Zaczynam się ostatnio mocno zastanawiać czy nie przegrałem sobie życia. Czas leci, a mi chyba nie bardzo wyszło. Nic z tego, co sobie kiedyś tam zakładałem i wyobrażałem nie poszło tak jakbym chciał.
Sytuacja w skrócie wygląda tak.
Po studiach popracowałem trochę i wyjechałem za granicę. Tam mi nie wyszło i musiałem wrócić do domu rodzinnego. Jako że duże miasto, to bez problemu znalazłem pracę. Przy okazji rozpadł się mój związek. W międzyczasie zrobilem podyplomowe, jakieś szkolenia, kursu i zmieniłem niedawn branżę i pracę na lepszą. Niby nie wygląda to źle, ale mija już 3 rok, 35 na karku, a ja dalej mieszkam u rodziców. Myślałem zawsze, że w tym wieku będę już na swoim z rodziną i może dziećmi. Większość znajomych ma rodziny, mieszkania lub domy i pytają kiedy moja kolej. A ja nie widzę za bardzo wyjścia z obecnej sytuacji. Cena mieszkań to jakaś abstrakcja. Wizja kredytu i życia od wypłaty do wypłaty z zerowym marginesem błędu mnie przeraża. Najem wcale nie wychodzi dużo lepiej, a jak mam mieszkać z kimś, to chyba już wolę u rodziców. I tak tam tylko śpię. Mam jakies swoje zajecia, pasje i raczej całe dnie spedzam poza nim. Zwiazki wcale mi nie idą, chyba przez obecną sytuację nie jestem za bardzo atrakcyjny. Czuję presję własną oraz otoczenia i zaczynam wątpić, że jest jeszcze nadzieja, że uda się to zmienić i nie jest już za późno.
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #65ace56bcf4ac0227e44d6ad
Post dodany za pomocą AnonimoweHejtoWyznania: https://anonimowehejto.pl - Zaakceptowane przez: HannibalLecter
@anonimowehejto "Czuję presję własną oraz otoczenia i zaczynam wątpić, że jest jeszcze nadzieja, że uda się to zmienić i nie jest już za późno. " i tutaj popełniasz błąd. Olej całą presję i miej na to wywalone. Lepiej pomyśleć czy się utrzymasz sam sobie jak umrą rodzice. Masz dom? Masz. Jeżeli jesteś introwertykiem to plus, jeśli nie i koniecznie musisz mieć kogoś "obok" no to już mniej ciekawie... gorzej jak masz mega ambicje i Ci nie idzie to z deka problem, no chyba że cieszysz się chwilą, nie potrzebujesz góry hajsu i nie masz nie wiadomo jakich oczekiwań a po prostu jesteś szczęśliwy to inna bajka. Ja olewam presję i oczekiwania, i po prostu robię swoje a co przyniesie życie się zobaczy bo równie dobrze może Ci się wszystko zawalić w ciągu jednego dnia. ¯\_(ツ)_/¯
@gawafe1241 A ja jestem dokładnie przeciwnego zdania. W życiu trzeba obierać sobie cele i je realizować. W przeciwnym razie to inni będą kierować naszym życiem. A takie pierdoły o tym żeby się nie przejmować, robić to co sie lubi i czekać na to co przyniesie los to tylko kiepskie wymówki, które trafiają do ludzi bojących się wziąć odpowiedzialność za swoje życie. W wieku 35 lat chłop powinien już widzieć czego chce.
Nic nie robienie i czekanie na gwiazdkę z nieba kończy się zawsze tak samo - człowiek budzi się przed 50-tką w gównianej pracy, której nienawidzi, wśród ludzi którzy mają go w dupie, bez kasy, przyszłości i perspektyw. Ale wtedy jest już za późno żeby coś zmienić.
@Basement-Chad Masz rację, już lecę po kredyt na 30 lat, a gdyby się zdarzyło że będą redukcje etatów (w IT to dość widać, ja póki co się trzymam) czy coś tam - to się będę martwić później! Czy tak lepiej? O to chodziło? ( ͡° ͜ʖ ͡°) A tak na poważnie - moim celem jest być szczęśliwy. Czy da mi to partnerka? Nie gdyż jestem introwertykiem - przerabiałem to wielokrotnie i tylko się męczę. Kiedy ja chcę ciszy i samotności ona chce gdzieś wyjść albo pogadać. Odpada. Czy wiem czego chcę? Tak. No chyba że założenie rodziny - no bo tak wypada - będzie lepszym celem aniżeli robienie wszystkiego innego co daje Ci radość z życia? Skoro lubię swoją robotę to lepiej się zwolnić, wziąć kredycie na 30 lat i zamiast 8h harować po 12 żeby to spłacić? A nierówności ciągle rosną i coraz więcej osób zarabia minimalną na czym ja tracę mimo podwyżek.
@gawafe1241 No to wszystko zależy od tego czego się chce w życiu. Trzeba po prostu podjąć decyzje. Zostanie singlem z wyboru też jest decyzją. Najgorzej jest jak się nie wie czego się chce i czeka na to że może coś się wydarzy i jakaś zewnęrzna siła pokieruje naszym losem.
Większość ludzi tak działa. Potrafią tylko narzekać ale nie robią absolutnie nic żeby coś w swoim życiu zmienić. A nawet jakby chcieli w końcu coś zrobić, to nie wiedzą nawet co. I tak jakoś to żyćko zlatuje na popijaniu piwa przed telewizorem.
@Basement-Chad Zgadzam się z Tobą w 100%. ( ͡~ ͜ʖ ͡°) Ja po prostu odebrałem to jakbyś mnie atakował tylko dlatego że nie mam zamiaru żyć i robić tego jak inni. Że no jak to tak dziewczyny nie mieć? Boisz się wziąć życie za łeb! Nie, nie lubię dzieci, nie chcę dziewczyny, nie jestem toksyczny wobec dziewczyn - to jest mój wybór na który się świadomie zgodziłem i akceptuję to - będę singlem z wyboru. Nie mam zamiaru brać kredytu na 30 lat i w międzyczasie żyć jak robak. Podjąłem decyzję że zostaję w swoim domu, będzie trzeba to zaopiekuję się rodzicami a w między czasie kminić na przyszłość zabezpieczenie finansowe. Odebrałem to jakbyś uważał mnie za gorszego bo chcę żyć inaczej jak wypada a ja za takiego się wcale nie uważam. ¯\_(ツ)_/¯
@gawafe1241 Absolutnie nie. Nie ma przecież obowiązku bycia w związku i zakładania rodziny. Jak ktoś tak sobie świadomie wybrał to jego sprawa i nikomu nic do tego. Zresztą podjęcie takiej decyzji wymaga wiele odwagi.
Problem jest z ludźmi którzy całe życie stoją w rozkroku bojąc się podjąć decyzji i liczą, że ktoś lub coś podejmie te decyzje za nich. Tutaj ponownie - jak ktoś chce być życiową amebą to ma do tego święte prawo. Ale ameby nie powinny radzić innym jak powinni żyć, bo zwyczajnie nie mają kompetencji do udzielania takich porad.
Byłem kiedyś w podobnej sytuacji. Jeśli chcesz założyć kiedyś rodzinę, to serio musisz się teraz spiąć. Ostatni dzwonek na to żeby ułożyć sobie życie tak jak chcesz. To nie jest tak, że będziesz sobie spokojnie czekał i jakoś to będzie. Życie to nie komedia romantyczna. Szukanie partnerki to konkretny projekt, na który trzeba mieć plan, czas, zasoby i energię. To jak z szukaniem pracy - sama do Ciebie nie przyjdzie.
35 letni kawaler to nie jest jeszcze dramat, ale dobrze też nie jest. Grasz już na levelu hard. Większość fajniejszych dziewczyn w wieku 25 lat ma już stałych partnerów, często biorą śluby, a przed trzydziestką zachodzą w ciąże. 30 letnie singielki to przeważnie pole minowe. Później zostają już tylko rozwódki z dziećmi. Ty też z każdym rokiem będziesz robił się coraz bardziej sfrustrowany i zdziwaczały, aż w końcu zaczniesz pisać na tagu #przegryw
Komentarz usunięty
@anonimowehejto Wynajmij coś, nawet z kimś. Wierz mi, to lepiej niż u rodziców. W międzyczasie zacznij odkładać. np. na wkład własny.
CharyzmatycznaKaryna: a jaki jest problem w znalezieniu roboty zdalnej, kupieniu kampera i pojechaniu w pizdu?
<br />
Zaakceptował: HannibalLecter
OP: O kasę się nie boję. Dzięki determinacji i szczęściu zarabiam całkiem dobrze i mam perspektywy na więcej. Jednak jakoś wizja sporego kredytu, żeby kupić klitkę w moim mieście mnie nie przekonuje. Z domem/mieszkaniem nie jest idealnie bo będzie do podziału na resztę rodzeństwa. Chociaż zawsze można ich spłacić. Do tej pory właśnie mialem podejscie "idę przed siebie i zobaczymy co bedzie" ale widząc znajomych mam wrażenie, że stoję w miejscu. Przynajmniej pod względem rodzinnym. Do niedawna miałem na to wywalone. Było mi dobrze tak jak jest. Ale też nie do końca wiedziałem czego chce, trochę dawałem się sterować innym. Przez to też rozpadł się mój związek. Pozniej skupiłem sie na sobie, realizowalem się. Miałem cele cześć się udała inne nie. Dobrze było być samemu, ale do czasu. Próby powrotu do szukania drugiej połówki to obecnie jak lot w kosmos. Co lesze są już zajęte, a jak wychodzi fakt, że mieszkam u rodziców, to jakakolwiek moja atrakcyjność przestaje istnieć.
Ten komentarz został dodany przez osobę dodającą wpis (OP)
Zaakceptował: HannibalLecter
OP: @anonimowehejto: po pierwsze przy pracy zdalnej mi odbija. Tracę granicę praca dom. Ten tryb pracy nie jest dla mnie. A dwa że niedawno się przebranżowiłem więc nie bardzo jestem na pozycji zmiany pracy bez doświadczenia.
Ten komentarz został dodany przez osobę dodającą wpis (OP)
Zaakceptował: HannibalLecter
@anonimowehejto Czy mógłbyś napisać coś więcej dlaczego nie wyszło z pracą za granicą? Jaki kraj? Branża? Czy znałeś język lokalny?
OP: @NiedyspozycjaRzeczywistosci: pojechałem do Anglii. Branża inżynieryjna. Jezyk nie stanowił wiekszej bariery, ale zawsze byłem obcy i dało się to odczuć. O ile w biurze było ok, choć nie zawsze, tak po pracy zostajesz sam. Znajomych żadnych na miejscu nie masz. Polaków po nieprzyjemnych doświadczeniach unikałem. Po jakimś czasie miałem już dość. I tej pracy, mieszkania tam i relacji na odległość.
Ten komentarz został dodany przez osobę dodającą wpis (OP)
Zaakceptował: HannibalLecter
Zaloguj się aby komentować