Ja sobie kiedyś zadałem pytanie. Brzmiało mianowicie: Czy jeżeli istnieje Bóg w postaci istoty wszechwiedzącej, która stworzyła nagrodę wieczną w postaci nieba, a jedna z jej postaci żyła skromnie i negowała potrzebę np. tworzenia ikon, a zarazem była ucieleśnieniem wszystkich cech Boga albowiem nie miał on złych cech, to czy taka dobra istota nie powinna promować po prostu dobrych ludzi? Bo jeśli promuje ludzi, którzy postępują godnie, uczciwie etc. ale jednocześnie modlą się do niej i uwaga ... wypełniają nakazy i zakazy wprowadzane przez innych ludzi, którzy w jej imieniu nadali sobie prawo do tego ... to nie świadczy o niej najlepiej. Czy istota taka wymyśliła modlitwy, ikony, obrazy, pałace, złote ubrania etc.? Przecież jej postać ziemska była skromna i nie wymagała pieniędzy za chrzest w Jordanie. Dlaczego więc chciałaby aby ktoś 2000 lat później musiał to robić?
I teraz do brzegu. Wystarczy postawić obok siebie typowego księdza - biskupa czy proboszcza, a także zakonnika czy zakonnicę (nie redemptorystę xD) i zobaczyć, kto tak na prawdę z nich żyje godnie, uczciwie i zgodnie z naukami Jezusa. Wnioski nasuwają się same i prowadzą do konkluzji dlaczego KK upada. Bo KK obwarował nauki Jezusa swoimi paradogmatami, wymaganiami i roszczeniami materialnymi, które z tymi naukami niewiele mają do czynienia. KK nie promuje dzisiaj uczciwej postawy, nie pomaga ludziom, nie wspiera i przede wszystkim nie jest dla ludzi. KK jest obudowaną w pałace instytucją, który jest sam dla siebie najważniejszy, a wierni mają służyć jego potrzebom i zapewniać mu status majątkowy by ten ksiądz, który jest przedstawicielem Boga na ziemi nie jeździł jak Jezus na osiołku ale autem klasy premium, by miał pełny brzuch i zapewniony dostatek.
Ja nie czuję by KK mi cokolwiek oferował. Ba, uważam, że jego wpływy polityczne i światopoglądowe, z którymi się nie zgadzam więc też ciężko jest mi być dlatego częścią tej wspólnoty, ograniczają moje prawa i prawa innych. Mało tego, wpływ ten nie powoduje tego, że ludzie się do siebie szczerze uśmiechają i zbliżają ale wręcz przeciwnie. Kościół dzieli ludzi, na ślepo wierzących i wszystkich pozostałych, a powinien kochać wszystkich.