Tytuł: Proces
Autor: Franz Kafka
Kategoria: literatura piękna
Ocena: 6/10
#bookmeter
\
Zobacz, Wilhelm, on przyznaje, że nie nie zna prawa, a jednocześnie twierdzi, że jest niewinny.
Ja z kolei, w przeciwieństwie do Józefa K., nie twierdzę czy jestem winny czy też nie, przyznaję się jednak, że niemal cztery lata temu przeczytałem tę książkę po raz pierwszy, a dokładnie trzy lata i dziewięć miesięcy temu dodałem na jej temat taki wpis . Teraz postanowiłem przeczytać ją jeszcze raz i jeszcze raz spróbować zebrać w jakiś sposób wrażenia z lektury. Co się przez ten czas zmieniło? Czy mój jej odbiór był taki sam, czy inny niż za pierwszym razem? To będzie bardziej wpis o tym, niż o samej książce. Tak mi się przynajmniej wydaje.
Pierwsza i zasadnicza różnica była taka, że tym razem czytałem inny przekład. Tym razem mój wybór padł na tłumaczenie autorstwa pana Jakuba Ekiera, w czym miałem szczęście, bo nie tylko nie wiedziałem, że Proces został w Polsce wydany w kilku różnych tłumaczeniach, ale i wybór akurat tego a nie innego wydania był zupełnie przypadkowy. W czasie lektury coś mi się nie zgadzało z tym, co pamiętałem z poprzedniej lektury; postanowiłem to sprawdzić. Nie wiem dlaczego jako ilustrację do tamtego wpisu sprzed czterech lat wybrałem okładkę pochodzącą z nakładu Świata Książki, zawsze starałem się dodawać okładki dokładnie tych wydań, które czytałem. Może nie mogłem jej wtedy znaleźć? Tym razem jednak poszukałem, choć czegoś zupełnie innego, bo pliku z książką, którą miałem na poprzednim czynniku. Zajrzałem do swojego archiwum, gdzie rzeczywiście go znalazłem. Faktycznie, jest w nim informacja, że tamto tłumaczenie było autorstwa pana Bruno Schulza (co, swoją drogą, nie jest prawdą; tamten przekład jest autorstwa pani Józefiny Szelińskiej, pan Schulz go tylko przejrzał i, tak na marginesie, Proces spotkał się z jego uznaniem, dostrzegł w nim przede wszystkim mnogość – czy może nieskończoność?; dokładnie nie pamiętam – możliwych interpretacji).
To, co zwróciło moją uwagę, to fakt, że pamiętałem, że przy poprzednim czytaniu część rozdziałów kończyła się informacją, że nie zostały dokończone. U pana Ekiera takiej informacji nie ma. U pani Szelińskiej te dziesięć rozdziałów to była całość, która została opublikowana, u pana Ekiera po treści właściwej zamieszczone są jeszcze fragmenty, których Kafka chyba do powieści nie włączył (albo z niej wyłączył?). Bo rzeczywiście, ta powieść nie została ukończona. Prace nad nią zostały przez autora zarzucone.
To tyle na temat różnic w wydaniach, teraz na temat różnic w moim odbiorze wtedy i dziś. Po zakończonej lekturze wróciłem do tego swojego starego wpisu i zdziwiłem się. Tym razem przede wszystkim nie potrafiłbym uzasadnić tamtej swojej opinii. Dlaczego przychylałem się wtedy do interpretacji Fromma? Tym razem, już w czasie lektury, przede wszystkim pojawiała mi się w głowie myśl o tym, że w przedstawionym przez pana Kafkę świecie jesteśmy samotni i ze wszystkich stron poddawani ciągłym osądom. Ten jego sąd jest wszędzie, każdy chyba człowiek, którego Józef K. spotyka na swojej drodze jest jego częścią. A czy nie jest tak, że i my sami na co dzień jesteśmy przez innych oceniani? Mało tego: czy nie jest też tak, że i my na co dzień oceniamy? Kogoś lubimy, kogoś nie lubimy; uważamy, że ktoś zrobił dobrze czy źle. No i jeszcze może wywnioskowałem coś o potędze, wszechobecności i bezwładności biurokracji. Myślę, że miały na to wpływ moje doświadczenia, których doznałem w tym okresie między pierwszym a drugim czytaniem. Moje zderzenie się z tą bezduszną machiną. I to, co jeszcze zapamiętam z tego drugiego podejścia, to zwrócenie uwagi na bezrefleksyjność trybów tej maszyny. Wydaje mi się, że zdanie: Najęli mnie do batożenia, więc batożę zostanie ze mną na dłużej.
Później przeszedłem do lektury zamieszczonych na końcu szkiców na temat Procesu, ale i samego Kafki, autorstwa tłumacza, pana Ekierta, oraz pana Łukasza Musiała. I okazało się, że jeśli ktoś wskaże mi palcem, to i ta interpretacja, do której się te kilka lat temu przychylałem, okazuje się mieć uzasadnienie. W którymś z tych tekstów, nie pamiętam już w którym dokładnie, przedstawiony jest bowiem fakt, że K. nic w swojej sprawie nie zrobił, choć zrobić mógł. Że jedyne jego działania miały na celu odwlekanie procesu. Unikanie go. Że nie działał, a szukał kogoś, kto zrobi coś za niego. Tyle, że kiedy już znalazł, kiedy zwrócił się o pomoc do adwokata, te robił to samo co K. Muszę jeszcze przemyśleć, jak to rozumiem. Z tych dwóch tekstów, znów nie pamiętam z którego dokładnie, dowiedziałem się jeszcze dwóch ciekawych rzeczy. Pierwszą jest ta, że z dzienników pana Kafki wynika, że K. był winny – nie wiem tylko czego. Drugą natomiast jest ta, że za pisanie Procesu autor zabrał się po zerwaniu z nim zaręczyn przez Felice Bauer, co odbyło się w formie sądu nad jego osobą. Stąd właśnie prawdopodobnie wzięła się u Kafki inspiracja.
Jeszcze jedna rzecz, którą wtedy, te cztery niemal lata temu napisałem, to spójnej, przyczynowo-skutkowej historii. Nie pamiętam jak to było wtedy, ale teraz czytałem Proces powoli i wnikliwie. Po takiej lekturze jestem w stanie stwierdzić, a nawet udowodnić na przykładach, że w tej historii taki związek między przyczyną a skutkiem jest bardzo mocno obecny, że działania (albo zaniechania) K. mają swoje konsekwencje. Czasami absurdalne, ale jednak logiczne, a cały świat przedstawiony jest bardzo spójny. Czy do tego, żeby zauważyć ten związek potrzebowałem wspomnianej uważności, tego innego (może lepszego?) przekładu, czy też większego bagażu doświadczeń? Tego nie jestem pewien. Może było to wszystko po trochu.
Tak jak pisałem wcześniej, ta powieść nie została przez autora dokończona. Może byłaby lepsza, gdyby udało mu się doprowadzić ją do końca, może trochę przeredagować. Podana w takiej formie, choć doceniam wizję, podniesione problemy, sposób ich przedstawienia i jeszcze kilka innych rzeczy, jaka całość mnie jednak dalej mnie nie zachwyciła. Może znowu wrócę do niej za kilka lat, bogatszy nowe doświadczania (obym wtedy mógł napisać, że pan Kafka się mylił). A może źle adresuję te swoje pretensje? Może powinienem kierować je nie do powieści, a do świata, który ta powieść opisuje? Może to nie jest tak, że nie podoba mi się ta powieść, ale nie podoba mi się właśnie ten świat?
***
EDIT: A jeszcze jedna rzecz odnośnie spójności, tym razem spójności wydania. W tekście Parametry Kafki, autorstwa pana Łukasza Musiała, tym zamieszczonym na końcu książki jest takie zdanie (podaję fragment): [...] i oto nagle Kafka, ten realny, wskakuje do swojej opowieści, w której bezwzględnie trzymał się do tej pory narracji trzecioosobowej, i pisze, dosłownie wchodząc w swoją postać, niczym dybuk: U n i o s ł e m [...]. Być może tak było w oryginale, bo kiedy wracam do tekstu, który przeczytałem, znajduję tam: K. uniósł dłonie i rozstawił palce. Tak samo jest zresztą w przekładzie pani Szelińskiej: Podniósł ręce i rozwarł wszystkie palce. Spójność wydania to jedna rzecz, drugą natomiast jest to, ile w przekładzie tekst może stracić. Zresztą, pan Ekiert też temat trudności przekładu porusza w tym drugim tekście z końca książki, Nie przed zwykłym sądem.
@George_Stark nie ta społeczność
@splash545 Cholera! Mam domyślnie tę ustawioną. Dziękuję.
@bojowonastawionaowca , pomożesz? Tym razem w inną niż wcześniej stronę.
@George_Stark xD
Tego się nie spodziewałem
@George_Stark proces Kafki te nie była dla mnie łatwa książka. Ciężko mi się ją czytało, nie ze względu na styl tylko na niezwykłą przewidywalność.
Jeśli ktoś doświadczył w życiu odbijanie się od aparatu administracyjnego to może wrócić trauma. Bezsilność jest strasznym stanem umysłu, którego ciężko się wyzbyć.
@George_Stark ja tam się nie znam i pewnie za głupi jestem, ale mi się nie podobało, mógłbym się pod większością twojej pierwszej recenzji podpisać. Ale wychodzi, że pan ekspert Musiał od szukania dziesiątego dna też za mądry nie jest, tylko wymyśla pierdolety z tyłka, bo w oryginale jest tak samo jak w tłumaczeniu (bo i po co ktoś miałby to zmieniać). ¯\_(ツ)_/¯
https://www.gutenberg.org/cache/epub/69327/pg69327-images.html
Takie recenzje czytam z przyjemnością. Dziękuję!
@Hilalum
Ale wiesz, z Procesem było tak, że po śmierci Kafki, wbrew jego wyli, wydał go Max Brod. I jakąś tam redakcję przeprowadził. Żeby to rzeczywiście sprawdzić, to trzeba by spojrzeć na rękopis. Ja nie mówię, że to błąd tłumacza, tam jest podane, na podstawie którego wydania był robiony przekład. Ale jednak nieścisłość między tymi dwiema informacjami w książce jest.
@Dzemik_Skrytozerca Dziękuję.
miałem mnie zabierać ale na jednej stronie z książka w opsie dali spoiler kto zginął. wiec odpuszczam
Zaloguj się aby komentować