Jak to z wami w końcu jest?
Popieracie wolny rynek w 100 % czy jednak, gdy podobny postulat popiera ktoś, kto jednocześnie nie popiera batożenia gejów, to już wolny rynek trzeba regulować?
Bo z wami konfiarzami to jest beka w ogóle. Gdy pojawia się jakaś luźna dyskusja nt. wolnego rynku, to jesteście za tym, że wszelkie państwowe przedsiębiorstwa trzeba wyprzedać. Waszym zdaniem państwowa powinna być tylko policja, armia i administracja. Ale nie przedsiębiorstwa.
Jednak gdy podobny postulat prezentuje dajmy na to Ryszard Petru, to nagle sami toczycie w jego stronę zajadłą krytykę.
Czyżby wasze podejście do wolności opierało się na tym, czy głoszący wolnorynkowe idee chce batożyć gejów, czy nie?
Bo wasza krytyka Petru potwierdza takie coś. Petru nie najeżdża na gejów, to nagle idee wolnorynkowe, które głosi są złe dla konfiarzy, którzy sami ciągle gadają jacy to oni wolnościowi nie są.
Coś czuję, że pierwszą instytucją powołaną po hipotetycznej wygranej konfy, była by swego rodzaju inkwizycja gospodarcza, która decydowałaby, co jest 'prawdziwym wolnym rynkiem' a co nie. Oczywiście głównym kryterium było by to czy właściciel danej firmy chce batożyć gejów, czy nie.
Np. przykładowe wyroki: Przedsiębiorca wywiesił se tęczową flagę - wyrok: konfiskata majątku i inne reperkusje.
W drugiej sprawie przedsiębiorca nie dość, że nie płaci pracownikom, to jeszcze molestuje im dzieci, ale jednocześnie wrzuca do Internetu śmieszne memy otagowane jako bekazlewactwa - wyrok: uniewinniony, chcącemu nie dzieje się krzywda. Pracownicy sami powinni swoje firmy pozakładać jak im nie pasuje, a co do dzieciaków to zawsze się trochę gwałci a lekka pedofilia nie jest zła.
Taka to wolność gospodarcza w wykonaniu konfederacji.
#polityka
