Jak obliczono prędkość światła część 1

Jak obliczono prędkość światła część 1

hejto.pl
Mówiąc o prędkości światła, mamy przed sobą niemal abstrakcyjny obraz. Naciskając włącznik światła, sprawiamy, że pomieszczenie staje się natychmiast widoczne. Jednak ile czasu zajmuje fotonom dotarcie do jego ścian?

Prędkość światła, podobnie jak prędkość dźwięku, na pierwszy rzut oka wydaje się być nieskończenie wielka. Jednak za pomocą prostych eksperymentów można dość łatwo zdać sobie sprawę z ich dużej różnicy.

Światło rozchodzi się w próżni z prędkością 299 792 458 m/s, dźwięk natomiast rozchodzi się w powietrzu z prędkością około 340 m/s. Jednym z najprostszych sposobów zauważenie tej olbrzymiej różnicy, jest obserwacja burzy.



Licząc, ile czasu minęło od błysku do grzmotu, możemy oszacować odległość uderzenia pioruna. 

Jeśli usłyszymy hałas 10 sekund po błysku, możemy z pewnym przybliżeniem powiedzieć, że burza znajduje się około 3400 metrów od nas. Światło błyskawicy dotarło do naszego oka w około jedną stutysięczną sekundy, podczas gdy dźwiękowi zajęło to aż 10 sekund.

Oczywiście całe obliczenia opierają się na znanych parametrach, w dawnych czasach oszacowanie obu wartości było dosyć problematyczne. W szczególności obliczenie prędkości światła, którą nie sposób wykazać w prostych eksperymentach, choć tak właśnie wyglądały pierwsze próby.



Pierwszy udokumentowany eksperyment mający umożliwić obliczenie prędkości światła został przeprowadzony w 1638 roku przez Galileusza. Wraz ze swoim pomocnikiem zajęli pozycję w pewnej odległości od siebie, po czym odsłaniali i zasłaniali przyniesione ze sobą latarnie.

Cel był prosty, należało zmierzyć czas od odkrycia latarni aż do zobaczenia światła. Znając odległość od celu, można obliczyć prędkość.

Eksperyment ten ze względu na zbyt dużą prędkość światła zakończył się niepowodzeniem. Choć pozwolił stwierdzić, że prędkość światła jest przynajmniej bardzo duża, jeżeli nie nieskończenie wielka.


W 1676 Ole Rømer, obserwując zachowanie jednego z księżyców Jowisza Io, zauważył pewną zależność. Księżyc ten krążył po orbicie planety, dokonując jednego pełnego obrotu w czasie około 42,5 godziny, a płaszczyzna jego orbity była bardzo zbliżona do płaszczyzny orbity obrotu Jowisza wokół Słońca.

W pewnym momencie możemy zobaczyć więc jego zaćmienie, obserwując moment zniknięcia księżyca z pola widzenia, jak i również w innym czasie jego wynurzenie.

Co ciekawe Rømer zauważył, że czas upływający między zaćmieniami nie jest stały, a zmienia swoją wartość w zależności od pory roku. Kolejną zależnością była tendencja tych zmian. 

W momencie kiedy Ziemia znajdowała się najbliżej Jowisza, odstęp pomiędzy zaćmieniami był najniższy, a kiedy oddalała się od Jowisza, odstęp się wydłużał. Rømer podejrzewał, że rozwiązaniem tej zagadki jest wpływ wynikający ze skończonej wartości prędkości światła.


Obserwacje dokonane 7 marca 1672 roku (o 0725) i 14 marca (o 0930). Wraz z wcześniej ustalonym przybliżonym czasem okrążenia orbity Jowisza. Pozwoliły na obliczenie, że pomiędzy tymi dwoma okresami, Io dokładnie czterokrotnie okrążył swoją orbitę, dając czas 42 godziny 28 minut 31¼ sekund na obrót.

Wiedząc, że księżyc dokonuje okrążenia orbity w wyznaczonym czasie, można było obliczyć dzień i godzinę dowolnego zaćmienia.

29 kwietnia (o 1006), wykonano ostatni pomiar czasu, porównując go do pomiaru zaćmienia z 7 marca. Wiedząc, że w okresie od 7 marca do 29 kwietnia księżyc wykonał 30 obrotów wokół orbity. Oraz znając dokładny czas, jaki upłynął pomiędzy pomiarami, obliczono, że pozorny okres orbitalny wynosi 42 godziny 29 minut 3 sekundy.

Różnica wydaje się niewielka - 32 sekundy, ale oznaczała, że wynurzenie się 29 kwietnia, nastąpiło kwadrans później, niż zostało przewidziane.


W wyniku obserwacji możliwe było określenie pozycji Ziemi i Jowisza na swoich orbitach dla każdego zaćmienia. Natomiast odległość od Ziemi do Jowisza obliczyć można za pomocą funkcji trygonometrycznych. (Znając odległości między Słońcem a Ziemią oraz odległości między Słońcem a Jowiszem, wraz z określeniem kąta między Jowiszem a Ziemią (względem Słońca).)

Odległość od Słońca do Ziemi nie była wówczas dobrze znana, ale przyjmując ją jako stałą wartość X, odległość od Słońca do Jowisza można obliczyć jako pewną wielokrotność X.

Rømer oszacował, że światło pokonuje odległość równą średnicy orbity Ziemi w czasie 22 minut.

Wykonane obliczenia, wciąż nie były wystarczające, brakowało w nich informacji na temat długości średnicy orbity Ziemskiej.

Na podstawie pracy Rømera, w 1678 Christiaan Huygens oszacował prędkość światła, uwzględniając szacunkową wartość średnicy orbity Ziemi, otrzymując wynik około  232 000 000 m/s. (niektóre źródła mówią o wyniku 220 000 000m/s) (Rzeczywista wartość: 299 792 458 m/s)

Christiaan oszacował średnicę Ziemi na 12 750 km (aktualna wartość -12 742km), a średnicę jej orbity na 24 000 średnic Ziemi (aktualna wartość około 23481 średnic Ziemi).



W 1543 roku wydana została praca Mikołaja Kopernika “O obrotach sfer niebieskich” 
Była ona olbrzymim wkładem w teorie mówiącą o Słońcu jako centrum, wokół którego obracają się planety.

Z czasem teoria Heliocentryczna zyskiwała coraz to większą popularność. Istniał jednak pewien problem, poza wieloma niemerytorycznymi argumentami, jednym z prawdziwych problemów był efekt Paralaksy.

Paralaksa to efekt niezgodności różnych obrazów tego samego obiektu obserwowanych z różnych kierunków.


Uznając poprawność modelu Heliocentrycznego, konieczne było zaobserwowanie tego właśnie efektu, problem polegał na tym, że obserwacja wykazywała coś innego, niż mogłoby wynikać z teorii.

W 1680 roku Jean Picard, stwierdził, w wyniku dziesięcioletnich obserwacji, że Gwiazda Polarna, wykazywała zmiany w swoim położeniu wynoszące 40″ rocznie. Niektórzy astronomowie próbowali wyjaśnić to zjawisko za pomocą paralaksy, ale próby te zakończyły się niepowodzeniem, ponieważ ruch różnił się od tego, który spowodowałaby paralaksa. 

John Flamsteed, na podstawie pomiarów dokonanych w 1689 roku i w kolejnych latach za pomocą swojego kwadrantu ściennego, podobnie doszedł do wniosku, że deklinacja Polaris była o 40″ mniejsza w lipcu niż we wrześniu. 

Aby rozstrzygnąć problem James Bradley i Samuel Molyneux w 1725 roku postanowili ponownie zbadać ruch gwiazdy "Gamma Draconis" za pomocą teleskopu.

Zaobserwowano, że gwiazda przesunęła się o 40″ na południe między wrześniem a marcem, a następnie odwróciła swój kurs od marca do września. W tym samym czasie inna gwiazda “35 Camelopardalis”, była na początku marca o 19″ bardziej na północ niż we wrześniu. Wyniki te były całkowicie nieoczekiwane i niewytłumaczalne przez istniejące teorie.



W 1727 roku Bradley rozpoczął kolejną serię obserwacji przy użyciu własnego teleskopu wzniesionego w Rectory, Wanstead. Zaletą tego instrumentu było większe pole widzenia, dzięki czemu był on w stanie uzyskać dokładne pozycje dużej liczby gwiazd.

W ciągu pierwszych dwóch lat pracy w Wanstead ustalił istnienie zjawiska aberracji, a to pozwoliło mu sformułować zestaw reguł, które pozwoliłyby obliczyć jej wpływ na dowolną gwiazdę w określonym dniu.

W astronomii aberracja jest zjawiskiem, które powoduje pozorny ruch obiektów niebieskich względem ich rzeczywistych pozycji, zależny od prędkości obserwatora.

Aberracja sprawia, że obiekty wydają się być przesunięte w kierunku ruchu obserwatora w porównaniu do sytuacji, gdy obserwator jest nieruchomy.

Wyobraź sobie, że podczas bezwietrznej pogody zaczyna padać deszcz, wyciągasz parasolkę i umieszczasz ją nad głową. Krople deszczu padają prostopadle na parasol. Jednak jeżeli byłbyś w ruchu (np. biegnąc), krople zdawałyby się spadać pod pewnym kątem.

Ziemia również znajduję się w ruchu, który wpływa na obserwację obiektów. 



Bradley był w stanie oszacować stałą aberracji na 20,2", co jest równe 0,00009793 radianów, a dzięki temu potrafił oszacować prędkość światła na 301 000 000 metrów na sekundę. (Rzeczywista wartość: 299 792 458 m/s)

Rzutując małe koło dla gwiazdy na biegunie ekliptyki, mógł uprościć obliczenia zależności między prędkością światła a prędkością rocznego ruchu Ziemi na jej orbicie w następujący sposób:


v-prędkość rocznego ruchu Ziemi (znana z zależności czasu obrotu ziemi wokół słońca do długości promienia orbity ), c -prędkość światła.

Na tym zakończę część pierwszą, w której skupiliśmy się głównie na astronomicznych sposobach wyznaczania prędkości światła, w części drugiej (która pojawi się, jak będzie gotowa ), skupimy się na metodach eksperymentalnych.

#historia #astronomia #ciekawostki

Komentarze (15)

jiim

Gdy byłem gówniakiem dźwięk był szybszy niż światło; po włączeniu odbiornika tv z kineskopem i dwoma programami najpierw był dźwięk, potem obraz. :)

taxi20

Na przykładzie burzy:

Najpierw widzimy błysk a potem dzwięk, ponieważ oczy są bliżej niż uszy.

Prościej się nie da :)

ocokaman

@Semicolon uwielbiam Copernicusa, wspaniały niemiecki uczony.

Bill_Bohater_Galaktyki

@ocokaman wtedy nie było Niemiec... załączam poglądową mapkę Europy z 1500 r.

https://i0.wp.com/www.euratlas.net/history/europe/1500/1500.jpg

Kyros

@doki16 zaskakuje mnie dokładność obliczeń.

Armo11

O takie Hejto walczyłem. Piorun!

Huxley

Bardzo ciekawy wpis! Poproszę wicej z tej serii !! Astronarium w wersji pisanej

Rafau

Kapitalny wpis! 10/10, dałbym dwa pioruny, jakby się dało!

Marchew

Duże WoW, czekam na kolejną część

JaktologinniepoprawnyWTF

A wystarczyło sprawdzić na Wikipedii a ci się bawili w jakieś obliczenia ( ͡° ͜ʖ ͡°)

imnotokej

O kurde, dobre i jak fajnie wyjaśnione!

Scopolamin

@doki16 Z sieci sciagniete dla takich jak Semicolon:

Zdaniem prof. Krzysztofa Mikulskiego, Mikołaj Kopernik jednoznacznie określił się jako Polak, chociaż jego matka pochodziła z rodu przybyłego do Torunia z Niemiec, a rodzina ojca miała swoje korzenie w Nysie.

Pochodzenie Mikołaja pokazuje, wskazuje nam na istne poplątanie niemiecko-polskich korzeni, jakże typowe dla pogranicza.

Nazwisko ojca pochodzi bowiem od nazwy wsi pod Prudnikiem na Górnym Śląsku. Niewątpliwie nazwa ta, a więc i nazwisko, była – było polskiego pochodzenia – jeszcze z czasów z przed napływu kolonistów niemieckich i zachodnich na ziemie Piastów. Była to jednak rodzina „czysto” niemieckich kolonistów która przyjęła nazwisko od nazwy wsi, jednak jakiegoś udziału polskiej krwi autochtonicznej nie można tutaj oczywiście całkowicie wykluczyć. Przenosząc się do hanzeatyckiego miasto Thorn, rodzina ojca Kopernika stosowała bardziej regionalną, pochodzącą z tamtejszego niemieckiego narzecza, wersję nazwiska: Koppernigk.

Jednak…

Znacznie więcej pewnych polskich przodków – korzeni, znajdziemy, wbrew pozorom, w rodowodzie matki Kopernika. Otóż Barbara Watzenrode, była córką Łukasza Watzenrode Starszego i Katarzyny wdowy po Janie Peckau, nazwiskiem Rüdiger po ojcu, gente (rodowe), a po matce Modlibóg, a…

A Modlibógowie zaś byli wybitną polską rodziną, znaną od 1271 roku. Co ciekawe Watzenrode po mieczu też pochodzili ze Śląska tym razem Dolnego, z okolic Świdnicy. Wszystko wskazuje, że mieli jednakowoż jakieś poczucie swoich i po części polskich korzeni, chętnie wżeniając swe córki w polskie znaczące rody. Dzięki rozległym powiązaniom rodzinnym Watzenrodów przez małżeństwa, Kopernik był w ten sposób spokrewniony z wybitnymi polskimi rodami szlacheckimi: Czapskimi, Działyńskimi, Konopackimi i Kościeleckimi.

Co ciekawe wiemy na pewno, że utrzymywał kontakty ze swoją polską częścią rodziny – czy mówili tylko ze sobą po łacinie? Skoro znany był on ze swoich wybitnych zdolności do nauki języków – wg ówczesnych mu był istnym poliglotą przecież?

Ponadto jeśli to prawda (niemiecka Wiki pisze z przekąsem: „wielu chciałoby go tam widzieć” sugerując, że to tylko polskie pobożne życzenia, hi, hi, hi…), że jako chłopiec uczęszczał do Szkoły Katedralnej we Włocławku, to trudno by już wtedy nie miał bliskiego kontaktu z polskim językiem. No ale aż 4 lata spędził w Krakowie i tutaj już, na to nic Niemcy nie poradzą, niczego swym zwyczajem nie wykombinują…

Dodajmy, że jego wuj Watzenrode jako zaciekły wróg Zakonu, nawiązał bliskie stosunki, był ich jednym z najważniejszych, najbliższych doradców, z trzema polskimi monarchami: Janem Olbrachtem , Aleksandrem Jagiellończykiem i Zygmuntem I Starym.

Kopernik też był mocno „propolski” w sporze z zakonem. Reprezentował program ścisłej współpracy z Koroną Polską, np. przedstawił projekt ujednolicenia systemu monetarnego biskupstwa warmińskiego z koroną polską; co pokazuje, że był świadomie i z wyboru obywatelem Rzeczypospolitej. Wobec prób „usamodzielnienia się” kapituły, twardo reprezentował stanowisko Korony polskiej.

Kiedy Olsztyn był oblegany przez Krzyżaków w czasie wojny polsko-krzyżackiej, Kopernik kierował obroną Olsztyna i Warmii przez wojska królewskie wówczas w nieomal 100 %. polskie (królowi zbrakło pieniędzy na najemników) – tylko po łacinie się z nimi by komunikował?

Reprezentował także stronę polską w późniejszych negocjacjach pokojowych.

Niemiecka Wiki z trudno skrywanym wielkim i wyraźnym bólem tak o tym możliwie krótko i znamiennie beznamiętnie, donosi: „Został członkiem królewskiego poselstwa polskiego przy Wielkim Mistrzu Zakonu i Komisarzu Warmińskim ds. RESTYTUCJI […!!!] dóbr Korony Polskiej. (źródło: angielska i niemiecka wersja Wiki)

:)))))))))))))))))))))

Na pewno nie można więc powiedzieć, jak chce większość Niemców, że Kopernik był wielkim niemieckim astronomem – uczonym, bo owszem był nim ale tylko po części, zdecydowanie bowiem także i polskim, tak z krwi części przodków swych jak i bycia świadomym obywatelem kraju naszego z którym związał przecież swoje losy…

Zaloguj się aby komentować