Jak Paulinka się na to zapatruje - żonaty typ co przyłazi do roboty ja zapytał czy chce sie ruchać bez żadnych zobowiązań i ona stwierdziła że super plan?
Jakbyś tam był XD Oczywiście, nie wyczerpuje to nijak tematu, a przecież po to się rozpisuję. Tym razem chciałbym się skupić na aspekcie samej Paulinki, bo myślę że jest on kluczowy dla całej akcji czyli jak zbudowaliśmy jakiś dziwny rodzaj zaufania i wzajemnego zrozumienia siebie. Widzę jednak pewien problem w opisywaniu moralności oraz motywacji innej osoby, więc żebyśmy mieli jasność zaznaczę, że jest to moje zrozumienie tego co ona ma w głowie.
Na ten moment jak się spotykamy to ot po prostu śmieszkujemy z aktualnych wydarzeń na świecie, ze śmiesznych klientów, opowiadamy sobie jakieś krótkie historyjki co nas głupiego w życiu spotkało ostatnio, natomiast klimat jest absolutnie kumpelski bez śladu jakiegokolwiek pottekstu. Sytuacja dzieje się dobre pare miesięcy przez moją rozmową z żonką z posta ( https://www.hejto.pl/wpis/na-prosbe-colonelwalterkurtz-zacznij-od-tego-jak-do-tego-doszlo-kto-wyszedl-z-in ).
Paulinka w tamtym momencie znajdowała się mocno na pewnym rozdrożu życiowym. Ot bużliwy związek z alkoholem w tle, zakończony na poziomie (dostała luja ogłuszacza albo nawet kilka), całość działa się metaforycznie na moich oczach. Pewnego dnia wyglądała jak gówno, to po prostu zapytałem co się stało. No i laska się rozpruła ze wszystkim - ot potrzebowała pogadać. Potem byłem świadkiem jak się wyprowadzała, ale się wyprowadzić nie mogła bo ciągle miała wymówkę. Zdarzyło się jej jeszcze pare razy z typem przespać, ot po prostu miała potrzebę + nie umiała odejść, jakiś sztokholm czy coś. W tamtym momencie postrzegałem ją jako zwykłego człowieka, takiego samego jak każdy z nas, który znalazł się w gównianym miejscu (ze swojej lub nie winy) i który nie umie sobie poradzić. No i bądźmy szczerzy - młoda dziewczyna pracująca na kasie, choćby nie wiem jak błyskotliwa nie będzie umiała wyjść z wielu sytuacji. Z drugiej strony, ja jestem ~dychę starszy, stanowisko kierownicze, ludzi i życie jakoś ogarniam, więc po prostu z nią gadałem w stylu "gdzie widzę problem" albo "co ja bym na jej miejscu zrobił" - mnie to nic nie kosztuje, a jej może to pomoże.
Jak już ogarnęła się z tym ziomkiem, wyszła na prostą, to poczuła się ze mną swobodniej i tak mi się kojarzy że z tego zaczęły się pojawiać jakieś potteksty. W którymś momencie nawet pośmieszkowaliśmy sobie z jakiegoś jej ONSa czy FBW,zaczęły pojawiać się jakieś pikantniejsze scenki. I nie powiem, czasem nawet pograłem w jej grę bo zdarzało mi się rzucić śmieszkiem "hehe, jakbym nie miał żony...", choć nadal wszystko pod pełną kontrolą.
I to wszystko dzieje się przez jakieś pół roku, cały czas w warunkach, że widzę ją raz na kilka dni, wpadnę na 5-10 minut, czasem na pół godziny, pogadamy i wracamy bez jakiejkolwiek refleksji każde do własnego życia. Widzę, że laska czasem rzuci jakimś pottekstem, czasem mam poczucie bycia uwodzonym, czasem czuję jakąś nutkę flirtu, czasem nawet sam pośmieszkuje, ale hej! mam rodzinę, mam swoje życie, a to jest jakaś siksa bez podjazdu do mojej żony, a na to wszystko ciągle pogubiona w życiu.
I na bazie tej relacji, oraz wcześniejszej rozmowy z żonką doszło do sytuacji o którą zapytałeś.
-
chcesz sie ruchać bez żadnych zobowiązań, moja żona jest z tym git?
-
super plan
Oczywiście do realizacji tego super planu skład mamy pierwsza klasa: ja, żonka, Paulinka, nikt nie ma kurwa pojęcia co dalej. Zaspoiluje, że od tej rozmowy do pierwszego razu z Paulinką zeszło jeszcze trochę czasu, bo jak wielokrotnie zaznaczałem: cała ta akcja to zabawa, a małżeństwo jest priorytetem. Poświęciliśmy ten czas na opracowanie zasad które byłyby wspólne dla mnie i dla żonki (w tamtym momencie przewidywaliśmy już że może żona też będzie coś chciała w niedalekiej przyszłości dla siebie), ogarnęliśmy kwestie logistyki, dogadałem się z Paulinką co i jak i do działań przystąpiliśmy po zakończeniu przygotowań.
#zwiazki #seks
do czarnolistowania:
#takasytuacjaconent
mnie najbardziej w całej historii zaskakuje połączenie stanowiska kierowniczego i poziomu języka (składnia, słownictwo, ortografia, wszystko). Choć plus za konsekwencje.
Przykłady:
pottekst - podtekst
bużliwy - burzliwy
@mortt no cóż. Mógłbym odnieść się do twojego komentarza rzeczowo np nie piszę zbyt dużo tego typu tekstów, a tym bardziej po polsku. Fakt, trochę wstyd że "pottekstu" i "bużliwego" nie wyłapałem, ale w dupie to mam, świat od tego nie upadnie. Z resztą poprzedniego posta sprawdziłem i nie walnąłem żadnego babola, więc ewidentnie nie jest to mój dzień.
Mógłbym odnieść się do tego, że jakimś cudem nie chodzisz i nie komentujesz postów pisząc "składnia i ortografia w porządku" albo "słownictwo do poprawki", a jednak jakimś cudem postanowiłeś tutaj wpaść i to skomentować.
Mógłbym Ci (jako specjalisty z okolic a może i nawet bezpośrednio z branży IT) zwrócić uwagę, że chyba to nie jest zbyt powiązane. No chyba że jesteś w stanie mi wykazać konieczność pisania piękną polszczyzną do zarządzania flotą ciężarówek, grupą programistów albo robotników zbierających truskawki z pola.
Mógłbym zrobić wiele rzeczy, ale Ty nawet nie zadałeś sobie trudu żeby odnieść się do sensu tego co napisałem, zamiast tego próbujesz mi wbić szpileczkę
@taka_sytuacja chyba jesteś przewrażliwiony. Niesamowite, że aż musiałeś sprawdzić moje konto. Ot, przeczytałem Twój post bo spodziewałem się czegoś ciekawego, spotkałem historię jakich wiele więc skomentowałem tak jak skomentowałem (odnosząc się do tego co zwróciło moją uwagę). Wiesz, sam również pracuję głównie po angielsku i również jako manager. Uważam, że manager powinien umieć ogarnąć takie podstawy jak automatyczna korekcja błędów. Powinien też umieć się wysłowić - nie chodzi o piękną polszczyznę i górnolotne słownictwo.
Trochę rozumiem Twoją postawę obronną. Pod pierwszym wpisem (tym z pytaniem czy o tym pisać) byłeś dość mocno atakowany. Niemniej nic mi do tego jakie masz relacje małżeńskie i na tej stopie Cię nie oceniam.
Zaloguj się aby komentować