143 620 + 227 + 3 = 143 850

W ostatni weekend sierpnia mieliśmy zrobić trasę Koszalin - Poznań, jednak Obersturmbannführer Regen po czterokroć wykrzyknął “Nein!” więc pojechaliśmy w zasadzie spontanicznie pociągiem do Szczecina Dąbia by stamtąd, w porywach wiatru w ryj wrócić sobie do Koszalina.

Cóż to była za trasa! Nie widzieliśmy po drodze praktycznie nic ciekawego, nie zrobiliśmy niemal żadnego podjazdu (bowiem wiadukty nad S3 się nie liczą a to co było poza tym to takie fałdki raczej) ani nawet nie pojechaliśmy szybko, ale za to nie widzieliśmy po drodze nic ciekawego, nie zrobiliśmy niemal żadnego podjazdu (bowiem wiadukty nad S3 się nie liczą a to co było poza tym to takie fałdki raczej) ani nie jechaliśmy szybko, ale za to zahaczyliśmy o brakujące gminki, które ja miałem zebrane już wcześniej, natomiast @vvitch zebrała je później (znaczy się teraz, a kiedy to czytacie to tydzień temu).

Jak się już rzekło, tymi oto ręcoma, trasa była nudna jak Wietnamczyk na koncercie Bohren & Der Club Of Gore.
Od czasu do czasu po prawej stronie mijaliśmy jakieś drzewa (które były też z lewej strony drogi) by później, dla odmiany, minąć drzewa które były po prawej stronie trasy (dla odmiany, po lewej stronie drogi, było województwo zachodniopomorskie, które było również po prawej stronie drogi a nawet za nami (i trochę przed nami)).
W połowie drogi minęliśmy miasto z Bajorem po którym pływał piracki statek z Grażynami (wieś owa nazywała się Kamieniem Pomorskim, w którym był kamień na kamieniu).
Jeszcze dalej, za Trzebiatowem wjechaliśmy w malowniczym przestwór malowniczego zadupia, przez środek którego wlokła się leniwie Ścieżka Rowerowa. Może skończyła się płytami Jumbo będącymi w owym czasie w stanie agonalnym, ale za to skończyła się płytami Jumbo w stanie agonalnym, które przechodziły w płyty betonowe. Później nastały DDRy i CPRy nadmorskich imprezowni pełne imbecyli na dwóch nogach, a jeszcze później nastąpił Kołobrzeg, leżący na brzegu, po którym, zasadniczo, rowerem jeździ się chujowo. A później, po kilku długich chwilach wypełnionych nudą i wiatrem dotarliśmy do Koszalina, w którym, dla odmiany, nie było nic ciekawego poza Chipsami w szafce i dwoma kotami na kanapie.

@vvitch zrobiła se życiówkę na #szosa, ja za to sobie nie zrobiłem życiówki na #szosa bo brakło mi jakieś 800km.
#rowerowyrownik
22841669-2c9d-4e8c-85ae-474d7d64dc7b
Mr.Mars

@Mordi Piękne sosny i wiadukt mieliście po drodze tych 227 kilometrów.

pluszowy_zergling

Malownicza wam ta nuda wyszła @Mordi . Gratulacje @vvitch przebicia 200tki, sam w życiu tyle nie przeturlałem na swoim gravelku, pięknie ^_^.


Tak "czeba" żyć

vvitch

@pluszowy_zergling A dziemkuję! Wszystko przed Tobą i Twoim gravelkiem.

Zaloguj się aby komentować