przykład: potrzebowałem kilka starych dachówek ceramicznych. na olx nic, no więc zostaje co? ano dzwonić po znajomych, po firmach rozbiórkowych, jeździć po miasteczku i pytać kto zmieniał dach ostatnio... no i tutaj mnie naszedł pomysł:
wszedłem na google earth, przewinąłem zdjęcie satelitarne na osi czasu na kilka lat do tyłu i rozglądałem się za dachami z potrzebną mi dachówką (widać po kolorze nawet na dalekim zoomie na zdjęciach satelitarnych). przewijałem datę do przodu i patrzyłem gdzie się zmienił dach. po dwóch minutach miałem sporo adresów w okolicy, gdzie był zmieniany dach. pojechałem najpierw do wioski obok. przemiła pani powiedziała że faktycznie mieli taką dachówkę, ale poszła z gruzem do zasypania dziury. no i pyta się mnie kto mi powiedział o tym, skąd wiem? to jej mówię zgodnie z prawdą że z satelity. no i jej opowiedziałem i babeczka w szoku
pojechałem kilometr dalej pod drugi adres, no i chłop miał za domem takie dachówki z rozbiórki, odkupiłem 10 za flaszke i koniec historii. całość zajęła mi z szukaniem ze 2 godziny.
no i pomyślałem że skoro pewnie się da napisać skrypt który by sam wyszukał tych dachów gdzie były zmieniane, to przy obecnym rozwoju AI i szeroko pojętej automatyzacji procesów informatycznych, za niedługo mógłbym po prostu przy parzeniu porannej kawy zapytać: "hej google, sprawdźże mi kto ostatnio zmieniał dach w okolicy?" i dostałbym listę adresów i informacje gdzie najlepiej jechać najpierw, a gdzie teraz nie bo korki.
jako że pamiętam czasy sprzed komórek, sama nawigacja googla w telefonie posiadająca na bieżąco, automatycznie, w czasie rzeczywistym wiedzę o ruchu drogowym i mówiąca do ciebie kobiecym głosem którędy najszybciej dojedziesz, w dodatku się nie myląc, to to jest jakiś matrix. kosmos
takie boomerskie przemyślenia. jak ktoś tu doczytał to gratuluję
#przemyslenia #technologia
@voy.Wu Zgadzam się w zupełności. Przecież jeszcze nie dalej niż 15 lat temu internet mobilny w telefonie był atrakcją za które płaciło się jakieś niebagatelne kwoty a dzisiaj nie przejmujemy się w ogóle czymś takim jak transfer danych i oglądamy gigabajtożerne youtby czy tiktoki
@MarianoaItaliano ten moment kiedy się zastanawialem czy 5 MB wystarczą mi żeby przez miesiąc w szkole wikipedie odpalać i mieć do jakichś zadań. Wifi było tylko w jednym miejscu w szkole. Zresztą byłem chyba jedyna osoba, która miała wifi w telefonie.
Okropne to było.
Komentarz usunięty
Ciekawe nieszablonowe podejście do tematu.
Adaptuje
a zaraz zobaczymy, co się będzie dziać w medycynie, jak AI ruszy tam na dobre
@slawek-borowy Onkologia i neurologia, tam gdzie trzeba analizować zdjęcia z tomografu komórka po komórce w celu wykrycia zmian, myślę że to byłby gamechanger w wykrywaniu wczesnego stadium raka czy alzhimera.
@MarianoaItaliano no nie wiem. Nowotwory to gigantyczny rynek i jeszcze większe pieniądze. Wczesne ich wykrywanie to olbrzymia strata dla roznych korporacji farmaceutycznych a nie będziemy chyba udawać, że dla nich się liczy cokolwiek innego niż słupki i szmal?
@MarianoaItaliano poznalem kiedys chlopa, ktory wlasnie byl na etapie zakladania firmy robiacej to. Najwiekszym problemem dla niego do przeskoczenia byl fakt, ze AI moze szybko stac sie duzo doskonalsze od lekarza sprawdzajacego te zdjecia, ALE nie bedzie zawsze w 100% skuteczne. Jak lekarz tego nie zauwazy i pacjent umrze, coz... lekarz tez czlowiek. Ale jak AI da dupy, to masz opcje pozwania szpitala za wdrozenie niedoskonalej technologii, albo firmy robiacej to AI, "bo lekarz moze by to zauwazyl". Typowy problem wdrazania AI w dziedzinach, gdzie ktos moze umrzec. Tak jak w tych calych self-driving cars. Troche czasu uplynie zanim ludzkosc dogada sie w tym temacie
@MarianoaItaliano już to się dzieje
@JanPapiez2 Korporacje zarobiły już na wydanych lekach, które leczą późne stadia choroby. Teraz będą zarabiać na nowych lekach leczących nowe stadia choroby.
@fitter22 wystarczy na końcu procesu postawić lekarza, który potwierdza/podważa analizę, księgowi też kiedyś liczyli w zeszytach, ale dziś wciąż korzystamy z ich usług, tylko szybciej
@JanPapiez2
nie wiem. Nowotwory to gigantyczny rynek i jeszcze większe pieniądze. Wczesne ich wykrywanie to olbrzymia strata dla roznych korporacji farmaceutycznych a nie będziemy chyba udawać, że dla nich się liczy cokolwiek innego niż słupki i szmal?
Firma, która będzie sprzedawać wykrywalność we wczesnych stadiach jako pierwsza zarobi krocie. Więc tak, owszem, rozwój tej technologii jest opłacalny.
@slawek-borowy z tego co pamietam to takie wlasnie mial podejscie. Nawet podobno godadal sie z jednym szpitalem w temacie projektu badawczego. AI wygeneruje raport, lekarz przeczyta raport + reszte dokumentacji medycznej i wystawi diagnoze. Wychodze tutaj co prawda poza moj zakres wiedzy zdobyty przy tej rozmowie przy piwie, ale widze wciaz kilka problemow blokujacych wdrozenie tego w skali:
-
lekarz moze tlumaczyc swoja pomylke "bo w raporcie od AI bylo napisane, ze nie ma raka"
-
AI wykryje nowotwor we wczesnym stadium, ktorego normalny czlowiek-lekarz nie zobaczy. Wiec lekarz wpisze "raka brak" i odpali CSa
-
aby wyjsc z produktem na rynek, poza projekty badawcze w kilku szpitalach, trzeba to certyfikowac. Jak certyfikowac AI? Przeciez to dziala troche jak czlowiek. Ugulem sie zna, ale czasem bredzi. Moze kiedys powstanie cos takiego jak Egzamin medyczny dla AI, gdzie zespol ekspertow zdecyduje czy toto sie nadaje do pracy jako lekarz xD
@voy.Wu - świetnie wykorzystanie mózgu i technologii
@voy.Wu jestem pod wrażeniem
Dawno temu jak w internecie popularne były "blogowanie" trafiłem na blog polki mieszkającej w Korei. Jeden z wpisów opisywał jej początki z tym krajem, dzięki niemu ogarnąłem jak kiedyś skomplikowaną operacją było polecenie do innego kraju. Autorka bloga dostała na początku lat 90 stypendium w Korei Południowej, sytuacja w Polsce była jaka była więc to była dla niej jedyna okazja by pozwiedzać świat zatem chętnie zgodziła się na wyjazd.
Tu się zaczęły schodki bo jak w latach 90 dowiedzieć się cokolwiek o Korei? Musiała biegać po księgarniach by czytać w encyklopediach informacje o tym czy we wrześniu w Korei jest jeszcze ciepło czy nie i czy w ogóle mają tam zimę xD Nawet tak podstawowe informacje jak waluta w tamtym kraju były trudne do znalezienia. Szukanie mieszkania bez znajomości koreańskiego też nie było proste.
Z jednej strony masakra i nie chciałbym sam tego przeżyć a z drugiej strony jakoś ludzie dawali sobię radę. Szczerze mówiąc konieczność wchodzenia w interakcje z innymi ludźmi była dla nas lepsza i trochę mi teraz tego brakuje.
@Ilirian Trochę przebiłeś moim zdaniem. W latach 90. internet był swego rodzaju niszowy, ale myślę, że w połowie lat 90, ze znajomością angielskiego (a w razie co, taką osobę też nietrudno było znaleźć), można było śmiało znaleźć jakieś informacje na jakiejś stronie. Wystarczyło się postarać.
A jak to nie poszło, no to telewizja. Już w latach 80 satelita była popularna, nie mówiąc o latach 90. A i w polskiej telewizji na pewno emitowano coś o Azji i Korei, trzeba było tylko na to trafić.
A jak mówimy o książkach, to jeszcze za PRL prawie każdy w PL miał encyklopedię, więc tam podstawowe informacje o kraju, czy walucie były dostępne. A jak poszło się do biblioteki, to mogłeś wynieść, co chciałeś, czy to przewodniki, czy kompendia wiedzy.
Myślę, że prawdziwym problemem to było od zawsze aż do okolic lat 50-60. XX wieku. No ale z drugiej strony po wojnie wystarczyło pójść na uniwersytet i pogadać 10 minut z jakimś profesorem, a że np. w takiej Łodzi od 1952 istnieje Studium Języka Polskiego dla Cudzoziemców, to i tam można było złapać jakiegoś bystrego Koreańczyka. Nie mówiąc o klubach i kółkach znawców Azji.
@piksel169 I tak i nie, zależy czy to było na początku lat 90 czy pod koniec lat 90. Internet na początku był bardzo drogi wolny i pusty, komputery to był luksus dla bogaczy.
W encyklopedii przeczytałbyś jedynie podstawy typu obecny ustrój, obowiązujący język, parę ważniejszych wydarzeń typu wojna z północą i jakieś mało przydatne info o dynastii panującej 500 lat temu. Może informacje z paru encyklopedii + książki z biblioteki byłyby pomocne.
Telewizja w tamtych czasach była zdecydowanie mniej śmieciowa ale strzelam że informacji o azji było niewiele, no i musiałbyś czekać aż zostanie wyemitowany konkretny film licząc że odpowie ci na twoje pytania. Być może autorka bloga nie miała paru miesięcy by obejrzeć ten jeden film dokumentalny o korei południowej.
Aczkolwiek nie było aż tak źle, kiedyś czytałem książkę polaka który mieszkał w Japonii w latach bodajże 70-90. To dopiero musiał być szok kulturowy
@voy.Wu pewnym problemem jest to jak zajebiście produktywnym człowiek może być używając technologii zamiast budowania relacji
gratuluję inwencji
@wombatDaiquiri - ale w świecie pełnym ludzi budowanie relacji też jest przydatną umiejętnością
@wombatDaiquiri z pierwszą panią przegadałem prawie godzinę
@koszotorobur @voy.Wu też prawda
@voy.Wu Babeczka po Twoim wyjściu:
O cholera, big brain move!
Chyba bym na to nie wpadł przez niechęć do rozmowy z ludźmi xD ale pamiętam czasy że trzeba było chodzić po wsi i pytać się ludzi żeby zdobyć informacje
@ZohanTSW do kościoła
Z takich nowinek, które ułatwiają życie to polecam wyszukiwarkę perplexity.ai
Gadasz z nią jak z chatem gpt i w dialogu możesz dokładnie wyjaśnić, czego szukasz.
Polecam sprawdzić.
@enkamayo Pytałeś o dachówki w swojej okolicy?
@Heheszki ja pytałem o dachówki w swojej okolicy, a trafiłem na gorącą mamuśkę. gdyby nie speszyły jej czujne spojrzenia trzech małych konfidentów to kto wie, może znalazłbym dachówkę z felcem pasującym do gąsiora
#grazynacore
A nadal są ludzie, którzy potrafią z pełną powagą napisać (w Internecie, używając smartfona), że teraz to nie ma postępu, a prawdziwy postęp skończył się pod koniec XIX wieku
o kurła w życiu bym na to nie wpadł xD
ale fakt faktem, w gimnazjum śmialiśmy się z kolegi jak mówił, że za 15 lat będziemy mieć komputery w zegarkach na ręce.
życie i rozwój technologii zweryfikowały.
@festiwal_otwartego_parasola ja dalej się śmieje z młodszego brata jak robi przy motorze i gada do zegarka. Albo mu piszę na messengerze "Zordonie, tu czerwony Power rangers" i on to czyta na zegarku
@voy.Wu Ja od kiedy zdałam na prawko to totalnie nie mam pojęcia jak ludzie jeździli bez nawigacji. Po prostu nie. I tak, wiem że są znaki że tu na Katowice, tu na Kraków czy Sraków, ale już np. jakaś mniejsza uliczka na drugim końcu miasta gdzie się nigdy nie było, to absolutnie nie do znalezienia bez osoby obok, jakiegoś nawigatora. A jak do tego dojdą problemy takie jak u mnie, czyli z rozpoznawaniem lokalizacji, albo miejsc, to już w ogóle panika. No i zawsze znajdzie inną drogę jak się źle skręci... ( ͡ಥ ͜ʖ ͡ಥ)
@RedGriffin "plan miasta" mówi to Pani coś?
@RedGriffin brało się mapę papierową miasta i się szukało na jej odwrocie, w indeksie, nazwy ulicy. Tam miałaś wskazany obszar, typu B8 i szukasz w tym obszarze na mapie. Dzięki temu można było ciekawych rzeczy się dowiedzieć, że jakieś osiedle miało w nazwach ulic drzewa, albo nazwiska malarzy.
Potem szukanie numeru, co w miastach jest proste (parzyste po jednej, nieparzyste po drugiej, numery najczęściej rosną od centrum). Na wsiach gorzej, bo numery to patologia, widzisz numer 12, 14, a potem z dupy 164b, bo tak
Się pytało ludzi na miejscu, z 50% szansą, że zostaniesz posłana w złym kierunku.
Ahhh kiedyś to były czasy, teraz to nie ma czasuw.
Zakładaj dachówka.ai :D
@pluszowy_zergling albo "gdzie-na-rydze.ai", bo młodników sosnowych zarastających łąki też szukam z satelity z dobrym skutkiem
@voy.Wu przyszłość jest dziś:)
No z tą nawigacją googla to nieprzesadzaj. Rzadko z niej korzystam bo albo nie ma w niej adresu którego szukam albo prowadzi w krzaki.
@voy.Wu będąc na wakacjach,w niedzielę Google mapa "nie widział" korku na granicy Chorwacji i Czarnogóry na jakieś 5km,na drugiej też nic (faktycznie był korek na 3km) Na granicy Chorwacji i Serbii pokazywał,a korka nie było. Więc z tą nieomylnością to bym uważał ;)
@Guma888 nie dam sobie ręki uciąć, ale często google maps nie pokazuje natężenia ruchu w okolicach przejść granicznych. Podejrzewam, że to prośbę służb celnych aby przemytnicy nie wiedzieli czy są dokładne kontrole czy też lecą na wyrywki.
Ostatnio też eksplorując rowerem po lasach kilkadziesiąt km od Oslo znalazłem instalacje wojskowe, których też na mapsach nie ma, droga jak i obiekt to wg. googla teren pokryty lasem.
@Stashqo nie wiem jak to jest,ale akurat Czarnogóra ma oficjalną rządowa stronę z kamerami z przejść granicznych z obrazem na żywo, którą bardzo polecam!
Kreatywne użycie dostępnych narzędzi. Brawo
@voy.Wu Wiem, że gdyby nie rodo-srodo i inne takie to dzisiaj dostałbyś informację od AI, abyś nie jechał po dachówki do chłopa, bo go nie ma w domu, bo on jest u tej rudej Zośki i ma tam u niej wysokie tętno, bo naprawia jej kran.
@wujek_Marek ah te historyjki Januszy o RODO którzy nawet nie wiedzą, że przed wprowadzeniem RODO Polska miała znacznie bardziej rygorystyczne przepisy dotyczące ochrony prywatności tylko po prostu nikt się do nich wcześniej nie stosował
@ElektrolizatorDwuczlonowy Janusz. Czytaj jeszcze raz. Tylko teraz wolniej i ze zrozumieniem.
Jakby nie wychodziło, to podpowiadam: napisałem cyt. "gdyby nie rodo -srodo...".
Z kontekstu mojej wypowiedzi wynika, że teraz jednak ktoś się stosuje.
Teraz tłumaczę: ma wiedzę, mnóstwo danych, ciągle je gromadzi, łączy je, ale nie obnosi się z tym i jednak używa do własnych celów.
Pozdrawiam
Bez odbioru
@voy.Wu ile ja bym dał za dzisiejszą technologię w 2012 roku, gdy chciałem autostopem dojechać nad lazurowe wybrzeże. Wtedy ilość moich ograniczeń, których nie mam dzięki technologii, była tak duża, że ledwo dojechałem z Podlasia do Wrocławia.
@tosiu ziomek, w 2012 roku za 100 zł mogłeś mieć używany blackberry 8310 z nawigacją. Do niego za 12-20 zł miesięcznie miałeś nielimitowany internet przez apn blackberry (poza streamingiem, usługa Blackberry Internet Services) więc limity o których piszesz były do obejścia ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@Rafau miałem dobry tel z nielimitowanym netem. Problem w tym, że w 2012 roku nie było smartfonów, aplikacji na nie oraz AI. Nawigacja tamtym sprzętem była możliwa, ale jak nie miałeś doświadczenia w podroży to daleko nie pojechałeś. Dziś ze smartfonem, netem i AI możesz objechac cały swiat bez doświadczeniam
@tosiu to prawda, że teraz bierzesz smartfon, kartę i dokument i możesz zjechać spory kawał świata. Ale, jak pisałem, wtedy były Blackberry, które miały w sumie wszystkie funkcje niezbędne do podróży - internet, mail, mapy - wszystko w zasięgu ręki, ale faktem jest, że nie było to zbyt popularne rozwiązanie i pamiętam dobrze, jak ludzie dziwili się, że ten dziwny telefon z pełną klawiaturą ma takie bajery - z dziewczyną (obecnie już żona) pisaliśmy na czacie BB jak na gadu-gadu przez całą dobę za 10 zł miesięcznie - fajne to było.
Ciekawy pomysł, gratsy.
Eternit, pomalowany na czerwono eternit tanio sprzedam!
@Byk taki pomalowany to chyba nie pyli czyli zdrowy
Zaloguj się aby komentować