Tytuł: „Żuk w mrowisku”
Autorzy: Arkadij Strugacki, Borys Strugacki
Kategoria: science fiction
Wydawnictwo: „Fantastyka 01-03/1982”
Ocena: 7/10
Na początek parę spraw:
1. To moja pierwsza styczność z twórczością braci Strugackich.
2. Zacząłem od drugiej części trylogii :')
3. Przeczytałem ją w formie powieści publikowanej w częściach w czasopiśmie „Fantastyka” z 1982 roku, na przestrzeni trzech numerów. Samo w sobie to było ciekawym doświadczeniem, bo na ciąg dalszy „musiałem” (a raczej chciałem”) czekać, aż przeczytam cały numer i przejdę do kolejnego. Takie mieszanie tekstów jest lekko problematyczne i za każdym razem, jak wracałem do „Żuka w mrowisku”, na początku musiałem sobie przypomnieć, co było wcześniej.
Pozwolę sobie pożyczyć opis powieści:
„ Rok 2278. Pracownik światowej Komisji Kontroli Maksym Kammerer otrzymuje zadanie odnalezienia Lwa Abałkina, zwiadowcy planetarnego, który w niewyjaśnionych okolicznościach opuścił swoją ostatnią placówkę, powrócił na ziemię i nie zgłosiwszy się w centrali - zaginął. Prowadząc poszukiwania, Kammerer wciąż napotyka mur tajemnicy, otaczający postać i historię życia Abałkina. Dopiero w Muzeum Kultur Pozaziemskich, w sektorze obiektów niewiadomego przeznaczenia, dojdzie do dramatycznego spotkania bohaterów...”
Najfajniejsze z tego wszystkiego?
Wspomnienia/raporty z działalności Lwa Abałkina, który współpracował z Głowanem - psopodobnym obcym. Opisy eksploracji obcej planety, kontakty z również obcymi i powolne rozwiązywanie tajemnicy, co stało się z jej mieszkańcami, należą do najmocniejszych stron tej powieści.
Z kolei nie spodobała mi się końcówka i wyjaśnienie, dlaczego Lew Abałkin jest tak bardzo ważny. Znaczy, może i sam motyw jest interesujący, jednakże nie do końca pasował mi do całego śledztwa przeprowadzonego przez głównego bohatera, który wydawał się równie zaskoczony co ja. I nawet żałował, że poznał tę skrywaną przed ludzkością tajemnicę, ponieważ od tego momentu również musiał jej dotrzymać. Chodzi mi o to, że Kammerer dochodzi do pewnych wniosków, próbuje zrozumieć motywy Abałkina i jego próby kontaktów z różnymi ludźmi z przeszłości, z którymi był związany, aż tu nagle pod koniec książki spada „bomba”, która przekreśla większość tego, co do tej pory Maksymowi udało mu się ustalić.
#bookmeter #ksiazki #fantastyka #czytajzhejto #sciencefiction
@cyberpunkowy_neuromantyk miałem podobne odczucia. Tak do psopodobnego kompana jak i końcówki. Na plus bym dodał jeszcze przełączanie się między osobami narracji, między śledczym, a dziennikarzem. Ma to swój urok. Na minus moim zdaniem jednak ukazuje się postać Kammera, tak innego od tego z Przenicowanego Świata. Ogólnie Strugaccy mam wrażenie, że pewne braki (czasem literackie, czasem fabularne), nadrabiali w innych miejscach i dzięki temu mam nie mały sentyment do ich prozy.
@tschecov
Na plus bym dodał jeszcze przełączanie się między osobami narracji, między śledczym, a dziennikarzem
To też mi się podobało, chociaż myślę, że mniej uważnemu czytelnikowi (czyli czasem też i mnie :')) z początku mogło to konfundować. :')
Na minus moim zdaniem jednak ukazuje się postać Kammera, tak innego od tego z Przenicowanego Świata
Niestety, nie mam jeszcze porównania.
Polecam Piknik na skraju drogi.
Trudno byc bogiem wydaje się być niezwykle nadęte, i w dodatku pełne dziur logicznych/metodologicznych. Seria Iaina Banksa o Kulturze stoi na znacznie wyższym poziomie.
Poniedziałek zaczyna się w sobotę to fajne urban fantasy.
Tyle mniej więcej pamiętam że Strugackich. No i i jeszcze ten wierszyk z Żuka w mrowisku - Ptaki, zwierzaki pod drzwiami stały, jak do nich strzelano, to umierały...
Zaloguj się aby komentować