Zacznij od tego jak do tego doszło, kto wyszedł z inicjatywą, co na to druga strona.Side-story:
W punkcie handlowo-usługowym w którym regularnie bywam zatrudniła się siksa 20 pare lat. Nie powiem - urocze stworzenie. Ponieważ regularnie tam bywam, to jestem tam ze wszystkimi którzy uparcie nie powtarzają mi "DZIEŃ DOBRY" na siema. Jak mam czas do spalenia w ciągu dnia i jestem w okolicy to wpadnę na kawkę, bo czemu nie, przy okazji sobie pogadam, pośmieszkuje. Ot klasyka. Nie inaczej było z Paulinką (tak ją nazwijmy). Taką "gre wstępną" robiliśmy sobie dobre pół roku, ot czasem pogadaliśmy co u niej, co u mnie, raz mi się wyżaliła że coś tam w związku jej się posypało, ale w miarę upływu czasu wlatywały jakieś podtekstowe heheszki. No ale bądźmy szczerzy - jestem dychę starszy, mam rodzinę, no kurwa, nie będę teraz odpierdalać gnoju. Więc tak to się ciągnęło, czas mijał, czasem widziałem ją codziennie, czasem nie widziałem przez 2 tygodnie, cały czas jakaś taka serdeczna relacja, ale jakby się zastanowić to w sumie mimo "spędzonego razem czasu" pozostawaliśmy dla siebie kompletnie obcy. Ot wiem jak ma na imię i gdzie pracuje xD
Main-story
Jesteśmy z żonką już ponad 10 lat po ślubie, nie narzekamy na żadną część związku, wiadomo że tu i ówdzie mogło być lepiej, zwłaszcza że czasem dzieciaki potrafią dać popalić. Łóżkowo jest mocne dobrze, choć jak chcemy gówno rozbijać na atomy to wiadomo że zawsze znajdzie się głębsze gardło.
Warto tutaj wspomnieć, że kiedyś gadaliśmy o małżeństwach w naszych rodzinach i przypadkach "ciężkich" gdzie z jednej strony było napierdalanie w domu, chlanie, patologie, a z drugiej strony wszystko elegancko i co niedziela do kościółka za rękę. Wygłosiłem wtedy pogląd, że dla mnie w małżeństwie najważniejsza jest realna troska o to drugie a nie puste gesty które chuja znaczą. Gdzieś też gadając o tym przewinął się temat seksu pozamałżeńskiego w rodzinie (schorowany mocno facet i jego żona), gdzie z jednej strony ona się o niego troszczy, ale z drugiej wszyscy wiedzą, że ma "przyjaciół". I ja gdzieś się z tym zgadzam. Jest nadal jego żoną, nadal o niego dba, troszczy się, nadal jest dla niego żoną, ale no kurde, typ po prostu nie jest w stanie to teraz ona ma się męczyć w ramach nic-nie-znaczącego gestu? A może lepiej by było żeby ona go zostawiła samego mimo że go kocha tylko dlatego że ma potrzeby? W ogóle dla kogokolwiek to by było lepiej?
No i dobra, idziemy do konkretu.
Pewnego razu gadamy sobie o przyjaciółce żonki, dajmy jej na imię Ania. Otóż Ania też jest po ślubie, znacznie krótszy staż małżeński i Ania stwierdziła że jej partner (dajmy mu na imie Zbysiu) jest strasznie zaborczy. Bo ona (Ania) nie miałaby nic przeciwko walnięciu czegoś na boku (w ten deseń co my robimy xD) ale Zbysiu to jest zaborczy w opór i on by na coś takiego nie poszedł, a w ogóle to Zbysio polubił żarcie na czas i na ilość też więc w sumie Ani się nie dziwie że by walnęła coś atrakcyjniejszego xD I tak sobie analizujemy nie nasz związek śmieszkując ze Zbysia że się ulało tu i ówdzie, z Ani że jej pomogę xD Ot klasyczne heheszki. I w pewnym momencie rzuciłem w formie żartu że w sumie to HE HE Paulinka pewnie by mnie przeleciała. A żonka mi na to że w sumie to nie miałaby nic przeciwko xD
No i tutaj weszliśmy w temat poligamii, monogamii, związków, obłudy naszej kultury nt tego jak to wygląda na zewnątrz vs jak to wygląda od środka.
#zwiazki #seks
do czarnolistowania:
#takasytuacjaconent
Bardzo spoko układ, moim zdaniem wszystko jest dozwolone co nie krzywdzi drugiej strony. Fajną macie relację, napisałbym "w małżeństwie" no ale nie ująłbym w równianiu Paulinki
@mike-litoris Kiedyś to opiszę, ale Paulinka zdecydowanie nie jest częścią relacji
@taka_sytuacja a twojej żonie nie przeszkadza to że angażujesz się w relacje z inną dziewczyna? Bo to nie jest łaska typu poszedłem na dyskotekę i przeleciałem ja w kiblu tylko to długa relacja, znasz ta Paulinkę dobrze i jest między wami chemia. Jak żona się na to zapatruje? Jest poligamistka? Też chciałby mieć swojego orbiterko-kochsnka?
@CzaplaCzarna Tzn to wynika z naszych ustaleń i zasad gry. Ja nie mam z Paulinką relacji. Ot bardzo sporadycznie umawiamy się na seks + widujemy się co jakiś czas (pojawiam się nadal w punkcie handlowo usługowym w którym pracuje xD)
Natomiast żona podziela mój pogląd i pewnie kiedyś też coś odpierdoli, choć na razie to ja przecieram szlaki.
W ogóle w naszym wypadku istnienie / obecność Paulinki niewiele zmienia. Jej obecność jest sporadycznie-epizodyczna, ja nie idę z nią na randkę, kolację, nie zostaję na noc. Ot umawiamy się gdzieś, gadu gadu, bzyku bzyku, gadu gadu i wracam do swojego normalnego życia
Jak Paulinka się na to zapatruje - żonaty typ co przyłazi do roboty ja zapytał czy chce sie ruchać bez żadnych zobowiązań i ona stwierdziła że super plan?
@ColonelWalterKurtz fajnie się o tym fantazjuje i rozmawia. Do niczego wcale nie musi dojść.
W kwestii Paulinki, kto pyta nie błądzi.
Zaloguj się aby komentować