19 146,51 + 3,01 + 1,80 + 10,01 + 2,50 + 5,08 + 8,69 = 19 177,60
Zbiorczo cały tydzień. (Od 6 czerwca do dziś czyli).
Po niedzieli wieczorem jakas krew znowu, więc dałem sobie 3 dni wolnego od biegania. Kolejne 2 dni raczej bez ciśnienia, baza + jakieś zrywne odcinki i nic poza tym.
Wczoraj zawody na 10km, 21. Wilcza Dycha, trasa z atestem. Bardzo dobra obsada bym powiedział (padł nowy rekord trasy 30.10, rekordziści polski w m45 i m70). Temperatura całkiem całkiem jeszcze (23 stopnie) bieg o godzinie 16. I wydaje mi się że wczoraj za mało zjadłem przed biegiem i zwyczajnie opadłem z sił. A od 2km paliła już mnie czwórka, ale choćby skały srały leciałem na pełnej. Po nawrót e na 5km wciąż czułem się dobrze, ale w pewnym momencie zaczęło mnie odcinac. Wyraźnie zwolniłem, na ostatnim kilometrze udało się jeszcze nie o podkręcić tempo ale co to za męczarnie były. 10 metrów do mety to niemal stanąłem z wyczerpania. Może za dużo błonnika wcialem przed biegiem, bo 2 batony zbożowe opitoliłem? Nie wiem, stawiam na brak energii bo tak wyczerpany bo 10km nie byłem nigdy. Życiówka jest nowa (41.27), ale.. to ledwie kilka sekund szybciej niż nocny bieg z marca w terenie. Jeszcze zanim zatrzymałem zegarek to też chwilę minelo. Ostatecznie bieg ukończyłem na 60. Miejscu i 7 w swojej kategorii. Not bad, not terrible.
Cjekawostka- facet który wygrał m70 przebiegł ten dystans w 44.59. nieźle co?
A drugi bieg z dzisiaj, niebieski bieg, czyli bieg charytatywny na 3km. Tutaj strategia była prosta - trzymać się w czubie i wytrwać ile się da. Więc pierwszy kilometr wpadł w 3.40 :D Ostatecznie trasa ukończona w 11.30, a biorąc pod uwagę wyczerpanie z poprzedniego dnia - nie mam sobie nic do zarzucenia.
Jest dobrze, mam nadzieję że zaraz się rozkręci.
#sztafeta
Wpis dodany za pomocą https://hejto.sztafetastats.pl/sztafeta/
Zbiorczo cały tydzień. (Od 6 czerwca do dziś czyli).
Po niedzieli wieczorem jakas krew znowu, więc dałem sobie 3 dni wolnego od biegania. Kolejne 2 dni raczej bez ciśnienia, baza + jakieś zrywne odcinki i nic poza tym.
Wczoraj zawody na 10km, 21. Wilcza Dycha, trasa z atestem. Bardzo dobra obsada bym powiedział (padł nowy rekord trasy 30.10, rekordziści polski w m45 i m70). Temperatura całkiem całkiem jeszcze (23 stopnie) bieg o godzinie 16. I wydaje mi się że wczoraj za mało zjadłem przed biegiem i zwyczajnie opadłem z sił. A od 2km paliła już mnie czwórka, ale choćby skały srały leciałem na pełnej. Po nawrót e na 5km wciąż czułem się dobrze, ale w pewnym momencie zaczęło mnie odcinac. Wyraźnie zwolniłem, na ostatnim kilometrze udało się jeszcze nie o podkręcić tempo ale co to za męczarnie były. 10 metrów do mety to niemal stanąłem z wyczerpania. Może za dużo błonnika wcialem przed biegiem, bo 2 batony zbożowe opitoliłem? Nie wiem, stawiam na brak energii bo tak wyczerpany bo 10km nie byłem nigdy. Życiówka jest nowa (41.27), ale.. to ledwie kilka sekund szybciej niż nocny bieg z marca w terenie. Jeszcze zanim zatrzymałem zegarek to też chwilę minelo. Ostatecznie bieg ukończyłem na 60. Miejscu i 7 w swojej kategorii. Not bad, not terrible.
Cjekawostka- facet który wygrał m70 przebiegł ten dystans w 44.59. nieźle co?
A drugi bieg z dzisiaj, niebieski bieg, czyli bieg charytatywny na 3km. Tutaj strategia była prosta - trzymać się w czubie i wytrwać ile się da. Więc pierwszy kilometr wpadł w 3.40 :D Ostatecznie trasa ukończona w 11.30, a biorąc pod uwagę wyczerpanie z poprzedniego dnia - nie mam sobie nic do zarzucenia.
Jest dobrze, mam nadzieję że zaraz się rozkręci.
#sztafeta
Wpis dodany za pomocą https://hejto.sztafetastats.pl/sztafeta/
@mkbiega Gratulacje zyciówki, zwłaszcza w tak trudnych warunkach!
@TheCaptain dzięki! Ale niedosyt i tak pozostał ( ͡° ʖ̯ ͡°)
@mkbiega Prawidłowo ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Zaloguj się aby komentować