756 + 1 = 757
Tytuł: Mroczne drogi
Autor: Adam Przechrzta
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Format: e-book
Liczba stron: 451
Ocena: 6/10
Mroczne drogi to książka, która sprawia wrażenie, jakby Adam Przechrzta usiadł do pisania i postanowił: „Zróbmy jeszcze raz to samo, co działało wcześniej, tylko trochę inaczej”. I niestety – to właśnie czuć niemal od pierwszych stron. Nasz bohater Janusz mocno przypomina Olafa Rudnickiego z Materia Prima, może nie jest to 1:1, ale jest bardzo blisko.
Jasne, fani jego stylu odnajdą tu wszystko, co dobrze znają i lubią: alternatywna historia, militarno-magiczne realia, bohaterowie z kręgosłupem moralnym (ale niekoniecznie prostym), oraz charakterystyczne tempo i gęsta narracja. Problem w tym, że Mroczne drogi przypominają bardziej składankę greatest hits z wcześniejszych tomów Materii Primy i Materii Secundy niż nową, świeżą historię.
Motywy, które wcześniej potrafiły zaskoczyć lub poruszyć, tutaj wydają się odtwórcze – jakby autor szedł już utartym szlakiem i nie próbował wyjść poza dobrze znaną formułę. Postacie są znajome w typologii, konflikty podobne, a świat – mimo że nadal ciekawy – nie daje poczucia odkrywania czegoś nowego. Nowe postaci, nowe potwory, ale (znowu) jeden z nich zatruwa naszego bohatera. Jedna z postaci gra na dwa fronty (znowu). Janusz zakłada własną gildię, w celu rozwiązania konfliktu między innymi gildiami i zmiany rozkładu sił (znowu). Nasz protagonista wykształca sobie swojego ucznia (znowu) i ma też nawet wysoko postawioną i bogatą ciotkę (znowu). Dla mnie za dużo tego (znowu), żebym nie czuł się trochę naciągnięty na zakup kolejnej książki w nowym uniwersum, które jest lekko przekolorowanym mariażem 2 uniwersów z poprzednich serii autora.
Nie znaczy to, że książka jest zła – bo Przechrzta to rzemieślnik solidny. Potrafi budować napięcie, zna się na militariach i alternatywnej historii jak mało kto, a jego literaturze nie można odmówić wlasnej tożsamości. Tylko że tym razem brakuje tu ryzyka i świeżości. Jakby autor poszedł w tak bezpieczne motywy, jak to tylko było możliwe. Przez co, wszystko jest nijakie i miałkie. Jako osobna książka się broni nieźle, jako kontynuuacja przygód z Antykwariatu też. Jako kolejna książka autora, dla jego fanów, nie bardzo. Jestem tym bardzo zawiedziony, bo dzięki Przechrzcie poznałem nowy gatunek - książek z dwoma światami - rzeczywistym i magicznym, naszpikowany enklawami, potworami, magicznymi słowami, runami i przedmiotami. Dostałem więcej tego samego, ale niczego nowego.
Podsumowując: Mroczne drogi czyta się dobrze, ale bez większych emocji. To książka, która nie zaskakuje, bo jej DNA to w dużej mierze powtórka z rozrywki. Dla wiernych fanów Przechrzty – będzie to może przyjemny powrót do znajomych klimatów, tylko czy tego własnie oczekiwali i nie będą zawiedzeni? Na to pytanie będą musieli już sobie odpowiedzieć sami.
Opublikowano za pomocą https://bookmeter.xyz
Osobisty licznik 66/128 (brak 2 recenzji na bookmeter)
#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #czytajzwujkiem
