136718 + 2 + 2 + 2 + 3 + 5 + 37 + 2 +2 + 2+ 2 + 2 +2 + 37 + 2 + 2 + 90 + 2 + 2 + 64 + 46 = 137026
_Jestę matamatykię _
Ale o tym później.
Ostatnie półtorej tygodnia jazd, głównie dpd i kominy. Na niedzielę miałem zaplanowany wypad w Góry Sowie, ale pogoda się zes***a i pozostał krótki, popołudniowy wywiad na Górę Prababka. Było dosyć wietrznie, na tyle, że zjazd który zazwyczaj kończy się prędkościami ok. 45 km/h kończył się na 30, za to powrót pod górkę był raptem o 5 km/h wolniejszy. Na koniec się spieszyłem do domu, na powrocie luba zaskoczyła zamówionym gastro, no i ani się nie porozciągałem, ani nie wyspałem. Konsekwencją tego następnego dnia był absolutny brak regeneracji i chyba największa czworogłowa niemoc AD 2024. Noga w ogóle nie podawała. Zrobiłem sobie zatem dzień przerwy i na wczoraj został jeden krok do postanowionego na lipiec celu: zrobić 51 km, żeby dobić do 1000 km w tym miesiącu. Sprawdziłem archiwum tras, no i tak popodliczalem, że jak wróciłem do domu, to się okazało, że zrobiłem 46 km XDD Zatem niestety cel nie został osiągnięty i szansa na 1000+ będzie dopiero we wrześniu, gdyż za 2 tygodnie urlop i 16 dni absolutnej regeneracji, ponieważ czuję się już fest przemęczony.
Dołączam parę ładniejszych zdjęć, pozdro.
#rowerowyrownik #szosa
_Jestę matamatykię _
Ale o tym później.
Ostatnie półtorej tygodnia jazd, głównie dpd i kominy. Na niedzielę miałem zaplanowany wypad w Góry Sowie, ale pogoda się zes***a i pozostał krótki, popołudniowy wywiad na Górę Prababka. Było dosyć wietrznie, na tyle, że zjazd który zazwyczaj kończy się prędkościami ok. 45 km/h kończył się na 30, za to powrót pod górkę był raptem o 5 km/h wolniejszy. Na koniec się spieszyłem do domu, na powrocie luba zaskoczyła zamówionym gastro, no i ani się nie porozciągałem, ani nie wyspałem. Konsekwencją tego następnego dnia był absolutny brak regeneracji i chyba największa czworogłowa niemoc AD 2024. Noga w ogóle nie podawała. Zrobiłem sobie zatem dzień przerwy i na wczoraj został jeden krok do postanowionego na lipiec celu: zrobić 51 km, żeby dobić do 1000 km w tym miesiącu. Sprawdziłem archiwum tras, no i tak popodliczalem, że jak wróciłem do domu, to się okazało, że zrobiłem 46 km XDD Zatem niestety cel nie został osiągnięty i szansa na 1000+ będzie dopiero we wrześniu, gdyż za 2 tygodnie urlop i 16 dni absolutnej regeneracji, ponieważ czuję się już fest przemęczony.
Dołączam parę ładniejszych zdjęć, pozdro.
#rowerowyrownik #szosa
@Furto przypomniał mi się głupkowaty mem którego ostatnio widziałem
@nobodys xDD
Ja trafiłem na ten "szczyt" chyba tutaj, choć powiedzmy sobie szczerze, te 200 metrów 14-16% jest zbyt krótkie, by sensownie zmęczyć, łącznie jest tam może z 400 metrów podjazdu.
Widoczki <3 (A dystans i przewyższenia wraz z formą się powolutku będą rzeźbić ;) )
Zaloguj się aby komentować