Dzisiaj nie mam czasu się rozpisywać, więc liczę na Waszą twórczość.
W lewym rogu Amouage Beach Hut, do którego podchodziłem 4 razy i nie. Śmierdzi krzakami nad bagnem. Ale zdaję sobie sprawę z jego popularności więc, o to on.
W prawym narożniku Hermes Terre D'hermes*, którego wszyscy znamy i albo lubimy albo nie. Ja tam uwielbiam całą linię, klasyka.
*edt/edp
#perfumy
TOP:
@jatutylkoperfumy żodyn
@ucho_igielne masz jeszcze Hermes - Equipage? polecisz go?
@jatutylkoperfumy mam
@jatutylkoperfumy łatwe się wylosowalo.
@jatutylkoperfumy ten eau givre jest fajniejszy od klasyka
@prodigium pragnę się nie zgodzić, ale masz prawo tak uważasz
Pierwsze moje spotkanie z Terre d'Hermes to był taki miły facet, z którego wyszła po jakimś czasie taka szowinistyczna, zadufana w sobie persona. A zapach dość mi się podobał. Niedawno, po może dwóch latach, kupiłem odleweczkę i użyłem parę razy. Fajny. Dobry. Elegancki.
Beach Hut (obok Interlude Black Iris i Safron Colognise) to jeden z kilku zapachów, ktore pokazał mi kolega w czasie, kiedy jeszcze nosiłem Dylana a szczytem kunsztu była dla mnie Amara. Beach Huta w życiu użyłem może z dziesięć razy, ale pozostał w moim sercu jako game changer.
Dla mnie Beach Hut, yes please.
Easy.
Terre d'Hermes wyznaczył trendy, zresztą do dziś Hermes wyraźnie odstaje jakością kompozycji od reszty mainstreamu. Sam nigdy nie byłem w stanie nosić EdT, molekuły wetyweriowe w połączeniu z potężną dawką Iso E Super kończyły się bólem głowy. Nie miałem tego problemu z wersją Parfum.
Beach Hut natomiast nigdy nie zaiskrzył, przehajpowany jak cała marka Amouage. Wszyscy zachwycali się zielonymi chaszczami, a u mnie casus Orto Parisi, czyli po 30 minutach miłego bluszczu zapach dominowała nieznośna chemiczna baza.
Zaloguj się aby komentować