#bookmeter 24+1=25
Tytuł: Fikcje
Autor: Jorge Luis Borges
Gatunek: literatura piękna
Ocena: 7/10
"Fikcje" Borgesa to książka, która już od dawna za mną chodziła i mimo jej niewielkiej objętości, jakoś nie mogłem zebrać się w sobie, by po nią sięgnąć. Okazało się, że w pewnym aspekcie przeczucie nie myliło mnie - mała liczba stron bynajmniej nie oznacza, że "Fikcje" są prostą i niewymagającą lekturą.
Mamy tu do czynienia z siedemnastoma krótkimi opowiadaniami, zgrupowanymi w dwóch zbiorkach - "Ogród o rozwidlających się ścieżkach" oraz "Twory wyobraźni". Podobnie jak dla wielu innych czytelników, również dla mnie treści zgromadzone w pierwszej części były nieco trudniejsze w odbiorze.
Opowiadania z drugiej części też nie są wcale jakoś przesadnie łatwe, więc może jest to tylko złudzenie wynikające z tego, że po kilkudziesięciu stronach borgesowych dziwactw, człowiek potrafi już nieco załapać koncepcje, które za tym wszystkim stoją.
Większość z zaprezentowanych opowiadań jest bardzo pomysłowych. Praktycznie każde z nich spokojnie mogłyby stać się podstawą pełnoprawnej powieści, ale najwyraźniej Borges nie miał ochoty bawić się w powieściopisarstwo. Chciał po prostu dzielić się swoimi niezwykłymi ideami.
W wielu historiach przewijają się podobne motywy - lustra, noże, labirynty oraz oczywiście książki. Różnorodność tematów i tak jest jednak całkiem spora. Mamy tu m.in.:
* mini-kryminał, w którym nazwiska ofiar związane są z tetragramem.
* skazanego na śmierć człowieka, który otrzymuje od Boga dodatkowy rok życia - życia pomiędzy wystrzeleniem w niego pocisku, a śmiercią
* osobę, która w wyniku wypadku zyskuje pamięć wszystkich możliwych szczegółów.
* pełno wymyślonych książek o nieistniejących bytach (np. krajach), jak również książki nieskończone (cykliczne)
* świat, będący biblioteką.
* loterię, w której można zyskać majątek, albo pójść do więzienia lub stracić język.
* autora, który kilkaset lat po Cervantesie, postanowił w pełni naukowy i zaangażowany sposób napisać kilka rozdziałów "Don Kichota".
Na koniec muszę jeszcze wspomnieć o tym, co dopełnia owe niezwykłe pomysły Borgesa, a jest to język. Bogaty, opisowy, nietrywialny. Zdecydowanie można go pozazdrościć.
Tytuł: Fikcje
Autor: Jorge Luis Borges
Gatunek: literatura piękna
Ocena: 7/10
"Fikcje" Borgesa to książka, która już od dawna za mną chodziła i mimo jej niewielkiej objętości, jakoś nie mogłem zebrać się w sobie, by po nią sięgnąć. Okazało się, że w pewnym aspekcie przeczucie nie myliło mnie - mała liczba stron bynajmniej nie oznacza, że "Fikcje" są prostą i niewymagającą lekturą.
Mamy tu do czynienia z siedemnastoma krótkimi opowiadaniami, zgrupowanymi w dwóch zbiorkach - "Ogród o rozwidlających się ścieżkach" oraz "Twory wyobraźni". Podobnie jak dla wielu innych czytelników, również dla mnie treści zgromadzone w pierwszej części były nieco trudniejsze w odbiorze.
Opowiadania z drugiej części też nie są wcale jakoś przesadnie łatwe, więc może jest to tylko złudzenie wynikające z tego, że po kilkudziesięciu stronach borgesowych dziwactw, człowiek potrafi już nieco załapać koncepcje, które za tym wszystkim stoją.
Większość z zaprezentowanych opowiadań jest bardzo pomysłowych. Praktycznie każde z nich spokojnie mogłyby stać się podstawą pełnoprawnej powieści, ale najwyraźniej Borges nie miał ochoty bawić się w powieściopisarstwo. Chciał po prostu dzielić się swoimi niezwykłymi ideami.
W wielu historiach przewijają się podobne motywy - lustra, noże, labirynty oraz oczywiście książki. Różnorodność tematów i tak jest jednak całkiem spora. Mamy tu m.in.:
* mini-kryminał, w którym nazwiska ofiar związane są z tetragramem.
* skazanego na śmierć człowieka, który otrzymuje od Boga dodatkowy rok życia - życia pomiędzy wystrzeleniem w niego pocisku, a śmiercią
* osobę, która w wyniku wypadku zyskuje pamięć wszystkich możliwych szczegółów.
* pełno wymyślonych książek o nieistniejących bytach (np. krajach), jak również książki nieskończone (cykliczne)
* świat, będący biblioteką.
* loterię, w której można zyskać majątek, albo pójść do więzienia lub stracić język.
* autora, który kilkaset lat po Cervantesie, postanowił w pełni naukowy i zaangażowany sposób napisać kilka rozdziałów "Don Kichota".
Na koniec muszę jeszcze wspomnieć o tym, co dopełnia owe niezwykłe pomysły Borgesa, a jest to język. Bogaty, opisowy, nietrywialny. Zdecydowanie można go pozazdrościć.
Układanie obszernych książek to pracowicie wzniesione i zubażające szaleństwo: rozwijanie na pięciuset stronach idei, której doskonały ustny wykład zajmuje kilka minut.
Podejrzewam jednak, że nie umiał myśleć. Myśleć, to zapominać o różnicach, to uogólniać, tworzyć abstrakcje.
Zrozumiał, że chęć modelowania niespójnej i zawrotnej materii, z jakiej składają się sny, jest najtrudniejszym zamysłem, jaki może powziąć człowiek
Wiem o pewnej niebezpiecznej okolicy, w której bibliotekarze odrzucają przesądny i próżny zwyczaj poszukiwania sensu w książkach i porównują go do zwyczaju poszukiwania sensu w snach czy w chaotycznych liniach ręki...
Rzeczy na Tlönie podwajają się, ale dążą również do zatarcia i zatracenia szczegółów, gdy ludzie o nich zapominają. Klasyczny jest przykład progu, który trwał, dopóki siadywał tam pewien żebrak, i który zniknął wraz ze śmiercią tegoż żebraka.#ksiazki #czytajzhejto #literatura
Tak fajnie opisałeś te książkę, że postanowiłem ją przeczytać ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Dzięki!
Zaloguj się aby komentować