Krótko pisząc - jestem zawiedziony nowym sezonem... już nawet nie „Black Mirror”, bo twórcy najwidoczniej postanowili stworzyć coś nowego z wykorzystaniem uznanej marki, żeby nie wiem, podbić oglądalność?
Z pięciu odcinków jedynie dwa wpisywały się w dawną narrację o tym, że technologia może być szkodliwa dla ludzi, jeśli jest nieodpowiednio używana.
Jednakże pierwszy odcinek („Joan jest okropna”) był zbyt powtarzalny względem poprzednich - niejako wykorzystał motyw z „Białego Niedźwiedzia” oraz motyw z „Rachel, Jack and Ashley Too”. Brakowało czegoś nowego, efektu wow.
Z kolei trzeci odcinek był świetny. Aaron Paul zagrał bardzo dobrze, pomysł również był dobry, tylko... wysyłają kosmonautów na bodajże sześcioletnią misję. Tworzą ich repliki, dzięki którym mogą uczestniczyć w życiach swoich rodzin. Zapominają jednak o wysłaniu z nimi psychologa, chociażby w postaci sztucznej inteligencji? Nie tworzą zapasowej repliki na „wszelki wypadek”, gdyby coś stało się pierwszej? Nikt nie rozmawia z Davidem o tym, co się właśnie stało?
O pozostałych odcinkach nawet nie chcę się wypowiadać. Nie były złe - spodobała mi się historia o mordercy, który torturował ludzi i plot twist, tak samo opowieść o demonie, jednakże nie pasowały do konwencji, którą „Black Mirror” wykreowało przez lata.
Wielka szkoda.
#seriale #tworczoscwlasna #netflix #blackmirror