Zmiany widać gołym okiem. Nadchodzi zakaz wjazdu do miast dla starych aut spalinowych, być może wejdzie w życie zakaz produkcji aut spalinowych, elektryki (oczywiście dla klasy wyższej), do tego Fit for 55 i wiele innych.
Wiecie ile kosztuje 85 metrowe mieszkanie w Gdyni w innej lokalizacji, niż dojazd godzinę do pracy w korkach? Ponad milion złotych. Z miejscem parkingowym to z 1,2 miliona
Mieszkanie na własność, samochód i dzieci to coś, co miało zapewne wiele z waszych rodziców, ale dla was, a na pewno dla młodszych pokoleń, będzie to za chwilę czymś nieosiągalnym.
Każdy żyje tak jak chce, ale NIECH KAŻDY ZADA SOBIE TO PYTANIE. Czy za dzieciaka marzyliście o tym, by mieszkać w zakorkowanych miastach, nie posiadać żadnej własności, żyć na abonament, pracować jako pionek w korpo, spędzać 3/4 czasu wolnego korzystając z co raz to nowych aplikacji, wypłukać się z uczuć i nie być zdolnym do zbudowania stałej relacji z partnerem? Pokolenie Z jest totalnie bezwartościowe i za sens życia uznaje konsumpcję.
A mi konsumpcja nie jest potrzebna, potrzebne jest mi życie, nie złota klatka. Wolałbym być takim Jankiem za średnią krajową z 10 letnim autem i kochającą rodziną, niż być niewolnikiem globalnych trendów.
Przyjechałem do dużego miasta, w którym wcześniej studiowałem, ale zadaje sobie pytanie - w sumie po co? Chyba tylko przepracować swoje, nałapać kontaktów i skilla i uciekać na zdalną. Jestem mega ciekaw jak przy dzisiejszej sytuacji gospodarczej i tej na rynku nieruchomości, ludzie będą chcieli tutaj sobie układać życie. A nie każdy będzie w stanie zarabiać +10k miesięcznie, bo wystarczy spojrzeć, ile ludzi w Polsce ma takie zarobki.
#pracbaza #nieruchomosci #inflacja #pieskiezycie #korposwiat #takaprawda #bekazpodludzi #gownowpis
@Lopez_ ale taguj #przegryw #teoriespiskowe #nwo szurku, albo usuń konto lamusie
Nie pierdol korposzczurze bo ma rację koleś. Idź se zrobić sojową latte czy coś.
@Vargtimmen Nie jestem przegrywem. Kilkanaście lat życia uprawiam sport, jestem w 6 letnim związku, mam grono kumpli, za którymi nawzajem wskoczymy za sobą w ogień, skończyłem studia, mam już jakieś doświadczenie w pracy, powoli będę aplikować na lepsze oferty, mam jakiś pomysł na siebie, inwestuję w naukę języków i myślę o przyszłości.
I tak naprawdę nic z tego co napisałem powyżej, nie zawdzięczam dużemu miastu. Temu mogę zawdzięczać jedynie towarzyszące mi uczucie zapierdalania jak chomik na kółku.
@Lopez_ i zamiast żyć, płaczesz w internecie jak ostatnia pizda.
@Vargtimmen A kto powiedział, że nie żyję? To już nie wolno napisać czasem swoich przemyśleń? Życie się z trywialnych uciech składa? Chyba w twoim spierdolonym łbie xD
@Vargtimmen OP coś obserwuje na własne oczy, a ten mu zarzuca teorie spiskowe, co do kurwy
@Vargtimmen usuń konto ( ͡o ͜ʖ ͡o)
@Lopez_ Dni ostatnie.
Nie martw się, będzie już tylko coraz gorzej.
Pamiętam jak za dzieciaka było całkiem inaczej, nie było takiego syfu i pychy wśród ludzi.
Jeszcze nie jest tragicznie, jeszcze są ludzie wartościowi, ale kolejne pokolenia... boję się i trzęsę się :)
@Lopez_ przy dobrej pracy w mniejszym mieście lub opcji zdalnej, sens dużego miasta w wielu przypadkach upada.
Wyprowadziłam się z Krakowa już kilka lat temu i co roku ktoś z moich znajomych robi to samo.
Jeśli masz pomysł na siebie to szkoda tracić zasoby na drogie mieszkanie i niepotrzebne koszty.
Tak ci powiem - ameryki nie odkryłeś
@Lopez_ skąd niby to założenie że pokolenie z jest bezwartościowe i nastawione na konsumpcję? Jak to jest pierwsze pokolenie, które szanuje swój czas i nie robią w kołchozach, żeby szef był zadowolony i docenił. Ja uważam, że to jest pierwsze pokolenie, które rozumie, że dostało w spadku świat bez przyszłości.
Ale nie używaj tagu #pieskiezycie bo to się dotyczy psiaków, którzy obserwujący chcą oglądać, a nie jakieś #gownowpis
Szanujmy się, choć trochę. Wchodzę i tu zero #smiesznypiesek
@Roche aaa to nie wiedziałem xD Pieskie życie jest dobrym określeniem na chujowe życie.
Może po prostu życie w Gdyni jest chujowe a Ty ekstrapolujesz to na każde miasto? Bo większość Twoich wniosków jest troszku z dupy. Taka kwestia np. samochodu w miastach. Jeżeli miasto jest dobrze ogarnięte pod względem komunikacji, to taki samochód jest Ci potrzebny jak kurwie majtki. Bo zamiast ładować się w samochód i wpadać w korki to wsiadasz w zbiorkom i jesteś na miejscu omijając korki (pociągi, metro, tramwaje - mają w dupie zakorkowane ulice). Albo wsiadasz na rower/hulajkę elektryczną i śmigasz drogami rowerowymi. Tylko to wymaga tego żeby miasto było zarządzane a nie dojone. A od wielkiego dzwonu jak potrzebujesz transportu samochodem - masz Panki i inne samochody na godziny, Ubery i taksy, czy inne opcje "zapłacę i ktoś mnie będzie woził".
Koszt mieszkania też się z tym łączy. Jak masz ogarnięty zbiorkom to możesz mieszkać bliżej obrzeży i na luzie korzystać z czasu dojazdowego który będzie szybszy niż samochodem. A bliżej obrzeży możesz kupić mieszkanie w dużo sensowniejszej cenie.
Także problem który widzisz to jest kwestia gównianego zarządzania miastem, nie jakichś wielkich zmian pokoleniowych i nastawienia na konsumpcje. W chujowo zarządzanym mieście po prostu nie da się żyć godnie bo wprowadzają pewne rozwiązania bez wprowadzania zmian które powinny być wprowadzone wcześniej jako wsparcie.
> Mieszkanie na własność, samochód i dzieci to coś, co miało zapewne wiele z waszych rodziców, ale dla was, a na pewno dla młodszych pokoleń, będzie to za chwilę czymś nieosiągalnym.
A to, wybacz brutalną szczerość, jest kosmiczne XD. Mieszkanie na własność, samochód i dzieci to coś co jest osiągalne bez problemu - bo Twoja analiza pomija to jak to wyglądało w szczegółach dla naszych rodziców/dziadków. Mieszkanie na własność było albo małe albo na zadupiu bo ogarnięcie sobie M3 w dobrej lokalizacji to nie była łatwa sprawa. Samochód też był starociem (albo używką, albo nówką przestarzałą już przy wyjeździe z fabryki). Dzieci też były po prostu robione, a rodzice zapierdalali jak mrówki żeby je utrzymać.
Także jeśli chcesz dojść do tego tak jak Twoi rodzice/dziadkowie - możesz. Tylko na standardach będących ekwiwalentem tego co mieli Twoi rodzice/dziadkowie. Nie oczekuj że będziesz miał ciastko i zjesz ciastko.
@poprostumort Zbiorkom w Gdyni działa akurat świetnie, ale to dlatego, że Gdynia jednak nie jest wielkim miastem, w Gdańsku dostać się z obrzeżnych dzielnic do centrum to porażka i 1-1,5 h w plecy. Jeśli uważasz, że to fajne życie, jeździć z obrzeży do centrum zbiorkomem, to ci współczuję. Widocznie albo słaby z Ciebie kierowca, albo w ogóle nie masz prawa jazdy xD I obstawiałbym to drugie. Ewentualnie jesteś chłopakiem wychowanym na deweloperskim osiedlu i całe życie tak jeździsz, bo nie wiesz jak to jest w prosty sposób poruszać się szybko z punktu A do punktu B samochodem w innych terenach niż ścisłe centrum miast wojewódzkich.
Reszta posta o niczym, bo nie podałeś mi żadnych argumentów za tym, że kupno mieszkania choćby 60m2 (to z 800-900 tysięcy) i utrzymanie dziecka jest realne przy polskich zarobkach. Oczywiście, można zarabiać i 50 tysięcy miesięcznie, ale można i 5-6 i wtedy nie licz na to, że cię będzie stać na własny kąt lub dzieciaka. A ile osób w Polsce zarabia więcej niż 6 tysięcy złotych, to sobie zajrzyj w statystyki i odpowiedz czy takie osoby mają żyć jak robaki, bo nie są programistami, lekarzami czy prawnikami.
@Lopez_
> Jeśli uważasz, że to fajne życie, jeździć z obrzeży do centrum zbiorkomem, to ci współczuję.
No na pewno lepsze niż jazda zakorkowanymi ulicami. Bo choćby skały srały to w dużym mieście nie odkorkujesz ulic - jest to po prostu fizycznie niemożliwe (samochód zajmuje zdecydowanie więcej miejsca). Dobrze rozwinięty zbiorkom pozwala na wygodny dojazd z obrzeży w mniej niż godzinę i w przeciwieństwie do samochodu nie jest to czas kompletnie stracony bo siedzisz w pojeździe którym nie muszisz kierować - więc możesz robić cokolwiek innego niż skupiać się na jeździe (czytać książke, obejrzeć serial, shitpostować na Hejto itp.)
> Jeśli uważasz, że to fajne życie, jeździć z obrzeży do centrum zbiorkomem, to ci współczuję. Widocznie albo słaby z Ciebie kierowca, albo w ogóle nie masz prawa jazdy xD
No nie ma to jak podbijanie sobie samooceny czymś tak banalnym jak prawo jazdy xD, czymś co ma 70% ludzi w tym kraju. No i oczywiście żeby jechać z punktu A do B trzeba być Hołowczycem. Stary, weź się nie kompromituj i daruj sobie podjazdy osobiste bo to tylko wygląda śmiesznie, szczególnie zestawione z "bo nie podałeś mi żadnych argumentów".
> Reszta posta o niczym, bo nie podałeś mi żadnych argumentów za tym, że kupno mieszkania choćby 60m2 (to z 800-900 tysięcy) i utrzymanie dziecka jest realne przy polskich zarobkach.
Podałem takie same argumenty jak Ty na swój wpis - zbiór przemyśleń. Ale jak sobie chcesz to mogę Ci to wyłożyć jak gówniakowi w podstawówce.
Pirmo - "kupno mieszkania choćby 60m2 (to z 800-900 tysięcy)" czy "85 metrowe mieszkanie w Gdyni w innej lokalizacji, niż dojazd godzinę do pracy w korkach nie tańsze niż ponad milion złotych" to są rzeczy wyssane z dupy. Tutaj masz 82 metry za 575k w lokalizacji z której dojazd do centrum Gdyni (z Pogórze - Przedszkole 01 do 3 Maja 01) zajmuje mniej niż 40 minut.
Secundo - "nie podałeś mi żadnych argumentów za tym, że kupno mieszkania choćby 60m2 [...] i utrzymanie dziecka jest realne przy polskich zarobkach". No to wyżej masz 82m za 575k. Przeciętne wynagrodzenie w Gdyni to trochę ponad 6200 brutto (źródło: https://bip.um.gdynia.pl/dane-podstawowe,1762/przecietne-wynagrodzenie,364801). Dwójka pracujących ludzi przeciętnie osiągnie ponad 8k netto. Przeciętny koszt najmu w Gdyni to 44zł/m2. No to nasza para wynajmie 40m2 żeby móc więcej odkładać - najem wyniesie wtedy ~1800, dołóżmy do tego media, opłaty i inne bajery niezbędne do życia i powiedzmy że zamkniemy koszta w 3k. Do tego budżet na żarcie i okazjonalne inne wydatki, 2k. I zostaje Ci 3k. Powiedzmy że 2k z tego odłożysz (reszta pójdzie na nieprzewidziane wydatki, poduszkę finansową, jakiś rozwój czy inne pierdelemony). To oznacza że 20% wkładu własnego na mieszkanie za 600k odłożysz w 5 lat. Jak masz już 20% wkładu to rata kredytu na to mieszkanie to 3k/miesiąc, powiedzmy że z wszystkimi opłatami będziesz miał 5k żeby nie było zaniżania. Finalnie wychodzi na to że dwójka przeciętnie zarabiających mieszkańców Gdyni kupiła sobie mieszkanie ~82m2, ich koszta miesięczne zamykają się w 7k, mają 1k "wolny" co miesiąc. Jeżeli to sprawia że "utrzymanie dziecka jest nierealne" to masz po prostu oczekiwania oderwane od rzeczywistości.
Szczególnie, że "rodzice" którzy według Ciebie mogli sobie pozwolić na więcej byli w gorszej dupie niż Ty. Zarówno dostępność powierzchni mieszkania za przeciętne zarobki jak i indeks dostępności mieszkaniowej są zdecydowanie wyższe niż w latach 90. Nie mówiąc już o piździe jaką był PRL.
To nie jest tak że jeśli chcesz dojść do tego tak jak Twoi rodzice/dziadkowie - możesz. Tylko musisz liczyć się z takimi samymi wyrzeczeniami jak oni. Ale jak chcesz mieć życie na poziomie europejskim i osiągnięcia pokolenia ciułaczy schyłku PRL i okresu przemian ustrojowych - no to po prostu oczekujesz gwiazdki z nieba.
@poprostumort Moi rodzice po 90 roku zaczęli bardzo dobrze zarabiać, kupili pół domu w okolicach 96 r (W drugiej połowie mieszkali dziadkowie, bo to było od pokoleń mojej rodziny), a kilka lat potem sondowali kupno mieszkania w Trójmieście (błąd życia, że tego nie zrobili). Powodziło im się bardzo dobrze, byli co prawda w tym okresie ludźmi w wieku 35-40 lat, ale jednak tamte czasy dla ludzi z renomowanym zawodem były bardzo dobre, gorsze dla wszystkich innych.
Lata temu moja koleżanka, która jest 10 lat starsza ode mnie i zarabia niewiele więcej niż ja w wieku 26 lat, kupiła mieszkanie w Gdyni za 200k (45 m?) i pewnie już je spłaciła. Inny znajomy w Redzie za 120k duże mieszkanie (70m?). Dziś takie mieszkania są za ponad pół miliona albo i więcej. Zarobki też są większe, ale nieproporcjonalnie do wzrostu cen nieruchomości.
Natomiast w mieście 70-80k jakieś 80-100km od Gdańska, możesz kupić 70m2 mieszkanie za 200k do remontu. W centrum. Dlatego duże miasta się nie opłącają.
Ludzie żyją w dużym mieście nie dlatego że lubią małe mieszkania i długi czas dojazdu do pracy tylko ze względu na pracę.
Dostrzegalne zmiany nie wynikają według mnie z globalnego planu na zniszczenie nam życia tylko są to naturalne zmiany wynikające z:
-duzego zagęszczenia ludzi i rozrostu największych miast. Siła rzeczy trzeba blokować ruch samochody bo 2 miliony ludzi z aglomeracji Warszawskiej nie może dojeżdżać do pracy samochodem. Ale nie powiemy tego ludziom wprost więc znajdźmy argument o truciu wywołany przez stare samochody, dla elektryków pojawi się bariera cenowa - samochodów będzie mniej i efekt osiągnięty
-zbyt małego opodatkowania najmu nieruchomości względem innych inwestycji, słabej kultury inwestorskiej, centralizacji - rozwija się tylko kilka największych miejsc w Polsce. Brak jakiegokolwiek protekcjonizmu na rynku nieruchomości itp.
Mała podaż duży popyt powoduje rozrost miast i dłuższy czas dojazdu.
-elektryki i zmiana zrodeł energii - jest logiczna decyzja dla krajów które nie śpią na ropie.
- rozwój subskrypcji, współdzielenia, najmu - wynika z tego że koszty posiadania i nabycia pewnych rzeczy są niewspołmierne do potrzeb. Jeżeli mieszkasz w dużym mieście to carsharing/uber może być bardziej opłacalny niż własny samochód którym nie dojedziesz do pracy bo nie będziesz miał gdzie zaparkować a sklep masz pod nosem.
To wszystko są logiczne decyzję, ale to czy ktoś kieruje się logiką czy checią udupienia plebsu nie zmienia rezultatu tych zmian.
Jasne, jeżeli jesteś specjalistą IT który dyktuje warunki to możesz pracowac w pełni zdalnie z miejsca którego chcesz i mieć ciastko i zjeść ciastko. Ale większość ludzi musi wybierać pomiędzy normalna praca która jest w dużych miastach a niskimi cenami nieruchomości/przestrzenią.
O ile nie będzie nakazu pracy zdalnej to nic się nie zmieni, największe miasta i ich okolice będą się rozszerzać a reszta będzie wymierać zarówno społecznie jak i gospodarczo. Dzietność upadnie, pary zamiast segmentów w sypialniach największych miast będą kupować małe dwa pokoje, w tej samej sypialni która zamiast segmentów będzie mieć osiedla bloków.
Wołałbys być Jankiem że średnia krajową.... Tylko że w powiatowym ta średnia to kosmicznaflota.jpg znaleźć pracę na normalnym stanowisku za normalne pieniadze jest trudno, a jak już znajdziesz to się jej kurczowo trzymasz bo nie ma konkurencji. Pracownik IT w powiatowym może zarabiać minimalna+ kilkaset i nie będzie miał zdolności kredytowej na jakąś tania kawalerkę mimo że będzie ona kosztować 2x mniej niż w wojewódzkim. Może mieszkać że starymi i spędzić młodosc na odkładaniu hajsu na mieszkanie, może wynajmować i nie móc nic odłożyć ale może też wyjechać.
Gdy wyjedzie do wojewódzkiego to wynajmując pokój będzie mieć szansę na kredyt - zdolność i odłozenie na wkład.
Także błednie zakładasz że jest jakiś dobry wybór dla przecietnego człowieka, są same złe i ludzie wybierają mniejsze zło czyli duże miasta.
@pokeminatour Ziomek, mieszkałem w mieście 80-90k i zarabiałem (rok temu) w zależności od premii, 3700-6000, średnio miesięcznie przez rok jakieś 4600 zł w wieku 24/25 lat (jestem z końca roku) i żyłem sobie jak król. Nie miałem jednak dalszych perspektyw na rozwój i przyjechałem do dużego miasta, bo wiedziałem, że pensja będzie stała wraz z rosnącą inflacją i podwyżkami miniimalnej i się nie myliłem, bo tam już nie ma do czego wracać, ale tu nie jest wcale dużo lepiej, a koszty są ogromne. W moim wieku i w moim zawodzie wymaga się przede wszystkim doświadczenia i języka ang na poziomie c1, na co ja sobie teraz pracuje, ale spadłem z wysokiego konia, bo miesięcznie odkładałem po 1000 zł, a teraz chuj
Co do reszty posta - nie twierdzę, że to jest celowe działanie mające ujebać ludzi, tylko po prostu skutki uboczne.
@Lopez_
Nie rób tego, marnujesz potencjał!: A mi konsumpcja nie jest potrzebna, potrzebne jest mi życie, nie złota klatka. Wolałbym być takim Jankiem za średnią krajową z 10 letnim autem i kochającą rodziną, niż być niewolnikiem globalnych trendów.
Poniżej to lepszy plan:
Chyba tylko przepracować swoje, nałapać kontaktów i skilla i uciekać na zdalną. Jestem mega ciekaw jak przy dzisiejszej sytuacji gospodarczej i tej na rynku nieruchomości, ludzie będą chcieli tutaj sobie układać życie. A nie każdy będzie w stanie zarabiać +10k miesięcznie, bo wystarczy spojrzeć, ile ludzi w Polsce ma takie zarobki.
Jakbym wiedział to co wiem teraz, w życiu nie pracowałbym w Polsce, ale wiesz, każdy musi swoje błędy popełnić, sam nie wiem czy potrafiłbym pracować w obcym środowisku na początku. A jestem tu gdzie jestem z powodu wszystkich nawet błędnych decyzji podjętych w przeszłości. I nie jest źle
Kurwa, sam się nad tym zastanawiam. Problem w tym, że w Krk mam najwięcej znajomych obecnie i jakbym chciał pracę hybrydową, dobrze by było mieć dojazd w skończonym czasie.
Żyje w małym miasteczku i ludzie mają tutaj super domki, takie coś w wielkim mieście to obecnie już koszty milionów, masakra, a zwykłe mieszkanie w bloku dawno przekroczyło pół bańki.
Zaloguj się aby komentować