Sori, ale ma to małe znaczenie w ED. Znajomi mają dzieci w szkole w chmurze i stwierdzili, że "trzeba się postarać, żeby nie mieć 5 lub 6", a wcześniej im tak dobrze nie szło (mieliśmy dzieci w tej samej szkole w ED).

Generalnie uczysz dzieci w domu i raz w roku (lub raz w roku na przedmiot) jedziesz zdawać egzaminy. Sposoby nauki są bardzo różne w różnych rodzinach. Ja np. uczę szybko dzieci czytać, tak że w 1 klasie potrafią już przeczytać instrukcję z ćwiczeń i staram się, żeby sami robili zadania, czytali podręczniki itp. Od 4 klasy, kiedy jest więcej egzaminów, można zdawać je w całym roku, moja szkoła organizuje egzaminy mniej więcej co 1 miesiąc. Młody pewnie w listopadzie zda 2 przedmioty z których jest dobry (angielski i biologia). W ciągu roku uczymy się tak, że co 2 tydzień uczy się matematyki a co 2 innego przedmiotu, zwykle tego z którego ma zamiar zdawać najbliższy egzamin. Poza tym angielski codziennie z aplikacji na PC (było to duolingo, ale już przerobił materiał a powtórki są dla niego za proste więc będziemy szukać czegoś innego). Dodatkowo przerabiamy zagadnienia na egzamin które dostarcza szkoła.

Staram się, żeby uczył się sam i prosił o pomoc jak ma problem. Chcę żeby dzieci nauczyły się uczyć, bo to uważam za najważniejsze. Uczę też jak pisałem z podręczników, znam rodziny które próbowały inaczej bo podręczniki są słabe, ale poległy w środku roku bo uczenie samemu, jest bardzo wymagające (robienie, wyszukiwanie materiałów, porównanie z programem nauczania dla danej klasy lub z podręcznikiem itp). Do tego podręczniki załatwiają temat dopasowania nauki do wymogów programowych na dany rok.

Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego trybu. Nie muszę użerać się z nauczycielami i innymi rodzicami (z opowieści moich znajomych wynika że z tymi drugimi często są większe problemy). Młody załatwia szkołę w 0.5-do max 4h dziennie. Młodsze córki uczą się jeszcze mniej. Poza szkoło czytają, uczą się programować, rysować itp. co kto lubi.

Jakbyś się zdecydował - wybierz szkołę która ma w tym doświadczenie, nie idź do szkoły i powiedz, że teraz chcesz z nimi robić ED (teoretycznie każda szkoła może robić ED).

bucz

@Entrop dziekuje ci za obszerna odp. Poczytam wiecej. Mam jeszcze pytanie ekstra; co uzywacie do angielskiego na PC?

Entrop

@bucz Obecnie Duolingo, szkoła planuje nam udostępnić "mango", ale jeszcze go nie zaczęliśmy.

uczalka

angielski codziennie z aplikacji na PC (było to duolingo, ale już przerobił materiał a powtórki są dla niego za proste więc będziemy szukać czegoś innego)


@Entrop Memrise. Duuużo bardziej efektywna nauka, ale z oficjalnym kursem (dowolnego języka) da się dojść tak max do B1. Algorytm opiera się na systemie Leitnera, przez co powtarzasz tylko to, co rzeczywiście miałeś szansę zapomnieć - słówka, zwroty czy zdania, które masz opanowane, pojawiają się w coraz dłuższych odstępach, więc nie marnujesz czasu i nie nudzisz się ciągłym powtarzaniem rzeczy, które doskonale znasz (jak niestety na duolingo). Można nawet ignorować poszczególne elementy kursów, zostawiając "samo gęste" czyli rzeczy, których jeszcze nie znasz albo znasz je słabo. Nie dziękuj.

Heyto

[...] za opis sarny który btw napisała moja żona żeby tylko pani się nie przysrała

Doszedłem do tego momentu i uważam, że straciłem 5 minut życia na czytanie tych wypocin.

rozsądnym pytaniem byłoby jak trzydziestoparoletnia kobieta może napisać opis sarny (xDDDD) i dostać w 3 klasie za taki opis C.

Też uważam to za rozsądne pytanie. Może trzeba sprawdzić jak poradziłaby sobie z zadaniami z 2 klasy i wtedy ocenić czy trzydziestoparoletnia kobieta nadaje się do klasy 3.


Nie będę się rozpisywał, bo i tak nie posłuchacie, ale warto by spojrzeć na siebie (jako rodziców) w kontekście tych problemów.

mroczny_pies

@Heyto co byś sugerował w ramach pomocy nam jako rodzicom? Pomoc specjalistów?

To może od razu Ci powiem. Jesteśmy w ciągłym kontakcie z psychologiem dziecięcym który ma młodego pod opieką od 2 lat. Pracujemy z poradnią pedagogiczno-psychologiczną która również poleciła mam zmienić klasę/szkołę. Mamy kontakt z wcześniejszą nauczycielką która ma zupełnie inny odbiór dziecka. Podobnie twierdzi logopeda. Na to wszystko mamy opinie z poradni ped/psych która nie podziela zdania nauczycielki.


Rozumiem że chciałeś błysnąć że śmieszna madka i głupi papa oraz ich bombelek, ale tym razem pudło.

Heyto

@mroczny_pies No widzisz, miałem rację, że nie posłuchacie. Naprawdę szkoda mojego czasu, bo cokolwiek bym nie napisał i tak będziesz/będziecie negować, że zabłysnąć chce itp. bzdury. Nie napisałem o głupim papie, ani o madce, a tym bardziej o bombelku. Tym bardziej po moim komentarzu nie zrozumieliście tego co napisaliście w internecie i po co to zrobiliście i dlaczego to się wszystko wydarzyło.


Popatrz, okazuje się, że zmieniliście szkołę ze względu na sugestie poradni (czyli problem jest gdzieś indziej, a nie w szkole), a czynnik czasu dojazdu do szkoły jest "racjonalizacją" lub tylko wymysłem na potrzeby tego wpisu. Co Wam pomoże poradnia, jak żona za dzieciaka odrabia lekcję, po to by nauczyciel się nie czepiał. To znaczy, że nie zrozumieliście istoty edukacji/uczenia się.


Jeżeli ja piszę o tym, żeby popatrzeć na siebie i swoje błędy, to w odpowiedzi otrzymuję, że wszystko jest w porządku, bo jesteśmy pod opieką specjalistów i mamy na to papiery. I nic wam nie pomoże, nawet najlepsi specjaliści, jeśli nie zrozumiecie i nie zaczniecie poprawiać swoich błędów.

Thereforee

@Heyto Piszesz w taki sposób, że ciężko zinterpretować takie wypociny inaczej jak próby zabłyśnięcia. Jak nie chcesz się rozpisywać, to nie pisz komentarzy bez sensu. Tutaj coś szturnąłeś, tutaj coś machnąłeś. A o co ci chodzi? Nie powiesz, bo szkoda czasu, bo nie posłuchają. Weź się zlituj.

Heyto

@Thereforee  W jednym zdaniu: POPATRZ NA SWOJE BŁĘDY. To wszystko. Pan nie patrzy, widzi wszędzie tylko nie u siebie. Na podstawie doświadczeń z dwóch szkół stwierdza ironicznie:

Fajna ta #edukacja w Polsce.

Pan zadaje pytanie:

@Heyto co byś sugerował w ramach pomocy nam jako rodzicom? Pomoc specjalistów?

Po czym sam sobie odpowiada.

To może od razu Ci powiem.

Dlatego nie ma sensu poświęcać czas czemuś, co i tak nie przyniesie skutku.

mroczny_pies

@Heyto No więc tak. Poprzednia szkoła to było cholerne niebo. Syn funkcjonował zajebiście, bez jakiegokolwiek zarzutu, wyniki w nauce spoko, wychowawczyni zajebista, kontakt się zgadza i najchętniej bym do niej wrócił ale nie ma miejsc.

Więc twoje założenie pierwsze jest z dupy.

Matka odrabiająca lekcje za dziecko to patologia. I przez 2 lata nie było nawet szans na coś takiego, ale przez miesiąc byliśmy tak zniszczeni że żeby uniknąć dalszego niszczenia psychy młodego gówno-uwagami nawet do tego się posunęliśmy. I tutaj twoje założenie drugie jest z dupy.

warto by spojrzeć na siebie (jako rodziców) w kontekście tych problemów

No cóż. Dlatego też współpracujemy ze specjalistami. Bo wiemy że nie jesteśmy nieomylni.


tylko wymysłem na potrzeby tego wpisu.

A to skąd? Widzisz, piszesz o jakichś moich błędach. Jakie to są błędy? Piszesz że wycieram sobie twarz specjalistami i papierami. Ale zero konkretu. Zarzucasz mi:

 POPATRZ NA SWOJE BŁĘDY. 

No patrzę. Może mnie oświecisz konkretnie jaki to błąd popełniłem?

Heyto

@mroczny_pies Syn wcześniej chodził do innej szkoły, ale ponieważ Kraków został kompletnie rozwalony przez remonty dróg (typ z Megany potwierdza) dojazdy zajmowały absurdalną ilość czasu i zdecydowaliśmy po 2 klasie zmienić szkołę na coś bliżej.

Pracujemy z poradnią pedagogiczno-psychologiczną która również poleciła mam zmienić klasę/szkołę.

Masz rację! Mój argument jest z du... (nie będę zniżał się do tego poziomu dyskusji). Nie słyszałem o poradni, która poleca zmienić szkołę ze względu na odległość.

Matka odrabiająca lekcje za dziecko to patologia. [...] nawet do tego się posunęliśmy.

Jeśli to patologia, to nie powinno mieć to miejsca. W jakimkolwiek przypadku (Racjonalizacja). Próbujesz sobie to wytłumaczyć w ten sposób, że jest to patologia, ale w tych okolicznościach tak trzeba było zrobić. Patologia to patologia. Bez względu na okoliczności.

No cóż. Dlatego też współpracujemy ze specjalistami. Bo wiemy że nie jesteśmy nieomylni.

To jest tak, jak uczeń który się uczył, ale się nie NAUCZYŁ i jest zdziwiony, że dostaje jedynkę. "Przecież się uczyłem, skąd ta pała?"

Zgadzam się! Mój argument jest z du...


Zatem macie racje. Przepraszam, że zwróciłem na cokolwiek uwagę. Powodzenia i trzymajcie się!

WolandWspanialy

@mroczny_pies Szacun za postawę i dbanie o swoje dziecko !

Dolan

Rozbawiło mnie pytanie o telefon do nauczycielki, stary ona ma takich jak ty ananasów 50 sztuk (dziecko x2), ciesz się że po całym dniu zapierdolu za najniższą krajową ma jeszcze czas odpisać na librusie xD trzeba było zapisać dzieciaka do jakiejś elitarnej szkoły gdzie klasy są 6 osobowe i nauczyciel ma czas na zajmowanie się każdym dzieckim

mroczny_pies

@Dolan mając już jakieś doświadczenie w szkołach + na podstawie zebranych informacji od znajomych to wcale nie jest jakiś kosmos żeby mieć kontakt telefoniczny do nauczyciela.

Pomijam już kwestie tego że tak płacą to tak robią. No to jak nie pasuje to Lidl zaprasza

staryhaliny

Nasza nauczycielka sama zebrała wszystkie telefony rodziców i założyła grupę na Whatsapp. Da się?

mroczny_pies

@staryhaliny Dokładnie tak. Potwierdzam że również się z tym spotkałem i nawet odniosłem wrażenie że jest to bardziej standard niż ewenement

LovelyPL

@Dolan z tą 'najniższą krajową', to jest urban legend. Znam wielu nauczycieli i żaden nie ma najniższej krajowej. I żaden nie chce zmienić zawodu (ciekawe, nie?). Ale to nie miejsce na dyskusję o zarobkach nauczycieli

moderacja_sie_nie_myje

@mroczny_pies Czytając to mam wrażenie, że Ty chcesz tą szkołę za swoje dziecko przejść. Chłopie, jakby moi rodzice tak się srali o mnie w podstawówce to bym wyrósł na pedała z białaczką #pdk


Jest obowiązek szkolny to trzeba iść po linii najmniejszego oporu. W podstawówce Twoje dziecko się niczego wartościowego nie nauczy - to jest tylko po to, żebyś mógł iść do pracy a dzieckiem się ktoś opiekował w tym czasie. A niektórzy mają oczekiwania jakby dziecko zapisali do Princeton i rozczarowanie, że po dwóch tygodniach jeszcze Nobla nie zdobył.

mroczny_pies

@moderacja_sie_nie_myje w punktach:


  1. zdziwiłbyś się ile dzieciak w podstawówce może się nauczyć

  2. Oczekiwanie że dzieciak nie będzie dostawał opierdolu za rzeczy których nikt mu nie powiedział uważasz za stnadard Princeton? xD

  3. Jeśli uważasz że szkoła jest "przechowalnią dla gówniaków na czas pracy rodziców" to wybacz, ale masz naprawdę niskie horyzonty

  4. Zdrowie psychiczne jest dosyć ważne i mam wrażenie że kompletnie tego nie widzisz. Fakt że podstawa programowa jest biedna w naszych szkołach to zgoda, ale nie ma absolutnie żadnej potrzeby ciskać dzieciaki aż dostaną nerwicy. Zwłaszcza w kraju w którym psychologia/psychoterapia/psychiatria dziecięca nie istnieje, koszty są astronomiczne a i tak są kosmiszne kolejki, uważam że lepiej zapobiegać niż leczyć

cherrycoke2l

@mroczny_pies A nie jest może tak, że ta nauczycielka pomyliła Twojego gówniaka z jakimś innym XD? Do gimbazy (i zresztą licbazy też) chodziłem do szkoły prowadzonej przez nomen omen salezjanów (wersja męska Twoich pingwinów), w której internacie pracowała moja mama. Ja to zawsze byłem z tych grzecznych i ułożonych, ale do matki przychodziły głosy, że hurr durr co ten Twój syn taki niegrzeczny i w ogóle. Mama mnie zapytała, o co chodzi, ja oczywiście nie wiedziałem. Okazało się, że nauczycielki pomyliły mnie z innym gościem o tym samym nazwisku i dość podobnym imieniu XD

mroczny_pies

@cherrycoke2l śmieszki heheszki i brałem to pod uwagę, ale jak zapomniał linijki to faktycznie zapomniał i dobrze trafiła

staryhaliny

Jak się udostępnia wpis w appce hejto na android?

LovelyPL

Może masz za słabe CV? Wiesz, nie jesteś lekarzem, prawnikiem itd. a inni rodzice owszem. No to "wychowawczyni" nie będzie z plebsem gadać, bo nie ma w tym interesu.

To może być powód - są szkoły, gdzie nauczyciele patrzą przez pryzmat zarobków rodziców i "prestiżu" zawodu.

Zaloguj się aby komentować