Zrobiłem sobie przerwę od Gundamów i obejrzałem serię, co do której miałem spore obawy:
Yojouhan Time Machine Blues
https://myanimelist.net/anime/49590/Yojouhan_Time_Machine_Blues
Tytuł to kontynuacja Yojouhan Shinwa Taikei (Tatami Galaxy), bardzo dobrej serii reżyserowanej ponad dekadę temu przez Yuasę. Jak po dekadzie autor pierwowzoru robi kontynuację zamkniętej historii, a studio robi ekranizację tej kontynuacji bez reżysera odpowiedzialnego za pierwowzór i jeszcze mamy oklepany motyw podróży w czasie, to nasuwa mi się jedno: odcinanie kuponów. W tym wypadku jednak widziałem większy potencjał niż w wypadku kontynuacji FLCL, których nie mam zamiaru oglądać.
Czy nowa seria jest równie dobra jak oryginał? Nie.
Zacznijmy od fabuły. Jest robiona odwal. W tym sensie, że oryginał może nie był super wymyślny, ale był ok. Motywy z Wehikułu Czasu widziałem już wielokrotnie. Problem z nowym tytułem jest też taki, że w oryginale czerpaliśmy przyjemność patrząc się na cierpienia MC, który wiedziony złymi emocjami popełniał życiowe błędy. Tu ten sam MC jest jakby zbyt kompetentny. Nadal mamy historię romantyczną, nadal mamy grupę ciekawych postaci, dość zwariowaną akcję, ale jest to bardziej oklepane. Same tempo prowadzenia akcji jest też wolniejsze. Widać to od razu, bo nie ma problemów z czytaniem napisów (ten kto widział Tatami Galaxy, rozumie o co chodzi).
Natsume Shingo nie jest Yuasą. Kiedyś wydawało mi się, że styl Yuasy jest zbyt chaotyczny, że jakby jego animacje były bardziej standardowe, to efekt końcowy byłby lepszy. Teraz widzę moje założenia w akcji i widzę też swój błąd. Ten chaos Yuasy jest częścią kolorytu tej serii i bez niego całość traci na charakterze. Natsume Shingo też stara się wrzucać eksperymentalne wstawki, ale jest ich relatywnie mało.
Na serię nie potrafię patrzeć jak na oddzielne dzieło, ale jak na taki DLC do oryginału. Nie do końca udany dodatek. Czy jest bardzo źle? Nie. Jest to nadal kompetentny miniserial. Problem polega na tym, że od openingu przez wykonanie, fabułę po ending, wszystko w oryginale jest lepsze. Trzeba jednak powiedzieć, że poprzeczka była bardzo wysoko, więc porażka dodatku nie powinna być szczególnie szokująca. Osobiście jednak wolałbym kolejny spinoff, jak „Yoru wa Mijikashi Aruke yo Otome”, niż taką bezcelową kontynuację.
@vries W sumie to dziwne, że Yuasa tego nie reżyserował, w końcu jest w Science Saru wiernym psem na smyczy nie szanownej pani Choi. Pomyślałbym, że może się wstydził, ale on już wstydu przecież nie ma.
Jak szukałem info czemu kontynuacje FLCL są takie chujowe to podobno tam reżyser kategorycznie się nie zgodził na współprace i powiedział, "co wy robicie, nie wolno tego ruszać bo to zamknięta historia" xDDD
@kinasato Yuasie pewnie już się nie chce. W przeciwieństwie do FLCL, tutaj w pierwszej kolejności autor powieści, Morimi Tomihiko wysmarował po 14 latach kontynuację, za czym dopiero poszła ekranizacja. Nie ma co ukrywać, jakby napisał coś ciekawszego, to pewnie całość byłaby lepsza. Z drugiej strony trudno mi na niego narzekać, bo wszystkie ekranizacje jego prac, które widziałem były dobre (czyli bez Penguin Highway). Konstrukcyjnie to miało więcej sensu niż kontynuacja FLCL, bo wpisywało się jako jedno z alternatywnych zakończeń historii. Problem polega na tym, że pomysł był oklepany. W przeciwieństwie do FLCL, nie czuję zażenowania tym, że ta kontynuacja istnieje, przy czym nie zmienia to faktu, że nie jest równie dobra co oryginał.
@vries jeżeli nieironicznie uważasz że tatami galaxy było dobre to pozostaje mi dobrotliwie pogładzić cię po głowie z tolerancją i zrozumieniem dla straszliwej choroby
@tobaccotobacco wiem, lekarz powiedział mi, że będę musiał się z tym pogodzić i że zostanie mi tak już do końca życia
Zaloguj się aby komentować